Z dr. Andrzejem Zapałowskim, historykiem, adiunktem na Uniwersytecie Rzeszowskim oraz w Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Rzeszowie, prezesem rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, rozmawia Mariusz Kamieniecki
Czy ostatnie wydarzenia na Ukrainie świadczą o tym, że prezydent Janukowycz rozpoczął wojnę z własnym narodem…?
– Myślę, że nie. To jeszcze nie jest ten etap. Przede wszystkim Janukowycz postawił barierę, za którą nie pozwoli nikomu przejść, nie pozwoli, żeby doszło do działań, które zdestabilizują pracę rządu i parlamentu ukraińskiego. W tym momencie chodziło o to, że demonstranci, podchodząc pod Wierchowną Radę – Radę Najwyższą Ukrainy, chcieli wymóc przywrócenie konstytucji z 2004 roku. To z kolei oznaczałoby oddanie władzy, na co Janukowycz nigdy się nie zgodzi.
W związku z rozlewem krwi Janukowycz ma jeszcze mandat do sprawowania władzy na Ukrainie?
– Od strony formalnej ciągle posiada ten mandat. Problem polega na tym, czy większość ukraińskiego społeczeństwa byłaby za jego odwołaniem.
A nie jest…?
– Proszę zwrócić uwagę, że ponad połowa Ukrainy wciąż milczy i to też o czymś świadczy. Janukowycz reprezentuje interesy swoje, interesy oligarchów i – co warto podkreślić – jest związany z opcją prorosyjską. Warto pamiętać, że na Ukrainie żyje 10 milionów Rosjan. Z jednej strony to, że na Ukrainie leje się krew, jest wielką tragedią, ale trzeba też powiedzieć, że krew leje się po obu stronach. Milicjanci strzelali do ludzi, ale paramilitarne bojówki Majdanu, które są uzbrojone w broń palną, strzelały do milicjantów. Doszło do wymiany ognia. Pytanie brzmi: czy była to wymiana kontrolowana, czy też nie. Rozlew krwi i śmierć ludzi jest zawsze tragedią. Warto jednak pamiętać, że każdy rząd na świecie ma obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa milionom swoich obywateli, nie tylko kilkuset tysiącom, którzy protestują. Obowiązek zapewnienia porządku publicznego spoczywa także na prezydencie Janukowyczu. Protesty są tłumione głównie takimi środkami jak pałki, tarcze, granaty hukowe. Z drugiej strony mamy Majdan, podobnie uzbrojony. W świetle tego, co się wydarzyło i co wciąż się dzieje, nie można mówić, że jest to tylko wina jednej strony. Jest to eskalacja przemocy z obu stron.
Jest szansa na pokojowe rozwiązanie tego już krwawego konfliktu?
(...)
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/68745,unijne-sankcje-nic-nie-dadz...