Premier czy Naród Schrödingera?

 |  Written by Stefan Bryś  |  5
O piętnastej dnia dzisiejszego minie już tydzień od kiedy tygodnik Wprost opublikował taśmy, a Premier Polski wystąpił na swojej pierwszej, po tym incydencie oczywiście, konferencji prasowej. Rocznica ta przypomina mi także o 127 rocznicy urodzin Erwina Schrödingera, jednego z twórców mechaniki kwantowej.

Te drobne kalendarzowe rocznice, których uroczyście jeszcze nie świętuję, sprawiają, że staram się połączyć jeden z najbardziej znanych eksperymentów tego znanego fizyka z obecną sytuacją w jakiej od pewnego czasu znalazł się Pan Premier oraz Polska.

Fizyk Erwin Schrödinger jest znany ze swojego eksperymentu myślowego z kotem. Niezorientowanym przypomnę, iż istnieje następująca koncepcja: do pudełka wkładamy:

- pojedynczy atom promieniotwórczego pierwiastka;

- urządzenie mierzące promieniowanie jonizujące (np. licznik Geigera). To ono po wykryciu promieniotwórczego pierwiastka równocześnie uwolni śmiertelnie trujący gaz;

- żywego kota;

Po szczelnym zamknięciu pudła powstaje następujące pytanie: Co dzieje się z kotem? Na zdrowy rozum, po upływie pewnego czasu, kot wciąż cieszy się dobrym zdrowiem, jest w znakomitej formie, wciąż może łapać myszy albo jeść Whiskas albo też z uwagi na powstałe promieniowanie … nie żyje.

Czyli ma on mniej więcej 50/50 szans na przeżycie, w zależności od tego czy atom będzie emitował promieniowanie. Tyle powie nam test kontrolujący nasz zdrowy rozsądek.

Erwin Schrödinger był tylko fizykiem kwantowym, dlatego też wnioski wysnuwał w granicach dziedziny, którą uprawiał. A w jej myśl kot, przynajmniej do czasu otwarcia pudełka i sprawdzenia jego stanu, znajduje się w tzw. superpozycji (w dwóch stanach jednocześnie) czyli jest równocześnie żywy i martwy.

Moment otwarcia pudełka jest momentem decydującym ponieważ redukuje „stan superpozycji kota” (jak powie o tym fizyka atomowa: załamuje funkcję falową kota). Czyli: albo kot nadal cieszy się swoim kocim życiem albo też spoczął na nas przykry obowiązek zajęcia się jego pochówkiem.
 No dobrze, ale gdzie w tym wszystkim miejsce dla Premiera Donalda Tuska i Polski? Spieszę z wyjaśnieniem. Zainspirowany schrödingerowskim eksperymentem myślowym, tak jak potrafię najlepiej, zrobiłem historyczny rekonesans i zmieniłem dziedzinę oraz płaszczyznę eksperymentu. Lecz natrafiłem na bardzo poważny problem.

Bo jeśli pudełkiem jest Polska to od kiedy, od jakiego czasu, stała się miejscem niebezpiecznych eksperymentów Tajnych Służb i obcych wywiadów?

Czy miało to miejsce rok temu kiedy w restauracji Sowa i Przyjaciele i nie tylko (jak w szczelnie zamkniętym pudełku)  umieszczono ministrów, prezesa, biznesmenów (kot) następnie włożono sprzęt nagrywający (tak jak licznik Geigera) oraz podano (jak promieniotwórczy pierwiastek) wódkę i zakąski?

Czy miało to miejsce dużo, dużo wcześniej?

Taki Lew Rywin z A. Michnikiem, kilka lat temu, nie otwierali już jakiegoś pudełka? Tylko wówczas albo pierwiastek promieniotwórczy nie „wypromieniował" albo licznik Geigera nie zadziałał albo kot był na tyle silny, że po prostu przeżył.

Może przygotowania do eksperymentu należałoby jeszcze bardziej przesunąć w czasie? Np. do 1989 roku?

Nie wiem tego i wciąż pewien nie jestem zwłaszcza, że Erwin Schrodinger opublikował artykuł zawierający opis tego hipotetycznego doświadczenia fizycznego już w 1935 roku.
Czy zatem łącząc hipotetycznie potrzebne dane, czyli po publikacji w/w artykułu „naukowcy” potrzebowali odpowiednio długiego czasu na „odpowiednie” przygotowanie pudełka z żywym już kotem, następnie przy pomocy odpowiednich narzędzi propagandowych umieszczono w nim promieniotwórczy pierwiastek komunizmu i licznik Geigera?

Na końcu bowiem w mojej analizie znalazłem się w nie lada kłopocie: kim jest ten prawdziwy kot? Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że polem eksperymentów (czyli kotem) wcale nie jest Premier, Prezydent, ministrowie lub jakiś Pan Prezes lecz ci wszyscy, którzy ich wybierają.
Tym kotem w pudełku, od wielu, wielu lat, wciąż w superpozycji, jesteśmy po prosty My – Polacy a jakimś licznikiem informującym o stopniu skażenia są konkretne wybory, których każdego dnia dokonujemy.

Na potwierdzenie mojej tezy mam następujący dowód:
 
stopień ostrożności jaki zachowano przy pogrzebie "promieniotwórczego generała", którego grób do tego stopnia jest toksyczny dla narodu, że wciąż wymaga stałego monitoringu…
 
http://www.youtube.com/watch?v=M2L67myhxQk
http://www.youtube.com/watch?v=Q_AOILQvlo4
5
5 (4)

5 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
i trafne porównanie. Jesteśmy obiektem doświadczeń nie tylka tzw.naszych służb, przesiąkniętych ruskimi wpływami, ale zapewne również służb innych państw, szczególnie niemieckich.
Dotychczas w pudełku musiała być spora dziura, więc gaz się skutecznie ulatniał, a kot był dość silny i ciągle odporny. Tylko już nieco tego gazu się nawdychał i jest osłabiony, następne doświadczenie może go skutecznie powalić...

P.S.
A  przy okazji, nie lubię Schrödingera i jego eksperymentów myślowych... czy to musiał być kot??? crying
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Stefan Bryś

Stefan Bryś
Przepraszam za tego kota ale to "kot na miarę naszych czasów" czyli napisany przez "k" małe. Moim zdaniem dziurą w pudełku był, i jeszcze trochę jest, KK i jeśli uda się zatkać "tę/tą dziurę" to będzie po kocie (oczywiście tym przez małe "k" - jak już wspomniałem).

Ale w sumie szkoda, że Schrödinger nie opisał eksperymentu na lemingu. 

<p>Jarosław Marek</p>

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
leming, szczególnie ten nadwiślański (homo lemmus varsoviensis) byłby najlepszym obiektem eksperymentu.
Każdego kota, nawet takiego "na miarę naszych czasów" szkoda.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika tł

Ktokolwiek nie byłby Kotem, i ktokolwiek nie byłby Eksperymentatorem, powinni oni zważać na zasadę nieoznaczoności ;-).

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Stefan Bryś

Stefan Bryś
już powoli poznają od podstaw. Może dzięki temu nadrobią braki przynajmniej w edukacji historycznej. Oby ta groteskowa farsa trwała jak najkrócej a później było już w miarę normalnie

<p>Jarosław Marek</p>

Więcej notek tego samego Autora:

=>>