Wojna

 |  Written by fotoamator  |  2
Każda wojna to zło, w najbardziej okrutnej postaci.  A skoro wojna jest złem, to oznacza, że nie można przewidzieć, ani wykalkulować tego, co to zło ze sobą przyniesie.
Od wielu dni obserwuję wydarzenia na Ukrainie i stopniowe narastający chaos. Również od wielu dni media wszystkich „nurtów” prześcigają się w prorokowaniu rozwoju wydarzeń na Ukrainie, a ostatnio na Krymie, gdzie sytuacja jest szczególnie niebezpieczna. Pojawiające się ciągle nowe scenariusze możliwych wydarzeń, wraz z wieloma komentarzami czytających je osób są jednak próbą zrozumienia i zdefiniowania zła. Czy jednak jest możliwe przewidzenie, do czego może doprowadzić obecna sytuacja na Krymie ?

Przeczytałem dzisiaj ciekawy zbiór informacji i przemyśleń w tym temacie na jednym z blogów na Niezależnej http://naszeblogi.pl/44682-syberia-republika-autonomiczna-rosji-oglasza-niepodleglosc
Jednak po chwili refleksji doszedłem do wniosku, że nawet tak bogaty zbiór możliwych scenariuszy, a szczególnie opinii w których zasiana jest nuta wątpliwości w stosunku do możliwości eskalacji konfliktu (no bo przecież Rosja nie ma już takich możliwości, to kraj, któremu grozi rozpad itp.) albo inne artykuły w których autorzy siedzą w głowie Putina, wiedząc, że to, czy tamto będzie lub nie będzie się mu opłacało są po prostu potokiem słów, które w jednym momencie mogą stracić całkowicie na znaczeniu. Z prostego powodu – nie da się przewidzieć efektów zła, tak samo jak nie da się przewidzieć irracjonalnych posunięć szaleńca.

Kilku szaleńców w naszej nowożytnej historii już mieliśmy. Jeden z nich nie zawahał się wymordować miliony swoich obywateli w imię największego zła w historii jakim był komunistyczny totalitaryzm. Czy jest jakaś logiczna przesłanka aby sądzić, że ludzie, którzy obecnie rządzą Rosją,  kierują się jedynie politycznym,  lub gospodarczym pragmatyzmem ?

Albo, czy można na 100 % stwierdzić, że są w stanie zapanować nad pożarem, który sami wzniecają ?

Osobiście bardzo w to wątpię.

Powodów tego jest co najmniej kilka. Pierwszy z nich to na pewno przeszłość, która ciąży na Kremlowskich panach, których wychowała matuszka KGB.  Drugi powód – zło wojny przestaje być w pewnym momencie możliwe do kontrolowania. Jeden strzał spanikowanego żołnierza może doprowadzić do rzezi, a rzeź do kolejnej i do kolejnej, aż w końcu wszyscy zaczną się zarzynać – tak jak w Jugosławii, Czeczenii, Afganistanie, Iraku. I nie będzie ważne od czego się zaczęło – zło, którego nikt wcześniej nie chciał powstrzymać, zacznie się rozprzestrzeniać jak lawina, która może zmieść obecny porządek świata.

Gdy czytam niektóre komentarze – szczególnie te w których bagatelizuje się obecną sytuację, albo mówi o tym, że nas te , czy inne nacje nie powinny obchodzić, albo , że Rosjanie powinni zabrać Krym i będzie spokój, to po prostu ta bezmyślność i poziom zidiocenia mnie przeraża.
Wojna zaczyna rządzić się swoimi prawami od chwili, kiedy padnie pierwszy strzał. Potem nie ma już żadnej kontroli. Po prostu giną ludzie.

Czy komukolwiek, z politycznego lub gospodarczego punkt widzenia opłacało się by w środku Europy, pod koniec XX wieku dochodziło do ludobójstwa i eksterminacji ludności cywilnej ?

Nie, bo powody wojny są całkiem inne, czego nie potrafią zrozumieć ani analitycy, ani politycy, ani większość tzw. obserwatorów.
5
5 (5)

2 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Targalski twierdzi, że wojna na Krymie byłaby końcem Putina. Z drugiej strony postawa Ukraińców jest słuszna. Zabarykadowali się w bazach na Krymie i starają się nie prowokować Rosjan. Musi się zebrać Rada Bezpieczeństwa ONZ, a mocarstwa muszą zadeklarować swoje stanowiska. Chodzi o to, aby ewentualna akcja odwetowa Ukraińców miała charakter legalny.
Druga kwestia to ewentualne wypowiedzenie układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej przez Ukrainę. Nie wątpię, że jeśli USA i Anglia nie zechcą gwarantować im granic, to Ukraińcy sięgną po technologię jądrową, którą zapewne gdzieś poukrywaną w archiwach i laboratoriach mają...
Obrazek użytkownika fotoamator

fotoamator
... Z drugiej strony postawa Ukraińców jest słuszna. Zabarykadowali się w bazach na Krymie i starają się nie prowokować Rosjan...

I ja tak sądzę. Ukraińcy doskonale odczytują intencje Putina i robią to co najlepsze - nie dają się sprowokować. Jeżeli jednak doszłoby do konfrontacji to może byc ona całkowicie nieprzewidywalna. Ukraina to nie mała i słaba Gruzja. To z punktu widzenia militarnego całkowicie inna sytuacja. Jeśli już mamy cokolwiek "przewidywać" to mam jedno wrażenie - nikt nie prowokuje w ten sposób, jeśli nie dysponuje odpowiednim scenariuszem rozwoju wypadków, a także nie posiada odpowiedniego "zaplecza" wojskowego. Blefowanie Kremla nie wchodzi moim zdaniem w grę - to może być próba poważnej konfrontacji z Zachodem, a wszelkie opinie o słabości armii rosyjskiej nie mają potwierdznia w rzeczywistości - być może opinie te wypływają ze źródeł Kremlowskich, właśnie po to aby Zachód tak sądził i nie brał na poważnie tego, że Rosja jest przygotowana do dużego konliktu zbrojnego. Obym sie mylił.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>