
Wyobraźmy sobie że do szpitala zostaje przyjęty pacjent ze świeżymi śladami samookaleczenia. Lekarz stawia diagnozę, ocenia zagrożenie dla zdrowia i decyduje że pacjenta trzeba pilnować aby nie zrobił sobie kolejnej krzywdy. Ocenia skalę i zagrożenie patologii.
Na pierwszy rzut oka nie ma w tym niczego nietypowego. A jednak …przecież ów lekarz jest przykładem wzorcowej nietolerancji i dyskryminacji. A może samookaleczenie przynosiło owemu pacjentowi szczęście? A może chciał w ten sposób zyskać sympatię albo podziw otoczenia? A może po prostu uważał że ze „sznytami” mu do twarzy?
Definiując zagrożenie dla życia czy zdrowia człowieka i podejmując starania żeby temu zagrożeniu zaradzić, w myśl lewicowej optyki, dopuszczamy się aktu nietolerancji i dyskryminacji.
Żyjemy w czasach renesansu sofistyki. W myśl której współczesne społeczeństwo wytworzyło nowy model humanizmu – całkowicie wyzutego z definicji tego co dla człowieka dobre albo złe. Dzisiejszy humanizm stał się nie tyle definiowaniem i obroną wartości człowieczeństwa, co sztuką sofizmatycznego uzasadniania każdej anomalii. W efekcie owo atrakcyjne intelektualnie uzasadnienie stało się celem współczesnego człowieka. Znalezienie dla siebie możliwie absurdalnego wizerunku stało się drogą do akceptacji otoczenia – wyzwaniem rzuconym narratorom. A tym samym choćby na chwilę skupieniem na sobie uwagi.
Jednak ideologia kontestacji wszystkiego co w życiu człowieka naturalne – zarówno biologicznie jak i kulturowo - zmusza wielu ludzi do przybierania różnego rodzaju masek osobowości. Co w rzeczywistości skazuje tych ludzi na samotność. W tłumie wielbicieli ich aktorskiego talentu nie mają szans zostać poznani takimi jacy są naprawdę. Samotność koi bowiem nie to ilu ludzi poznamy ale przede wszystkim to, że sami zostaliśmy poznani i zaakceptowani.
Współczesna tolerancja odrzuca poznanie jako takie. Odrzuca także weryfikację. Jej podstawową doktryną jest brak analizy i brak oceny, a jedynie życzliwa obojętność. Innymi słowy: akceptuję cię, choć nie interesuje mnie kim jesteś – szanuję to kim chcesz być bez poznawania kim jesteś naprawdę, i nawet jeśli myślę że zsuwasz się w dół to będę udawał że tego nie widzę.
Oczywiście taki wykrzywiony model tolerancji – która sama w sobie jest zjawiskiem bardzo pożądanym – nie zrodził się bezwiednie. Jest efektem zderzenia dwóch postaw. Z jednej strony zbytniej agresji części środowisk konserwatywnych, z drugiej zaś rosnącemu od lat 80-tych ruchowi aktywnie lobbującemu na rzecz środowisk LGBT.
Owa agresja konserwatystów – bezbłędnie wykorzystana przez środowiska homoseksualne – polegała przede wszystkim na tym że osoby z zaburzeniami preferencji seksualnych obdzierano z godności ludzkiej. Z czasem retoryka ta zagłuszyła racjonalną ocenę. Co więcej, ułatwiło to zbudowanie nowej ideologii – opartej na faktycznym zakazie krytyki wobec grup upośledzonych. Optykę tą przedstawia się jako naturalny i nieskażony doktrynalnie humanizm, choć w rzeczywistości istnieje on wyłącznie na fundamencie ideologii i doktryny. Mówiąc wprost – tolerancja polega na zakazie oceny.
Kiedy spytamy dziś zwolennika nowoczesnej tolerancji czy widzi cos złego w homoseksualiźmie, to bez wahania odpowie że nie i uważa, że to równorzędna forma związku. Ale jeśli spytamy czy chciałby aby jego dziecko było homoseksualistą to odpowiedzią będzie – równie niezwłoczne – zaprzeczenie. Choć najprawdopodobniej z zapewnieniem, że gdyby już tak się stało, to nie pozostawi dziecka bez pomocy. To niezwykle ciekawe że nie życzymy sobie czegoś co uważamy za dobre.
Co więc widzimy: 1. ideologia każe nam akceptować i nie oceniać, 2. postrzeganie ludzkiego życia powoduje że wiemy iż to jest złe i mamy nadzieję że nas ani naszych bliskich to nie spotka i wreszcie 3. jeśli napotkamy na swojej drodze kogoś o takiej skłonności to nie zanegujemy jednocześnie jego wartości jako człowieka. Ideologię tolerancji jako dyktatu obojętności udało narzucić właśnie dzięki temu że wiele środowisk konserwatywnych – a przede wszystkim katolickich przekreślało ten trzeci aspekt – oddanie szacunku, i ograniczenie się wyłącznie do adekwatnej – nawet krytycznej oceny ale bez poniżania osoby ludzkiej. I niestety, część najbardziej agresywnych środowisk katolickich ponosi za to częściową odpowiedzialność.
Konserwatyzm przeczy obojętności. Właśnie dlatego że stawia oceny i podziały – tego co dobre i tego co złe. Jednocześnie też – wbrew dogmatom lewicowej części opinii publicznej – to właśnie konserwatyzm jest ofertą wolną od sztucznej indoktrynacji i poprawności politycznej. Co więcej to właśnie konserwatyzm jest oparty na osiągnięciach współczesnej nauki czy medycyny. O tym że ludzki zarodek jest istotą ludzką, reagującą i posiadającą emocje nie dowiedzieliśmy się przecież z ambony ale dzięki nowoczesnym urządzeniom USG. O tym że istota ludzka w brzuchu matki już co najmniej od dwudziestego tygodnia ciąży jest pacjentem, któremu medycyna jest w stanie poprawić komfort życia i wziąć za niego medyczną odpowiedzialność, wiemy nie od „grubego biskupa” ale dzięki osiągnięciom nowoczesnej medycyny prenatalnej. To zwolennicy ideologii „mój brzuch – moja sprawa” zamykają się mentalnie na osiągnięcia nauki i promują świadomość średniowiecza, kierując się wyłącznie agresywnym doktrynerstwem.
Konserwatyzm – choć ściśle związany z chrześcijaństwem - to postrzeganie mechanizmów życia. I to równorzędny pogląd na świat – a nie doktryna religijna. A przede wszystkim to chęć poznania i zaakceptowania natury człowieka a nie tylko umiejętność dopisania ideologicznej hagiografii i uzasadnienia do każdego odstępstwa od tejże natury. Odrzucenie kanonów natury czy płci biologicznej człowieka spowoduje przede wszystkim to, że zgubimy klucze do poznania – a co za tym idzie także zrozumienia i zaakceptowania siebie nawzajem. Tolerancja oparta na całkowitym braku krytyki i zacieraniu kryteriów prawa naturalnego skazuje nas na samotność. Nie tylko nie będziemy mieli możliwości dokonywać ocen – czego tak boją się zwolennicy tolerancji, ale przede wszystkim przestaniemy się rozumieć. Choć oczywiście samotność może komuś przynosić szczęście.
Img.: http://mlodyzdolnyaczleniwy.blog.pl/2013/10/16/5-tolerancja-poznajmy-pra... @kot
Na pierwszy rzut oka nie ma w tym niczego nietypowego. A jednak …przecież ów lekarz jest przykładem wzorcowej nietolerancji i dyskryminacji. A może samookaleczenie przynosiło owemu pacjentowi szczęście? A może chciał w ten sposób zyskać sympatię albo podziw otoczenia? A może po prostu uważał że ze „sznytami” mu do twarzy?
Definiując zagrożenie dla życia czy zdrowia człowieka i podejmując starania żeby temu zagrożeniu zaradzić, w myśl lewicowej optyki, dopuszczamy się aktu nietolerancji i dyskryminacji.
Żyjemy w czasach renesansu sofistyki. W myśl której współczesne społeczeństwo wytworzyło nowy model humanizmu – całkowicie wyzutego z definicji tego co dla człowieka dobre albo złe. Dzisiejszy humanizm stał się nie tyle definiowaniem i obroną wartości człowieczeństwa, co sztuką sofizmatycznego uzasadniania każdej anomalii. W efekcie owo atrakcyjne intelektualnie uzasadnienie stało się celem współczesnego człowieka. Znalezienie dla siebie możliwie absurdalnego wizerunku stało się drogą do akceptacji otoczenia – wyzwaniem rzuconym narratorom. A tym samym choćby na chwilę skupieniem na sobie uwagi.
Jednak ideologia kontestacji wszystkiego co w życiu człowieka naturalne – zarówno biologicznie jak i kulturowo - zmusza wielu ludzi do przybierania różnego rodzaju masek osobowości. Co w rzeczywistości skazuje tych ludzi na samotność. W tłumie wielbicieli ich aktorskiego talentu nie mają szans zostać poznani takimi jacy są naprawdę. Samotność koi bowiem nie to ilu ludzi poznamy ale przede wszystkim to, że sami zostaliśmy poznani i zaakceptowani.
Współczesna tolerancja odrzuca poznanie jako takie. Odrzuca także weryfikację. Jej podstawową doktryną jest brak analizy i brak oceny, a jedynie życzliwa obojętność. Innymi słowy: akceptuję cię, choć nie interesuje mnie kim jesteś – szanuję to kim chcesz być bez poznawania kim jesteś naprawdę, i nawet jeśli myślę że zsuwasz się w dół to będę udawał że tego nie widzę.
Oczywiście taki wykrzywiony model tolerancji – która sama w sobie jest zjawiskiem bardzo pożądanym – nie zrodził się bezwiednie. Jest efektem zderzenia dwóch postaw. Z jednej strony zbytniej agresji części środowisk konserwatywnych, z drugiej zaś rosnącemu od lat 80-tych ruchowi aktywnie lobbującemu na rzecz środowisk LGBT.
Owa agresja konserwatystów – bezbłędnie wykorzystana przez środowiska homoseksualne – polegała przede wszystkim na tym że osoby z zaburzeniami preferencji seksualnych obdzierano z godności ludzkiej. Z czasem retoryka ta zagłuszyła racjonalną ocenę. Co więcej, ułatwiło to zbudowanie nowej ideologii – opartej na faktycznym zakazie krytyki wobec grup upośledzonych. Optykę tą przedstawia się jako naturalny i nieskażony doktrynalnie humanizm, choć w rzeczywistości istnieje on wyłącznie na fundamencie ideologii i doktryny. Mówiąc wprost – tolerancja polega na zakazie oceny.
Kiedy spytamy dziś zwolennika nowoczesnej tolerancji czy widzi cos złego w homoseksualiźmie, to bez wahania odpowie że nie i uważa, że to równorzędna forma związku. Ale jeśli spytamy czy chciałby aby jego dziecko było homoseksualistą to odpowiedzią będzie – równie niezwłoczne – zaprzeczenie. Choć najprawdopodobniej z zapewnieniem, że gdyby już tak się stało, to nie pozostawi dziecka bez pomocy. To niezwykle ciekawe że nie życzymy sobie czegoś co uważamy za dobre.
Co więc widzimy: 1. ideologia każe nam akceptować i nie oceniać, 2. postrzeganie ludzkiego życia powoduje że wiemy iż to jest złe i mamy nadzieję że nas ani naszych bliskich to nie spotka i wreszcie 3. jeśli napotkamy na swojej drodze kogoś o takiej skłonności to nie zanegujemy jednocześnie jego wartości jako człowieka. Ideologię tolerancji jako dyktatu obojętności udało narzucić właśnie dzięki temu że wiele środowisk konserwatywnych – a przede wszystkim katolickich przekreślało ten trzeci aspekt – oddanie szacunku, i ograniczenie się wyłącznie do adekwatnej – nawet krytycznej oceny ale bez poniżania osoby ludzkiej. I niestety, część najbardziej agresywnych środowisk katolickich ponosi za to częściową odpowiedzialność.
Konserwatyzm przeczy obojętności. Właśnie dlatego że stawia oceny i podziały – tego co dobre i tego co złe. Jednocześnie też – wbrew dogmatom lewicowej części opinii publicznej – to właśnie konserwatyzm jest ofertą wolną od sztucznej indoktrynacji i poprawności politycznej. Co więcej to właśnie konserwatyzm jest oparty na osiągnięciach współczesnej nauki czy medycyny. O tym że ludzki zarodek jest istotą ludzką, reagującą i posiadającą emocje nie dowiedzieliśmy się przecież z ambony ale dzięki nowoczesnym urządzeniom USG. O tym że istota ludzka w brzuchu matki już co najmniej od dwudziestego tygodnia ciąży jest pacjentem, któremu medycyna jest w stanie poprawić komfort życia i wziąć za niego medyczną odpowiedzialność, wiemy nie od „grubego biskupa” ale dzięki osiągnięciom nowoczesnej medycyny prenatalnej. To zwolennicy ideologii „mój brzuch – moja sprawa” zamykają się mentalnie na osiągnięcia nauki i promują świadomość średniowiecza, kierując się wyłącznie agresywnym doktrynerstwem.
Konserwatyzm – choć ściśle związany z chrześcijaństwem - to postrzeganie mechanizmów życia. I to równorzędny pogląd na świat – a nie doktryna religijna. A przede wszystkim to chęć poznania i zaakceptowania natury człowieka a nie tylko umiejętność dopisania ideologicznej hagiografii i uzasadnienia do każdego odstępstwa od tejże natury. Odrzucenie kanonów natury czy płci biologicznej człowieka spowoduje przede wszystkim to, że zgubimy klucze do poznania – a co za tym idzie także zrozumienia i zaakceptowania siebie nawzajem. Tolerancja oparta na całkowitym braku krytyki i zacieraniu kryteriów prawa naturalnego skazuje nas na samotność. Nie tylko nie będziemy mieli możliwości dokonywać ocen – czego tak boją się zwolennicy tolerancji, ale przede wszystkim przestaniemy się rozumieć. Choć oczywiście samotność może komuś przynosić szczęście.
Img.: http://mlodyzdolnyaczleniwy.blog.pl/2013/10/16/5-tolerancja-poznajmy-pra... @kot
(2)
4 Comments
Dobry tekst, choć nie ze wszystkim się zgadzam.
05 June, 2015 - 23:27
"Dzisiejszy humanizm stał się nie tyle definiowaniem i obroną wartości człowieczeństwa, co sztuką sofizmatycznego uzasadniania każdej anomalii."
To jest tak, jak z antysemityzmem, albo homofobią. Kiedyś antysemitą był ktoś kto - za niektóre rzeczy nie lubił, krytykował Żydów. Homofobem był ktoś, kto nie tolerował postaw homoseksualistów. A teraz antysemitą jest każdy, kogo nie lubią Żydzi, a homofobem każdy, kogo nie tolerują homosekualiści. Postawa samych ludzi oskarżanych o antysemityzm, czy homofobię jest nieważna- może ona wogóle nie być brana pod uwagę. A już zupełnie nie jest istotne, kto ma rację, a kto nie.
"Współczesna tolerancja odrzuca poznanie jako takie. Odrzuca także weryfikację. Jej podstawową doktryną jest brak analizy i brak oceny, a jedynie życzliwa obojętność. "
"Mówiąc wprost – tolerancja polega na zakazie oceny."
Taki sposób pojmowania tolerancji prowadzi faktycznie do absurdu. Przecież tolerancja z definicji odnosi się do czegoś co:
a) z zasady jest inne, różne od jakiejś naszej, mniej lub bardziej subiektywnej normy,
b) z zasady jesteśmy do tego czegoś krytycznie nastawieni.
Czyli w "procesie tolerowania czegoś, lub kogoś, konieczna jest analiza, potem konieczny jest wniosek mówiący, że to coś, albo ten ktoś się różni od nas, albo od naszego pojmowania świata i na końcu - że się z tym nie zgadzamy. Na zupełnie samym końcu decydujemy, czy będziemy przeciwdziałać temu czemuś lub komuś, czy nie.
"O tym że ludzki zarodek jest istotą ludzką, reagującą i posiadającą emocje nie dowiedzieliśmy się przecież z ambony ale dzięki nowoczesnym urządzeniom USG."
Z tym się niezupełnie zgadzam. Uważam, że "ambona" wiedziała o tym już przez ultrasonografią.
"Gruby biskup", ale i chudy też, mówili żeby nie zabijać nienarodzonych od wieków...
@waw75
05 June, 2015 - 23:52
Możemy się tylko obawiać tego, jak bardzo zostaną okaleczone dzieci wychowane w tej toksycznej ideologii. Tak zwany "zachód" wymiera, popełniając świadome samobójstwo "gender", w wielu krajach kościoły zostają zamienione na meczety i muzea, a na ulicach bawią się dzieci o afrykańskich i oliwkowych rysach twarzy. I to właśnie emigranci odziedziczą europejskie miasta, po głupcach którzy zamordowali własną kulturę i własne dzieci.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
waw75
06 June, 2015 - 10:07
Czyżby?
W szwedzkich paradach dumy gejowskiej maszerują rodzice, którzy są dumni, że wychowali homoseksualistów :-)
Traube
06 June, 2015 - 19:36