Przebudzona i skorumpowana

 |  Written by Seaman  |  5

Ach, co to było za paskudne przebudzenie! Europa, której pobudkę zarządził Putin, otrząsnęła resztki senności z powiek i ze zdumieniem zobaczyła, że stoi po pachy w bagnie korupcji, a konkretnie w brudnych pieniądzach z Rosji. Z tym, że przymiotnik brudne to właściwie eufemizm, bo chodzi o pieniądze kradzione. Pani Anne Applebaum pisze ("Putin budzi Europę"), że  „Putin może robić, co chce, na Ukrainie, w Gruzji czy w Londynie, bo wie, że każdego w końcu można kupić”. Nieźle, jak na osławiony "wolny świat", prawda?

To na razie tyle na temat wykwintnych elit światowych, ponieważ bliższa ciału koszula, czyli nasze dziarskie elity III RP, które też się nagle ocknęły. A przecież nasze orły również nie od macochy, a jurgielt od Rosji ma w Polsce dłuższą tradycję niż na Zachodzie. Chociaż prawdę mówiąc, wiemy przecież , że już Katarzyna II futrowała subtelnego wolnomyśliciela Woltera, którego miłujący wolność intelekt ani trochę się przed wziątkami od morderczej carycy nie wzdragał. Zatem na tradycje rosyjskiego jurgieltu możemy się ścigać z Francuzami, chociaż w naszych osiemnastowiecznych elitach rządzących to był proceder chyba powszechniejszy niż gdziekolwiek indziej. A już na pewno bardziej skuteczny z punktu widzenia Rosji.

Także w dziejach najnowszych możemy się pochlubić, iż nie ciągniemy się w ogonie tego światowego trendu na brudne rosyjskie pieniądze. Szczególnie zasłużyła się tutaj komunistyczna partia przewodnia z PRL, której moskiewskie pieniądze przedłużyły agonię, a później pozwoliły stanąć na nogi już w socjaldemokratycznym kostiumie. Współczesne Niemcy również mają się czym pochwalić – u nich znajduje się światowy wzorzec korupcji politycznej w wydaniu putinowskim, a mianowicie były kanclerz Gerhard Schroeder.

Z tym, że to nagłe „przebudzenie” Zachodu, to już licentia poetica pani Applebaum. W elitach władzy to uzależnienie od Rosji musiało być tajemnicą poliszynela, a co bardziej uważni spoza elit także mogli się domyślać, a nawet być pewnymi, że łapówki z Rosji idą szerokim strumieniem. To jest trochę podobnie jak z odkrywaniem nowych planet, że można się domyślić istnienia takowej na podstawie zachowania pobliskich obiektów. Dzisiejsza unijna niechęć do stosowania sankcji wobec Rosji i niezrozumiałe kunktatorstwo w relacjach z Ukrainą, jest laboratoryjnym przykładem. Możemy oczywiście ten dziwny przypadek zwalić na idiotyzm i ociężałość umysłową unijnych decydentów, ale za Ashton czy Barroso stoją przecież władza i elity Niemiec, Włoch, Francji, Anglii, a ci już na głupich nie wyglądają. Pani Applebaum nie ma raczej złudzeń w tej kwestii:  "W jakimś stopniu europejska niechęć do stosowania sankcji wobec Rosji wiąże się z rosyjskimi inwestycjami i klientami europejskich firm".
 

Pisze dalej pani Applebaum: - „Zachodnia elita finansowa, która uzależniła się od gotówki zagranicznych oligarchów, jest tą samą elitą, która finansuje partie i która jest właścicielem stacji telewizyjnych czy gazet. Dawni politycy zasiadający w radach nadzorczych podejrzanych firm nadal mają przyjaciół u władzy”.  Skąd my to znamy, że elity finansowe mają stacje telewizyjne i finansują partie? Czy to nie u nas popularny jest pewien skrót, o którym mnóstwo ludzi twierdzi, iż wywodzi się od instytucji Tusk Vision Network?  A  w naszym kraju nad Wisłą naśladuje się wiernie  sposób uprawiania polityki na Zachodzie. Przecież dopiero co kilka dni temu, nawet w sprawie Ukrainy, Donald Tusk stwierdził, że możemy działać wyłącznie i jedynie w ramach struktur międzynarodowych. A to oznacza ni mniej, ni więcej, że chodzi o te same struktury, o których z kolei pani Applebaum pisze, że są skorumpowane przez Rosję. Owszem, może nie ma innego wyjścia, żeby pomóc Ukrainie, ale może by tak zacząć uważniej  patrzeć na ręce tym "strukturom międzynarodowym"?

Tym bardziej trzeba patrzeć na ręce ludziom władzy w Polsce, że bliższa ciału ta wspomniana przysłowiowa koszula. Tego nie trzeba mieć na widelcu i przed samymi oczami, żeby zobaczyć, co się w III RP dzieje. Jakie ugrupowanie pragnie zlikwidować najbardziej przejrzysty system finansowania partii politycznych z budżetu, nie bacząc na stratę dotacji? Po co im to? W jakim celu forsuje tę zmianę wbrew nie tylko rywalom z polityki, lecz także wbrew opinii ekspertów? Na jakie inne źródła finansowania liczą? To są proste pytania, które każdy może sobie zadać i na podstawie sprzeczności pomiędzy deklarowanymi intencjami promotorów tej zmiany, a łatwo przewidywalnymi skutkami, można sobie dośpiewać resztę.

Ludzie do tej pory nie mogą się nadziwić jak szybko i łatwo polski rząd w pierwszych dniach po katastrofie smoleńskiej przyjął rosyjską propozycję prowadzenia śledztwa według konwencji chicagowskiej, co całkowicie uzależniało stronę polską od dobrej woli Rosjan. Mało tego, że premier się na to zgodził, to zrobił to bez namysłu, staranności, nawet nie dochował formalności. Po prostu na słowo kagiebisty. Potem tłumaczył coś mętnie, zmieniał wersje, a to że nie miał wtedy głowy, a to że Rosja prowadzi śledztwo bez zarzutu, a to że nie pamięta szczegółów. Dopiero coraz liczniejsze skandale spowodowały, że zaczęto się zastanawiać nad tym kuriozalnym przypadkiem – rosyjski urzędnik dzwoni do polskiego eksperta i przekazuje mu życzenie rosyjskiej strony. Zaś nasz polski ekspert idzie do polskiego ministra, ten do polskiego premiera i kiedy przychodzi co do czego, rosyjski premier dostaje wszystko, co chce. Może ktoś ma jakieś racjonalne wytłumaczenie, dlaczego cała polska orkiestra państwowa grała wtedy na rosyjską modłę?

A który to rząd podpisał w 2010 roku najbardziej skandaliczną w dziejach umowę gazową, na podstawie której uzależnialiśmy się od dostaw z Rosji na dziesiątki lat? Od Rosji, która surowce energetyczne traktuję jako oręż polityczny. Od tej Rosji, którą ci sami ludzie dzisiaj nazywają państwem bandyckim. Dlaczego polski rząd zawarł tak niekorzystną umowę, że mieliśmy przez dziesiątki lat kupować gaz od Rosji po najwyższych cenach w Unii Europejskiej? Kto na tym skorzystał, skoro straciło zarówno państwo, jak i obywatele? Czy to są jacyś idioci, że zawierali takie porozumienia? Czy premier Tusk, który nazwał tę umowę perfekcyjną jest niespełna rozumu? Czy wicepremier Pawlak, który ją negocjował jest ociężały umysłowo? To są naprawdę proste pytania i wcale nie tak trudne odpowiedzi. Jeśli bowiem zaprzeczymy: to nie są idioci - to jaka odpowiedź nam pozostaje? Ale to już jest ze względów procesowych pytanie retoryczne.

Pamiętamy słowa Putina wypowiedziane z innej okazji, ale stosują się jak najbardziej także do powyższych przypadków: kto płaci ten zamawia muzykę. Dzisiaj mamy analogiczną sytuację z paktem fiskalnym skrojonym na zamówienie unijnej biurokracji, a właściwie stronnictwa na rzecz federalistyczno-kołchozowej koncepcji rozwoju Unii Europejskiej. To jest odcinek tego samego serialu z Tuskiem w głównej roli. On z niezwykłą dezynwolturą wobec polskiego interesu i lekką rączką rzucił do kasy strefy euro kilka miliardów polskich aktywów.  Do poratowania strefy, do której wcale nie należymy. Można się zżymać na Unię, ale ona także płaci, więc zamawia muzykę. A polski premier gra jak na zamówioną nutę. Za darmo gra? Czegoś się spodziewa? Jakiejś zapłaty? Może wdzięczności albo poparcia? 

Tak się jakoś dziwnie złożyło, że przebieg rurociągu gazowego na dnie Bałtyku, budowanego przez konsorcjum niemiecko-rosyjskie uniemożliwia przyjmowanie dużych statków przez polski port gazowy w Świnoujściu. Tym bardziej dziwna to historia, że inne miejsca, gdzie rura krzyżuje się ze szlakiem żeglugowym mają z góry zaprojektowane zabezpieczenie przed możliwą kolizją. A w Świnoujściu nie ma. Tymczasem Polska już daleko wcześniej w 2007 roku zgłosiła zastrzeżenia, zanim prace dotarły w pobliże Świnoujścia. Ale Niemcy ani Rosjanie jakoś się nie przejęli („nasz człowiek w Warszawie”?) i położyli rurę po swojemu. A gdy zaczął się w 2011 roku szum opinii publicznej wokół tej sprawy, wówczas obudził się polski premier i pani kanclerz Merkel przywiozła mu do Warszawy jakiś kwit, że jak będzie potrzeba, to się rurę zakopie.
 

 A nasz szczery przywódca pomachał owym kwitem Polakom w telewizji na dowód, że załatwił sprawę i przeszedł nad tym drobiazgiem do porządku dziennego. Ciekawe dlaczego od razu rura nie została zakopana głębiej, co by Niemców znacznie mniej kosztowało. Bo co to znaczy „ułożenie głębiej” odcinka eksploatowanego rurociągu? To właściwie oznacza przerwanie dostaw, odcięcie odcinka, zaprojektowanie nowego, pogłębienie, ułożenie, zmontowanie, kupa sprzętu, środków i co najważniejsze – czasu i pieniędzy. Ale czym mieli się Niemcy przejmować, skoro szef polskiego rządu się nie przejmował? Czym się kierował premier Tusk albo kto nim kierował? Komu służył, bo przecież nie Polsce? Jakich korzyści po swoich ustępstwach się spodziewał, bo przecież państwo nie miało żadnej?

Konkluzja pani Applebaum jest trafna, chociaż trochę trochę rozczarowująca, gdyż razi pewnym niedopowiedzeniem albo brakiem puenty wystarczająco mocnej, żeby uwieńczyć mocne słowa w środku artykułu. „Oto nasze budzenie: zachodnie instytucje umożliwiły istnienie skorumpowanego reżimu rosyjskiego, który destabilizuje Europę. Nadszedł czas, żeby to wreszcie powstrzymać” - pisze koniec pani Applebaum.

No, bo co to znaczy powstrzymać instytucje, które zostały skorumpowane przez Rosję? Przecież te instytucje to rządy, systemy i elity, a także organizacje ponadpaństwowe, nie ma co ukrywać. A to z kolei ludzie. Skorumpowanych ludzi zaś powstrzymać można w jeden jedyny sposób – odsunąć od żłobu, koryta, kasy, stołka, czy jak tam to nazwać. To nie jest znowu takie trudne, wystarczy w każdym przypadku sformułować odpowiednie pytania i odrzucić niemożliwe warianty odpowiedzi. 

 http://wyborcza.pl/magazyn/1,136821,15586943,Putin_budzi_Europe.html 

 

 

5
5 (3)

5 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
nasuwa się skojarzenie z Targowicą.
W czasie Insurekcji Kościuszkowskiej targowiczan osądzono: skazano na infamię, konfiskatę majątków i część powieszono (inni zbiegli). Na niektórych lud dokonał samosądów.
Może z obecnymi jurgieltnikami winno być podobnie?
Ale nie, teraz przecie humanitaryzm w sądach, więcej praw ma winny niż poszkodowany.
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Seaman

Seaman
"Może z obecnymi jurgieltnikami winno być podobnie?
Ale nie, teraz przecie humanitaryzm w sądach, więcej praw ma winny niż poszkodowany. "

To jest tymczasowe, wrócimy w końcu do normalności.
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
A ja się tak zastanawiam, skąd pani Applebaum ma takie informacje? A może sama to wymyśliła? Że tak to wyglada - nam chyba nigdy nie przyszłoby do głowy.
Świetny tekst.
Pozdrawiam serdecznie.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>