PiS ogólnie ma wszystko.W Województwie Podkarpackim ma samorząd wojewódzki, czyli marszałka z sejmikiem. Ma samorządy powiatowe, wszelakie struktury lokalne. Po 2015 roku doszedł jeszcze wojewoda, Przewozy Regionalne i w ogóle reżim centralny. PKP Intercity i co? I klapa. Dysponuje kopią wypowiedzi Urzędu Marszałkowskiego w kwestii przewozów. Ale na początek kilka zdań wstępu:
Bieszczady to kraina o niskiej gęstości zaludnienia stąd problem z organizacją transportu publicznego, którego nie ma. PiS zapowiadał ogólnie rewitalizację tego transportu na terenie kraju, były też zapowiedzi konkretnie bieszczadzkie. Jak już pisałem trzeba tam zintegrować różne formy działalności transportowej taryfowo, szczególnie chodzi o miesięczne. Żeby na tym samym miesięcznym można było jechać autobusem, pociągiem, busem itp. Drugim warunkiem jest rozkład jazdy stosowny: trzeb wiedzieć, kiedy ludzie zaczynają pracę, szkołę i o której mniej - więcej muszą wyjechać.
II
Jak pisałem jakiś czas temu coś się ruszyło. Zaczęło się od Bieszczadzkiego Żaczka: pociąg ten miał wozić studentów i uczniów na łikend wyjeżdżając z Rzeszowa w piątek wieczór i rozwożąc ludzi aż po Komańczę. W niedzielę po południu wracał i dowoził towarzystwo do Rzeszowa. W Wakacje zaczął kursować jako Wojak Szwejk do Medzilaborców na Słowacji.
Z drugiej strony PKP TLK ma obowiązek organizować pociąg do Zagórza, bo ministerstwo zleca. I TLK puszczała tam skład taki: lokomotywa PESA Gama i 2-3 wagony. Ale okazało się rychło, że Gamy się psują (o czym kiedy indziej), zdarzają się z jeleniami, dzikami, autami i nie ma czym ich zastąpić. Początkowo stosowali tzw Zastępczą Komunikację Samochodową (ZKA) ale za to są kary. No to jakiś geniusz pomyślał i wymyślił: poszukajmy jakiejś firmy która ma stosowny tabor spalinowy i wynajmijmy. Firma SKPL odpowiedziała pozytywnie, chyba nawet przetarg był. Dysponowała ona trzema małymi autobusami szynowymi tzw motorakami (produkcja czechosłowacka). Do obsługi codziennego ruchu były potrzebne 2 motoraki, trzeci w rezerwie. SKPL dokupiło jeszcze kilka różnych szynobusów, jak Mucha, Sylwia, Zbyszek. Pasażerowie przesiadali się w Jaśle na skład wagonowy, który dalej prowadziła lokomotywa elektryczna. Później w Rzeszowie i Sędziszowie Małopolskim. Po raz pierwszy chyba pociąg pospieszny docierał aż do Łupkowa.
W następnym etapie pod ciśnieniem Podkarpacie uruchomiło codzienne pociągi z Rzeszowa do Komańczy które urządzały Przewozy Regionalne swoimi szynobusami.
Z posiadanych przeze mnie danych wynika że motorak SKPL pali 20-24 litry na sto kilometrów, szynobus Przewozów Regionalnych około stu litrów na sto kilometrów a lokomotywa Pesa Gama jakieś ogromne ilości bo ma silnik trzy tysiące koni mechanicznych aby mogła mknąć z prędkością 160 km/h. Nie ma u nas torów niezelektryfikowanych po których można pędzić 160 km/h więc po co? Ponoć aby można było ją łatwo przemieszczać tzw podsyłem czyli doczepić do pociągu osobowego, wtedy jedzie na zimno i jest tanio. O tym w innym wpisie. W każdym bądź razie z moich obliczeń wynika, że puszczenie motoraka zamiast Gamy to jest 500 zł oszczędności na kursie. I tymi oszczędnościami teoretycznie mogły się pożywić PKP TLK i SKPL. W każdym razie było fajnie.
III
I teraz przechodzę do sedna: PKP TLK stwierdziło, że ma już dość Gam i zakończyło współpracę z SKPL. Błąd, bo już mamy ZKA do Zamościa. Hrubieszów się burzył przeciw Musze i ma teraz za to. Z przewozami regionalnymi jest zgoła inaczej:
Wyobraźcie sobie, że Krytyka Polityczna wydała książkę Karola Trammera "Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej". Warto przeczytać. Samorząd Województwa Podkarpackiego napracował się, aby wygasić połączenia kolejowe z Sanokiem, Zagórzem, Komańczą. Przede wszystkim okazało się, że szynobusy Przewozów Regionalnych się psują i nikomu to nie przeszkadza. Jakieś fanatyki interweniowały, bo niby trzeba by rozpocząć naprawę. A tak to nikogo to nie obchodziło. Uruchamiali wspomnianą ZKA, a bez sensu jest jechać zastępczym autobusem skoro można zwykłym. ZKA jedzie dłużej niż pociąg bo musi objeżdżać do stacji kolejowych. Teoretycznie Przewozy Regionalne powinny płacić karę za ZKA ale prawdopodobnie Marszałek nie nakładał tych kar. Ludzie usiłowali się czegoś tu dowiedzieć i wody w usta nabierali.
W końcu mamy kwestie rozkładu: nie da się ułożyć sensownego rozkładu bo mamy jeden szynobus i on musi dojechać i obrócić (w uproszczeniu). Jeśli w szczycie potrzebujemy większej ilości połączeń to potrzebujemy już 3 szynobusów. Potrzeba też czasu, aby ludzie nawykli do pociągów i się przyzwyczaili. Tymczasem oni co chwilę zmieniali rozkłady, zawieszali połączenia, kombinowali. Z obietnic kolei transgranicznej łączącej Bieszczady ze Słowacją i Ukrainą tez nic nie wyszło. No i nie ma.
IV
Jakby chcieli komunikację ożywić to powinni wynająć motoraki i szynobusy SKPL (albo kogoś innego). SKPL mając bazę w Zagórzu było w stanie zorganizować siec połączeń z Rzeszowem z jednej strony a Łupkowem z drugiej. Kolej miejską w Sanoku odciążającą komunikację miejską też można by puścić. Albo przetarg powinni zrobić albo jako podwykonawca SKPL by wystąpiło.
Mamy tu przykład indolencji pisoskiej. Jak Prezes nie rozkaże to nic nie są w stanie wymyślić konkretnego i żadnego problemu rozwiązać. I mniej-więcej tak rządy obecnego reżimu będą wyglądać. Zamiast konkretnego działania elektrosamochodziki i szumne plany Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), które mogą być dowolne bo są nierealne. Najpierw rozwiążcie problem komunikacji w Bieszczadach a potem się bierzcie za CPK. Słusznie twierdziłem, że pisior nie narobi, co się teraz dowodnie okazuje.
V