Budapesztu broniło ok. 100 tysięcy żołnierzy niemieckich i węgierskich.
Obrona Budapesztu na przełomie 1944/1945 roku z wojskowego punktu widzenia była mało celowa i prowadziła tylko do niepotrzebnych strat w ludności cywilnej i zabudowie oraz wśród walczących wojsk. Ale w przypadku Budapesztu decydowały nie tyle względy wojskowe a polityczne. Mimo że w grudniu stało się oczywiste, iż utrzymanie linii Dunaju było już niemożliwe, a obrona miasta, a zwłaszcza utrzymywanie przyczółka w Peszcie, mijała się zupełnie z celem, Hitler uparł się, by bez walki nie oddawać ani jednego domu, ani jednej ulicy. Dlatego też Hitler 1 grudnia ogłosił Budapeszt „twierdzą”, a 5 grudnia dał jej 113 nowego dowódcę. Dotychczasowego głównodowodzącego obroną miasta, gen. SS Otto Winckelmana 1, zastąpił gen. SS Karl Pfeffer-Wildenbruch — dowódca IX korpusu górskiego SS, przybyły z Zagrzebia.
O tym, że Niemcy nie mieli zamiaru przejmować się losami miasta i jego mieszkańców, świadczą słowa ambasadora Niemiec w Budapeszcie, Veesenmayera: „Cóż z tego, że Budapeszt zginie nawet i dziesięć razy, jeżeli w ten sposób ochronimy Wiedeń”. Broniąc każdego budynku Budapesztu, Niemcy osłaniali Wiedeń, a zarazem całe południowe Niemcy wraz z ich zakładami produkcyjnymi.
Proniemiecki premier Szálasi, aczkolwiek początkowo nalegał na opuszczenie miasta i oddanie go bez walki, to w grudniu „w imię wielkiej europejskiej sprawy” nie widział nic złego w obronie za wszelką cenę.
Przewidując, że stolica Węgier może się stać miastem frontowym, niemieckie dowództwo zarządziło budowę potężnej linii obronnej, która miała dać oparcie cofającym się z węgierskich nizin dywizjom. Linię tę budowano wykorzystując dogodne do obrony tereny na wschód od Pesztu (lewobrzeżnej części miasta), tzn. pasmo niewysokich, porośniętych lasem wzgórz w okolicach miasta Gödöllő, oraz miasteczka będące przedmieściami stolicy. Pozycję tę nazwano linią Attili. Składała się ona z trzech rubieży obronnych w kształcie podkowy. Poszczególne rubieże składały się z 2-4 rowów strzeleckich zabezpieczonych zasiekami z drutu kolczastego.
Cała linia Attili miała dobrze zorganizowany system ognia ciężkiej broni piechoty oraz artylerii.
W grudniu, kiedy ogłoszono Budapeszt twierdzą, za pozycjami linii Attili rozpoczęto budowę kolejnych linii obronnych, opartych na wielkomiejskiej zabudowie miasta. Linii tych, ciągnących się łukiem wzdłuż najważniejszych ulic Pesztu, przygotowano sześć. Tworzono też węzły oporu, których przygotowano przeszło 200.
O ile wschodnia część miasta, Peszt, przez wybudowanie linii Attili, była przygotowana do obrony, to w zachodniej części stolicy prac fortyfikacyjnych nie prowadzono. Wydawało się bowiem, że Buda, chroniona od wschodu przyczółkiem peszteńskim oraz Dunajem, a od zachodu i południa linią Małgorzaty, jest dobrze zabezpieczona.
Prawobrzeżna część miasta, położona w większej części na wzgórzach, częściowo porośniętych lasem i niedostępnych zarówno dla czołgów, jak i oddziałów zmotoryzowanych, była zdecydowanie łatwiejsza do obrony. Do miasta prowadziły szosy zbudowane w głębokich dolinach, które można było zablokować skromnymi siłami.
W sumie Budapesztu broniło około 35-45 tys. żołnierzy niemieckich i 45-55 tys. węgierskich. Zwraca uwagę fakt, że wśród zamkniętych w mieście oddziałów większa część (jednostki pancerne i oddziały kawalerii) w zasadzie nie nadawała się do walk w mieście. Jedyną niemiecką jednostką piechoty, która znalazła się w oblężonym mieście, były resztki 271 dywizji grenadierów ludowych. Łącznie siły niemieckie w okrążonym Budapeszcie uzbrojone były w 234 działa, 87 czołgów i dział pancernych i 62 ciężkie działa przeciwpancerne.
W mieście okrążony został I korpus węgierski, jednak mimo iż węgierskie siły okrążone w Budapeszcie szacuje się na 45-55 tys. żołnierzy to w walkach uczestniczyło około 13 tys., uzbrojonych w 250-260 dział (w dużej części przeciwlotniczych), 37-39 czołgów i dział pancernych i 55 ciężkich dział przeciwpancernych.
Siły sowieckie, wsparte przez jednostki rumuńskie miały blisko trzykrotną przewagę w ludziach i taki stosunek sił utrzymywał się mniej więcej do końca oblężenia miasta. Nie była to przewaga znaczna, biorąc pod uwagę, że zdecydowanie łatwiej jest się bronić w mieście lub w umocnieniach polowych niż atakować. Obrońcy ponadto działali na liniach wewnętrznych, a więc mogli stosunkowo łatwo dokonywać przegrupowań, wzmacniać zagrożone odcinki lub uzyskiwać lokalną przewagę do kontrataków. Sowieckie wojska, które rozdzielał Dunaj, nie miały takich możliwości.
Mimo skromnej przewagi w ludziach, jak na szturm miasta, wojska sowieckie i rumuńskie sukcesywnie zdobywały teren, zawdzięczając to brakom u obrońców amunicji artyleryjskiej i paliwa do czołgów i pojazdów opancerzonych.
O ile walcząc przeciw Rosjanom Węgrzy zazwyczaj ustępowali, to mając za przeciwnika dywizje rumuńskie stawali bardzo dzielnie i nie baczyli na straty. Podobnie żołnierze rumuńscy nie szczędzili krwi w walce z Węgrami. Dowódca rumuńskiego korpusu, gen. Nikolae Sova w rozkazie z 2 stycznia 1945 roku podkreślał, iż „Armia rumuńska po ciężkich walkach i za cenę znacznych strat ponownie wtargnęła do serca Budapesztu (...) zapisując w ten sposób w wielkiej księdze rumuńskiej historii — ćwierć wieku po 1919 roku — te same chlubne karty jak 25 lat temu”.
29 grudnia, przed planowanym szturmem śródmieścia Pesztu, sowieckie dowództwo przekazało obrońcom ultimatum. Sowietom zależało na jak najszybszym opanowaniu Budapesztu, był on największym węzłem drogowym i kolejowym na drodze do Bratysławy i Wiednia, bez opanowania którego dotarcie do granic Austrii i Niemiec nie było możliwe. Natomiast szturm na miasto wymagał czasu na przygotowanie i wiązał się ze znacznymi ofiarami w ludziach. Stolica Węgier absorbowała pięć radzieckich korpusów i jeden rumuński, potrzebnych na innych odcinkach frontu.
Czas naglił, gdyż Stalin obawiał się, alianci mogą zająć Wiedeń przed Armią Czerwoną. Aby do tego nie dopuścić, trzeba było zawładnąć Budapesztem w każdy możliwy sposób, honorowa kapitulacja jego obrońców byłaby Rosjanom w tej sytuacji na rękę. W ww. ultimatum Sowieci zapewniali żołnierzom niemieckim powrót do Niemiec po zakończeniu działań wojennych żołnierzom a Węgrom po przesłuchaniu obiecano swobodny powrót do domów. Wszyscy żołnierze mogli zachować swe rzeczy osobiste, odznaki stopni wojskowych oraz odznaczenia, a oficerowie sztabowi i generałowie również i białą broń. Ranni mieli dostać natychmiast pomoc lekarską. Osobną kwestią jest, czy takich warunków kapitulacji garnizonu dotrzymano by, gdyby niemieckie dowództwo zdecydowało się je przyjąć.
Niemcy nie zamierzali jednak kapitulować. Natomiast wysłani sowieccy parlamentariusze zginęli od sowieckich granatów moździerzowych. Sowieci oskarżyli o to Niemców, w efekcie szturmujący Budapeszt żołnierze byli przekonani, że obaj wysłannicy zostali zabici przez żołnierzy SS. Charakterystyczne, iż po zakończeniu walk w Budapeszcie strona sowiecka nie rozpoczęła nawet śledztwa w sprawie śmierci obu swych parlamentariuszy.
Po odrzuceniu ultimatum przez trzy dni centrum miasta i pozycje obrońców ostrzeliwało piętnaście brygad artylerii, co dawało łącznie około tysiąca armat, haubic i ciężkich moździerzy. Nad miastem operował cały sowiecki korpus lotniczy.
Dotarcie przez Sowietów 1 stycznia 1945 roku do administracyjnych granic Pesztu wymusiło zmianę taktyki - teraz konieczne było zdobywanie, krok po kroku, wielu wysokich, kilkupiętrowych domów. Z oddziałów - wzorem bitwy stalingradzkiej - tworzono kilkunasto- lub kilkudziesięcioosobowe grupy szturmowe, które wzmacniano kilkoma ciężkimi i lekkimi karabinami maszynowymi, miotaczem ognia, działem przeciwpancernym i nawet kilkoma działami artyleryjskimi, prowadzącymi ogień na wprost. W każdej grupie znajdowało się też kilku saperów. Również artylerię ciężką używano do walki na wprost w celu likwidacji gniazd karabinów maszynowych oraz czołgów i dział pancernych obrońców.
6 stycznia Sowieci zdobyli kilka dzielnic Pesztu, w tym fabrykę Hoffer- -Schranza, ostatni zakład, w którym okrążone wojska mogły dokonywać napraw uszkodzonych czołgów i dział pancernych. Trzy dni później wojska rumuńskie opanowały tor wyścigów konnych, gdzie znajdowało się lotnisko polowe. Wraz z jego zdobyciem zniszczeniem drugiego lotniska, znajdującego się na wyspie Csepel, sytuacja zaopatrzeniowa walczących wojsk stała się bardzo trudna. Na przygotowanych przez niemieckich saperów lotniskach polowych lądowało wcześnie kilkadziesiąt ciężkich transportowych Junkersów Ju-52, dostarczających do miasta żywność, amunicję i paliwo. Z powrotem wywożono rannych żołnierzy, głównie niemieckich. Uratowano w ten sposób życie blisko 800 rannym żołnierzom.
Po 8 stycznia 1945 roku zaopatrzenie zrzucane było tylko w zasobnikach. Każdy zawierał około 180 kg ładunku. Loty odbywały się w nocy, aby ograniczyć możliwość zestrzelenia transportowców, w związku z tym trzecia część zrzucanych zasobników dostawała się ręce Rosjan.
CDN.
Obrona Budapesztu na przełomie 1944/1945 roku z wojskowego punktu widzenia była mało celowa i prowadziła tylko do niepotrzebnych strat w ludności cywilnej i zabudowie oraz wśród walczących wojsk. Ale w przypadku Budapesztu decydowały nie tyle względy wojskowe a polityczne. Mimo że w grudniu stało się oczywiste, iż utrzymanie linii Dunaju było już niemożliwe, a obrona miasta, a zwłaszcza utrzymywanie przyczółka w Peszcie, mijała się zupełnie z celem, Hitler uparł się, by bez walki nie oddawać ani jednego domu, ani jednej ulicy. Dlatego też Hitler 1 grudnia ogłosił Budapeszt „twierdzą”, a 5 grudnia dał jej 113 nowego dowódcę. Dotychczasowego głównodowodzącego obroną miasta, gen. SS Otto Winckelmana 1, zastąpił gen. SS Karl Pfeffer-Wildenbruch — dowódca IX korpusu górskiego SS, przybyły z Zagrzebia.
O tym, że Niemcy nie mieli zamiaru przejmować się losami miasta i jego mieszkańców, świadczą słowa ambasadora Niemiec w Budapeszcie, Veesenmayera: „Cóż z tego, że Budapeszt zginie nawet i dziesięć razy, jeżeli w ten sposób ochronimy Wiedeń”. Broniąc każdego budynku Budapesztu, Niemcy osłaniali Wiedeń, a zarazem całe południowe Niemcy wraz z ich zakładami produkcyjnymi.
Proniemiecki premier Szálasi, aczkolwiek początkowo nalegał na opuszczenie miasta i oddanie go bez walki, to w grudniu „w imię wielkiej europejskiej sprawy” nie widział nic złego w obronie za wszelką cenę.
Przewidując, że stolica Węgier może się stać miastem frontowym, niemieckie dowództwo zarządziło budowę potężnej linii obronnej, która miała dać oparcie cofającym się z węgierskich nizin dywizjom. Linię tę budowano wykorzystując dogodne do obrony tereny na wschód od Pesztu (lewobrzeżnej części miasta), tzn. pasmo niewysokich, porośniętych lasem wzgórz w okolicach miasta Gödöllő, oraz miasteczka będące przedmieściami stolicy. Pozycję tę nazwano linią Attili. Składała się ona z trzech rubieży obronnych w kształcie podkowy. Poszczególne rubieże składały się z 2-4 rowów strzeleckich zabezpieczonych zasiekami z drutu kolczastego.
Cała linia Attili miała dobrze zorganizowany system ognia ciężkiej broni piechoty oraz artylerii.
W grudniu, kiedy ogłoszono Budapeszt twierdzą, za pozycjami linii Attili rozpoczęto budowę kolejnych linii obronnych, opartych na wielkomiejskiej zabudowie miasta. Linii tych, ciągnących się łukiem wzdłuż najważniejszych ulic Pesztu, przygotowano sześć. Tworzono też węzły oporu, których przygotowano przeszło 200.
O ile wschodnia część miasta, Peszt, przez wybudowanie linii Attili, była przygotowana do obrony, to w zachodniej części stolicy prac fortyfikacyjnych nie prowadzono. Wydawało się bowiem, że Buda, chroniona od wschodu przyczółkiem peszteńskim oraz Dunajem, a od zachodu i południa linią Małgorzaty, jest dobrze zabezpieczona.
Prawobrzeżna część miasta, położona w większej części na wzgórzach, częściowo porośniętych lasem i niedostępnych zarówno dla czołgów, jak i oddziałów zmotoryzowanych, była zdecydowanie łatwiejsza do obrony. Do miasta prowadziły szosy zbudowane w głębokich dolinach, które można było zablokować skromnymi siłami.
W sumie Budapesztu broniło około 35-45 tys. żołnierzy niemieckich i 45-55 tys. węgierskich. Zwraca uwagę fakt, że wśród zamkniętych w mieście oddziałów większa część (jednostki pancerne i oddziały kawalerii) w zasadzie nie nadawała się do walk w mieście. Jedyną niemiecką jednostką piechoty, która znalazła się w oblężonym mieście, były resztki 271 dywizji grenadierów ludowych. Łącznie siły niemieckie w okrążonym Budapeszcie uzbrojone były w 234 działa, 87 czołgów i dział pancernych i 62 ciężkie działa przeciwpancerne.
W mieście okrążony został I korpus węgierski, jednak mimo iż węgierskie siły okrążone w Budapeszcie szacuje się na 45-55 tys. żołnierzy to w walkach uczestniczyło około 13 tys., uzbrojonych w 250-260 dział (w dużej części przeciwlotniczych), 37-39 czołgów i dział pancernych i 55 ciężkich dział przeciwpancernych.
Siły sowieckie, wsparte przez jednostki rumuńskie miały blisko trzykrotną przewagę w ludziach i taki stosunek sił utrzymywał się mniej więcej do końca oblężenia miasta. Nie była to przewaga znaczna, biorąc pod uwagę, że zdecydowanie łatwiej jest się bronić w mieście lub w umocnieniach polowych niż atakować. Obrońcy ponadto działali na liniach wewnętrznych, a więc mogli stosunkowo łatwo dokonywać przegrupowań, wzmacniać zagrożone odcinki lub uzyskiwać lokalną przewagę do kontrataków. Sowieckie wojska, które rozdzielał Dunaj, nie miały takich możliwości.
Mimo skromnej przewagi w ludziach, jak na szturm miasta, wojska sowieckie i rumuńskie sukcesywnie zdobywały teren, zawdzięczając to brakom u obrońców amunicji artyleryjskiej i paliwa do czołgów i pojazdów opancerzonych.
O ile walcząc przeciw Rosjanom Węgrzy zazwyczaj ustępowali, to mając za przeciwnika dywizje rumuńskie stawali bardzo dzielnie i nie baczyli na straty. Podobnie żołnierze rumuńscy nie szczędzili krwi w walce z Węgrami. Dowódca rumuńskiego korpusu, gen. Nikolae Sova w rozkazie z 2 stycznia 1945 roku podkreślał, iż „Armia rumuńska po ciężkich walkach i za cenę znacznych strat ponownie wtargnęła do serca Budapesztu (...) zapisując w ten sposób w wielkiej księdze rumuńskiej historii — ćwierć wieku po 1919 roku — te same chlubne karty jak 25 lat temu”.
29 grudnia, przed planowanym szturmem śródmieścia Pesztu, sowieckie dowództwo przekazało obrońcom ultimatum. Sowietom zależało na jak najszybszym opanowaniu Budapesztu, był on największym węzłem drogowym i kolejowym na drodze do Bratysławy i Wiednia, bez opanowania którego dotarcie do granic Austrii i Niemiec nie było możliwe. Natomiast szturm na miasto wymagał czasu na przygotowanie i wiązał się ze znacznymi ofiarami w ludziach. Stolica Węgier absorbowała pięć radzieckich korpusów i jeden rumuński, potrzebnych na innych odcinkach frontu.
Czas naglił, gdyż Stalin obawiał się, alianci mogą zająć Wiedeń przed Armią Czerwoną. Aby do tego nie dopuścić, trzeba było zawładnąć Budapesztem w każdy możliwy sposób, honorowa kapitulacja jego obrońców byłaby Rosjanom w tej sytuacji na rękę. W ww. ultimatum Sowieci zapewniali żołnierzom niemieckim powrót do Niemiec po zakończeniu działań wojennych żołnierzom a Węgrom po przesłuchaniu obiecano swobodny powrót do domów. Wszyscy żołnierze mogli zachować swe rzeczy osobiste, odznaki stopni wojskowych oraz odznaczenia, a oficerowie sztabowi i generałowie również i białą broń. Ranni mieli dostać natychmiast pomoc lekarską. Osobną kwestią jest, czy takich warunków kapitulacji garnizonu dotrzymano by, gdyby niemieckie dowództwo zdecydowało się je przyjąć.
Niemcy nie zamierzali jednak kapitulować. Natomiast wysłani sowieccy parlamentariusze zginęli od sowieckich granatów moździerzowych. Sowieci oskarżyli o to Niemców, w efekcie szturmujący Budapeszt żołnierze byli przekonani, że obaj wysłannicy zostali zabici przez żołnierzy SS. Charakterystyczne, iż po zakończeniu walk w Budapeszcie strona sowiecka nie rozpoczęła nawet śledztwa w sprawie śmierci obu swych parlamentariuszy.
Po odrzuceniu ultimatum przez trzy dni centrum miasta i pozycje obrońców ostrzeliwało piętnaście brygad artylerii, co dawało łącznie około tysiąca armat, haubic i ciężkich moździerzy. Nad miastem operował cały sowiecki korpus lotniczy.
Dotarcie przez Sowietów 1 stycznia 1945 roku do administracyjnych granic Pesztu wymusiło zmianę taktyki - teraz konieczne było zdobywanie, krok po kroku, wielu wysokich, kilkupiętrowych domów. Z oddziałów - wzorem bitwy stalingradzkiej - tworzono kilkunasto- lub kilkudziesięcioosobowe grupy szturmowe, które wzmacniano kilkoma ciężkimi i lekkimi karabinami maszynowymi, miotaczem ognia, działem przeciwpancernym i nawet kilkoma działami artyleryjskimi, prowadzącymi ogień na wprost. W każdej grupie znajdowało się też kilku saperów. Również artylerię ciężką używano do walki na wprost w celu likwidacji gniazd karabinów maszynowych oraz czołgów i dział pancernych obrońców.
6 stycznia Sowieci zdobyli kilka dzielnic Pesztu, w tym fabrykę Hoffer- -Schranza, ostatni zakład, w którym okrążone wojska mogły dokonywać napraw uszkodzonych czołgów i dział pancernych. Trzy dni później wojska rumuńskie opanowały tor wyścigów konnych, gdzie znajdowało się lotnisko polowe. Wraz z jego zdobyciem zniszczeniem drugiego lotniska, znajdującego się na wyspie Csepel, sytuacja zaopatrzeniowa walczących wojsk stała się bardzo trudna. Na przygotowanych przez niemieckich saperów lotniskach polowych lądowało wcześnie kilkadziesiąt ciężkich transportowych Junkersów Ju-52, dostarczających do miasta żywność, amunicję i paliwo. Z powrotem wywożono rannych żołnierzy, głównie niemieckich. Uratowano w ten sposób życie blisko 800 rannym żołnierzom.
Po 8 stycznia 1945 roku zaopatrzenie zrzucane było tylko w zasobnikach. Każdy zawierał około 180 kg ładunku. Loty odbywały się w nocy, aby ograniczyć możliwość zestrzelenia transportowców, w związku z tym trzecia część zrzucanych zasobników dostawała się ręce Rosjan.
CDN.
(1)