Nierozpoznawalny Andrzej Duda

O ile w tzw przestrzeni medialnej dominuje ostatnio arcydzieło, w którym lekko rozdziawiona, odziana w czarne tiule, podrygująca artystka powiadamia wszechświat o włączeniu niskich cen, o tyle w politycznym segmencie tejże przestrzeni króluje hasło: Andrzej Duda nie ma szans w wyborach prezydenckich w starciu z Bronisławem Komorowskim.

Choć w obu przypadkach trudno zdobyć dane potwierdzające skuteczność kampanii, to łatwiejszym zadaniem wydaje się wysnuć przypuszczenie, że ich skutki zdają się mocno różnić od zamierzonych.

Pozostawiając tiule, pląsający krok i kuszące rozdziawienie specom od reklamy, chciałbym zauważyć, że uwagi o „nierozpoznawalności” Andrzeja Dudy mogą mu na tym etapie całkiem nieźle służyć. Mówię to nie jako ekspert od marketingu politycznego, lecz jako tego marketingu target – potencjalny wyborca.

Nawet gdybym nic o Andrzeju Dudzie nie wiedział, po serii nachalnych zaklęć o wyższości urzędującego prezydenta nad kandydatem PiS – natychmiast poczułbym potrzebę by brak wiedzy uzupełnić, choćby przez przekorę wobec wszechwiedzących naganiaczy ze skompromitowanych mediów.

Zaczynają się schody. Dla kogo bardziej strome okaże się w maju. Mam jednak przeczucie, że powszechnie znane uwikłania, kłopoty z pamięcią, a nawet kłopoty z ortografią mogą skutkować zadyszką urzędującego prezydenta.

Dla wielu, także dla mnie, przynależność Andrzeja Dudy do ekipy śp Lecha Kaczyńskiego będzie dodatkowym atutem. Przemysł pogardy poległ wtedy na Krakowskim Przedmieściu i biada tym, którzy spróbują go wskrzesić.

Przyjmując punkt widzenia zwolenników drugiej kadencji Bronisława Komorowskiego stwierdzić należy, że ich patron jest rozpoznawalny. No i co z tego? Kto da głowę, że ta rozpoznawalność mu jednak nie zaszkodzi?

A propos … Nieznana mi bliżej, lecz wygadana posłanka PO z bazarową swadą machając rękami i robiąc zniesmaczone miny zarzucała Andrzejowi Dudzie w programie Morozowskiego, że spotem, w którym złożył wszystkim życzenia świąteczne naruszył prawo, bo zbyt wcześnie rozpoczął kampanię. Kilka godzin później prezydent Komorowski też złożył życzenia i niczego nie naruszył. Czyżby nie zamierzał kandydować?

Nie znam treści ściągi, w której jej kazano posługiwać się argumentem dobrym dla półgłówków. Wiem natomiast, że zarówno autor sms-a jak i nieszczęsna posłanka Andrzejowi Dudzie mocno się przysłużyli generując przekaz: boimy się Dudy!

Czy to przystoi tak się obawiać nierozpoznawalnego?

Przecież... podobno... nie ma szans!

Foto: Jan Graczyński /East News