W ukraińskiej wojnie pułkownika Putina przewidziano również front dla partii rosyjskiej w Polsce. Zryw Ukraińców zapoczątkowany na Majdanie Niepodległości został przyjęty wręcz entuzjastycznie przez media rządowe. Obrana taktyka miała na celu niedopuszczenie do zdyskontowania sympatii społeczeństwa polskiego dla walczących o wolność Ukraińców przez Prawo i Sprawiedliwość. Doszło do swego rodzaju dwugłosu w przekazie propagandowym. GW i TVN-y zachwycały się obywatelską postawą Ukraińców a jednocześnie minister Sikorski (minister, bo bierze ministerialne uposażenie) szyderczo pytał ile miliardów PIS chce "wpompować w ukraińską skorumpowaną gospodarkę?"
Podróż Premiera Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków Prawa i Sprawiedliwości do Kijowa wymusiła również obecność tam przedstawicieli partii rządzącej w postaci niejakiego Jacka Protasiewicza (heil Hitler!). Premier Tusk (premier bo bierze uposażenie premiera) oderwany znienacka od układania klocków z dziećmi w Płocku, zdobył się nawet na podziękowanie stawiając cynicznie na równi tego, który organizował wsparcie jak i tego, który w ostatniej chwili podczepił się aby PO mogła zaistnieć na Majdanie. Kwestia pompowania miliardów w ukraińską gospodarkę chwilowo zniknęła. Niemniej jednak co pewien czas wracała kwestia kosztów na jakie PIS chce narazić Polskę wspierając zryw Ukraińców.
Wsparciem dla "realistycznej" linii rządu było przypominanie o zbrodniach ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na obywatelach Polski w czasie II wojny światowej przez środowiska tzw. ruchu narodowego upatrującego w Rosji ostoję cywilizacji i bezpieczeństwa. Ta narracja świetnie się komponowała z tą propagowaną przez Rosję jakoby Majdan był owocem faszyzmu. Niestety w tę linię wpisał się również ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Wkroczenie sił rosyjskich na Krym za zgodą Rady Federacji i przy błogosławieństwie Cerkwi prawosławnej spowodowało komedię pt. "Jednodniowa konsolidacja wszystkich sił parlamentarnych wobec zagrożenia" i to w niedzielę. W poniedziałek bowiem Tusk u Lisa w bardzo oględnych (i pokrętnych), co prawda, słowach ogłaszał jak wielkimi "umiejętnościami i realizmem" wykazał się jego rząd. W domyśle dokładnie odwrotnie niż ten wraży PIS. W organie Lisa już bez ogródek wznowiono propagandę, bezczelnie promując ministra Sikorskiego i otwarcie deprecjonując osiągnięcia śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wbrew dramatycznym faktom, które potwierdziły Jego słowa o ekspansji Putina.
Wysiłek Lisa zmarnował trochę sam Putin. Przypomniał on nagle światu, że jest taki dokument pod którym podpisał się między innymi minister Sikorski na mocy, którego Janukowycz jest nadal prezydentem Ukrainy. Sikorski znów musiał nieco schować głowę w piasek. Agresja Rosji wobec Ukrainy trwa. Partia rosyjska w Polsce działa nie zawsze nawet maskując swoje posunięcia. Do karkołomnych posunięć zmusza ją perspektywa wyborów do PE. Wydaje się, że obecnie propaganda rządowa zmierza do zmęczenia społeczeństwa kwestią ukraińską a być może sam Putin zdecyduje się ofiarować jakiś "sukces" "realistom" na Wisłą aby Ci mogli łatwiej dostać się do Brukseli i wspierać tam jego plany odbudowy imperium.
Podróż Premiera Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków Prawa i Sprawiedliwości do Kijowa wymusiła również obecność tam przedstawicieli partii rządzącej w postaci niejakiego Jacka Protasiewicza (heil Hitler!). Premier Tusk (premier bo bierze uposażenie premiera) oderwany znienacka od układania klocków z dziećmi w Płocku, zdobył się nawet na podziękowanie stawiając cynicznie na równi tego, który organizował wsparcie jak i tego, który w ostatniej chwili podczepił się aby PO mogła zaistnieć na Majdanie. Kwestia pompowania miliardów w ukraińską gospodarkę chwilowo zniknęła. Niemniej jednak co pewien czas wracała kwestia kosztów na jakie PIS chce narazić Polskę wspierając zryw Ukraińców.
Wsparciem dla "realistycznej" linii rządu było przypominanie o zbrodniach ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na obywatelach Polski w czasie II wojny światowej przez środowiska tzw. ruchu narodowego upatrującego w Rosji ostoję cywilizacji i bezpieczeństwa. Ta narracja świetnie się komponowała z tą propagowaną przez Rosję jakoby Majdan był owocem faszyzmu. Niestety w tę linię wpisał się również ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Wkroczenie sił rosyjskich na Krym za zgodą Rady Federacji i przy błogosławieństwie Cerkwi prawosławnej spowodowało komedię pt. "Jednodniowa konsolidacja wszystkich sił parlamentarnych wobec zagrożenia" i to w niedzielę. W poniedziałek bowiem Tusk u Lisa w bardzo oględnych (i pokrętnych), co prawda, słowach ogłaszał jak wielkimi "umiejętnościami i realizmem" wykazał się jego rząd. W domyśle dokładnie odwrotnie niż ten wraży PIS. W organie Lisa już bez ogródek wznowiono propagandę, bezczelnie promując ministra Sikorskiego i otwarcie deprecjonując osiągnięcia śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wbrew dramatycznym faktom, które potwierdziły Jego słowa o ekspansji Putina.
Wysiłek Lisa zmarnował trochę sam Putin. Przypomniał on nagle światu, że jest taki dokument pod którym podpisał się między innymi minister Sikorski na mocy, którego Janukowycz jest nadal prezydentem Ukrainy. Sikorski znów musiał nieco schować głowę w piasek. Agresja Rosji wobec Ukrainy trwa. Partia rosyjska w Polsce działa nie zawsze nawet maskując swoje posunięcia. Do karkołomnych posunięć zmusza ją perspektywa wyborów do PE. Wydaje się, że obecnie propaganda rządowa zmierza do zmęczenia społeczeństwa kwestią ukraińską a być może sam Putin zdecyduje się ofiarować jakiś "sukces" "realistom" na Wisłą aby Ci mogli łatwiej dostać się do Brukseli i wspierać tam jego plany odbudowy imperium.
(4)
2 Comments
@MD
11 March, 2014 - 16:43
Faszyzm w propagandzie
12 March, 2014 - 10:36