Prezes i PIS winni ozłocić swego „Stańczyka” - Cejrowskiego

 |  Written by Docent zza morza  |  0
Kiedyś dawno, dawno temu – za morzami, za górami i za lasami – każdy szanujący się władca miał swego trefnisia (niekiedy zwanego też błaznem) – bystrego i o-b-o-w-i-ą-z- k-o-w-o górującego umysłowo nad otoczeniem i zabawiającego swego pana i jego dwór dowcipem i kuglarstwem, a niekiedy i rubasznym przegięciem.

Bywał on często złośliwy i bezlitosny w swej krytyce, wywołując salwy śmiechu (oraz dostęp do ich sakiewek) przeciwników mądrze i trafnie ośmieszanej osobistości. image

„W Polsce błaznów spotkać można było na dworze Jagiellonów – pełnili oni istotną rolę prześmiewcy, podpowiadając władcom i możnym to, czego inni by im nie powiedzieli. W ten sposób bywali też doradcami, posłami, ustami króla, szpiegami.

Oprócz najsłynniejszego z nich, Stańczyka, znanych jest co najmniej jedenastu błaznów służących Jagiellonom. Stańczyk, zwany też Stasiem Gąską, opisywany przez Jana Kochanowskiego był między innymi nadwornym błaznem króla Zygmunta II Augusta.”

- = > Błazen

Trefniś, oprócz zabawiania i rozbawiania biesiadników króla, miał też przywilej (oraz obowiązek) mówienia władcy prawdy, często w cztery oczy, minimalizując w ten sposób kadzenie dworaków oraz wpływy kiepskich (lub przekupnych) doradców.

Możnaby sądzić, że wpływy trefnisia były ograniczone, bo oprócz monarchy oddziaływał on głównie na kręgi dworskie, ale przecież oprócz dworaków monarcha miał również kontakt z przybywającymi doń na pewien czas możnowładcami, wobec których jego „uchem i okiem” często bywał właśnie nadworny trefniś, rzadko brany poważnie przez ich służbę, i dlatego często nieświadomie stanowiącej fantastyczne źródło wiadomości...

I w ten sposób trefniś bezkarnie poruszał się w obrębie praktycznie całej ówczesnej Grupy Trzymającej Władzę...

Był on swoistym wentylem bezpieczeństwa, „systemem wczesnego ostrzegania”, „adwokatem diabła” i „jedynym sprawiedliwym” w często załganym świecie dworskich intryg i gry pozorów.

A kto oglądał „Grę o tron”, ten nigdy nie zapomni archetypowego trefnisia, Tyriona Lannistera, który w sumie okazuje się być kimś zupełnie innym i dużo większym, niż by to się nam wydawało na pierwszy rzut oka...

A dzisiaj u nas?

Rządzący zasklepieni we własnej i bezustannie pompowanej bańce pochlebstw klakierów, samozadowolenia, złudzeń i sondaży zawsze potrzebują niefiltrowanego przekazu, wykładanego jak „kawa na ławę” – bezpośrednio i często boleśnie. I takiego samego przekazu potrzebują przede wszystkim ich wyborcy.

Kiedyś całemu krajowi wystarczał trefniś królewski, bo krąg ludzi wchodzących w skład ówczesnej Grupy Trzymającej Władzę był dość ograniczony i jego bezpośredni przekaz miał szansę dotrzeć do każdego z nich.

Dziś suwerenem są potencjalnie wszyscy obywatele (oprócz tych olewających wybory), więc i trefnisiowy przekaz z konieczności też musi być masowy.

Rolę tę winny spełniać telewizyjne kabarety, ale w III RP one same się zdeprecjonowały, dobrowolnie kapitulując „przed wymogami rynku” i odchodząc od roli mądrego trefnisia w kierunku dostarczyciela taniego rechotu dla gawiedzi – i do tego generalnie stając po jednej stronie toczącego się u nas sporu.

A to właśnie brak mądrego trefnisia pogrążył poprzednią władzę, gdyż to m.in. jej hucpa oraz niczym nieposkromiona buta legły u podstaw jej wyborczej klęski...

Rozumiem, że Wojciech Cejrowski został zaproszony do TVPInfo w charakterze „młota na czarownice” – jako osoba znana z celnego sekowania reżimu słusznie minionego, ale włodarze TVP wykazali się błyskiem geniuszu w momencie, gdy zaczęto mu pozwalać na krytykę obecnej władzy.

Co prawda, obecnie jego telewizyjna kariera - miejmy nadzieję, że chwilowo – została zawieszona, ale gorąco namawiam TVP do jeszcze szerszego otwarcia się na niego – bo nikt inny nie dotyka tak celnie, mocno i mądrze spraw aktualnie ważnych dla nas wszystkich. A do tego trzeba mieć specjalny dar, bo tego nie można się nauczyć...

A zamykanie oczu na problemy dziś dręczące obywateli –
  • jak bolesne ograniczenia naszej suwerenności,
  • jak okrutnie nam manifestowana miażdżąca siła „diaspory” oraz skala grożących nam z jej strony roszczeń i doznawanych upokorzeń (bo np. nie wolno nam okiełznać "nadzwyczajnej kasty", ani TVN-u)
  • czy zaniepokojenie wywołane rosnącą obecnością imigrantów itp. – przecież nie spowodują ich zniknięcia.
I tylko trefniś może je mądrze poruszyć i rozbroić... ale tylko mądry władca trzyma na swoim dworze trefnisia...

Bo władca pyszny, durny, krótkowzroczny i skazany na klęskę, zwykle zaczyna swój upadek od wygonienia trefnisia ze swego dworu...

A każda epoka ma takich błaznów, na jakich zasługuje.
 
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>