Pomimo intensywnej terapii Majdan przeżył

 |  Written by Seaman  |  1

Jest takie zdanie z „Wojny i pokoju”, które szczególnie sobie upodobałem, ponieważ przydaje się także w całkiem innych kontekstach, niż ten z powieści Tołstoja. Zdanie dotyczy Piotra Bezuchowa i brzmi mniej więcej tak: „Pomimo że doktorzy go leczyli na wszelkie sposoby oraz aplikowali mu różne lekarstwa, wyzdrowiał”. Sens jest dokładnie oddany, za dosłowność nie ręczę, bo moja pamięć już nie sługa, lecz raczej kapryśna dama.

Ale sens tego cytatu stosuje się także do unijnych wysiłków w sprawie Ukrainy. Pomimo że Parlament Europejski podejmował różne uchwały popierające protest na Majdanie i wysyłał co rusz specjalnych wysłanników, żeby wspomagać protestujących; mimo że wspierali ich  unijni ministrowie oraz wyrażali wyrazy poparcia europejscy przywódcy, a życzliwi Europejczycy składali niesłychanie korzystne oferty pomocy protestującym, to Majdan się nie rozleciał.

Wczoraj niezrównana pani Catherine Ashton zagruchała słodko niczym stalinowski gołąbek pokoju do „obu stron konfliktu” o „prowadzenia konstruktywnego dialogu, aby odwzajemnić uzasadnione aspiracje demokratyczne narodu ukraińskiego”. Zęby mi normalnie ścierpły jak to przeczytałem, zwłaszcza o tych obu stronach konfliktu, których zmaganiom przypatruje się z nadzieją naród. No, bo tak by wynikało z logiki tych słów – jedna strona konfliktu broniła się na Majdanie, druga strona konfliktu Majdan szturmowała, a naród sobie gdzieś tam z boczku aspirował do demokracji. Każdy przyzna, że trudno o większy bałagan w głowie, niż ma Wysoki Komisarz Unii Europejskiej ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

A że to jest klasyczny unijny idiotyzm, to świadczy choćby fakt, że dwa dni wcześniej ministrowie – wysłannicy pani Ashton - wynegocjowali dla Janukowycza dalsze trwanie przy władzy, co już po godzinie okazało się niewarte funta kłaków. Bieg wydarzeń wykazał, że trzeźwą oceną sytuacji kierowali się wyłącznie  Janukowycz, który markując dobre chęci podpisał papier, kupując sobie w ten sposób chwilę na ucieczkę oraz obrońcy Majdanu, którzy zignorowali ten papier i wymusili odwołanie Janukowycza z prezydentury.  Przy czym należy dodać, że polski prezydent stanął wiernie przy unijnych bzdetach i do końca namawiał Ukraińców, żeby bandziora pozostawić na czele państwa.

Jeśli jednak popatrzeć na to z punktu widzenia Putina, to jasne jest jak słońce, że pozostawienie Janukowycza na stanowisku było na rękę wyłącznie jemu i Rosji. Zatem zarówno Unia jak i Polska w gruncie rzeczy optowała za rosyjskim imperialnym interesem. Cała ta szarpanina europejska z Ukrainą wygląda groteskowo i w naturalny sposób zmusza do zastanowienia się, czy unijni przywódcy są naprawdę takim hebesami, jak wyglądają i jak to wynika z ich działań, czy też mają w tym jakiś tajemniczy interes, wart aż tyle, żeby raz po raz wystawiać się na ludzkie pośmiewisko? W kontekście Ukrainy niewątpliwie można stawiać im zarzut o uleganie wpływom rosyjskim, takie podejrzenie jest uzasadnione.

Jest tylko kwestia świadomości takich działań, lecz jeśli przyjmiemy, że ci ludzie – mam na myśli unijną wierchuszkę (ten rusycyzm jest do nich adekwatny jak rzadko) Ashton, Barroso, Schultz, van Rompuy – są tego nieświadomi, to by znaczyło, że powinni „kury szczać prowadzać, a nie politykę robić”, jak mawiał pewien przedwojenny mąż stanu. Jeśli jednak uznamy, że nie mogą być skończonymi idiotami, gdyż nawet fasadowa figura musi mieć trochę oleju w głowie, żeby fasada była choć odrobinę wiarygodna, to z konieczności musimy uznać, że są figurantami.

I tu dochodzimy do nierozwiązywalnej kwadratury koła unijnego, czyli wewnętrznej sprzeczności, która nie pozwala na spójną politykę. Najlepiej to obrazuje sytuacja ukraińska, gdyż ekstremalne sytuacje i drastyczne wydarzenia obnażają prawdziwą postać rzeczy. Kto inny bowiem podejmuje decyzje w Unii, kto inny je firmuje, a jeszcze inny delikwent je realizuje. Minister Sikorski oświadczył, że uczestniczył w kijowskich negocjacjach „na prośbę Wysokiej Komisarz ds polityki zagranicznej”, co by oznaczało, że niemiecki i francuski minister również nie mogli się oprzeć urokowi przemiłej pani Ashton i w te pędy polecieli do Kijowa, żeby w jej imieniu negocjować.

Jest to oczywista bzdura, bo wszyscy wiemy, że Unia Europejska pomimo usilnych starań pewnych kręgów politycznych nie jest ponadpaństwową instytucją, lecz jedynie wyznaczonym polem gry w skomplikowanym świecie narodowych interesów. Pani Ashton może kazać swojej sekretarce zaparzyć herbatę lub zabukować miejsce w samolocie, ale nie może niczego poważnego negocjować na własną rękę. Scenariusz najbardziej prawdopodobny jest taki, że kanclerz Merkel doszła do wniosku, iż Unia skompromituje się doszczętnie, jeśli nie zacznie choćby markować zaangażowania w rozwiązanie krwawego konfliktu na Ukrainie i po prostu zadzwoniła w parę miejsc i tak doszło do wysłania Sikorskiego et consortes do Kijowa. Niemcy, którzy ciągną największe korzyści z UE muszą pilnie baczyć, żeby „ludzie nie wiedziały, gdzie pieniądze się podziały”, czyli na bieżąco utwierdzać Europejczyków, iż bez Unii nie ma życia w Europie, więc siłą rzeczy muszą dbać o wizerunek wspólnoty.

Oczywiście, unijni potentaci jak Niemcy czy Francuzi, mogliby postawić bardziej sprawnych polityków na czele Unii niż wymieniona czwórka, żeby nie musieć w każdym przypadku popychać spraw i tłumaczyć oczywistych rzeczy niczym przysłowiowy chłop krowie na rowie. Wtedy jednak ryzykuje się znacznie więcej, bo delikwent obdarzony samodzielnością mógłby im narobić takiego bigosu w przemyślnym planie wykorzystania Europy, że pani Ashton nie zrobiłaby podobnych szkód przez dziesięć kadencji. Zatem suma summarum, niewydarzona pani Ashton jest po wielokroć bardziej opłacalna niż jakiś bystrzak z ciągiem na niezależność.

Mając figurantów-utrzymanków trzeba się liczyć z faktem, że co i raz trzeba będzie łatać dziury po ich wpadkach, lecz mimo wszystko to się lepiej kalkuluje. Nikt chyba sobie nie wyobraża, że kanclerz Niemiec zgodzi się, żeby jakiś Maltańczyk czy Polak podejmował samodzielne decyzje dotyczące żywotnych interesów Niemiec. To jest po prostu niemożliwe i nawet byłoby nierozsądne z punktu widzenia Niemców: skoro my jesteśmy najsilniejsi gospodarczo i najbardziej sprawni politycznie, to nie może być mowy o żadnej demokracji w Unii. I żadna Nicea ani Lizbona tego nie zmieni, choćby traktaty konstytucyjne liczyły sobie nie czterysta, ale nawet po tysiąc czterysta stron.

Sam fakt, że wysłannicy tych narodowych potentatów zgodzili się i wynegocjowali rozwiązanie korzystne dla bandy Janukowycza i Rosji świadczy o tym, że sprawa Ukrainy była rozgrywana przez nich na innym poziomie niż interes ukraińskiego narodu. Unia faktycznie mówiła głosem Kremla.  "Zaszokowały mnie oświadczenia polityków polskich, że za eskalację starć z 18-19 lutego w równym stopniu odpowiadają opozycja i władza" -pisze Mirosław Czech w Gazecie Wyborczej. Dlatego trzeba jasno powiedzieć, że Tusk mówiący, iż za konflikt odpowiedzialne są  "obie strony sporu" , reprezentował bardziej Rosję niż Polskę. Nie wiem, czy on sobie zdawał z tego sprawę, lecz to nie zmienia postaci rzeczy. Gdyby nie twarda jak skała determinacja Majdanu, te głosy by już przeważyły szalę na Ukrainie na rzecz putinowskiejRosji.

Janukowycz rządziłby do końca roku, Majdan by się rozszedł po kościach, a jego uczestnicy byliby przez ukraińską ubecję pojedynczo wyciągani z domów jak raki z saka, nikt by się nie oparł. Potem znalazłby się inny, jeszcze ładniejszy Janukowycz i całe mnóstwo „ludzi z biografiami”. Następnie w wyniku obrad okrągłego stołu przebiegających w bardzo konstruktywnej i przyjemnej atmosferze Ukraińcy utworzyliby Komitety Obywatelskie, potem jakąś Unię Wolności, a jeszcze chwilę później znaleźli jakiegoś Balcerowicza, żeby pomógł ichniemu Mazowieckiemu, który dopiero co ogłosił grubą kreskę dla ekipy Janukowycza. Wtedy już nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby na Ukrainie ogłosić uroczyste pojednanie z Rosją. Tak to by poszło, a potem jeszcze dalej, wszystko według scenariusza, który świetnie znamy.

Nie wiadomo, czy determinacja Majdanu zmieni Ukrainę na lepsze, ale wiadomo, że aby ten parszywy los zmienić, Majdan musiał odrzucić porozumienie wynegocjowane przez unijnych wysłanników. Bo tak naprawdę, to do końca nie wiadomo, czyje to było poselstwo. Zatem pomimo pokojowych inicjatyw bardzo serdecznych przyjaciół, Ukraińcom jak dotąd udało się uniknąć wojny domowej. Jeszcze tym razem psy zająca nie zjadły.

5
5 (5)

1 Comments

Obrazek użytkownika SmokGorynycz

SmokGorynycz
że tworzą sobie majdańską Agorę - na razie w wersji twitterowo-telewizyjnej. Już różni szatani od Sorosa są tam czynni... Na pozostałe elementa sztafażu przyjdzie czas. I to zapewne szybciej niż się wielu spodziewa. Ale zanim pył z oczu zetrą narody, juz może być posprzątane. W sensie unijno-merkantylnym - dil zostanie przyklepany. I tylko jak zwykle zwykłych ludzi żal...
http://blog-n-roll.pl/pl/resortowy-synalek-na-majdanie
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>