Miałem pisać o I WŚ. Chciałem opowiedzieć o pewnym sławnym, choć mocno niecenzuralnym zawołaniu bojowym amerykańskich marines, które narodziło się podczas jednego z epizodów bitwy o lasek Belleau. I jakoś tak się złożyło, że zacząłem przeglądać listę żołnierzy odznaczonych najwyższym odznaczeniem wojskowym USA, Congressional Medal of Honor. Znalazłem tam wiele polsko-brzmiących nazwisk. Jeśli waleczność można mierzyć ilością odznaczeń bojowych, to najwaleczniejszym żołnierzem Stanów Zjednoczonych wszech czasów był Amerykanin polskiego pochodzenia, Matthew Louis Urban (Urbanowicz). W linku znajdziecie Państwo jego krótkie cv.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Matt_Urban
Kapitan Matt Urban podczas wojny
Matt Urban jako oficer 9 Dywizji Piechoty armii amerykańskiej, walczył w sześciu kampaniach, poczynając od lądowania w Afryce Północnej w operacji TORCH. Jego szlak bojowy prowadził przez Algierię, Tunezję, Sycylię i Francję, kończąc się w Belgii. Ponieważ po przeczytaniu linku znają już Państwo okoliczności opóźnionego uhonorowania Urbana, ograniczę się tylko do streszczenia faktów, które znalazły się w uzasadnieniu przyznania mu tego najwyższego amerykańskiego odznaczenia.
Urban służył w 2 Batalionie 60 Pułku 9 Dywizji Piechoty US Army:
14 czerwca 1944 roku atakowała pozycje niemieckie pod Renouf (Normandia) napotykając na silny opór wroga wspieranego przez dwa czołgi. Kapitan Urban zniszczył obydwa strzałami z bazooki. Tego samego dnia został ciężko ranny w nogę pod Orglandes. Odmówił ewakuacji, pozostając ze swoimi żołnierzami. Godzinę później został ranny ponownie.
W połowie lipca tego roku, po zaleczeniu ran w Anglii, powrócił ochotniczo do swojej jednostki, operującej w okolicach St. Lo. Atakujących Amerykanów wspierały trzy czołgi. Dwa zostały zniszczone, trzeci przerwał atak i stanął w bezruchu. Urban, nadal cierpiący od ciężkiej rany nogi, wspiął się na jego pancerz, rozkazał załodze podjęcie akcji, a sam wystawiony na ostrzał wroga prowadził ogień z czołgowego kaemu, podrywając do walki zalegających żołnierzy. 2 sierpnia został ranny odłamkiem w klatkę piersiową i po raz kolejny odmówił ewakuacji. 15 sierpnia został ranny po raz kolejny. I znów pozostał ze swoim batalionem, którego dowódcą mianowano go 6 sierpnia.
3 września batalion Urbana atakował pozycje niemieckie w Belgii, opodal Heer nad Mozą. Dowodząc w linii kapitan odniósł ciężką ranę szyi. Mimo, że jego życie było zagrożone, a on sam mógł porozumiewać się tylko szeptem, Urban pozostał ze swoimi żołnierzami aż do zwycięskiego końca boju.
Tak oto kończyło się uzasadnienie wniosku o przyznanie najwyższego amerykańskiego odznaczenia wojskowego synowi polskiego imigrana, hydraulika z Bufallo:
„Sposób, w jaki dowodził kapitan Urban, jego bezgraniczna odwaga, śmiałość i powtarzane wystawianie się na ryzyko w polu ostrzału, były przykładem dla całego batalionu. Walecznością i zdecydowaniem kapitan Urban podtrzymał chwalebne tradycje Armii Stanów Zjednoczonych i zasłużył na najwyższą nagrodę.”
(Army) Congressional Medal of Honor i ppłk Mat Urban
Grób ppłk Matta Urbana na cmentarzu Arlington w Wirginii
6 Comments
To wychowanie
23 January, 2014 - 11:55
Pozdrawiam
@HdeS
23 January, 2014 - 12:26
Pozdrawiam
Fred Zabitosky ?
23 January, 2014 - 15:58
@javelin
23 January, 2014 - 16:07
A to najmocniej przepraszam,
24 January, 2014 - 09:23
Pozostając w klimatach drugowojennych, ciekawą postacią był też Albin Irzyk mimo nie "załapał się" na Medal of Honor. Firma Dragon wydała nawet model "jego" Shermana ze zdjęciem Irzyka na pudełku.
http://www.perthmilitarymodelling.com/reviews/vehicles/dragon/dr6283.htm
@javelin
24 January, 2014 - 10:11