Rzecz w tym, że między zachętami i nawet pewną konieczną presją a popadnięciem w nadmiar kontroli i naiwnej wiary w „zatrzymanie wirusa” granica jest dość cienka. Owo wymarzone „zatrzymanie” jest zresztą tym bardziej prawdopodobne im mocniej zamrażamy normalne życie, z wszystkimi tego skutkami. To rozumowanie prowadzi jednak do absurdu, do wiecznego i straszliwie kosztownego pod wszystkimi względami lockdownu.
Od początku zachęcam władze państwowe, by ceniąc racje ekspertów i profesorów, dziękując im za wielki wysiłek, jednocześnie zachowywały dla siebie wyraźny i jasno nazwany margines swobody, prawo wzięcia pod uwagę także innych, społecznych i gospodarczych czynników. Są one bowiem zobowiązane widzieć całość spraw, uwzględniać ich złożoność. Dostrzegać wymiar medyczny, ale też wymiary gospodarcze, emocjonalne, pokoleniowe.
Całość:https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/579906-walka-z-pandemia-niektorzy-gra...