Ten kocioł świat się nazywa

 |  Written by Rolex  |  33
Bardzo dziękuję za zaproszenie do prowadzenia bloga; jako zagorzały zwolennik blogosfery pozostającej jednym z ostatnich bastionów wolnej wymiany myśli, cieszy mnie każda inicjatywa blogerska, a już tym bardziej, że Blog-n-roll firmuje kilka zacnych nicków.

Swoje credo publicysty wyłożyłem kiedyś obszernie tłumacząc jeden z esejów Orwella. Do politycznych poglądów samego Orwella, zagorzałego antykomunisty, ale i socjalisty, jest mi daleko – łączy nas jedynie antykomunizm, niemniej pod jego poglądami na konieczność utrzymania niezależnej od podziałów partyjnych higieny myślenia podpisuję się oburącz.

To podpisywanie się oburącz powoduje, że dość często zdarza mi się znaleźć w sytuacji konfliktu z którąś, silnie upoliytycznioną w Polsce partią publicystyczną. Publicyści w Polsce, wobec słabości rynku, zmuszeni są (aby przeżyć) trzymać się aparatem gębowym jakiegoś „cyca”. Czy to jest „cyc” lewicowy, prawicowy, nihilistyczny, ultra-narodowy, konserwatywny, nie ma znaczenia. Cyc to cyc, a jeśli cyc, to oznacza koniec niezależności.

Jago emigrant wykonujący wolny zawód mogę się pochwalić nie posiadaniem cyca, ale również kilkoma certyfikatami niezależności. Certyfikat niezależności zdobywa się najczęściej dzięki otrzymaniu w polskiej przestrzeni medialnej tytułu „agenta”. Zostałem już agentem watykańskim (nihiliści), ruskim (PiSowskie, te niepiśmienne ciotki rewolucji), brytyjskim (katastrofolodzy), i ten rozrzut bardzo mi schlebia. W zakresie agentury muszę, niestety, powtórzyć za swoim śp. Ojcem: „Agentura? To znaczy wino, kobiety, waluty, i śpiew? No patrz pan, nikt mi, k..., nigdy nawet nie zaproponował!”

Poza Blog’n’Roll’em można mnie spotkać na S24 oraz, w formie drukowanej w tygodniku Polska Niepodległa; w tygodniku tym można odnaleźć moje teksty, bo to pierwszy tygodnik, którego redakcja nie usiłowała mi powiedzieć, jaki to poglądów ode mnie oczekuje oraz kogo kopnąć a kogo przytulić.
To tyle koncyliacyjnie, a teraz przejdźmy do sedna, czyli do zwyczajowej prowokacji, która, daj Boże, przywiedzie nas do ożywczej konfrontacji.

Moim zdaniem, niemalże całość debaty publicznej w Polsce jest wykoślawiona przez zawodowe media (tak zwany z niepolska „mainstream”). Zadaniem tychże jest ustawianie dyskusji, dostarczanie tematów, zazwyczaj nieistotnych, kosztem tych istotnych. Fani mediów głównego nurtu oczywiście się tymi tematami zajmują, a wrogowie dają się również nabierać marnując czas na stawanie okoniem. Jednym z klasycznych tematów podtrzymujących wysoki poziom temperatury jest temat ukraiński.

Nie będę w tym miejscu wdawał się w analizę wydarzeń na Ukrainie, chcę jednak zwrócić uwagę na pewnego rodzaju niekonsekwencje w przekazie. Te niekonsekwencje biorą się z faktu, że spraw ukraińska jest traktowana propagandowo, a nie poznawczo. Może być i tak, że za propagandą stoją państwa i ludzie, którzy mają wobec Polski i Polaków dobre zamiary, ja jednak będę obstawał przy swoim, że nie istnieje coś takiego jak „bombardowanie nachalną propagandą w dobrej wierze”.

Do samej wojny na Ukrainie mam stosunek równy mojemu stosunkowi do konfliktów zbrojnych w innych częściach świata – patrzę na nią jako na kolejną falę cierpień zwykłych ludzi, nierozumiejących ani w ząb „w cziem dieło?”, ale patrzę również z perspektywy polskich interesów. Najłatwiej jest sterować opinią publiczną poprzez emocje. Z perspektywy sterowania emocjami nie dziwi, że bloger, który był wręcz podręcznikowym wrogiem „wrednego PiS-a” i w związku z tym był święcie przekonany o „paranoicznych” źródłach niechęci wobec Rosji, z dnia na dzień został wybitnym znawcą putinowskiego totalitaryzmu i miłośnikiem ukraińskiej demokracji. O zawodowych dziennikarzach mainstreamu, i o ich poglądach nie piszę, bo jak powszechnie wiadomo oni poglądów nie miewają.

A tak na marginesie, to wypadałoby pamiętać, że tuż po wydarzeniach 10 kwietnia 2010 roku, w czasach wręcz intymnego zbliżenia polsko-rosyjskiego, rosyjscy koledzy-dziennikarze organizowali w Polsce warsztaty, a rosyjscy dyplomaci szkolili swoich polskich kolegów. Jeśli pułkownik Putin z dobrego pułkownika Putina przepoczwarzył się w złego, to wypadałoby teraz przesłuchać owych dziennikarzy i dyplomatów na okoliczność minionych, intymnych kontaktów. Czy nie występuje tu groźba (w kontekście dzisiejszej wiedzy, którą o pułkowniku Putinie nabyły nasze „elity”), że przy okazji przywołanych szkoleń doszło do próby werbunku?

Przyglądając się konfliktowi na wschodnim skrawku ukraińskiej ziemi nie sposób pominąć pytań dotyczących elit ukraińskich, bo o rosyjskich wiemy nieco więcej. Jak to się stało, że w rozmowach mińskich stronę ukraińską reprezentował były prezydent Kuczma? Jeśli istnieje jakiś chodzący symbol post-sowieckiej, kryminalnej oligarchii wysysającej ostatni grosze z „sezonowego państwa”, to Leonid Kuczma spełnia wszelkie warunki, żeby zwyciężyć w castingu. Przypomnę, że analizy słynnych taśm, na których utrwalono zlecenie zabójstwa dziennikarza Gongadze odmówił kwalifikowany tłumacz angielsko-ukraiński, tłumacząc, że prezydent Kuczma nie mówi ani po ukraińsku ani rosyjsku, ale więzienną grypserą. Kim jest Petro Poroszenko i w jaki sposób doszedł do wielkiego majątku w kraju, w którym bez łapówki ni rusz? Skąd wzięło się poparcie wielu ukraińskich oligarchów, włączając Rinata Achmetowa, dla ukraińskiej rewolucji? Nagły przypływ romantycznej miłości do ludu, który się okradało przez ostatnie 20 lat?

Na Ukrainie splotły się globalne interesy, a interesy mają zazwyczaj mało wspólnego z emocjami, a wiele z zimną kalkulacją. Wiemy to już od czasów słynnej odezwy ukraińskiej modelki z Majdanu, która miała być amatorskim selfie, a okazała się dość wysoko budżetową, profesjonalną produkcją, jak na materiał przygotowywany dla platformy youtube.

Wiemy to również dlatego, że pomimo powszechnej wiedzy o rozstrzelaniu przez złowieszczy Berkut demonstracji w Kijowie w lutym 2014 roku, co doprowadziło do faktycznego unieważnienia zawartych kilka dni wcześniej porozumień pomiędzy opozycją i Janukowyczem pod patronatem Berlina, ni widu ni słychu o śledztwie i procesie owych Berkutowców-morderców, z których nota bene wielu również dostało się pod snajperski ostrzał tego samego dnia.

Prezydent Poroszenko, który ogłasza (sic!) rozpoczęcie gwałtownej militarnej kontrakcji w imię „dania ruskim po zubach” w wyniku czego traci lotnisko w Doniecku i naraża setki swoich żołnierzy w kotle debalcewskim działa, przepraszam, w czyim interesie? W interesie Stanów Zjednoczonych dla których eskalacja wojny na wschodzie Ukrainy była niezbędna, by utrzymać w ryzach zachodnioeuropejskich partnerów wyłamujących się z twardego kursu sankcji wobec Rosji. Jestem przekonany, że Angela Merkel zalewa się codziennie rano rzewnymi łazami klęcząc przed małym ołtarzykiem z relikwiami po nienarodzonym imperium Euroazjatyckim, w którym to imperium pan Schmidt miał być dyrektorem, a Wania odsysać ropę i inne surowce z syberyjskich zmarzlin. Już dogadane było z Wołodią, a tu masz! Cały Lebensraum, za przeproszeniem, w pizdiec!

Na tle konfliktu amerykańsko-rosyjskiego na wschodniej Ukrainie (ale przecież nie tylko tam, bo pułkownik Putin stracił na świecie więcej kolegów w ciągu lat 2011-2014, niż Związek Sowiecki w czasie całego swojego istnienia) tym wyraźniej widać „kompradorskość” (za Ziemkiewiczem, choć on dzisiaj dzięki własnemu niewyparzonemu językowi w niełasce) naszych „elit”. Nasz, pożal się Boże, minister spraw zagranicznych, do niedawna w roli czopka gotowego do akcji na zapleczu prezydenta Putina, dziś wali jak w bęben, no jeśli nie w samego Putina, to w narodową dumę przeciętnego Rosjanina, pomagając uplasować Polaków w kategorii „psów Waszyngtonu” w tegoż Rosjanina przeciętnej percepcji. A po co mamy występować w tej roli w percepcji przeciętnego Rosjanina, nawet jeśli mamy wiele sprzecznych interesów? Pomaga to w czymś? W osiąganiu jakichkolwiek celów? I jakie są polskie cele na wschodzie? Jak zdefiniowane i przez kogo? Znów Wajda pisze scenariusze?

Jak długo rząd polski i państwo polskie będzie się dalej miłował z Litwą, starając się nie zauważać, że współczesna Litwa to żadna Litwa, o czym wie każdy mówiący po polsku Litwin z Wilna (dziś w Szczecinie), czy też mówiący po białorusku Litwin z Grodna, a więc byli i obecni mieszkańcy Wielkiego Księstwa? Wspólczesna Republika Litewska to uzurpujący sobie prawa do tradycji Wielkiego Księstwa twór żmudzkich nacjonalistów wypromowany przy wsparciu carskiej Rosji, a potem Niemiec, po zajęciu terenów Litwy i Łotwy przez Oberbefehlshaber der gesamten Deutschen Streitkräfte im Osten, Oberbefehlshaber Ost w roku 1916. W skutecznej kontrze wobec groźnej dla obu totalitaryzmów idei odbudowy Rzeczpospolitej.

I jak tam, że prowokacyjnie zapytam na koniec, ze słynnym ossowskim pomnikiem, że o losie „Czterech Śpiących” nie wspomnę?

Ciekaw jestem Państwa zdania.

Pozdrawiam
 
5
5 (7)

33 Comments

Obrazek użytkownika Max

Max
Witaj Rolexie w naszych skromnych progach, bardzo nam miło Cię gościć - w imieniu całej redakcji portalu. Dodam, że już osobistą przyjemnością dla mnie będzie móc odnaleźć czytać tutaj Twoje teksty. :)

Temat wschodnich sąsiądów Polski, naszych z nimi stosunków, a wreszcie oficjalnej linii propagandowej forsowanej przez mainstream od lewej do prawej - pozostaje dla mnie czymś intrygującym. 

Polemizował z Toba nie będę, bo akurat sam mam dość zbliżone zapatrywania na sytuację - nieraz dawałem temu wyraz przez ubiegły rok. Co i prowadziło czasem do ciekawych i dość intensywnych dyskusji na B'n'R ;). Chyba jednak ukrainosceptycy są tutaj w miejszości. :)

Ale czemu intrygujący? Traktuję to wszystko, co postrzegamy dookoła nas jako casus przedziwny, a pewnie i, w konsekwencji, niebezpieczny. Gdy widzę praktycznie te same poglądy , te same pomysły na ułożenie sobie stosunków z Ukrainą (a na nieułożenie z Rosją, Białorusią i Litwą) prezentowane po obu stronach wysokiej do nieba barykady - bo zarówno PiS jak też PO&Przystawki mówią zasdaniczo to samo - robi mi się jakoś nieswojo.

Założmy nawet, że mówiąc o konieczności wspomagania Ukrainy PiS ma rację, że zeszłoroczne wizyty składane na Majdanie przez polityków PiS miały sens - co w tym samym obozie robi PO i rząd? Przecież, jakby to ująć, ich interesy, ich "pomysł na Polskę" (śliczny eufemizm) różni się zasadniczo od wizji polski obozu, było nie było, patriotycznego.

Coś tu ewidentnie nie gra. W "nawrócenie" się PO na polski interes narodowy jakoś nie wierzę. Koniunktura międzynarodowa? Ale jeśli taka właśnie jest koniunktura międzynarodowa, z kolei nie wierzę, że nam, Polakom, opłaci się ta polityczna spolegliwość.

Ergo? Ktoś tu się bardzo myli, ewentualnie ktoś bardzo szachruje.

Jeszcze ciekawiej jest, gdy spojrzymy na informacje (oraz interpretacje), które serwują na media. Prawicowe, lewicowe i pudelki. Obraz jest wewnetrznie niespony, ale powszechnie przez Polaków akceptowany. Putin zły, Putina się boimy, bo będzie wojna atomowa, a za dwa dni czołgi rosyjskie wjadą do Warszawy. Ale - z tym samym Putinem trzeba walczyć, a braci-Ukraińców wspierać. Pełna logika... O tym, jak wygląda sytuacja Polaków na Litwie nie pisze się nic - wręcz nie wypada. Łukaszenko to kacyk i dyktator - akurat prawda, ale z tym dyktatorem można by się dogadać, Białorusini kilka razy już spoglądali w stronę Polski z niejaką nadzieją - że może by coś powspółpracować, gospodarczo może - na przestrzeni ostatnich 10 lat. To też temat tabu.

A panuje atmosfera histerii. Może już troszkę mniej medialnie lubimy Ukrainę, Petroszenkę, ichni nowy rząd, waleczne bataliony ochotnicze - trochę osób publicznych się wyłamało. Może troszkę mniej - ale "linia" dalej, twardo, obowiązuje.

Naprawdę, obserwuję co się mówi w telewizji, co się wypisuje w artykułach, co słychać na portalach oraz w blogosferze i... coraz mniej wierzę w zdolność Polaków do samodzielnego wyciągania wniosków.

Rozpisałem się, a czas mi się kończy - zajrzę później.

pozdrawiam :)



 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Rolex

Rolex
Bardzo dziękuję, realne spojrzenie jest zawsze pożyteczne, cieszę się, i mam nadzieję, na swobodną wymianę mysli.

Serdeznie pozdrawiam
Obrazek użytkownika nurni

nurni

Bardzo mi tu brakowało, poza „pożytecznymi patriotami”, jeszcze i kogoś kto popularyzowałby brednie FYMa.

 

To niewątpliwie pewna wiadomość administracji BnR dla wszystkich którzy przyglądają się pracom Zespołu Parlamentarnego i okolicznością w jakich jest zwalczany - tak przez reżim jak i pożyteczną fymiarnie.

 

Rozgość się dobry człowieku. Zanim dojdziemy do tego że Macierewicz jest ruskim szpionem to czekają nas rozprawki humanistyczne.

Piszę "nas" co jest jednak nadużyciem. Ja tak uważam.

 

Na start masz u mnie łapkę, za to sam sobie stawiam łapkę w dół :)
Zawsze tak robię przy okazji zjawisk zabawnych.

Obrazek użytkownika Rolex

Rolex
ja również się cieszę, szanowny Kolego, ze spotkania, bo nie będziemy przeciez tu ukrywac, ze znamy się z imienia i nazwiska.

Obydwaj wiemy również, że brednie FYM-a (Brauna, Dakowskiego, śp. Wróbla, etc) nie mają żadnych szans na popularyzację w związku z powołaniem dwustu naocznych świadków zestrzelenia polskiej delegacji.

Spodziewam się w nakjbliższym czasie jeśli nie jawnej frondy, to conajmniej serii rezygnacji i prób samobójczych prokuratury, co w kontekście obecnego, antyrosyjskiego kursu naszego Rządu, Opozycji, ba... całego kraju jest naturalne.

Jesli "Ruskie' zestrzelili malezyjski statek powietrzny zestawem rakietowym "Buk", to jak tu nie założyć roboczo, że z naszą delegacją rozprawili się w taki sam sposób?

Zgadfzam się, zgadzam, zgadzam po trzykroć, a już tym bardziej, że polemizować z pracami kolegi kręgu, które zostały podpisane, na przykład, przez kwalifikowanych kontrolerów lotów i dyplomowanych inżynierów w jednym polemizować nie sposób.

Ja w każdym razie zamierzam pozostawiając losy śledztwa w Czcigodnych, spracowanych rękach; głęboko wierzę, że już wkrótce sprawców i tu i na Kremlu dosięgnie sprawiedliwość, a zawsze wierni doczekają się naleznej zapłaty.

Z całego serca popieram życząc wszystkiego najlepszego. Czekam na wyniki - sam pomóc nie za wiele mogę, bo jestem tylko humanistą. Klaskam do obrzęku prawicy.

Serdecznie pozdrawiam
Obrazek użytkownika nurni

nurni
"Obydwaj wiemy również, że brednie FYM-a (Brauna, Dakowskiego, śp. Wróbla, etc) nie mają żadnych szans na popularyzację w związku z powołaniem dwustu naocznych świadków zestrzelenia polskiej delegacji"

Wiem że to przykre ale świadkowie zeznali do protokołów jak zeznali. I nie kręć głupawo i w łatwy sposób do wykazania że nie o zestrzeleniu - zeznali o wybuchach towarzyszących upadkowi samolotu.
Po co Przemiły Rolexie wprowadzasz czytelników w bląd, hę? :)

Stary dobry Rolex.
Obrazek użytkownika Rolex

Rolex
Dziękuję, taki mamy teraz wzór przekazu dnia w bazie.

 
Obrazek użytkownika nurni

nurni
skierowany na dezinformacje, mój Miły..

Mnie najbardziej rozbawiło to, że podobno o tym nie wiesz...

Łapka którą teraz dostajesz jest już nie dla Ciebie (wybacz) ale dla departamentu A.


 
Obrazek użytkownika Rolex

Rolex
Zapomniałbym, proszę serdecznie pozdrowić Pan Przyjaciela Sz.P. Michała Jaworskiego!
Obrazek użytkownika nurni

nurni
Przy najbliższej, ale unikanej przez Jaworskiego okazji, tak zrobię.

Jesteś nieszczęsny Rolexie w rzeczywistości swego druha FYMa.
Tak sie składa że wiele mesięcy temu przy okazji przybycia tu Kano ostrzegałem administracje że pojawi się tu i Jaworski Michał.

Masz pecha mój miły wybitny blogerze....

Ale witam i o zdrowie pytam! :)
Obrazek użytkownika polfic

polfic
"Zanim dojdziemy do tego że Macierewicz jest ruskim szpionem to czekają nas rozprawki humanistyczne."

Rzadko się zgadzamy, ale w tym przypadku muszę się zgodzić smiley.
Obrazek użytkownika ro

ro
A co tu jeszcze można dodać?

Chyba tylko do fragmentu


"Jak długo rząd polski i państwo polskie będzie się dalej miłował z Litwą, starając się nie zauważać, że współczesna Litwa to żadna Litwa, o czym wie każdy mówiący po polsku Litwin z Wilna (dziś w Szczecinie), czy też mówiący po białorusku Litwin z Grodna, a więc byli i obecni mieszkańcy Wielkiego Księstwa? Wspólczesna Republika Litewska to uzurpujący sobie prawa do tradycji Wielkiego Księstwa twór żmudzkich nacjonalistów" 

można pokusić się o pytanie:
-A właściwie kiedy (pomijając cudowne rymy Inwokacji) interes WKL był tak na prawdę zbieżny z interesem Polski?

Do czego nam była potrzebna Unia?  
Obrazek użytkownika Rolex

Rolex
Do przyduszenia Zakonu Najświętszej Marii Panny, potem rzeczywiście do niczego.
To było poświęcenie się nadrzędnemu celowi chrystianizacji kosztem spowolnienia rozwoju.
Zużywaliśmy siły duchowe na cywilizacyjne podnoszenie niepiśmiennych.

Nadzieja, że Szef odpłaci ;)

Serdecznie
Obrazek użytkownika Max

Max
No, nie.
Unia jednak była nam potrzebna.... ;)
Co najmniej dwa powody natury międzynarodowej: sąsiedztwo z Zakonem Krzyżackim oraz niezbyt ówcześnie poręczny quasi-alians z Węgrami. I kilka innych przyczyn mniej międzynarodowych, choć równie, jeśli nie bardziej, istotnych.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika ro

ro
Ale czy te "równie istotne" sprawy warte były oddawania w obce, czytaj: wrogie (jak się okazało - do grobowej deski) ręce królewskiej korony. Że o pozostałych walorach Jadwigi nie wspomnę. 

Zresztą, czy na pewno Zakon stanowił aż tak wielkie zagrożenie dla Krakowa? Dla Wilna - owszem, ale co nas to w końcu? A jeżeli już - to czy nie wystarczyło załatwić sobie antykrzyżackie wsparcie za zaszczyt bycia mężem królowej? No, ale żeby na to wpaść, to trzeba było rozwijać pergaminy, a nie zwijać w trąbkę tasaki.
No, chyba że i wtedy inni szatani... Czego, patrząc na późniejsze doświadczenia, wykluczyć się nie da.
Obrazek użytkownika Max

Max
Unia w Krewie była jedną z możliwosci rozwiązania polskich problemów w końcu XIV wieku. Czy jedynym? Nie wiem. Czy najlepszym? Bardzo być może, szczególnie z punktu widzenia ówczesnych Polaków.

Dobrze, pokombinujmy przez chwilę. Zaczynając od nieszczęsnych Krzyżaków. Gdzie mieliśmny szukac tego wsparcia? Zakon to była co prawda już murszejąca powoli, ale dalej bardzo dobrze funkcjonująca machina militarno-państwowa. Wspierana przez przeważającą cześć "postępowej" Europy. Niespełna pietnąście lat później połaczone siły Polski i Litwy ledwo dały radę.

Dobrze, załóżmy, że zostawiamy Litwę samą z Krzyżakami. Litwa zostaje podbita, myślę, że jakieś 15-20 lat wystarcza, zwłaszcza, że książeta litewscy mieli idiotyczny zwyczaj szukać wspracia w swych własnych rodzinny wasniach nie gdzie indziej, jak u czarno-białych panów z północy. Los Kiejstuta jest wielce wymowny.

A potem, odpowiednio "upasieni" Krzyżacy postanawiają zająć się Polską.

Szukam w pamięci, z kim opcjonalnie mieliśmy szanśe się dogadać, bo kandydat do tego dogadywania się nie mógł być za bardzo byle jaki. I nie mam pomysłu.

Z kolei, jeśli oceniamy z prespektywy tego, co było potem...
Dzięki Unii z Litwą do końca XVI wieku byliśmy jednym z najpotężniejszych państw Europy, a lokalnie supermocarstwem. Co więcej, w tym mocarstwie dobrze się (na ówczesne warunki) ludziom działo. Ewenement na skalę europejską.

Potem zaczęło się psuć, to znamy. Ale ile innych doniosłych wydarzeń miało miejsce wcześniej? Każde z nich miało swój wpływ.

Bez Litwy bylibyśmy średniej wielkości państewkiem - zakłądając, że przetrwamy. Kazimiesz, skądinąd słusznie zwany Wielkim, wcale nie pozostawił Polski w znakomitej sytuacji politycznej. Rządy Ludwika w niczym nie pomogły, w pewnych aspektach zaszkodziły. No i pojawiła się Jadwiga - a Polacy, jeszcze wtedy mający zwyczaj być mądrymi przed szkodą, zaczęli myśleć. No i wykombinowali.

A co by było, gdyby jednak pozwolili Jadwidze, już jako poslkiej królowej, wyjść za Habsburga, to nie chcę myślec. :)

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika ro

ro
Byłoby wszystko OK, gdyby faktycznie wojna z Krzyżakami została wygrana.

Jak wiemy - tak się nie stało, i to chyba z jednego tylko powodu: Jagiełło nie miał jeszcze następcy i chyba nie wierzył, że się doczeka. (To nie ja, to Jasienica). 
Zresztą, ten którego się doczekał... Co tu dużo mówić! Następni też nie byli lepsi. Tak się zastanawiam, czy od czasów Jagiełły był jakiś na prawdę polski król, prócz... Batorego? Taki z prawdziwego zdarzenia.

Dla Jagiellonów, wszystkich, korona była dodatkiem do czapki wielkoksiążęcej - a numer który wywinął Kazimierz Jagiellończyk!... Tego nas na lekcjach historii i w tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie nie uczono, prawda? 
Była więc ta Litwopolska lokalnym mocarstwem, ale opartym tylko o rolnictwo. Zachód już wtedy budował przemysł, a nam zostawił rolę intendenta. Fakt, bogatego. 

Nie należy jednak zapominać, że Zachód nie patrzył tak obojętnie na to bogactwo i siłę I RP, tylko starał się zachować wygodną dla siebie równowagę i zgrabnie przesunął granicę Azji za Ural...  
Zastrzegam, że nie jestem historykiem i nie obrażę się, jeżeli mnie wyśmiejesz, ale według mnie wzrost znaczenia Moskwy był zdalnie sterowany właśnie po to, żeby Kraków nie zawracał sobie głowy Zachodem.
Kto - Habsburgowie, czy Plantageneci? Pewnie obie mafie po trochę. 

Jadwiga za Habsburga? Ależ ja nie mówię, że małżeństwo z Jagiełłą było całkiem złym pomysłem. Chodzi tylko o ten drobiazg na głowie. Przecież mógł sobie być mężem królowej, popieranym w walce z bratem stryjecznym o czapkę.

Myślę, że niewykorzystaną wzajemnie szansą była wtedy trudna, ale możliwa unia z Węgrami. Za mało wiem, żeby bardziej sensownie fantazjować - co musiałoby zostać poświęcone, a co zaprzysiężone, ale przecież Węgrzy nie musieli za króla brać sobie Niemca (no dobrze, Luksemburgera), skoro mieli Jadwigę po swoim Ludwiku Nagy'u, czyli Wielkim.   

Nie sądzę, że mając za sąsiada Polsko-Węgry (z ewentualnym zapleczem WKL), Habsburgowie byliby Habsburgami. Raczej zachowaliby średni rozmiar.
A wtedy to i Krzyżacy byliby bardziej lenni i Moskwa by sobie wojowała w swojej Azji, zbierając od czasu do czasu łomot od Litwinów wspomaganych przez Kraków. A czasem odwrotnie: Moskwiczanie wspomagani przez jedną czy dwie krakowskie chorągwie robiliby Żmudzinom jesień Średniowiecza.

Ale to takie fantazje niedouczonego historycznie inżyniera.

Pozdrawiam
 
 
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Witam, Roleksie,
Bardzo zręcznie opisane:
Nasz, pożal się Boże, minister spraw zagranicznych, do niedawna w roli czopka gotowego do akcji na zapleczu prezydenta Putina, dziś wali jak w bęben, no jeśli nie w samego Putina, to w narodową dumę przeciętnego Rosjanina, pomagając uplasować Polaków w kategorii „psów Waszyngtonu” w tegoż Rosjanina przeciętnej percepcji.

Czy tak on sam z siebie, czy z poduszczenia tego z Ruskiej WSI, a może jeszcze dalej idąca ustawka?
Obrazek użytkownika Rolex

Rolex
Ja myślę, że to ustawka na nowy kształt geopolityczny świata. Ambicje rosyjskie i niemieckie to tylko jeden z poziomów. My (jako państwo) nie mamy żadnych ambicji stąd wysługiwanie się temu, kto da więcej.

Serdecznie
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
fajnie widzieć, pozdrawiam serdecznie.

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Ursa Minor

Ursa Minor
Witamy na BnR :-)

Z pozdrowieniami Ursa Minor
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
wypadałoby teraz przesłuchać owych dziennikarzy i dyplomatów na okoliczność minionych, intymnych kontaktów. Czy nie występuje tu groźba (w kontekście dzisiejszej wiedzy, którą o pułkowniku Putinie nabyły nasze „elity”), że przy okazji przywołanych szkoleń doszło do próby werbunku?

Nie wiem, czy to dobry pomysł. Przecież spora część kadry, która miałaby przesłuchiwać ewentualnie werbowanych, została pozyskana już znacznie wcześniej. Niestety.

Kim jest Petro Poroszenko i w jaki sposób doszedł do wielkiego majątku w kraju, w którym bez łapówki ni rusz?

Według wersji, którą czytałem, on to pierwszy milion miał odziedziczyć po ojcu. Wychodzi na to, że taki ukraiński Kulczyk, tylko zdolniejszy. Choć Kulczyk zadeklarował się ostatnio, że sfinansuje dobry film o rotmistrzu Pileckim. 

Nasz, pożal się Boże, minister spraw zagranicznych, do niedawna w roli czopka gotowego do akcji na zapleczu prezydenta Putina, dziś wali jak w bęben, no jeśli nie w samego Putina, to w narodową dumę przeciętnego Rosjanina...

To akurat wygląda trochę na gwałtowny rebranding... Niektórzy uważają, że lada dzień Schetyna zgłosi swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich. Przepraszam, sam wspomniałeś coś o kotle :)

Take care,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
marki, ale gra nie jest obliczona na prezydenturę Schetyny. Owszem, chce się pokazać jako twardziel, co to się ruskim nie kłania i w niedalekiej przyszłości będzie doskonałym... premierem.
Awantura dotycząca miejsca obchodów zakończenia wojny służy Komorowskiemu. Istnieje spora szansa, że 8 maja na Westerplatte uda się zaprosić kilku europejskich VIP-ów, na kilka godzin przed ciszą wyborczą Brunek wygłosi okrągłe, może nawet momentami płominne przemówienie, niezdecydowanym wyborcom wyda się ojcem narodu i mężem stanu, więc do wymarzonych 50%+1 jakoś dociągnie.
Chyba nie zdziwi nas data wyborów wyznaczona na 10.05., prawda?
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
właśnie ogłosił datę wyborów prezydenckich:
http://wpolityce.pl/polityka/232469-wybory-prezydenckie-10-maja-marszale...

Nie dziwi nic.

Możliwe, że w Brunkowym przemówieniu znajdzie się również minione 25 lat odzyskania niepodległości, "którąśmy w obozie internowania w Jaworzu, pospołu z najlepszymi synami tej ziemi wykuwali"...
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Rolex

Rolex
W tym samym tonie co p.Waldemarowi - komu potrzebny jest Bronek?
Przy zamianie pax Germanica na pax Americana, Bronek się automatycznie wyautowuje.
A czy 'zachoruje" przed czy niedługo po wyborach, mniejsza.
Schetyny i Nałęczę usiłują się podpiąć w ostatniej chwili na nowe rozdanie, ale przecież są młodsi, przystojniejsi, znający języki...
Takie moje zdanie

Serdecznie pozdrawiam
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Schetyna i Nałecz są z tego samego rozdania, co Komorowski. Ich nieprzydzatność w, jak to nazwałeś, pax Americana byłaby taka sama.
Gdyby miała następić zmiana warty w PO, już ktoś nowy byłby kreowany - do wyborów zostały raptem 3 miesiące. Nikogo takiego nie widać na horyzoncie.
Myślę, że nie tkwimy w pax Germanica, mamy coraz więcej Rassijskowo Mira. Wraz z odejściem Tuska ciężar przesuwa się coraz bardziej na wschód.
Wypowiedzi Schetyny wcale nie przynoszą szkody Kremlowi. Wręcz odwrotnie. Mogą urządzić igrzyska pt. "Rusofobiczne Polaczki", własnym obywatelom wytłumaczyć, że wszystkie kłopoty to z tego się biorą, a na arenie międzynarodowej coraz bardziej odsuwać nas od spraw Ukrainy.
Poza tym winę za niewypał, jakim będą uroczystości 9 czy 10 maja w Moskwie (bo raczej ważni ze świata tam nie pojadą) będzie komu przypisać. A jeśli dodatkową premią będzie druga kadencja swojego namiestnika w Warszawie...
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
Wszystko zależy od tego, co mówią prawdziwe (te nieogłaszane w mediach) sondaże.
Jeśli realne jest klepnięcie zwycięstwa, to tak będzie. Ale jeśli z tamtych słupków wyziera
strach przed możliwą porażką, to szwenk na GS wydaje się prawdopodobny.

Jasne, że PBK i GS są z jednej drużyny, tyle że nie z teamu, lecz ze zbornej  :) Oni się starają,
robią wszystko, co potrafią nalepiej. Gorzej, że tzw. nasi nie robią właściwie nic, o takie tam przygotowania do walkowera. Ale jest jeszcze jeden istotny czynnik, którego obie dziadowskie strony nie biorą pod uwagę. Polacy, którrym zaczyna robić się czerwono przed oczami.

Pozdrawiam,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
porażki miałoby zajrzeć im w oczy, służby będą grały na PSL. Wstęp już był w listopadzie, mają przećwiczone.  Warto zwrócić uwagę na ewakuację różnych takich do PSL-u. Ale to w wyborach parlamentarnych.
A w prezydenckich? Nie mam patentu na manie racji ;), jednak myślę, że Schetyna zbyt długo był w odstawce i ma teraz za mało czasu. Poza tym termin wyborów i planowanie imprezy na 8 maja wskazują raczej, że gra będzie się toczyć na Komorowskiego.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...wersję podstawową-lux, od nadzwyczajnej-bomba w górę. Ale zastanawia, że pojawiły się takie sygnały. Stonogi można poważnie nie traktować, ale finfa od Czarzastego, który zresztą promuje teraz dr. Madzię,  wydaje się ciekawa.

Chyba że, czego też nie wykluczam, obliczyli to na zmyłkę PiS i nokaut w pierwszej turze. Po co jednak mylić PiS, który sam się wystarczająco często myli?

PS Najchętniej nie miałbym racji w tej sprawie :)

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Rolex

Rolex
Ja mam jeszcze inną koncepcję. Otóż wcale nie jestem taki pewny, że Komorowski wygra, a nawet więcej, czy on w ogóle ostatecznie wystartuje. Bo na co i komu on jest potrzebny z tym całym Dukaczewskim i Nałećzem. Idzie pax Americana, więc ludzie zbyt kojarzeni z poprzeednim układem będą spuszczani strumieniem rześkim.

Zróćmy owagę, że zorientowani wystawiają kandysdatów nie perzeciw Komorowskiemu (bo jakby tak miało być, to wystawiliby Kaczyńskiego, Millera i Pawlaka), ale jakby w innej lidze. Wietrze wietrzenie, ale mogę się mylić, jeśli nie w długoterminowej perspektywie, to w krótkoterminowej.

Ponadto, nawet w przypadku wygranej Komorowskiego, jest empeachment i choroby.

Serdecznie pozdrawiam
Obrazek użytkownika Rolex

Rolex

PS


Powyższy komentarz dla p. Żyszkiewicza

Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
I w tę stronę szedł mój komentarz. Schetyna nie przeciw, ale zamiast Komorowskiego. Najnowsze spekulacje mówią właśnie o 'wycofaniu' PBK z kandydowania (jeśli dołowałyby prawdziwe sondaże) i zastąpieniu go Schetyną, który na gwałt robi sobie antyrosyjski makijaż.

Ale wcale też nie wykluczam, że to finfy i balony próbne, wtedy oczywiście rozegrana zostanie partia klasyczna z Grzechem na premiera, jak pisze Pani Szary Kot :) 

Amerykanie, niestety, mają równie 'dobrą' rękę do ludzi jak prezes Kaczyński. Przecież to oni zasuflowali nam Jaruzelskiego na prezydenta w 1989, oni zastopowali opcję zerową w służbach. Więc i na Scheta mogą dać się nabrać.

Piszesz 'impiczment', brzmi dobrze, ale tu nie ma nikogo, kto mógłby to realnie przeprowadzić. Merkel przecież ani nie wypada, ani nie ma interesu.

Pozdrowienia do Londka,

Waldemar Żyszkiewicz

Więcej notek tego samego Autora:

=>>