
Wie pan, ja jestem kobietą. Wyobrażam sobie, co ja bym zrobiła, gdyby nagle na ulicy pokazał się człowiek, który wymachuje ostrym narzędziem albo trzyma w ręku pistolet. Pierwsza moja myśl: tam, za moimi plecami jest mój dom i tam są moje dzieci. Więc wpadam do domu, zamykam drzwi i opiekuję się własnymi dziećmi
Takimi słowami pani Kopacz inaugurowała swoje premierowanie. Jeśli te słowa w jakiś sposób nie zostały skonsultowane wcześniej z Moskwą to musiały tam wywołać poważne spazmy śmiechu. Niestety, jak widzimy, te słowa nie były czczą gadaniną lecz, w co aż trudno uwierzyć, rzeczywiście przyjętą strategią tejże władzy. Słowo strategia jest w tym przypadku trochę nie na miejscu, bo pod tym pojęciem chciałbym widzieć dobrze przemyślany, długofalowy plan przynoszący określone korzyści narodowi. Zaś w omawianym przypadku trudno znaleźć takie cechy.
Na Ukrainie trwa rosyjska agresja. Niemcy i Francja usiłują pokazać, że są w stanie postawić tamę tej ekspansji, ale jednocześnie pragną mieć w Putinie sojusznika. Stawia to Kreml roli rozgrywającego zamiast strony konfliktu i to agresora. Kolejne rozmowy w sprawie tej wojny odbywają się w stolicy Białorusi a rządzący tam moskiewski satrapa zaczyna uchodzić za jakiegoś europejskiego koordynatora dyplomatycznego, mimo iż nie tak dawno on jak i jego urzędnicy zostali ukarani zakazem wjazdu na teren UE z uwagi na łamanie praw człowieka. Mamy zatem kolejny sukces Putina.
Walki toczą się na terytorium sąsiedniej Ukrainy. Wszystko wskazuje, że Zachód zaakceptował już rosyjską aneksję Krymu i trwają targi o Donbas. Tymczasem przekaziory nieustannie wmawiają nam jakieś dyrdymały o „wojnie hybrydowej”. Takie rozważania mogą sobie prowadzić teoretycy wojskowości w zaciszu swych gabinetów. Naród zaś powinien w pełni zdawać sobie sprawę, że Rosja dokonała agresji na Ukrainę a ta mimo gwarantowanej niepodległości i integralności terytorialnej przez USA, Wielką Brytanię i właśnie Rosję w zamian za rezygnację z posiadania broni jądrowej, została zostawiona na pastwę jednego z owych „gwarantów”.
Władze Polski w tak dramatycznej sytuacji realizują ową „strategię” ogłoszoną przez premierzycę z Szydłowca. Trzeba tylko uściślić, że słowa o opiekowaniu się dziećmi nie wolno odnosić do społeczeństwa czy też spraw narodowych. W tym wypadku bowiem pani Kopacz miała na myśli interesy własnej kliki. Zgodnie z ową „strategią” najważniejsze osoby w państwie: Prezydent, Premier, Marszałek Sejmu przepadły bez wieści, czyli dobrze się schowali i pilnują swoich interesów. Dla pozorowania działań wystawiono ministra spraw zagranicznych (interesów cudzoziemskich a nie naszych żeby nie było wątpliwości), który podjął się roli pozornej tarczy do której dyplomatycznie strzelają ponoć Rosjanie. W rzeczywistości nie zrobił niczego by w jakikolwiek sposób Polska wpływała na rozwój sytuacji w naszym, bezpośrednim sąsiedztwie. Pokornie trwamy w roli pionka czekając aż możniejsi od nas zechcą nas gdzieś przesunąć.
Ratuje nas jeszcze układ sił w Europie. Rosja bowiem nie jest wystarczająco silna by wrócić nad Odrę, natomiast Niemcy i Francja nie mają jeszcze powodu by nas sprzedać. Ostatnie dwa lata jednak pokazują jak szybko i radykalnie może zmieniać się sytuacja i nasza bezczynność licząca, że sam układ sił w Europie zapewni nam trwanie skończyć się bardzo łatwo może tym na wzór roku 1795 tyle tylko, że w znacznie szybszym tempie. Trudno przewiedzieć ile nam zostało czasu. Nadzieję budzą tegoroczne wybory prezydenckie i parlamentarne. Czy będziemy w stanie skorzystać z tej okazji i wybrać kompetentne władze naszej Ojczyzny? Czy wreszcie wystarczy czasu na naprawę tego co przez osiem ostatnich lat zostało zdemolowane?
fot.http://niezalezna.pl/60272-co-za-wystep-kopacz-merkel-musiala-ja-ratowac-na-czerwonym-dywanie-memy
1 Comments
@MD
12 February, 2015 - 11:40
Z tym może być problem, Potrzeba duuuuuuużo szczęscia.