Fragment:
"Największe zastrzeżenia budzi organizacja i przeprowadzenie aukcji "Pride of Poland". – Tam był fatalny aukcjoner. Osoba, która miała mu pomóc, w ogóle nie wiedziała, o co chodzi w prowadzeniu aukcji. Tak kardynalne błędy, jak zwracanie się do klientów i publiczności "pomóżcie" nie powinno mieć miejsca – mówi w rozmowie z Onetem Alina Sobieszak z kwartalnika "Araby Magazine".
Kontrowersje wokół aukcji Emiry
Kolejny poważnym błędem był brak komunikacji pomiędzy aukcjonerem a tzw. ringmenami. Są to osoby, które obserwują konkretne sektory z klientami i wyłapują podbicie ceny. Ich obowiązkiem jest poinformować o tym aukcjonera, który sam nie jest w stanie objąć wzrokiem strefy VIP i wychwycić każdej licytującej osoby. Każdy ringmen wyposażony był w słuchawki i mikrofon bezprzewodowy. W praktyce wyglądało to zupełnie inaczej.
– To było kuriozum. W sobotę ringmen biegł przez cały ring do aukcjonera, by podać mu cenę. W międzyczasie druga osoba miała już wyższą cenę. Dzięki przekazywaniu informacji przez mikrofon była transparentność. A w sobotę był chaos. Skończyło się to tym, że Emira była licytowana ze słupem, bo nie było klienta. Aukcjoner klepnął cenę z sufitu i zrobiło się to całe zamieszanie – dodaje Sobieszak."
całość:
http://wiadomosci.onet.pl/lublin/janow-podlaski-kontrowersje-po-aukcji-k...