W końcu stycznia „The Washington Post” drobiazgowo opisał sprawę słynnego więzienia CIA w Starych Kiejkutach. Mimo, że sprawę niespełna dekadę wcześniej ujawnił Human Rights Watch, wielu Polakom Kiejkuty wciąż kojarzą się z Klewkami, a te z kolei z fatamorganą Andrzeja Leppera. Czas na moment prawdy: lądowania „talibów” w Klewkach i Starych Kiejkutach miały miejsce. Jedni i drudzy lądowali na lotnisku w Szymanach.
To nie żart. Żartem mogą być rozważania, czy Natalia Siwiec, modelka erotyczna, zostanie lokomotywą wyborczą SLD w wyborach do Europarlamentu. Fakt, iż media rozważają takie lokomotywy, nie świadczy najlepiej o motorniczym, pasażerach, społeczeństwie i mediach.
Wcale nie tak dawno przywódcy SLD pytani o współpracę ich rządu z CIA, odpowiadali żartem (Leszek Miller) lub zagadkowo (Aleksander Kwaśniewski). Teraz, kiedy wyciekają kulisy dealu z Amerykanami oraz szczegółowe opisy tortur w kompleksie w Starych Kiejkutach, obaj spoważnieli, a nawet posmutnieli. O niczym nie wiedzieli…
Chwieje się ich kariera polityczna, a bez jowialnego wyrazu twarzy ciężko być twarzą SLD i Twojego Ruchu. Tracą obaj także na wiarygodności jako troskliwi patroni polskiego wywiadu, broniący go przed nieodpowiedzialnym „talibem” Antonim Macierewiczem.
Kulisy transakcji
Więzienie CIA w Starych Kiejkutach funkcjonowało od grudnia 2002 r. do września 2003 r. W Polsce rządzili postkomuniści, a Amerykanie ocierali łzy po atakach z 11 września 2001 r., w międzyczasie dokonując militarnej inwazji na Irak. Współpraca Polski z USA oraz przyjaźń George’a Busha i Kwaśniewskiego kwitły, więc z wydzierżawieniem kawałka polskiej ziemi na zasadach eksterytorialności nie było problemu. CIA poszukiwała lokacji, w których mogłaby przesłuchiwać swych specjalnych więźniów. Posiadała taki ośrodek w rejonie Bangkoku, ale w obawie przed demaskacją, musiała znaleźć kolejny.
Początkiem 2003 r. oficerowie CIA przywieźli do siedziby Agencji Wywiadu 15 milionów dolarów zapakowanych w kartonowe pudła. Ładunek odebrał zastępca szefa AW Andrzej Derlatka, człowiek, jak zresztą większość kadr w tych latach, z drużyny weteranów PRL. Zawarto umowę w ramach której Amerykanie zgodzili się zainwestować dodatkowe 300 tys. dol. w bazę szkoleniową polskiego wywiadu w Starych Kiejkutach.
Warunki były tam „spartańskie”, ale lepszych nie było trzeba. Przywożeni przez CIA samolotami „goście”, potrzebowali jedynie czterech betonowych ścian, mocnego światła i stołu do „waterboardingu”. W marcu 2003 r. do Kiejkut przybył wyjątkowy „gość”, Chalid Szajch Muhammad, uważany za pomysłodawcę zamachu na World Trade Center. Podtapiano go 183 razy. Ponoć skutecznie, bo zaczął mówić.
Ewakuacja
CIA ewakuowała się z Mazur końcem 2003 r. Potrzebowała nowej siedziby. Zainstalowała się w Rumunii, potem jeszcze w Maroku i na Litwie. Sprawa wyszła na jaw w 2005 r. Zajęły się nią aż Rada Europy, Parlament Europejski oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. W USA zmieniły się rządy na bardziej proeuropejskie, a w Europie na bardziej antyamerykańskie i sprawy przybrały dla Millera i Kwaśniewskiego mało żartobliwy obrót.
Zanim zajmiemy się oceną tortur w epoce George’a Busha i ich skutecznością, warto zaczekać na publikację liczącego 6 tys. stron raportu senackiego Komitetu ds. Wywiadu, na pewno posiadającego większą wartość niż przecieki i spekulacje medialne. Za to z oceną wspomnianych dwóch delikwentów nie trzeba się wstrzymywać.
Nieśmiertelność polityczna Millera i Kwaśniewskiego polegała na wyczuwaniu aktualnego mocarza i taktycznej spolegliwości. Tak zaprzyjaźniali się z elitami ZSRS, Rosji, Brukseli i Genewy. I wcale nie pomylili się w wypadku USA. W 2003 r. USA, po sukcesach wojskowych, przed wielkim kryzysem, przy rosnących dopiero Chinach, słabnącej UE i „reformującej się” Rosji, były najmocniejsze.
W tym miejscu zaczyna się ironia losu. Nawet postkomuniści nie potrafią przepowiadać przyszłości. Miller i Kwaśniewscy poślizgnęli się na współpracy z Amerykanami, kiedy nie zaszkodziła im nawet „pożyczka moskiewska”. Transformacja ustrojowa i „terapia szokowa” w Polsce, sfinansowane przez administrację George’a H. W. Busha, ocaliły im polityczne życie, a zabije je „»pożyczka« talibańska” od George’a W. Busha.
Sprawę tej i innych „pożyczek” śledzić będziemy na portalu internetowym: www.foreign.org.pl, do lektury którego czytelników „Gazety Obywatelskiej” gorąco zapraszam.
Paweł Zyzak
7 Comments
@Paweł Zyzak
10 February, 2014 - 17:31
http://www.polskatimes.pl/artykul/724953,rudolf-skowronski-najdrozszy-po...
http://polska.newsweek.pl/jak-kamien-w-wode,15317,1,1.html
Pozdrawiam
Nie lubiłem Leppera ale w
10 February, 2014 - 18:41
a ja myśle że ten klewkowy
10 February, 2014 - 21:06
Pan :Lepper wtajemniczony nie tyle w szczegóły co w ogólny rys (przypadkiem przez służby poirytowane zbyt bliską współpracą z imperialistycznym państwem USA) jak zwykle próbował coś zarobić i dla siebie.
Skoro towarzysze Miller i Kwaśniewski pozwalali mu w pewnym momencie zarobić wyłacznie na swoje utrzymanie, to pan Lepper metoda "wiem, i może nawet więcej powiem" postanowił zawalczyć o swoje.
Tu oczywiście zero złudzeń.
Gdyby to Lepperowi ktos dał te 15 milionów imperialistycznych dularów ( i to tak jak lubi: cash only!), to pana Leppera byśmy raczej nie poznali.
Zalegendowany jako rewolucjonista, perorowałby o odpowiedzialności, racji stanu. Milczał by czy zmieniał temat.
Słowem robił by to samo co Ci którzy dulary pokwitowali >>> Miler, Kwaśniewski itd.
Kłótnia w rodzinie, ale ciekawa bo o prawdziwe, za przeproszeniem, imponderabilia.
witam serdecznie mojego ulubionego Autora :)
10 February, 2014 - 18:46
o czym przypomina nam @TŁ
serdeczna piątka :)
<p>gość z drogi</p>
Panie Pawle, z innej beczki.
10 February, 2014 - 22:22
Probujecie wplywac na polityke... czy wplyw jaki zamierzacie wywierac ma miec cos wspolnego z Polska niepodlegla, czy po prostu jest dla was absolutnie nieinteresujaca sprawa?
"Zwariowałam" to tytuł filmu
10 February, 2014 - 22:58
Pozdrawiam
apropos beczki
11 February, 2014 - 22:49
Nacisk kładziemy na zalety ludzkie, bo bez nich nie ma z kim ani budować, ani bronić niepodległości. Podchodzimy do spraw praktycznie, od strony budowniczych, nie budowli.
Osobiście nie lubię szumnych sloganów, bo często za nimi kryje się prywatny interes: niekoniecznie ten co najgłośniej krzyczy Polska, jest największym patriotą. Ale proszę się nie martwić o nasze długofalowe cele, choćby logo ruchu wskazuje za kim jesteśmy.
Serdeczności