Uciekający Lis

 |  Written by grzechg  |  4

Tomasz dotarł na skraj Puszczy Kampinoskiej. Podrapany, pokaleczony i całkowicie wyczerpany fizycznie i psychicznie ucieczką przed ludźmi Kamińskiego i Czabańskiego. Chciał wrócić do Warszawy, ale wszędzie roiło się od agentów w czarnych skórzanych płaszczach i ciemnych czerwonych okularach. Zadzwonił do Hanki z telefonu na kartę, po czym od razu wyrzucił go, żeby go nie namierzyli. Satelity Kaczyńskiego krążyły nad całą Polską. Była w domu, zapłakana i bała się, że ja aresztują. Nie miała już żadnego programu w TVP, siedziała smutna i załamana. Tomek nie poddawał się. Postanowił jednak przedostać si do stolicy na Czerską  do Adama, który troskliwie przygarnął go po utracie pracy w telewizji. Reżim nie znał litości, szedł jak taran do przodu, niszcząc państwo i media. Wykupił wszystkie akcje Agory i doprowadził ją do upadku. Resztką sił Adam drukował "Gazetę Wyborczą" , którą niemal jak w podziemiu rozprowadzali ludzie z Komitetu Obrony Demokracji. Tomasz szedł dzielnie do szosy, bujna czupryna spadała mu na czoło, a za paskiem trzymał Glocka 44. Tak na wszelki wypadek. Nagle podjechał samochód, zatrzymał się.
 

-Wsiadaj! Ale już! - krzyknął kierowca. Znajomy głos- pomyślał Tomek, ale był zbyt skołowany, by go rozpoznać. 

- No nie!!! To Ty? Jak mnie znalazłeś? - powiedział zdumiony do Pawła z Wyborczej.

- Widziałem się z Hanką, jest w kiepskim stanie, ale powiedziała mi, że tu właśnie możesz czekać na pomoc - uśmiechnął się i poklepał po przyjacielsku Tomka. Ruszyli do centrum Warszawy. Paweł, by uniknąć kontroli pisowczyków, skradł tablice dyplomatyczne  z Ambasady USA w Warszawie. Nie zatrzymają ich oprawcy - pomyślał ze spokojem.  Kiedy dojechali w okolice Czerskiej zobaczyli wozy opancerzone, a nad budynkiem radia TOK FM  nieustannie latały trzy helikoptery. Czego oni jeszcze chcą - myślał Tomasz, przecież mają już wszystko. I zaraz dopadła go refleksja. Ale nie mają jego, a on wie, że chcą go uciszyć. Kiedy mówił o tym dwa miesiące temu u Żakowskiego, sądził, że to jednak tylko groźba. Ale teraz wiedział, że jest to śmiertelny pościg. 


 

Paweł wjechał na parking przez nikogo nie zatrzymywany. Radio i tak nie nadawało żadnego programu. Weszli po cichu do środka udając amerykańskich dyplomatów. Glock Tomka był odbezpieczony, tak na wszelki wypadek. W kącie na malutkiej kanapce spała Dominika z gazrurką, tak  na wszelki wypadek. Nie budzili jej. Czuwała tu już trzecią dobę. Eugeniusz z Fundacji Batorego przynosił jej codziennie  świeże kanapki z serem i z salami. Nie było im łatwo. System chciał zdusić wolność do końca, tak by nie było nawet skrawka wolnych mediów w Polsce. TVN opanowali komandosi, dziennikarzy zamknięto w dużym studiu i nie wypuszczano ich już od trzech dni. Stacja nadawała tylko wiadomości realizowane w bunkrze usytuowanym pod gmachem na Nowogrodzkiej.

Tomek z Pawłem przedostali się do magazynów radia. Przeszli przez stalowe drzwi i znaleźli w małym pokoiku naszpikowanym elektroniką. 

- To Janek Gross, to dzięki niemu mamy ten sprzęt - powiedział Paweł.   Tomek stał zachwycony, wręcz zaniemówił. 

- To zna...czy, to zna...czy, że nadamy audycję?! - spytał niemal radośnie. - Oczywiście, że tak - odpowiedział Paweł, uruchomił sprzęt i nagle rozbłysły się setki diod, było jak w raju, jak w kosmosie.  

Tomek sprawdził mikrofon, usiadł w fotelu i kilka razy wziął głęboki oddech. Nagle zapaliła się nad nim lampa z napisem "on air". Jak dynamit wystartował. 
 

- Tu Wolne Radio TOK FM, tu głos wolnej Polski, tu głos wolnych mediów, europejskich umysłów i nas, prawdziwych, mądrych dziennikarzy, których chce zabić system pisowczyków! Nie damy się!  Nie uciszycie mnie! Będziemy bronić się do końca! A Unia Was w końcu wykończy, będą sankcje, sankcje, sankcje!!!!    - wykrzyczał te słowa na jednym oddechu. W tym samym czasie w wielu warszawskich mieszkaniach słychać było  płacz. Ale nie był to płacz rozpaczy i smutku. To był płacz radości, zwycięstwa nad nowym, polskim faszyzmem. Ludzie odsłaniali firany, otwierali okna i pozdrawiali się. Hej, hej! - wołał Staszek do sąsiada, a sąsiad Maciek do niego też wołał hej, hej. Do tego chóru zwycięstwa nad ludźmi Kamińskiego i Macierewicza dołączył wkrótce także wielki Bronisław.

Hej, hej, hej!  - zawołał i zjadł orła. 

     

ilustracja z:
http://static.300polityka.pl/media/2015/10/lis-640x503.png
Hun

 

5
5 (5)

4 Comments

Obrazek użytkownika Max

Max
Znakomite. :)
*
Tak, drwina jest straszliwą bronią - co ciekawe, prawa strona może poszczycić się dużo lepszymi piórami satyrycznymi.Tak było od zawsze.
Strategia wyśmiewania bywa niesamowicie efektywna, bardziej, niż długie teksty pisane na poważnie. 
Tak zostali potraktowani swego czas politycy PiS - co z tego, że propaganda poprzedniego rządu była (moim skromny zdaniem) toporna i prostacka, jesli okazała się w odniesieniu do całego tłumu lemingów skuteczna.
Ale sic transit gloria mundi. I od paru lat "grillowana" jest PO, wykpiony został skutecznie Komorowski, co w znaczącym stopniu przełożyło się na wyniki wyborów w 2015.
To, co dzieje się w serwisach społecznościowych to jeden wielki festiwal szyderstw z rozsypujacego się obozu byłej władzy. Próbka, pierwsza z brzegu:

Kochani, jak pewnie wiecie, bardzo mocno zaangażowaliśmy się w obronę demokracji na fejsbuku i w social mediach. Mieliśmy nawet w planach, iżby zorganizować jakąś manifę w Krakowie, ale na pewno rozumiecie - początek grudnia to nie jest dobra pora na strajki, bo to już zimno, wieje, a piernikowe latte wprawia nas w miły winter holidayowy nastrój i aż nie chce się wychodzić ze Starbunia.

Mimo wszystko ten obrzydliwy spektakl, w którym pis postanowił zawłaszczyć Trybunał (nigdy nie pamiętamy, o który Trybunał chodzi, więc piszemy po prostu: Trybunał) wzbudza w nas poczucie, iż musimy coś zrobić, aby jednak uratować demokrację. Dlatego też znaleźliśmy proste rozwiązanie: niechże sobie pis zakłada własne Trybunały, a my zostaniemy przy swoim. Pobawią się swoim, znudzą i dadzą sobie spokój, a my obronimy demokrację. Genialne, prawda? xD

Opozycja ma problem. Sama obsadziła się w roli rejtaników, bijac na wielki alarm w sprawie TK (temat mediów pojawi się za parę dni, obstawiam: środa, Twoja notka antycypuje :)). A to błąd, wielki. Raz, że od wzniosłości do śmieszności tylko mały krok, co raczył już zauważyć najsłynniejszy rezydent skałki zwanej Wyspą Św. Heleny. Dwa - przestrzelili. Nawet nieprzychylni rządowi Zjednoczonej Prawicy nie "bedą umierać za Trybunał". Dlaczego? Dlatego, że los i zawisłość tudzież niezawisłosc tej instytucji jest większości doskonale obojętna, sporo nie ma pojęcią o kompetencjach TK lub nawet o jego istnieniu. Inaczej mówiąc: to nie jest nośny temat.

Przestrzelili, bo spanikowali. PiS uderzył szybko i celnie, w instytucję, która miałą być ich ostatnią deską ratunku.

pozdrawiam :)

PS. Podobno jutro w Krakowie demonstracja w sprawie "obrony imigrantów", tak wieść gminna niesie. W samo południe, na Rynku. Słyszałem, że mają przprowadzić Afgańczyka, sztuk jeden. Jak mnie lenistwo niedzielne nie opanuje, pojdę popatrzeć. z boku, rzecz jasna. I wezmę aparat, spodziewam się może i 40 osó, to będzie warte udokumentowania.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
mógłby zaczynać się następująco:
Tu Rozgłośnia Tenkrajczyków Radia Multikulturowa Europa. Nadajemy z ubogaconego kulturowo, wolnego od brunatnego faszyzmu Monachium. Rodacy! ...... devil
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Max

Max
Kluczowe to Monachium. Tam pucz, tam zamach, tam układ podpisany.
Dziwne miasto, Lis się wpasuje. :)

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Lektura Grzecha warta!
Siepacze Macierewicza! Orzeł morze! Nasze może! devil

Więcej notek tego samego Autora:

=>>