Niemal od początku hiszpańskiego konfliktu Moskwa rozpoczęła dostarczanie stronie rządowej znacznych ilości broni i wszelkiego rodzaju sprzętu wojskowego.
Przez wiele lat Związek Sowiecki nie przykładał większego znaczenia do Hiszpanii. Świadczy o tym fakt, iż Komunistyczna Partia Hiszpanii otrzymała w 1925 zaledwie 10 tys. rubli w złocie dotacji, podczas komuniści włoscy 180 tysięcy, a Komunistyczna Partia Robotników Polski aż 240 tysięcy.
Po zamachu stanu i ustanowieniu republiki w 1931 roku nastąpił wyraźny wzrost zainteresowania Moskwy rozwojem sytuacji za Pirenejami. Jakkolwiek formalne ustanowienie stosunków dyplomatycznych między Związkiem Sowieckim i Hiszpanią nastąpiło w końcu lipca 1933 roku, jednak żądanie Madrytu o wyrzeczeniu się przez Moskwę propagandy komunistycznej w Hiszpanii sprawiło, iż rokowania w tej sprawie przedłużały się. Na przełomie 1934 i 1935 roku władze sowieckie udzieliły finansowego wsparcia uczestnikom krwawych rebelii w Asturii i Katalonii, przekazując im 700 tysięcy rubli w złocie.
Wybuch wojny w lipcu 1936 roku diametralnie zmienił sytuację i wymusił szybkie podjęcie działań. W sierpniu 1936 roku Biuro Polityczne Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) (WKP(b)) postanowiło mianować posłem w Hiszpanii dotychczasowego radcę sowieckiej placówki w stolicy Francji Marsela Rosenberga. Wraz z nim, w charakterze radcy, pojechał pochodzący z Warszawy Leonid Gajkis , który po odwołaniu do Moskwy swojego szefa na krótko – od lutego do czerwca 1937 roku – przejął kierowanie placówką. W latach 1937–1939 kierownikiem placówki w randze chargé d’affaires był Ormianin Siergiej Marczenko. Wszyscy z nich zostali zamordowani w czasie Wielkiej Czystki.
We wrześniu 1936 roku konsulem generalnym w Barcelonie mianowano doświadczonego dyplomatę, pracującego wcześniej w charakterze szefa placówek w Czechosłowacji, na Litwie i w Polsce, Władimira Antonowa-Owsiejenkę, którego zadanie polegało na koordynacji dostaw sowieckiej broni dla hiszpańskich komunistów. Wkrótce po przyjeździe do stolicy Kataloniii Antonow-Owsiejenko zaproponował, aby do Hiszpanii przysyłać nie wojskową młodzież sowiecką, ale sprawdzone kadry, najlepiej mające doświadczenie z czasów rosyjskiej wojny domowej.
Moskwa oficjalnie – zgodnie z decyzjami Komitetu Nieinterwencji – wprowadziła zakaz eksportu wszelkiego rodzaju broni, amunicji oraz sprzętu wojskowego. Jednocześnie poufnie sprzedawała broń stronie rządowej. Na początku września 1936 roku Stalin polecił Kaganowiczowi sprzedaż Meksykowi 50 bombowców SB, „aby Meksyk natychmiast odsprzedał je Hiszpanii. Można byłoby również dobrać 20 ludzi [spośród] naszych dobrych lotników, żeby pełnili w Hiszpanii funkcje bojowe i równocześnie szkolili w lataniu na SB pilotów hiszpańskich. Przemyślcie w miarę szybko tę sprawę. Byłoby dobrze tą samą drogą sprzedać 20 tysięcy karabinów, tysiąc karabinów maszynowych i 20 milionów nabojów. Trzeba tylko znać kalibry”.
Za słowami Stalina bardzo szybko poszły czyny. Przygotowaniem i stroną techniczną
przeprowadzenia operacji o kryptonimie „X” polegającej na dostarczaniu ludzi i broni siłom rządowym zajmowali się stojący na czele 4. Zarządu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej Siemion Uricki i naczelnik Oddziału Międzynarodowego NKWD Abram Słucki. Całą operację z ramienia władz bolszewickich nadzorowali Kaganowicz i Mołotow.
Do transportowania ludzi i broni zamierzano wykorzystać faktycznie istniejącą firmę „Rekil Rifel Syndykat”, która miała zawrzeć odpowiednią umowę z rządem hiszpańskim. W pierwszej fazie operacji transporty planowano odprawiać z Odessy do Kartageny. Przedstawicielem firmy miał być posługujący się bułgarskim paszportem urodzony w Modlinie Lew Meier-Zacharow, faktycznie pomocnik naczelnika 4. Zarządu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej. Reprezentantem rumuńskich przemytników został Michaił Umanski-Günsberg, będący w rzeczywistości pracownikiem Oddziału Międzynarodowego NKWD.
W dniu 20 września Biuro Polityczne przeznaczyło znaczną kwotę 1 175 000 dolarów na zakup w Meksyku i przetransportowanie do Hiszpanii 10 tys. karabinów, 5 mln naboi i 25 amerykańskich samolotów myśliwskich Vought Corsair. Tym samym Sowieci sprzedawali Hiszpanom zarówno własny sprzęt, jak i broń należącą wcześniej do Meksyku a produkowaną w Stanach Zjednoczonych.
Poszukując innych źródeł sprzętu wojennego Słucki i Uricki prowadzili rozmowy m.in. z Finami i Czechami. Ostatecznie podpisano umowę z Czechami na mocy której Praga dostarczyła 10 tys. karabinów Mauser z 10 mln naboi za cenę 400 tys. dolarów. Z kolei działa i haubice przeznaczone dla Hiszpanów reprezentanci Moskwy kupowali w szwedzkiej firmie Bofors.
Równocześnie władze sowieckie zadecydowały o liczbę wojskowych, którzy mieli być wysłani do Hiszpanii ze sprzętem. W pierwszym etapie planowano przetransportować 94 osoby z personelu lotniczego, w tym 15 pilotów, oraz 50 czołgistów.
W ramach realizacji operacji „X” jedynie do 22 października 1936 roku do Hiszpanii wysłano na pokładzie pięciu statków 50 czołgów z odpowiednim wyposażeniem bojowym, 30 samolotów bombowych SB oraz karabiny. W następnym miesiącu przewieziono niemal 500 ludzi. Z zestawienia przygotowanego w połowie grudnia 1936 roku przez Woroszyłowa dla Stalina wynika, że w ramach operacji „X” wysłano za Pireneje różnego rodzaju materiały wojenne za znaczną kwotę 32 921 382 dolarów. Składały się na nie 106 lekkich czołgów T-26, 37 samochodów pancernych BA-6, 3 ciężkie samochody pancerne BA-3, 20 lekkich samochodów pancernych uzbrojonych typu FAI, 40 samolotów myśliwskich konstrukcji Nikołaja Polikarpowa i jego zespołu I-15, 31 samolotów myśliwskich I-16, 31 samolotów wielozadaniowych SSS, 30 bombowców SB oraz cztery samoloty Lockheed, Douglas i Clark. Te ostatnie pochodziły ze Szwajcarii. Do obsługi sprzętu posyłano wyspecjalizowaną kadrę wojskową.
Sowieckie statki w tym czasie odpływały z Odessy, Sewastopola, Teodozji i Kerczu. W pierwszej fazie operacji statki kierowano do portów położonych na południu ogarniętego wojną kraju. Gdy okazało się, iż nie jest to najbezpieczniejsza droga, zaczęto wykorzystywać drogę północną i wysyłać statki do portów w Bilbao i Santander, położonych nad Zatoką Baskijską. Ludzi i sprzęt wojskowy na Półwysep Pirenejski zaczęto zatem odprawiać z Murmańska i Leningradu. „Pomoc ta znacząco umocni pozycję – pisał Woroszyłow do Stalina – „przyjaciół” na północy i pozwoli im podjąć decydujące działania na tym odcinku frontu, co odbije się w bardzo znaczący sposób na przebiegu całej walki. Później zaś w zależności od sytuacji część środków bojowych przetransportowanych na północ, przede wszystkim samoloty, może zostać drogą powietrzną przerzucona na inne odcinki frontu wedle decyzji dowództwa „przyjaciół”. Byłoby celowym jednocześnie skierować na północ jakąś ilość broni pochodzącej z innych krajów, a zwłaszcza karabiny, karabiny maszynowe i artylerię, a także skierować na północ część produktów, ponieważ potrzeba tam chleba”.
Na początku grudnia 1936 roku Biuro Polityczne zgodziło się spełnić prośbę hiszpańskich „przyjaciół” i rozpocząć produkcję myśliwców I-15 i silników M-100 na terenie Hiszpanii. Na skutek tej decyzji w Katalonii i Alicante wyprodukowano ok. 300 samolotów.
W sumie do końca 1938 roku w ramach operacji „X” zorganizowano 51 (wedle innych danych 66) rejsów statków, które przewiozły 701 samolotów (w tym myśliwce I-15 i I-16 oraz bombowce SB), 156 453 bomb, 64 748 320 naboi do karabinów lotniczych i 615 zapasowych silników. Wraz z ok. 300 samolotami wyprodukowanymi w Hiszpanii daje t razem ok. tysiąca maszyn przekazanych przez ZSRS w ramach wsparcia dla rządu ludowego. Do Hiszpanii trafiło także 281 czołgów T-26, 50 czołgów BT, 60 transporterów opancerzonych, prawie 20 tys. karabinów maszynowych, 424 183 karabinów (w tym również 50 tys. czeskich), 860 188 724 naboi karabinowych (w tym 60 600 200 czeskich), ponadto torpedy, bomby głębinowe itd. Wedle źródeł sowieckich wartość przekazanego sprzętu wyniosła ponad 170 mln dolarów.
W uznaniu zasług dziesięciu kapitanów statków, które dostarczały broń do Hiszpanii odznaczono orderami Lenina.
Stalin nie wysyłał hiszpańskim siłom rządowym broni za darmo. Cena sprzedawanej sowieckiej broni była kilkakrotnie wyższa w porównaniu z innymi państwami, w tym Polski, które również zarabiały na wojnie. W ramach zapłaty hiszpański rząd zaproponował Moskwie przewiezienie do Rosji zapasów hiszpańskiego złota i srebra. Jego załadunek na sowieckie statki „Newa”, „Kim” i „Wołgoles” w porcie Kartagenie miał miejsce w końcu października 1936 roku. Złoty konwój dopłynął do Odessy w dniu 5 listopada 1936 roku. W ładowniach statków znajdowało się 510 ton złota oraz 3 tysiące ton srebra. Wedle obliczeń strony sowieckiej skarb ten wystarczył na pokrycie dostaw jedynie do końca 1938 roku Reszta uzbrojenia została przekazana na wysoko oprocentowany kredyt. Sowieci przejęli również zdeponowane przez rząd hiszpański w Banque de France ok. 900 mln franków, żądając jednakże przewalutowania tej sumy na amerykańskie dolary. Tym samym Moskwa zrobiła na dostawach dla Hiszpanii złoty interes.
Sowieci sprzedawali do Hiszpanii nie tylko broń, lecz także mazut, ropę naftową, smary, benzynę oraz produkty żywnościowe, w tym mięso, ryby, cukier, masło, konserwy i skondensowane mleko.
Kolejne klęski ponoszone przez stronę rządową i związany z tym upadek nadziei na sowietyzację Hiszpanii sprawiły, iż dostawy sowieckie były stopniowo w 1938 roku zmniejszane. Na początku 1939 roku ponownie zostały zwiększone, jednak nie były one w stanie uratować Katalonii. Część broni zdołano nawet przetransportować do Hiszpanii przez Pireneje, ale na skutek klęski oddziałów rządowych albo wróciła ona do Francji, albo została zniszczona.
CDN.
Przez wiele lat Związek Sowiecki nie przykładał większego znaczenia do Hiszpanii. Świadczy o tym fakt, iż Komunistyczna Partia Hiszpanii otrzymała w 1925 zaledwie 10 tys. rubli w złocie dotacji, podczas komuniści włoscy 180 tysięcy, a Komunistyczna Partia Robotników Polski aż 240 tysięcy.
Po zamachu stanu i ustanowieniu republiki w 1931 roku nastąpił wyraźny wzrost zainteresowania Moskwy rozwojem sytuacji za Pirenejami. Jakkolwiek formalne ustanowienie stosunków dyplomatycznych między Związkiem Sowieckim i Hiszpanią nastąpiło w końcu lipca 1933 roku, jednak żądanie Madrytu o wyrzeczeniu się przez Moskwę propagandy komunistycznej w Hiszpanii sprawiło, iż rokowania w tej sprawie przedłużały się. Na przełomie 1934 i 1935 roku władze sowieckie udzieliły finansowego wsparcia uczestnikom krwawych rebelii w Asturii i Katalonii, przekazując im 700 tysięcy rubli w złocie.
Wybuch wojny w lipcu 1936 roku diametralnie zmienił sytuację i wymusił szybkie podjęcie działań. W sierpniu 1936 roku Biuro Polityczne Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) (WKP(b)) postanowiło mianować posłem w Hiszpanii dotychczasowego radcę sowieckiej placówki w stolicy Francji Marsela Rosenberga. Wraz z nim, w charakterze radcy, pojechał pochodzący z Warszawy Leonid Gajkis , który po odwołaniu do Moskwy swojego szefa na krótko – od lutego do czerwca 1937 roku – przejął kierowanie placówką. W latach 1937–1939 kierownikiem placówki w randze chargé d’affaires był Ormianin Siergiej Marczenko. Wszyscy z nich zostali zamordowani w czasie Wielkiej Czystki.
We wrześniu 1936 roku konsulem generalnym w Barcelonie mianowano doświadczonego dyplomatę, pracującego wcześniej w charakterze szefa placówek w Czechosłowacji, na Litwie i w Polsce, Władimira Antonowa-Owsiejenkę, którego zadanie polegało na koordynacji dostaw sowieckiej broni dla hiszpańskich komunistów. Wkrótce po przyjeździe do stolicy Kataloniii Antonow-Owsiejenko zaproponował, aby do Hiszpanii przysyłać nie wojskową młodzież sowiecką, ale sprawdzone kadry, najlepiej mające doświadczenie z czasów rosyjskiej wojny domowej.
Moskwa oficjalnie – zgodnie z decyzjami Komitetu Nieinterwencji – wprowadziła zakaz eksportu wszelkiego rodzaju broni, amunicji oraz sprzętu wojskowego. Jednocześnie poufnie sprzedawała broń stronie rządowej. Na początku września 1936 roku Stalin polecił Kaganowiczowi sprzedaż Meksykowi 50 bombowców SB, „aby Meksyk natychmiast odsprzedał je Hiszpanii. Można byłoby również dobrać 20 ludzi [spośród] naszych dobrych lotników, żeby pełnili w Hiszpanii funkcje bojowe i równocześnie szkolili w lataniu na SB pilotów hiszpańskich. Przemyślcie w miarę szybko tę sprawę. Byłoby dobrze tą samą drogą sprzedać 20 tysięcy karabinów, tysiąc karabinów maszynowych i 20 milionów nabojów. Trzeba tylko znać kalibry”.
Za słowami Stalina bardzo szybko poszły czyny. Przygotowaniem i stroną techniczną
przeprowadzenia operacji o kryptonimie „X” polegającej na dostarczaniu ludzi i broni siłom rządowym zajmowali się stojący na czele 4. Zarządu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej Siemion Uricki i naczelnik Oddziału Międzynarodowego NKWD Abram Słucki. Całą operację z ramienia władz bolszewickich nadzorowali Kaganowicz i Mołotow.
Do transportowania ludzi i broni zamierzano wykorzystać faktycznie istniejącą firmę „Rekil Rifel Syndykat”, która miała zawrzeć odpowiednią umowę z rządem hiszpańskim. W pierwszej fazie operacji transporty planowano odprawiać z Odessy do Kartageny. Przedstawicielem firmy miał być posługujący się bułgarskim paszportem urodzony w Modlinie Lew Meier-Zacharow, faktycznie pomocnik naczelnika 4. Zarządu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej. Reprezentantem rumuńskich przemytników został Michaił Umanski-Günsberg, będący w rzeczywistości pracownikiem Oddziału Międzynarodowego NKWD.
W dniu 20 września Biuro Polityczne przeznaczyło znaczną kwotę 1 175 000 dolarów na zakup w Meksyku i przetransportowanie do Hiszpanii 10 tys. karabinów, 5 mln naboi i 25 amerykańskich samolotów myśliwskich Vought Corsair. Tym samym Sowieci sprzedawali Hiszpanom zarówno własny sprzęt, jak i broń należącą wcześniej do Meksyku a produkowaną w Stanach Zjednoczonych.
Poszukując innych źródeł sprzętu wojennego Słucki i Uricki prowadzili rozmowy m.in. z Finami i Czechami. Ostatecznie podpisano umowę z Czechami na mocy której Praga dostarczyła 10 tys. karabinów Mauser z 10 mln naboi za cenę 400 tys. dolarów. Z kolei działa i haubice przeznaczone dla Hiszpanów reprezentanci Moskwy kupowali w szwedzkiej firmie Bofors.
Równocześnie władze sowieckie zadecydowały o liczbę wojskowych, którzy mieli być wysłani do Hiszpanii ze sprzętem. W pierwszym etapie planowano przetransportować 94 osoby z personelu lotniczego, w tym 15 pilotów, oraz 50 czołgistów.
W ramach realizacji operacji „X” jedynie do 22 października 1936 roku do Hiszpanii wysłano na pokładzie pięciu statków 50 czołgów z odpowiednim wyposażeniem bojowym, 30 samolotów bombowych SB oraz karabiny. W następnym miesiącu przewieziono niemal 500 ludzi. Z zestawienia przygotowanego w połowie grudnia 1936 roku przez Woroszyłowa dla Stalina wynika, że w ramach operacji „X” wysłano za Pireneje różnego rodzaju materiały wojenne za znaczną kwotę 32 921 382 dolarów. Składały się na nie 106 lekkich czołgów T-26, 37 samochodów pancernych BA-6, 3 ciężkie samochody pancerne BA-3, 20 lekkich samochodów pancernych uzbrojonych typu FAI, 40 samolotów myśliwskich konstrukcji Nikołaja Polikarpowa i jego zespołu I-15, 31 samolotów myśliwskich I-16, 31 samolotów wielozadaniowych SSS, 30 bombowców SB oraz cztery samoloty Lockheed, Douglas i Clark. Te ostatnie pochodziły ze Szwajcarii. Do obsługi sprzętu posyłano wyspecjalizowaną kadrę wojskową.
Sowieckie statki w tym czasie odpływały z Odessy, Sewastopola, Teodozji i Kerczu. W pierwszej fazie operacji statki kierowano do portów położonych na południu ogarniętego wojną kraju. Gdy okazało się, iż nie jest to najbezpieczniejsza droga, zaczęto wykorzystywać drogę północną i wysyłać statki do portów w Bilbao i Santander, położonych nad Zatoką Baskijską. Ludzi i sprzęt wojskowy na Półwysep Pirenejski zaczęto zatem odprawiać z Murmańska i Leningradu. „Pomoc ta znacząco umocni pozycję – pisał Woroszyłow do Stalina – „przyjaciół” na północy i pozwoli im podjąć decydujące działania na tym odcinku frontu, co odbije się w bardzo znaczący sposób na przebiegu całej walki. Później zaś w zależności od sytuacji część środków bojowych przetransportowanych na północ, przede wszystkim samoloty, może zostać drogą powietrzną przerzucona na inne odcinki frontu wedle decyzji dowództwa „przyjaciół”. Byłoby celowym jednocześnie skierować na północ jakąś ilość broni pochodzącej z innych krajów, a zwłaszcza karabiny, karabiny maszynowe i artylerię, a także skierować na północ część produktów, ponieważ potrzeba tam chleba”.
Na początku grudnia 1936 roku Biuro Polityczne zgodziło się spełnić prośbę hiszpańskich „przyjaciół” i rozpocząć produkcję myśliwców I-15 i silników M-100 na terenie Hiszpanii. Na skutek tej decyzji w Katalonii i Alicante wyprodukowano ok. 300 samolotów.
W sumie do końca 1938 roku w ramach operacji „X” zorganizowano 51 (wedle innych danych 66) rejsów statków, które przewiozły 701 samolotów (w tym myśliwce I-15 i I-16 oraz bombowce SB), 156 453 bomb, 64 748 320 naboi do karabinów lotniczych i 615 zapasowych silników. Wraz z ok. 300 samolotami wyprodukowanymi w Hiszpanii daje t razem ok. tysiąca maszyn przekazanych przez ZSRS w ramach wsparcia dla rządu ludowego. Do Hiszpanii trafiło także 281 czołgów T-26, 50 czołgów BT, 60 transporterów opancerzonych, prawie 20 tys. karabinów maszynowych, 424 183 karabinów (w tym również 50 tys. czeskich), 860 188 724 naboi karabinowych (w tym 60 600 200 czeskich), ponadto torpedy, bomby głębinowe itd. Wedle źródeł sowieckich wartość przekazanego sprzętu wyniosła ponad 170 mln dolarów.
W uznaniu zasług dziesięciu kapitanów statków, które dostarczały broń do Hiszpanii odznaczono orderami Lenina.
Stalin nie wysyłał hiszpańskim siłom rządowym broni za darmo. Cena sprzedawanej sowieckiej broni była kilkakrotnie wyższa w porównaniu z innymi państwami, w tym Polski, które również zarabiały na wojnie. W ramach zapłaty hiszpański rząd zaproponował Moskwie przewiezienie do Rosji zapasów hiszpańskiego złota i srebra. Jego załadunek na sowieckie statki „Newa”, „Kim” i „Wołgoles” w porcie Kartagenie miał miejsce w końcu października 1936 roku. Złoty konwój dopłynął do Odessy w dniu 5 listopada 1936 roku. W ładowniach statków znajdowało się 510 ton złota oraz 3 tysiące ton srebra. Wedle obliczeń strony sowieckiej skarb ten wystarczył na pokrycie dostaw jedynie do końca 1938 roku Reszta uzbrojenia została przekazana na wysoko oprocentowany kredyt. Sowieci przejęli również zdeponowane przez rząd hiszpański w Banque de France ok. 900 mln franków, żądając jednakże przewalutowania tej sumy na amerykańskie dolary. Tym samym Moskwa zrobiła na dostawach dla Hiszpanii złoty interes.
Sowieci sprzedawali do Hiszpanii nie tylko broń, lecz także mazut, ropę naftową, smary, benzynę oraz produkty żywnościowe, w tym mięso, ryby, cukier, masło, konserwy i skondensowane mleko.
Kolejne klęski ponoszone przez stronę rządową i związany z tym upadek nadziei na sowietyzację Hiszpanii sprawiły, iż dostawy sowieckie były stopniowo w 1938 roku zmniejszane. Na początku 1939 roku ponownie zostały zwiększone, jednak nie były one w stanie uratować Katalonii. Część broni zdołano nawet przetransportować do Hiszpanii przez Pireneje, ale na skutek klęski oddziałów rządowych albo wróciła ona do Francji, albo została zniszczona.
CDN.
(2)