Czesi, łamiąc podpisane na początku listopada 1918 roku porozumienie, dokonali w styczniu 1919 roku napaści i zajęli znaczną część zamieszkanego przez Polaków Śląska Cieszyńskiego.
W dniu 28 października 1918 roku w Pradze ogłoszono deklarację niepodległości. W odpowiedzi na te deklarację polska Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego wydała odezwę, w której proklamowała „przynależność Księstwa Cieszyńskiego do wolnej, niepodległej, zjednoczonej Polski” i jednocześnie uznając dążenia narodu czeskiego zgłaszała gotowość zawarcia porozumienia w sprawie podziału terytorium Księstwa.
W nocy 1 listopada 1918 roku austriacki garnizon w Cieszynie został rozbrojony, a Polacy przejęli władzę na obszarze, na którym stanowili zdecydowaną większość. Terytorium kontrolowane przez Polaków obejmowało około 280 tysięcy mieszkańców, w tym 200 tysięcy Polaków, 16 tysięcy Czechów i 63 tysięcy Niemców.
W dniu 5 listopada 1918 roku doszło do zawarcia umowy pomiędzy polską Radą Narodową a czeskim Ziemskim Vyborem na mocy którego Polacy uzyskali ok 2/3 spornego terytorium, na którym ludność polską stanowiła zdecydowaną większość. Jednocześnie obie strony pozostawiły ostateczną decyzję w sprawie granic rządom w Pradze i Warszawie.
Czesi traktowali tę umowę jako tymczasowe porozumienie, a Rada Narodowa Powiatu Frysztackiego ogłosiła, iż „będzie się kierować umową zawartą z Polakami, żeby nie dopuścić do powstania chaosu w kluczowych sprawach, zwłaszcza w aprowizacji i bezpieczeństwie, ale umowy tej w żaden sposób nie uznaje, uznając ją za akt przemocy ze strony polskiej”.
Z kolei prezydent Czechosłowacji Tomasz Masaryk w grudniu 1918 roku uznając, iż Polacy zamieszkujący Śląsk Cieszyński to nie „autochtoniczni Ślązacy, lecz robotnicy z Galicji, ludzie zupełnie niegramotni, a więc bolszewizm w wersji polskiej”, dowodził, iż Polacy „poprzez okupację doprowadzili do rozkładu i bolszewizmu” na Śląsku Cieszyńskim, co stanowiło zagrożenie „dla praworządnego życia państwowego” . W związku z czym proponował podjęcie przez Pragę zdecydowanej kontrakcji.
Na początku stycznia 1919 roku sformowany na Śląsku Cieszyńskim polski batalion został wysłany na pomoc walczącym z Ukraińcami mieszkańcom Lwowa. Polacy na Śląsku zostali pozbawieni obrońców. W dniu 21 stycznia 1919 roku rząd czechosłowacki w nocie do rządu polskiego, zapewniając , iż „ciągle jest przepojony duchem pojednania”, wystąpił z żądaniem „odwołania wojsk okupacyjnych”.
Jednocześnie nie czekając na odpowiedź Warszawy, w dniu 23 stycznia wojska czeskie przystąpiły do działań zbrojnych. Żołnierze czescy przebrani w francuskie i angielskie mundury, powołując się na rzekome upoważnienie dowództwa alianckiego wkroczyli na ziemie polskie. Równocześnie dowództwo czeskie zażądało od polskiego dowódcy, płk. Latinika natychmiastowej ewakuacji oddziałów polskich z całego obszaru księstwa.
Dowódcą jednostek czeskich, które zaatakowały Polaków był ppłk Jozef Šnejdarek, doświadczony oficer I wojny światowej. Czesi skierowali do boju z Polakami kilkanaście tysięcy żołnierzy. Przeciw nim kierujący obroną Śląska Cieszyńskiego, były oficer armii austriackiej, płk Franciszek Ksawery Latinik mógł wystawić siły liczące maksymalnie 5 tys. ludzi. Było to zarówno regularne wojsko, jak i słabo wyszkoleni ochotnicy z tzw. milicji robotniczych (głównie górnicy).
W ciągu pierwszych dni czeskiej agresji polskie jednostki zostały wyparte z całego Karwińskiego Zagłębia Węglowego a także Cieszyna. Dopiero podczas bitwy pod Skoczowem (28-30 stycznia) natarcie czeskie zostało zatrzymane.
W trakcie operacji Czesi dopuścili się licznych zbrodni wojennych, spośród których największym echem odbił się mord w Stonawie w dniu 26 stycznia 1919 roku, w czasie którego zamordowano 21 polskich rannych lub poddających się żołnierzy z 12 pułku piechoty oraz kilku cywilów. Po wkroczeniu do miasteczka czescy żołnierze, dowodzeni przez ppłk. Šnejdarka dobijali rannych Polaków, a poddających się Polaków zabijali na miejscu. „Zobaczyłem – wspominał Andrzej Raszka - jak wyprowadzili rannego żołnierza i bijąc go, zaprowadzili w stronę kościoła. Spotkał go ten sam los, co wielu innych – został zakłuty bagnetem.(...) Został również przebity bagnetem ranny polski żołnierz koło szkoły ludowej w Stonawie, na drodze. Daremnie prosił o darowanie mu życia, gdyż ma żonę i dzieci. Zostali też zakłuci żołnierze ukryci w sianie, w stodołach u Febra w przysiółku Dolany i u Wałoszka na Górzanach".
Zabitym zabierano buty i wierzchnie ubrania oraz ukradziono wszelkie pieniądze i cenne przedmioty. Po zamordowaniu polskich żołnierzy, ich zwłoki leżały na ulicach, gdyż Czesi przez kilka dni zabronili ich chowania pod karą śmierci. Jedynie dzięki determinacji księdza Franciszka Krzystka, proboszcza miejscowej parafii, który nie zważając na grożące mu niebezpieczeństwo ze strony Czechów, ofiary zostały zidentyfikowane i pochowane na miejskim cmentarzu.
Podobne wydarzenia rozegrały się także w Karwinie, gdzie grupa pijalnych czeskich żołdaków wdarła się do miejscowego kościoła, mordując kilka osób oraz profanując kościół. W sumie Czesi zamordowani kilkuset Polaków.
Nastroje czeskich żołnierzy dobrze oddaje relacja kpt Simka, odkreślającego, iż „nasza nieufność do Polaków przybrała realną formę: położyli rękę na tym, co było nasze, co należało do nas od wieków i tym samym wywołali nasz największy opór. Szliśmy bronić swej ziemi i byliśmy gotowi za wszelką cenę zabrać to, co mieli jeszcze w rękach”.
W końcu stycznia 1919 roku pod naciskiem aliantów Czesi zatrzymali dalsze natarcie, a w dniu 3 lutego 1919 roku władze polskie i czechosłowackie zawarły porozumienie, przewidujące wysłanie do Cieszyna alianckiej Komisji Kontrolnej. W czasie konferencji pokojowej w Wersalu zadecydowano o przeprowadzeniu na spornym terytorium plebiscytu. Nigdy jednak do niego nie doszło. W okresie największym polskich porażek w wojnie z bolszewikami w lipcu 1920 roku na konferencji w Spa zadecydowano o ostatecznym przekazaniu Czechom całej zachodniej części Śląska Cieszyńskiego z Karwiną, Frysztatem i Trzyńcem.
Ówczesny premier rządu polskiego Władysław Grabski zgodził się na ten dyktat „nie mając żadnych gwarancji – jak wspominał – czy wypadnie on (plebiscyt – Godziemba) na naszą korzyść. (…) Było to absolutną wówczas dla nas koniecznością”. Kilka tygodni później sytuacja na froncie uległa jednak diametralnej zmianie.
W wyniku tej decyzji ponad 200 tysięcy Polaków znalazło się poza granicami państwa polskiego, a w polskiej publicystyce pojawiło się nowe pojęcie Zaolzia, jako ziem utraconych. W proteście polskiej Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego podkreślono , iż „czego nie dokazywały długie wieki austriackiej niewoli ani czeskie gwałty, tego również nie dokona wołająca o pomstę niesprawiedliwość Rady Ambasadorów, która mogła wprawdzie gminy nasze do Czech przyłączyć, lecz serc naszych od Polski oderwać nigdy nie zdoła”.
Wbrew obietnicom Czesi na każdym kroku ograniczali prawa polskiej mniejszości na Śląsku Cieszyńskim, jednak Polacy nie poddali się polityce wynarodowienia.
Cdn.
ilustracja z: http://grafik.rp.pl/grafika2/961107,1031598,3.jpg
Hun
W dniu 28 października 1918 roku w Pradze ogłoszono deklarację niepodległości. W odpowiedzi na te deklarację polska Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego wydała odezwę, w której proklamowała „przynależność Księstwa Cieszyńskiego do wolnej, niepodległej, zjednoczonej Polski” i jednocześnie uznając dążenia narodu czeskiego zgłaszała gotowość zawarcia porozumienia w sprawie podziału terytorium Księstwa.
W nocy 1 listopada 1918 roku austriacki garnizon w Cieszynie został rozbrojony, a Polacy przejęli władzę na obszarze, na którym stanowili zdecydowaną większość. Terytorium kontrolowane przez Polaków obejmowało około 280 tysięcy mieszkańców, w tym 200 tysięcy Polaków, 16 tysięcy Czechów i 63 tysięcy Niemców.
W dniu 5 listopada 1918 roku doszło do zawarcia umowy pomiędzy polską Radą Narodową a czeskim Ziemskim Vyborem na mocy którego Polacy uzyskali ok 2/3 spornego terytorium, na którym ludność polską stanowiła zdecydowaną większość. Jednocześnie obie strony pozostawiły ostateczną decyzję w sprawie granic rządom w Pradze i Warszawie.
Czesi traktowali tę umowę jako tymczasowe porozumienie, a Rada Narodowa Powiatu Frysztackiego ogłosiła, iż „będzie się kierować umową zawartą z Polakami, żeby nie dopuścić do powstania chaosu w kluczowych sprawach, zwłaszcza w aprowizacji i bezpieczeństwie, ale umowy tej w żaden sposób nie uznaje, uznając ją za akt przemocy ze strony polskiej”.
Z kolei prezydent Czechosłowacji Tomasz Masaryk w grudniu 1918 roku uznając, iż Polacy zamieszkujący Śląsk Cieszyński to nie „autochtoniczni Ślązacy, lecz robotnicy z Galicji, ludzie zupełnie niegramotni, a więc bolszewizm w wersji polskiej”, dowodził, iż Polacy „poprzez okupację doprowadzili do rozkładu i bolszewizmu” na Śląsku Cieszyńskim, co stanowiło zagrożenie „dla praworządnego życia państwowego” . W związku z czym proponował podjęcie przez Pragę zdecydowanej kontrakcji.
Na początku stycznia 1919 roku sformowany na Śląsku Cieszyńskim polski batalion został wysłany na pomoc walczącym z Ukraińcami mieszkańcom Lwowa. Polacy na Śląsku zostali pozbawieni obrońców. W dniu 21 stycznia 1919 roku rząd czechosłowacki w nocie do rządu polskiego, zapewniając , iż „ciągle jest przepojony duchem pojednania”, wystąpił z żądaniem „odwołania wojsk okupacyjnych”.
Jednocześnie nie czekając na odpowiedź Warszawy, w dniu 23 stycznia wojska czeskie przystąpiły do działań zbrojnych. Żołnierze czescy przebrani w francuskie i angielskie mundury, powołując się na rzekome upoważnienie dowództwa alianckiego wkroczyli na ziemie polskie. Równocześnie dowództwo czeskie zażądało od polskiego dowódcy, płk. Latinika natychmiastowej ewakuacji oddziałów polskich z całego obszaru księstwa.
Dowódcą jednostek czeskich, które zaatakowały Polaków był ppłk Jozef Šnejdarek, doświadczony oficer I wojny światowej. Czesi skierowali do boju z Polakami kilkanaście tysięcy żołnierzy. Przeciw nim kierujący obroną Śląska Cieszyńskiego, były oficer armii austriackiej, płk Franciszek Ksawery Latinik mógł wystawić siły liczące maksymalnie 5 tys. ludzi. Było to zarówno regularne wojsko, jak i słabo wyszkoleni ochotnicy z tzw. milicji robotniczych (głównie górnicy).
W ciągu pierwszych dni czeskiej agresji polskie jednostki zostały wyparte z całego Karwińskiego Zagłębia Węglowego a także Cieszyna. Dopiero podczas bitwy pod Skoczowem (28-30 stycznia) natarcie czeskie zostało zatrzymane.
W trakcie operacji Czesi dopuścili się licznych zbrodni wojennych, spośród których największym echem odbił się mord w Stonawie w dniu 26 stycznia 1919 roku, w czasie którego zamordowano 21 polskich rannych lub poddających się żołnierzy z 12 pułku piechoty oraz kilku cywilów. Po wkroczeniu do miasteczka czescy żołnierze, dowodzeni przez ppłk. Šnejdarka dobijali rannych Polaków, a poddających się Polaków zabijali na miejscu. „Zobaczyłem – wspominał Andrzej Raszka - jak wyprowadzili rannego żołnierza i bijąc go, zaprowadzili w stronę kościoła. Spotkał go ten sam los, co wielu innych – został zakłuty bagnetem.(...) Został również przebity bagnetem ranny polski żołnierz koło szkoły ludowej w Stonawie, na drodze. Daremnie prosił o darowanie mu życia, gdyż ma żonę i dzieci. Zostali też zakłuci żołnierze ukryci w sianie, w stodołach u Febra w przysiółku Dolany i u Wałoszka na Górzanach".
Zabitym zabierano buty i wierzchnie ubrania oraz ukradziono wszelkie pieniądze i cenne przedmioty. Po zamordowaniu polskich żołnierzy, ich zwłoki leżały na ulicach, gdyż Czesi przez kilka dni zabronili ich chowania pod karą śmierci. Jedynie dzięki determinacji księdza Franciszka Krzystka, proboszcza miejscowej parafii, który nie zważając na grożące mu niebezpieczeństwo ze strony Czechów, ofiary zostały zidentyfikowane i pochowane na miejskim cmentarzu.
Podobne wydarzenia rozegrały się także w Karwinie, gdzie grupa pijalnych czeskich żołdaków wdarła się do miejscowego kościoła, mordując kilka osób oraz profanując kościół. W sumie Czesi zamordowani kilkuset Polaków.
Nastroje czeskich żołnierzy dobrze oddaje relacja kpt Simka, odkreślającego, iż „nasza nieufność do Polaków przybrała realną formę: położyli rękę na tym, co było nasze, co należało do nas od wieków i tym samym wywołali nasz największy opór. Szliśmy bronić swej ziemi i byliśmy gotowi za wszelką cenę zabrać to, co mieli jeszcze w rękach”.
W końcu stycznia 1919 roku pod naciskiem aliantów Czesi zatrzymali dalsze natarcie, a w dniu 3 lutego 1919 roku władze polskie i czechosłowackie zawarły porozumienie, przewidujące wysłanie do Cieszyna alianckiej Komisji Kontrolnej. W czasie konferencji pokojowej w Wersalu zadecydowano o przeprowadzeniu na spornym terytorium plebiscytu. Nigdy jednak do niego nie doszło. W okresie największym polskich porażek w wojnie z bolszewikami w lipcu 1920 roku na konferencji w Spa zadecydowano o ostatecznym przekazaniu Czechom całej zachodniej części Śląska Cieszyńskiego z Karwiną, Frysztatem i Trzyńcem.
Ówczesny premier rządu polskiego Władysław Grabski zgodził się na ten dyktat „nie mając żadnych gwarancji – jak wspominał – czy wypadnie on (plebiscyt – Godziemba) na naszą korzyść. (…) Było to absolutną wówczas dla nas koniecznością”. Kilka tygodni później sytuacja na froncie uległa jednak diametralnej zmianie.
W wyniku tej decyzji ponad 200 tysięcy Polaków znalazło się poza granicami państwa polskiego, a w polskiej publicystyce pojawiło się nowe pojęcie Zaolzia, jako ziem utraconych. W proteście polskiej Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego podkreślono , iż „czego nie dokazywały długie wieki austriackiej niewoli ani czeskie gwałty, tego również nie dokona wołająca o pomstę niesprawiedliwość Rady Ambasadorów, która mogła wprawdzie gminy nasze do Czech przyłączyć, lecz serc naszych od Polski oderwać nigdy nie zdoła”.
Wbrew obietnicom Czesi na każdym kroku ograniczali prawa polskiej mniejszości na Śląsku Cieszyńskim, jednak Polacy nie poddali się polityce wynarodowienia.
Cdn.
ilustracja z: http://grafik.rp.pl/grafika2/961107,1031598,3.jpg
Hun
(2)
3 Comments
@Godziemba
29 September, 2014 - 14:01
@polfic
30 September, 2014 - 09:20
Pozdrawiam
@katarzyna.tarnawska
03 October, 2014 - 09:06
Obecnie to zagłębie nazywane jest zagłębiem ostrawsko-karwińskim.
Pozdrawiam