Wprawdzie karnawał się już skończył, ale humor, jaki pokazali mieszkańcy Nadrenii na sam koniec karnawału zwyczajnie zwalił mnie z nóg, dlatego dopiero teraz jestem w stanie do tego w miarę kulturalnie się odnieść.
Tak, nie mylicie się... załączona na wstępie fotka, to jeden z przykładów tego niemieckiego poczucia humoru i chyba zgodzicie się ze mną, że poziom germańskiego żartu jest powalający, choć wciąż nie mam pojęcia, która z działaczek niemieckiej partii „zielonych” przebrała się za statuę wolności, bo ten udający Trumpa wygląda mi z postury na samego Schulza.
Niemcy mają brzydki zwyczaj wtrącania się w sprawy innych, ale kiedy już się bawią, to tak, jak tylko oni potrafią... dlatego wcale mnie nie zdziwiło, że na przemarszu karnawałowym niemieccy żartownisie próbowali sobie zażartować również z Polski – oczywiście, po ichniemu... czyli z germańskim polotem.
Bo czy może kogoś (poza Niemcami) śmieszyć... niemiecki, gruby pies wabiący się „POLNISCHE REGIERUNG” (po naszemu m. in. polska władza, polski rząd, reżim, ale też np. polska gubernia) z przyczepionym z tyłu napisem „DYKTATUR”, który pożera niemiecki wyrób kiełbaso-podobny z gatunku „DEMOKRATIE”? Pewnie wielu z was miało wątpliwą przyjemność oglądać w mediach zdjęcie tego osiągnięcia niemieckiej myśli humorystycznej, więc wiecie, o czym piszę. Kto nie oglądał, a chciałby – bez problemu znajdzie sobie to w sieci.
Nazwa wędliny – demokracja, nawet jak na Niemcy dość dziwna, ale biorąc pod uwagę, że u nas częstuje się społeczeństwo „wyborczą”... uznałem więc, że akurat tego nie będę się czepiał.
Jednak oni taką „wiochę” wiozą na wozie przez miasto i cieszą się z tego „żartu” jak małe dzieci.
No, ja rozumiem, że nie jest im lekko, bo jeśli się wpuściło do kraju tylu islamskich imigrantów, którzy na każdym kroku ich teraz tyranizują, to potem trzeba się pocieszać byle czym... ale może już czas dorosnąć i wziąć się w garść?
Jest coś takiego w nacji niemieckiej, że kiedy Niemcy sobie „żartują”, to albo - jak „gołąb na parapet”... albo zwyczajnie wybucha wojna światowa. Teraz, jak się okazało... na szczęście nie wybuchła, ale wyszło też mało inteligentnie, żeby nie rzec, że głupio.
My Polacy gustujemy w nieco innym humorze i może m. in. dlatego nie naśmiewamy się z Niemców, czy innych nacji... a przynajmniej nie w tak żałosnym stylu. Bo zobaczcie, jak by to na przykład mogło wyglądać, gdybyśmy chcieli się pośmiać na germańską modłę... chociażby tylko z niemieckiego poczucia humoru. Oczywiście wykorzystałem do prezentacji oryginalny niemiecki podkład.
Niby nic... prawda? Pożarte i przetrawione, ale jednak coś z takiego żartu przepuszczonego przez niemieckie poczucie humoru pozostaje... psuje powietrze i stwarza odczucie dyskomfortu.
Zastanawiam się więc, dlaczego Niemcy nie czują tego, że takie działanie nie przynosi im chwały... bo jednak śmierdzi.
A może po prostu, jak na swoje głowy... piją zbyt dużo piwa?
I jeszcze jedno... nie pytajcie mnie, co tam robią ci wszyscy ubrani na zielono, czy żółto, bo nie wiem. A może ktoś w was wie?