Strajk nauczycieli: samorządy, Broniarz, nauczyciele, egzaminy

 |  Written by MD  |  18
Negocjujący z rządem szef ZNP Sławomir Broniarz w sprawie radyklanej podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli pod groźbą strajku postawił żądania, które nie mogły zostać przyjęte przez rząd i jasnym było, że Broniarzowi zależy na przeprowadzeniu masowego strajku, którego zadaniem było wywołanie fali niechęci do PIS za pomocą nauczycieli. Warunki co do tego były wyśmienite. Wiadomo, że nauczyciele czują się grupą pokrzywdzoną w kwestii wynagrodzeń zwłaszcza w zestawieniu ze służbami mundurowymi a do tego w tym środowisku ukształtowanym w ogromnej mierze przez rządy komunistyczne znana jest niechęć do PIS. Kolejnym czynnikiem sprzyjającym strajkowym zmiarom nauczycieli, od którego właściwie należałoby zacząć to niechętna postawa dużej części lokalnych układów zwanych szumnie samorządami wobec rządów partii Jarosława Kaczyńskiego, które to postrzegają to ugrupowanie jako zagrożenie dla swoich interesów, często bardzo wątpliwych w świetle prawa i gospodarności.

Uzmysłowić sobie trzeba, że nauczyciele są bardzo spolegliwą względem władzy grupą zawodową, gdyż tak zostali ukształtowani przez rządy komunistyczne by obok takich instytucji jak UB/SB, MO, LWP, sądów i prokuratury stanowić istotną podporę systemu komunistycznego w Polsce. Oczywiście, zadażali się wówczas również odważni nauczyciele, ale tylko się zdażali. Tę spolegliwość wobec władzy środowisko nauczycielskie kultywuje nadal wobec sukcesorki władzy komunistycznej czyli tzw. elicie okrągłostołowej oraz tzw. samorządom, gdzie już drugie a nawet trzecie pokolenie dawnych czerwonych kacyków zbratane na wzór "porozumienia okrągłego stołu" z częścią byłych działaczy opozycyjnych nierzadko TW wciąż dzierży władzę. Jedynie wobec PIS środowisko nauczycielskie potrafi być "asertywne" w rzeczywistości wrogie. Nic zatem dziwnego, że nauczyciele tak ochoczo przystąpili do strajku.

Pozornie Broniarz odniósł sukces bo teoretycznie strajk nauczycieli pownien obciążyć PIS a zatem zyskać winna Koalicja Europejska tak usilnie wspierana przez szefa ZNP. W rzeczywistości jednak nauczyciele, których autorytet w społeczeństwie nie był zbyt wysoki, zamiast zrozumienia i wsparcia zaczynają być postrzegani jako roszczeniowcy i w rzeczywistości to PIS może na tym strajku wizerunkowo zyskać. Równie pozornym argumentem po stronie ZNP w tym sporze jest groźba nieprzeprowadzenia egzaminów. Teoretycznie rząd się pownien pod takim argumentem ugiąć, ale część strajkujących szkół zapowiada, że egazminy przeprowadzi normalnym trybem. W czym tkwi sedno? Otóż do tego egazminu przystępują również dzieci lokalnych samorządowców, którzy sprawują realną władzę na szkołami. Bez ich akceptacji olbrzymia część nauczycieli nie ważyłaby się na żaden strajk z obawy o własną pracę. W tym właśnie miejscu kończy się przywódcza władza szefa ZNP a zaczyna rzeczywista lokalnych układów. Szefowie lokalnych układów są w stanie dużo zrobić by zaszkodzić PIS-owi, ale nie kosztem własnych dzieci.

Oczywiście, gdyby się udało ZNP zablokować przeprowadzenie egzaminów w dziewięćdziesięciu procentach szkół co zmuszałoby od przesunięcia rekrutacji do szkół kolejnego szczebla w skali całego kraju to być może lokalne układy w imię zaszkodzenia PIS-owi wsparły by tę akcję. Jednak duż część nauczycieli nie podjęła strajku a w dodatku masowo zgłaszają się nauczyciele emerytowani z gotowością do wsparcia komisji egazminacyjnych. A zatem jeśli z góry było wiadomo, że egzaminy w części szkół odbędą się normalnie to lokalnym układom nie pozostało nic innego jak tylko wywrzeć nacisk na szkoły by te egazminy normalnie przeprowadziły. Mało tego znam szkoły, gdzie już w piątek zapowiadano strajk od powniedziałku informując jednocześnie, że egazminy odbędą się normalnie. Stąd w ostatnich godzinach gorączkowa akcja pana Broniarza pod hasłem "mediator Bodnar", aby ukryć porażkę w kwestii najpoważniejszego argumentu strajkowego. Wszystko zatem wskazuje, że swoją akcją Sławomir Broniarz skompromitował ZNP, nauczycieli, KE i co chyba najmniej ważne siebie. 
 
Fot. https://twitter.com/TomasTomaszek/status/1115567135881715713
 
3.5
3.5 (2)

18 Comments

Obrazek użytkownika MD

MD
W obecnym strajku nauczycieli osobę Sławomira Broniarza uważam za kwestię trzeciorzędną. Ewidentnie jego poczynania mają na celu tylko i wyłączenie wsparcie Koalicji Europejskiej poprzez wytworzenie fali niezadowolenia przeciw PIS-owi. Najważniejszym skutkiem tych działań będzie osłabienie autorytetu nauczycieli w społeczeństwie co trzeba uznać za zjawisko bardzo niekorzystne zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie w jak głebokim kryzysie rodziny i rodziców wychowuje się młode pokolenie. Kolejnym skutkiem strajku jest obnażenie roli ZNP jako siły wspierającej współczesną nam Targowicę. I to jest bardzo pożądany skutek z tym, że przez relacje Broniarza ze Schetyną udaje się zatrzeć w szerszym odbiorze społecznym rodowód ZNP a konkretnie fakt, że związek ten należał do SLD zanim ten ostatni przekształcił się w partię polityczną. I, jak zaznaczyłem na początku, trzecia kwestia Sławomir Broniarz. Otóż nie przywiązywałby większej uwagi do jego ewentualnej porażki w walce o fotel prezesa ZNP bo nowa osoba na tym stanowisku może próbować grać na "donowę ZNP" podczas gdy w rzeczywistości jeszcze w 2007 roku w swych gazetkach związek ten czcił Wandę Wasilewską a czy tego nadal nie czyni to sam nie wiem. Faktem pozostaje, że mimo napływu młodszych wiekiem nauczycieli do tego zawodu ZNP pozostaje nadal potężnym bastionem postkomunizmu i to w  jego najczerwieńszym wydaniu.
Obrazek użytkownika MD

MD
I lata selekcji komunistycznej do zawodu nauczyciela a także przemożny wpływ lokalnych sitw na zarudnianie w szkołach spowodowały właśnie wykształcenie się bardzo spolegliwego środowiska, posłusznego a zatem właśnie durniów.
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Okazuje się, że nauczyciele nie biorą jeńców na tej wojnie pomiędzy nauczycielami i rządem. Dzisiaj ofiarami stały się niewidome dzieci, kolejna granica została przekroczona.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika MD

MD
Jest takie powiedzienie, że jak chce kogoś Pan Bóg ukarać to mu rozum odbiera i wydaje mi się, że właśnie z takim przypadkiem mamy tutaj do czynienia. Buńczuczne groźby zablokowania egazminów uczniom w całej Polsce sprowadziły się do utrudnień w szkole dla dzieci niewidomych. Trudno o celniejszy strzał we własne kolano.
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Oczywiście - jest tak, jak piszesz - Broniarz to już raczej bezużyteczny pionek. Złem jest wszystko, co przyniosła ta "akcja". Może jedynie "następcy" zorientują się, że takie (i podobne) akcje polityczne nie są opłacalne dla gremium nauczycielskiego. Karierę robią przy tym politycy, frukta "zjadają" nieliczni, ogół - dostanie po d....
Rozumiem, że dla szkoły specjalnej nie łatwo było znaleźć zastępstwa nauczycielskie, nie rozumiem - jak czynni nauczyciele mogli tam zastrajkować. Równocześnie przypomina mi się historia sprzed lat, gdy w podobnej szkole specjalnej we Wrocławiu pracował nauczyciel-pedofil, nie do "ruszenia", bo jego "partner" był kuratorem. Rzecz dziwna, nawet teraz, po latach (chyba trzydziestu!) nikt nie domaga się odszkodowania za "molestowanie".
A "media totalitarne" pokazują jakichś zagranicznych durniów którzy "popierają" strajki nauczycielskie w Polsce, a także jakąś nawiedzoną dyrektor szkoły, która "zamartwia się", że takie egzaminy, które się właśnie odbyły - mogą przez kogoś zostać zakwestionowane, jako nieważne., W jaki sposób możnaby pozbawić głosu, albo chociaż osłabić działania tych wrażych ośrodków?
Pozdrawiam,
Obrazek użytkownika ro

ro
W jaki sposób pozbawić je głosu?
To dość proste: wzmacniając państwo! 
 
Niestety PiS odpuścił sprawę (mówiąc językiem informatyków) "trojana", którym zainfekowany został system operacyjny naszego państwa - czyli kwestię samorządów. Ba, w większości nawet patrioci i państwowcy uwierzyli i wciąż jeszcze wierzą, że "trojan" jest przyjaznym oprogramowaniem.  
Wzorując się na zachodnich społeczeństwach, którym nikt nie demontował państwa, w każdym razie nie przez okres dłuższy niż kilka lat pluszowej okupacji, zachwyciliśmy się ideą "demokracji lokalnej", sprawdzonej w państwach stabilnych, bez czyhających na ich niepodległość sąsiadów.  Demokracji - która zaserwowana Polsce, była jest niczym innym, jak tylko niemieckim sposobem dokonania kolejnego rozbioru, czy jak kto woli podziału dzielnicowego. A w każdym razie skolonizowania kraju.
Mając wśród osób zaangażowanych w samorządy po jednej stronie szlachetny i z definicji bezinteresowny patriotyzm, a po drugiej "różowe srebrniki" (©Waldemar Łysiak), wynik był łatwy do przewidzenia. Dlatego dzisiaj mamy, co mamy: "wolne miasta", silne euroregiony, rzucanie wyzwań Warszawie przez lokalne "stolice", marszałków i burmistrzów, którzy nic sobie nie robią z władzy centralnej i last but not least pogardę dla tych regionów, gdzie dla samorządowców słowo Polska znaczy coś więcej.
Oto pojawił się wśród "elit" projekt, żeby podzielić Polskę na konserwatywną wschodnią i liberalną zachodnią. Projekt szybko zniknął z forum, jak inicjatywa wiceprezydenta Warszawy w sprawie adopcji dzieci przez homoseksualistów, ale jest więcej niż pewne, że oba tematy powrócą.

Cóż, PiS nie dość, że pozostawiając dwuwładzę w województwach  (od początku systematycznie  zmniejszaną do roli "paprotki") nie tylko nie ograniczył kompetencji "sobiepanów", to jeszcze przy wielkim udziale Andrzeja Dudy podarował  im dodatkowy rok sprawowania szkodliwej dla państwa władzy. Po wecie prezydenta, kiedy już było pewne, że PiS  wyborów nie wygra, a w każdym razie nie w tych samorządach, które są istotne z punktu widzenia stabilności państwa, należało przynajmniej wyjść z ustawą skracającą kadencję do trzech lat. 
PiS mógł przejąć kluczowe obowiązki, na przykład te rzutujące na gospodarkę, z rąk samorządowców i przekazać je wojewodom. Tak jak to było jeszcze kilkanaście lat temu (i było dobrze!). Powinien odebrać samorządom politykę kulturalną. 

A w szczególności o najważniejszej sprawie, równie ważnej jak obronność - o tym jakie ma być młodzieży chowanie od poczatku do końca powinno decydować państwo. Szkolnictwo bezwzględnie powinno zostać odebrane samorządom.
A z prywatnych szkół kurator praktycznie nie powinien wychodzić. 
 
Obrazek użytkownika MD

MD
Mamy do czynienia z autentyczną postkomuną. Przecież armia nauczycieli bardzo lojalnie wspierał komunistyczne kłamstwo PRL-u i to często wbrew rodzinnym tradycjom i zasługom. Przecież w trakcie tzw. transformacji ustrojowej nie przeprowadzono żadnej dekomunizacji a już w odniesieniu do szkoły to chyba nawet nikt głośno takiego postulatu nie postawił. Mamy tego skutki. Jak się z tym uporać? Trudno o jakieś radykalne posunięcia gdyż sprawa dotyczy setek tysięcy ludzi i w dodatku systemie uważanym za demokratyczny gdzie prawdę i dobro zastąpiono "wolą większości". Mamy jednak piękne doświadczenie w odbudowie moralnym Narodu po degrengoladzie XVIII wieku potrafiliśmy stanąć na nogi w wieku XIX i to bez własnego państwa. Podobna praca nas czeka obecnie, miejmy nadzieję, że warunki ku temu będą na tyle znośne, że podołamy. 
Obrazek użytkownika ro

ro
Myślę, że animatorzy wydarzeń w Polsce, i to nie tylko tych najnowszych, bardzo chcą, żebyśmy się skupili na walce z postkomuną. Zajęci ostrzeliwaniem Millerów i Broniarzy ani się spostrzeżemy, jak dokona się "opóźniony" w naszym kraju marsz przez instytucje. 

Sam strajk nauczycieli, a szczegolnie jego forma i ostrość ma moim zdaniem przykryć niezręczność, jaką popełnili ostatnio Trzaskowski i watażka (a moze hetman polny) ruchu LGBTQ Rabiej. 
To jest bowiem prawdziwe niebezpieczeństwo: wywołanie zmian w sposobie myślenia Polaków.

Postkomuna  już dawno jest na aucie i bezzębna, a my mamy prowadzić z nimi ustawiczną jałową bijatykę, podczas gdy "nowa jakość" rozpycha się nad Wisłą, Odrą i Wartą coraz bezczelniej i coraz nieodwracalniej.
Obrazek użytkownika MD

MD
Ma Pan rację, że przykrycie zdemaskowania celów LGBT przez Rabieja jest ważnym czynnikiem, ale będę się upierał, że nie najwazniejsze. Niestety w Polsce obnażenie kłamstwa czy zbrodni nie powoduje reakcji jaką oczekiwalibyśmy po społeczeństwie o zdrowych zasadach moralnych. Na Węgrzech wystarczyło aby ujawnić jedno zdanie urzędującego premiera przyznające się do kłamstwa by jego ugrupowanie mogło na długie lata zapomnieć o władzy. U nas tragedia smoleńska z przyległymi morderstwami nie zdołała zapobiec elekcji Komorowskiego. Stąd nawet tak daleko idące wyznania Rabieja nie spowodowały adekwatnej reakcji społeczeństwa. A zmiany rzeczywiście zachodzą w świadomości społeczeństwa w zatrważającym kierunku i właśnie omawiani nauczyciele przeciw temu nie występują przynajmniej w zauważalnej skali.

Poskomuna rzeczywiście straciła sporo zębów, ale nie określiłbym jej jako całkowicie bezzębną. Potrafi kąsać i to dość dosłownie czego przykładem jest seria morderstw okołosmoleńskich.  A ów "nowy" ruch pod hasłem LGBT jest oczywiście potężnym zagrożeniem wiejącym z Zachodu, ale jak narazie w Polsce stanowi narzędzie postkomuny, którym nawet taki Leszek Miller zrobił sobie krzywdę gdyż świadomość starego elektoratu SLD nie została jeszcze zmieniona a mimo to z chęci zniszczenia odradzającego się Narodu usiłowano połączyć "tradycję z nowoczesnością" 
Obrazek użytkownika ro

ro
Hm... Można rzec, cytując klasyka, że to drugi rodzaj prawdy, czyli "też prawda" - potrafię przyjąć Pański punkt widzenia. 
Niemniej jednak wpływy peerelowskich służb będą już tylko malaly, a "nowa jakość" będzie rosła w siłę i żyła coraz dostatniej. 
Wolę postawić sprawę trochę inaczej: nierozliczona w Polsce postkomuna odchodząc (powoli) w niebyt, stała się  expressis verbis nawozem dla polskich "gramscich". LGBTQQ - zgodzi się Pan, to tylko zewnętrzna emanacja tej siły, która usiłuje, dość skutecznie, przenicować sposób myślenia społeczeństwa, osłabiając bezkarnością tamtych naszą wolę sprzeciwu. 

 
Obrazek użytkownika boldandcharm

boldandcharm
1. Nauczyciel to wróg rasowy. Pomiot komuny, tepy, chciwy i leniwy.
2. Dzięki nauczycielom po polskiej ziemi szerzy się wszelkie zło, w tym komuna, złodziejstwo i liszka.
3. Nauczyciel nie zasługuje na szacunek
4. Strajk nauczycieli utopi się w biedzie, a kwik wystarszonych i zdziadziałych nauczycieli będzie
    muzyką dla naszych uszu.
5. Nauczyciele zarabiają średnio 5,5 tys brutto.
6. Rząd obiecał nauczycielom pensje na poziomie 8,5 tys brutto, ale oni odrzucili te propozycje, bo chcą jeszcze więcej kosztem NASZYCH dzieci.
7. Wśród strajkujących nauczycieli nie wystepują wyborcy PiSu.
Co się zrobiło z B&R-em?
1. Wsród nauczycieli sa niedoszli dziennikarze, aktorzy, prawnicy, naukowcy, lekarze, inni nieudacznicy
    Kto bowiem pójdzie użerac się z dziatwą za dziadowskie pieniądze. Wystepują w tym środowisku i        to nierzadko przyzwoici, uczciwi, pracowici ludzie o przeróżnych poglądach. Plujecie na wszystkich.
    Czym różnicie się od tępych komuchów? 
2. PiS nie odwojował żadnej instytucji.  Jego zadaniem nie jest również odwojowanie grona             pedagogów. Spośród różnych środowisk, to rzeczywiście środowisko często pogardzane i najsłabsza z grup zawodowych. Czy taki stan rzeczy nie jest właśnie dorobkiem komunistów? Czy stek pomówień i uogólnień mieszających wszystkich nauczycieli w jednym garze z fekaliami nie jest ich najwiekszym tryumfem?
3. Od niepamiętnych czasów ludzie powierzają nauczycielom swoje dzieci. Także dziś, także My.
   Jeśli formuuje sie takie sądy o nauczycielach, to kto w końcu nie zasługije na szacunek?
4. Zaryzykuję śmiałą tezę, że jeśli rząd upokorzy nauczycieli i uczyni tym przyjemność ludziom małym,     to bedzie to jedynie przyspieszenie końca Polski. Nie rozumiecie pewnie o co kaman...?
5. Nauczyciel z 20-letnim starzem pracy, na ostatnim stopniu awansu zawodowego ( jest jeszcze nauczyciel prosesor oświaty - tytuł honorowy ) z dodatkowymi studiami specjalizacyjnymi zarabia na rekę 2900 zł. Skąd 5500 brutto? Od kiedy mysląc o realnych zarobkach posługujemy sią wartościa brutto?
6. Licząc do obecnych zarobków nawet 1000 zł na rękę otrzymamy niecałe 4000 zł pensji. nawet dalej ostro ciagną w górę brutto będzie ok 6000 tys. Gdzie więc i skąd suma 8100 brutto wypływająca gładko z ust rzadowych polityków? To nie za komuny kałmano w ten sposób by skierować niechęć na strajkujących? To nie ogłupiałe komunistycznym bełkotem (wtedy) jednostki dawały sie manipulować?
7. Wsród grona strajkujących pedagogów są równierz wyborcy PiS. Do przystąpienia do strajku skutecznie przekonała ich kłamliwa, pełna buty i pogardy propaganda lejąca się z rzadowych mediów. 
Koleżanki i Koledzy B&Rolowcy wypowiadający sie pod notką -  sopień tępej ideologizacji rodem z PRL-u i wstyd dla tego szacownego niegdyś portalu.
Obrazek użytkownika MD

MD
Życzliwie dziękuję za wniesione uwagi.
Czytelnikom pozostawiam samodzielną ocenę przytoczonych argumentów.
Pozdrawiam
MD
 
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Zawsze ceniłam twoje opinie!
O nauczycielach - jako gremium - nigdy nie wyrażałam się (i nie myślałam) w sposób, jaki dziś przedstawiłeś. W sytuacjach ekstremalnych - szczególnie ostro rysują się jednostki wybitne, jak też - patologiczne.
Nie ulega wątpliwości, że patologiczną postacią jest p. Broniarz. Ale też - w mocno atakowanej, wyjątkowo "niekomfortowej" sytuacji znajdują się ci nauczyciele, którzy do strajku nie przystąpili. W czasach rządów Platformy jakoś strajków nauczycielskich nie było, Czy zarobki były wówczas lepsze? Czy - inna sytuacja polityczna? Niewątpliwie - wśród licznego grona nauczycieli znajdują się zarówno patrioci, jak też pasjonaci zawodu, są oni jednak w mniejszości. Wielu jest natomiast "zawiedzionych" - nauczycielstwo to ich "zawód"'. Przywileje z Karty Nauczyciela wykorzystują niejednokrotnie z całą bezwzględnością. A jakie z tego wynikają korzyści dla uczniów?
Właściwie - można by tak długo...
Mam nadzieję, że ten strajk pozwoli "oczyścić" sytuację w szkolnictwie - może okaże się, kto ma na uwadze dobro Polski, dobro naszych dzieci, a kto mniej lub bardziej świadomie - usiłuje wymigać się od pracy i "ugrać coś" dla siebie - w tej rozgrywce stricte politycznej. Dobrzy nauczyciele powinni dobrze zarabiać! Ale - jak wielu jest "dobrych"? A jak wielu roszczeniowych? Cały ZNP - przecież to jeden z lewackich bastionów. Jak się od tego uwolnić?
Problem nie do rozstrzygnięcia w jeden, prosty i łatwy sposób. Nie mniej - system oświaty w Polsce wymaga pilnej, głębokiej reformy. Czy tego się doczekamy?
Serdecznie pozdrawiam,
Obrazek użytkownika boldandcharm

boldandcharm
Broniarz to narzędzie polityczne. Motywacje środowiska rozkręcającego strajk były polityczne. Jednak w obecnym czasie motywy strajkującego środowiska zaczynają się wymykają spod prostej politycznej arytmetyki. Wśród pedagogów narasta środowiskowa solidarność, gniew przeciw lekceważeniu grupy zawodowej, a przede wszystkim gniew wywołany kłamstwem.Cały protest będzie niedługo wbrew interesom obu stron politycznej barykady.Młodzi Wykształceni ZDM skoczą do gardła Broniarzowi za pieniądze wydane na niańki, a Schetyna nie poda mu już ręki. Kto wie, może Broniarz będzie niedługo głównym wrogiem strajkujących? Pozdrawiam.
Obrazek użytkownika MD

MD
Sławomir Broniarz nie jest dzieckiem i dokładnie wiedział z kim i dlaczego trzyma się za ręce na pikietach KOD-u. Gdyby środowisko nauczycielskie, w swej dominującej masie, miało moralny i intelektualny kręgosłup to w żaden sposób za kimś takim by nie poszło. Niechęć a nawet irracjonalna nienawiść do PIS wśród nauczycieli funkcjonuje od kiedy tylko PIS istnieje. Tego nie wygenerował ani Sławomir Broniarz ani też ten strajk tylko jak to napisałem wynika wprost z faktu że środowisko to nie tylko było silnie zindoktrynowane, ale też samo prowadziło indoktrynację komunistyczną i nikt dotąd głośno tego nawet nie nazwał. Stąd mentalny opór przed głoszącym niepodległosciowe hasła PIS-owi i jednocześnie podatność na propagandę kosmopolityzmu a nawet LGBT z uwagi na mizerność intelektualną tego środowiska. Stąd po ewntualnym upadku Broniarza nie spodziewam się niczego dobrego po ZNP i dużej części środowiska nauczycielskiego bez jego radykalnej przebudowy.
Obrazek użytkownika boldandcharm

boldandcharm
  Broniarz to polityczne narzędzie. Oczywiście całkiem świadome. Tu jestesmy zgodni.
Skoro grupa zawodowa jest ze swojej natury częścia aparatu państwa, bo to jego urzędnicy i
skoro w powojennej państowowści nie nastapiło do dziś prawdziwe zerwanie z komuną ( poza symboliczną szopką okrągłego stołu) to czego oczekujemy. Znowu samo się, jakoś. Przeciez nauczyciele tak jak sędziowie sami sie nie oczyszczą. Opowiadanie o pełnym dobrych chęci, ale nic nie mogącym, otoczonym przemożnymi wrogami PiSie nie przekonuje juz ludzi rozsądnych. Teraz na PIS rzucił sie kolejny wróg, mocarz - kasta nauczycieli. To wszystko całkowicie niepoważne.
Jesli chodzi o naprawę środowiska nauczycieli to my tutaj raczej tego nie obstalujemy, a PIS jedyne co potrafi to rozpowszechniać irytujace kłamstwa o zarobkach i jak każda władza dotąd manipulować emocjami własnego elektoratu.

 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>