„Pojedynki” Tomasza Terlikowskiego to kolejna pozycja z Frondowej serii „Lustra”, w której wcześniej ukazały się rozmowy z ks. Isakowiczem-Zaleskim, Bronisławem Wildsteinem, Cezarym Gmyzem i Dariuszem Lorantym. Tym razem jako główny autor występuje jednak autor wywiadów, których aż 18 składa się na tom, wydany pod trochę mylącym tytułem „Pojedynki”.
Tytuł wprowadza nas w błąd o tyle, że sugeruje – a wrażenie podkreśla to okładka i opis książki – udział czytelników jakiejś ideowej, religijnej i moralistycznej jatce, a przynajmniej twardym sporze moralno-religijno-kulturowym. Tymczasem właściwie nic z tych rzeczy. Owszem, jeden z bloków, na które podzielono rozmowy, to rozmowy z osobami, które wydają nam się od Terlikowskiego odległe w każdej możliwej sprawie (Ewa Wanat, Kamil Sipowicz), bądź w kwestii miejsca katolika w mediach (Hołownia), lub przynajmniej w polityce (Kamiński, Giertych). Tymczasem rozmowy są dość spokojne, czasem ocierają się tylko o farsę, jak w przypadku Kamila Sipowicza. Spora zaś część rozmów to poruszające opowieści o życiu, bardziej w duchu książek z cyklu wydawanego pod tytułem „Poruszyć niebo i ziemię” (Ziemiec, Zworski). Mamy tu bowiem sporo opowieści i wierze, religijnym wymiarze cierpienia, ludzkich dramatach, ale nie ma tu obiecanego elementu kontrowersji. Co nie znaczy, że te rozmowy nie są interesujące. Są, całość przeczytałem właściwie za jednym podejściem.
Z punktu widzenia blogera politycznego najciekawiej zapowiadały się rozmowy, zahaczające o politykę. Tej najwięcej jest w rozmowach z Markiem Królem, który próbuje tłumaczyć się ze swojej PZPR-owskiej przeszłości, ale nie przekonuje ani Terlikowskiego, ani mnie (trochę szkoda, ponieważ poza tym mówi o rzeczach ważnych i daleki jestem od obierania mu wiarygodności w ocenach dzisiejszej Polski) oraz w dziale, poświęconym politykom. Tym ciekawszym, że trochę się od czasu rozmów w nim zawartych zmieniło. Gowin występuje tutaj jeszcze w roli zatroskanego o swoją partię polityka Platformy, Roman Giertych jej umiarkowanego zwolennika, wieszczącego skręt tej partii w prawo, zaś Michał Kamiński… Tu już nie da się nie zacytować.
„(…) w następnej kadencji sejmu – być może największy klub PiS – będzie bezsilnie przyglądał się i pokrzykiwał, gdy Tusk z Millerem będą demontować chrześcijańskie fundamenty Polski. A to, że będą to robili, jest pewne”. Z całej rozmowy wynika wielka troska, że źle zarządzany PiS okaże się zbyt słaby, by obronić Polskę przed lewackimi PO i SLD. Wzruszająca troska Michała Kamińskiego godna jest co najmniej dopisku na plakacie wyborczym. Ale i Giertych, choć ocenia PO jako partię, która musi wrócić na prawicowe pozycje, wypada zaskakująco łagodnie, a całej rozmowy wynika, że kieruje się głównie osobistymi uprzedzeniami wobec prezesa PiS. To faktycznie najlepsza motywacja, gdy idzie o sprawy kraju. Zresztą wywiad z dawnym wicepremierem mógłby ukazać się w Wyborczej, tyle samo, co dla Kaczyńskiego złych słów, Giertych znajduje bowiem dla Dmowskiego i nacjonalizmu jako takiego. Zapomniał najwyraźniej koń, jak źrebięciem był. Nie zaskakuje natomiast Winnicki. Był, jest, będzie narodowcem, który zapowiada Polskę bardziej katolicką od kościoła. Widzi też pełne więzienia, co nikogo pewnie nie zmartwi, zwłaszcza, że uspokaja – za samą przynależność do PiS wyroku nie będzie. Najspokojniej wypada Gowin, skarżący się na niezrozumienie ze z strony takich jak ja „prawicowych publicystów”. Tu jednak i Tomasz Terlikowski ma zdecydowanie za mało zrozumienia, jak na potrzeby dzisiejszego szefa „Polski Razem”. I jeszcze jedna uwaga. O bycie fanem Michała Kamińskiego chyba trudno mnie posądzać, jednak uważam, że wybór tak obrzydliwego zdjęcia do zilustrowania rozmowy jest zagraniem poniżej pasa.
Blisko polityki są też rozmowy z Marcinem Mellerem i Szymonem Hołownią. Obu łączy przede wszystkim fakt wydawania mało ciekawych gazet, z których jedna ratowała się zdjęciami dziewcząt, tyle, że też na ogół mało ciekawych. O ile Meller wypada jednak całkiem interesująco, o tyle Hołownia udowadnia, że nie przypadkowo pod jego redakcją „Ozon” był najnudniejszym tygodnikiem w Polsce.
O wywiadach na tematy religijne pozwolę sobie nie pisać zbyt wiele. Terlikowski rozmawia z polskim Tatarem, polskim rabinem, panią, która prowadzi jakąś szkołę, wreszcie specjalistą od badania doświadczeń ludzi, którzy, jak mówi się potocznie „przeżyli własną śmierć”. Wszystkie, z jednym wyjątkiem, są bardzo ciekawe, natomiast żadna rozmowa nie jest tytułowym „pojedynkiem”.
Jak zwykle osobą sprawą pozostaje korekta, a raczej jej brak. Jeśli w słowie, występującym w książce przedostatnią literą będzie ż z kropką, nie wystarczy już ogonka dla ę. Przecinki też najwyraźniej są u pani korektorki dobrem mocno deficytowym. Trudno, tak najwyraźniej musi być, jednak przystępując do lektury „Pojedynków” warto mieć zapas własnych przecinków i ogonków pod ręką.
Tomasz Terlikowski, Pojedynki, Fronda 2014
Tytuł wprowadza nas w błąd o tyle, że sugeruje – a wrażenie podkreśla to okładka i opis książki – udział czytelników jakiejś ideowej, religijnej i moralistycznej jatce, a przynajmniej twardym sporze moralno-religijno-kulturowym. Tymczasem właściwie nic z tych rzeczy. Owszem, jeden z bloków, na które podzielono rozmowy, to rozmowy z osobami, które wydają nam się od Terlikowskiego odległe w każdej możliwej sprawie (Ewa Wanat, Kamil Sipowicz), bądź w kwestii miejsca katolika w mediach (Hołownia), lub przynajmniej w polityce (Kamiński, Giertych). Tymczasem rozmowy są dość spokojne, czasem ocierają się tylko o farsę, jak w przypadku Kamila Sipowicza. Spora zaś część rozmów to poruszające opowieści o życiu, bardziej w duchu książek z cyklu wydawanego pod tytułem „Poruszyć niebo i ziemię” (Ziemiec, Zworski). Mamy tu bowiem sporo opowieści i wierze, religijnym wymiarze cierpienia, ludzkich dramatach, ale nie ma tu obiecanego elementu kontrowersji. Co nie znaczy, że te rozmowy nie są interesujące. Są, całość przeczytałem właściwie za jednym podejściem.
Z punktu widzenia blogera politycznego najciekawiej zapowiadały się rozmowy, zahaczające o politykę. Tej najwięcej jest w rozmowach z Markiem Królem, który próbuje tłumaczyć się ze swojej PZPR-owskiej przeszłości, ale nie przekonuje ani Terlikowskiego, ani mnie (trochę szkoda, ponieważ poza tym mówi o rzeczach ważnych i daleki jestem od obierania mu wiarygodności w ocenach dzisiejszej Polski) oraz w dziale, poświęconym politykom. Tym ciekawszym, że trochę się od czasu rozmów w nim zawartych zmieniło. Gowin występuje tutaj jeszcze w roli zatroskanego o swoją partię polityka Platformy, Roman Giertych jej umiarkowanego zwolennika, wieszczącego skręt tej partii w prawo, zaś Michał Kamiński… Tu już nie da się nie zacytować.
„(…) w następnej kadencji sejmu – być może największy klub PiS – będzie bezsilnie przyglądał się i pokrzykiwał, gdy Tusk z Millerem będą demontować chrześcijańskie fundamenty Polski. A to, że będą to robili, jest pewne”. Z całej rozmowy wynika wielka troska, że źle zarządzany PiS okaże się zbyt słaby, by obronić Polskę przed lewackimi PO i SLD. Wzruszająca troska Michała Kamińskiego godna jest co najmniej dopisku na plakacie wyborczym. Ale i Giertych, choć ocenia PO jako partię, która musi wrócić na prawicowe pozycje, wypada zaskakująco łagodnie, a całej rozmowy wynika, że kieruje się głównie osobistymi uprzedzeniami wobec prezesa PiS. To faktycznie najlepsza motywacja, gdy idzie o sprawy kraju. Zresztą wywiad z dawnym wicepremierem mógłby ukazać się w Wyborczej, tyle samo, co dla Kaczyńskiego złych słów, Giertych znajduje bowiem dla Dmowskiego i nacjonalizmu jako takiego. Zapomniał najwyraźniej koń, jak źrebięciem był. Nie zaskakuje natomiast Winnicki. Był, jest, będzie narodowcem, który zapowiada Polskę bardziej katolicką od kościoła. Widzi też pełne więzienia, co nikogo pewnie nie zmartwi, zwłaszcza, że uspokaja – za samą przynależność do PiS wyroku nie będzie. Najspokojniej wypada Gowin, skarżący się na niezrozumienie ze z strony takich jak ja „prawicowych publicystów”. Tu jednak i Tomasz Terlikowski ma zdecydowanie za mało zrozumienia, jak na potrzeby dzisiejszego szefa „Polski Razem”. I jeszcze jedna uwaga. O bycie fanem Michała Kamińskiego chyba trudno mnie posądzać, jednak uważam, że wybór tak obrzydliwego zdjęcia do zilustrowania rozmowy jest zagraniem poniżej pasa.
Blisko polityki są też rozmowy z Marcinem Mellerem i Szymonem Hołownią. Obu łączy przede wszystkim fakt wydawania mało ciekawych gazet, z których jedna ratowała się zdjęciami dziewcząt, tyle, że też na ogół mało ciekawych. O ile Meller wypada jednak całkiem interesująco, o tyle Hołownia udowadnia, że nie przypadkowo pod jego redakcją „Ozon” był najnudniejszym tygodnikiem w Polsce.
O wywiadach na tematy religijne pozwolę sobie nie pisać zbyt wiele. Terlikowski rozmawia z polskim Tatarem, polskim rabinem, panią, która prowadzi jakąś szkołę, wreszcie specjalistą od badania doświadczeń ludzi, którzy, jak mówi się potocznie „przeżyli własną śmierć”. Wszystkie, z jednym wyjątkiem, są bardzo ciekawe, natomiast żadna rozmowa nie jest tytułowym „pojedynkiem”.
Jak zwykle osobą sprawą pozostaje korekta, a raczej jej brak. Jeśli w słowie, występującym w książce przedostatnią literą będzie ż z kropką, nie wystarczy już ogonka dla ę. Przecinki też najwyraźniej są u pani korektorki dobrem mocno deficytowym. Trudno, tak najwyraźniej musi być, jednak przystępując do lektury „Pojedynków” warto mieć zapas własnych przecinków i ogonków pod ręką.
Tomasz Terlikowski, Pojedynki, Fronda 2014
(2)