Wyginać belkę śmiało

 |  Written by BBudowniczy  |  4
Poniżej znajdują się dwie notki odnoszące się do badań znanego blogera , który po odejściu prof. Artymowicza z Salonu24, dzielnie kontynuuje jego wiekopomne dzieło z Wytrzymałości Materiałów - dopisując kolejny rozdział o zginaniu. W zasadzie miałem ich tutaj nie zamieszczać, ale :
- Kaczazupa jest znany także wielu tutejszym blogerom, i co najważniejsze:
- Kaczazupa napisał już do administracji żądanie usunięcia moich notek, więc wskazane jest zachomikowanie ich gdzieś indziej. Tu powinny być bezpieczne wink
 

NOTKA nr 1

Z dużym rozbawieniem zapoznałem się z najnowszą notką blogera Kaczejzupy:
kaczazupa.salon24.pl/573436,jak-bbudowniczy-z-peemka-zalatwili-biniende-i-szuladzinskiego

O tym blogerze, jego "klasie"  oraz powodach jego ignorowania można przeczytać np tutaj:
bbudowniczy.salon24.pl/564308,kaczazupa-superstar-czyli-slowo-do-administracji

I chociaż postanowiłem nie zajmować się już więcej Kaczązupą, to jednak zawarte w jego notce treści zmusiły mnie do zmiany tego postanowienia.Cytując profesora Artymowicza  "nie mieszam się do Kaczejzupy, ale gdy Kaczazupa zaczyna gwałcić i obrażać fizykę,  twardo jej bronię."

 Przechodząc do meritum : podczas dyskusji z Jagovskim pod moją poprzednią notką, ten wielce sympatyczny bloger stwierdził następująco:

"Część momentu zginającego przenoszona przez dźwigary jest według Błaszczyka przenoszona przez ich stopy - to wynika z jego słów i z powierzchni przekroju stóp jaką podał. Z grubsza: 30cm wysokości dzwigara razy 0,3 cm grubości daje 9 cm kwadratowych w stosunku do 2 razy 4 cm kwadratowych stóp umieszczonych na końcach dźwigarów"

Blogera Jagovskiego byłem w stanie zrozumieć, gdyż wytrzymałość materiałów "być trudna rzecz", o czym mógłby zaświadczyć prof. Artymowicz po swoich nielichych perypetiach ze zginaną brzozą i fruwającymi wspornikami.

Odpisałem mu więc jedynie:

"No cóż, może faktycznie szkoda podpowiadać. Jeżeli z tego wyliczenia ma wynikać (nawet z grubsza) jaka część momentu zginającego jest przenoszona przez dźwigary, to zrobię ostatnią podpowiedź dla Pańskiego podpowiadacza - Podstawy Wytrzymałości Materiałów!"

 Jednak w ostatniej swej notce Kaczazupa postanowił dać odpowiednią "ripostę":

"No to korzystając z tej nauki tajemnej dużymi literami pisanej - weźmy policzmy połowę od środka dźwigara - dla ścianki to 4,5cm^2 na ramieniu 7,5 cm a dla jego stopy to 4cm^2 na ramieniu 15cm."

  Po tej ripoście nie niepokojony od czasu opuszczenia Salonu24 przez You-Know-Who Isaak Neewton znów zaczął przewracać się w trumnie. O Steinerze nawet nie warto wspominać. "Nauki tajemne" blogera Kaczazupa załatwiły Newtona, Steinera i miliony inżynierów na całym świecie "na cacy".

Pokażmy więc po kolei, jak wygląda proporcja momentu zginającego przenoszonego przez stopy dźwigara do momentu przenoszonego przez środnik wg wyliczeń metodami:  Jagovskiego, Kaczejzupy oraz "załatwionej" wczoraj szeroko rozumianej "inżynierskiej".


METODA JAGOVSKIEGO:

"Część momentu zginającego przenoszona przez dźwigary jest według Błaszczyka przenoszona przez ich stopy - to wynika z jego słów i z powierzchni przekroju stóp jaką podał. Z grubsza: 30cm wysokości dzwigara razy 0,3 cm grubości daje 9 cm kwadratowych w stosunku do 2 razy 4 cm kwadratowych stóp umieszczonych na końcach dźwigarów"


czyli moment przenoszony przez stopy stanowi ok. 0,89  wartości momentu przenoszonego przez środnik. 


METODA KACZEJZUPY

"No to korzystając z tej nauki tajemnej dużymi literami pisanej - weźmy policzmy połowę od środka dźwigara - dla ścianki to 4,5cm^2 na ramieniu 7,5 cm a dla jego stopy to 4cm^2 na ramieniu 15cm."

 
czyli moment przenoszony przez stopy stanowi ok. 1,78 wartości momentu przenoszonego przez środnik.

METODA "ZAŁATWIONA" INŻYNIERSKA

 Przyjmijmy  wymiary stopki jako 8x0,5 cm (tj 4 cm2), wymiary środnika podał już Jagovski (0,3x30 cm). Moment bezwładności stopek względem osi obojętnej wyniesie:


Moment bezwładności środnika względem osi obojętnej:


Proporcja:


czyli moment przenoszony przez stopy stanowi ok. 2,85 wartości momentu przenoszonego przez środnik.

2,85 > 1,78 > 0,89, więc Newton,Steiner i miliony inżynierów otrzymało wczoraj poważny cios. Wielu inżynierów zapewne z przerażeniem ponownie zaczęło przeliczać swoje dawne projekty, rwąc włosy i zastanawiając się czemu stosowali w swych projektach te "dziwne" dwuteowniki z cieńszym środkiem :

"a o to budowlane sekrety dzwigara. jest on w istocie bardzo cienki w srodku (po ang. ta czesc nazywa sie web), ale obramowany jest masywnymi belkami" (made in prof. Artymowicz).

 

Poruszę w tej notce jeszcze tylko dwie rzeczy. W notce Kaczejzupy oraz w argumentacji Jagovskiego pojawia się następujący argument tj :

"W takim razie symulacja dr Szuladzińskiego nie ma nic wspólnego z kolizją skrzydła z brzozą, czyli katastrofą smoleńśka - jest jakimś tam sobie studium adresowanym do bbudowniczych słupów pprzeciwlotniczych."  oraz:

"Szuladzińskiego lepiej może nie przywoływać jako autorytetu ponieważ sam popelnił gruby bład metodologiczny w swoim opracowaniu -dynamicznie symulował kolizję dwóch bardzo podobnych obiektów z podobnego materiału, a potem jeden z nich - słup porównał statycznie do obiektu zupełnie innego - pnia brzozy. Wykonując takie porównanie Szuladziński zaprzeczył swoim słowom."

 Panowie J & KZ nie w stanie odróżnić błędnego symulowania kolizji zachodzącej dynamicznie za pomocą liniowej statyki od porównywania parametrów wytrzymałościowych dwóch przeszkód. Dr Szuladziński w swoim opracowaniu kompetentnie uzasadnia takie porównanie, jak również ocenia jakie będzie rzeczywista różnica wytrzymałości przy uwzględnieniu dynamiki uderzenia.Przyznam się bez bicia, że bardziej skłaniam się do argumentacji dr Szuladzińskiego, który zęby zjadł na tego typu analizach dynamicznych i nawet prof. Artymowicz sięgnął po jego ksiażkę "by zrozumieć w oparciu o fizykę uderzeń brzoza smoleńska miała, czy nie miała szansy urwać końcówkę skrzydła prezydenckiego Tupolewa",  niż podszytych emocjami "argumentów" blogerów,  którzy nie są w stanie poprawnie przeanalizować najprostszego zagadnienia ze statyki.


I druga rzecz: tak bloger Kaczazupa "radzi sobie" z niewygodnymi dla siebie dyskutantami:


Niech się więc nie dziwi, że bywa blokowany na blogach za swoje zachowanie. On sam nie ma oporów przed blokowaniem i zwijaniem kogokolwiek.
 


NOTKA nr 2

Po ostatniej mojej notce:

bbudowniczy.salon24.pl/573518,jak-kaczazupa-z-jagovskim-zalatwili-newtona-i-steinera
 
wydawało się, że bloger Kaczazupa schowa się do mysiej dziury i zaprzestanie dalszej autokompromitacji wypowiadaniem się na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia. Wyszło bowiem na jaw, że bloger Kaczazupa, usiłując recenzować prace prof. Bieniendy, nie jest w stanie poprawnie przeanalizować najprostszego zagadnienia ze statycznego zginania:
"2,85 > 1,78 > 0,89, więc Newton,Steiner i miliony inżynierów otrzymało wczoraj poważny cios. Wielu inżynierów zapewne z przerażeniem ponownie zaczęło przeliczać swoje dawne projekty, rwąc włosy i zastanawiając się czemu stosowali w swych projektach te "dziwne" dwuteowniki z cieńszym środkiem".
 Z tym większym zaskoczeniem, ale też i niemałą satysfakcją zauważyłem, że Kaczazupa w swojej ostatniej notce kaczazupa.salon24.pl/573847,brak-hamulcow-przyczyna-katastrofy przyznał mi rację, podając następujący wynik :
 
"Gdyby pytanie o "mój wynik" dotyczyło oszacowania udziału ścianki i stopy dźwigara w przenoszenimu momentu gnącego, to scianka przy podanych wymiarach przenosiłaby około 27%."
 
Jest to już wynik bliższy prawidłowemu, wynoszącemu ok 26% (zamiast ok 36 % wg metody Kaczejzupy oraz ok 53% wg metody Jagovskiego): 

Być może wynika to z tego, że któryś z Panów skonsultował się z kimś "kto się na tym zna" i uzyskał potwiedzenie, że obaj okrutnie błądzą:
"Ja oczywiście pokazałem dobry sposób oszacowania, w jakiej proporcji ścianka dźwigara i stopy przenoszą naprężenia związane z momentem gnącym tworzonym przez siłę nośną.skrzydła. Może Pan prywatnie zapytać o to kogokolwiek, kto się na tym zna." (Kaczazupa do Jagovskiego)
 
Niestety, jest też druga strona medalu, czyli dalsze trwanie przy podstawach tzw "astrokaczozupofizyki". Można dojść do wniosku, że Kaczazupa posłużył się moimi wzorami by uzyskać właściwy wynik, jednak nadal ich nie rozumie. W poniższych cytatach Kaczazupa podryguje wdzięcznie w rytm swojego hitu "wyginam belkę śmiało, choć wiedzy mam za mało", chociaż wcale nie powinno mu być wesoło :
 
"A to, że stopy są umieszczone na końcach dźwigarów, skoro jest napisane, to coś chyba znaczy, bo mowa o momencie siły- o ile, tumanie/oszuście wiesz, co to jest. (...) Teraz o pisanym do mnie - jest napisane to samo, co u Jagovskiego, bo "na ramieniu" rozumieć należy w przypadku stóp "na końcach", a ścianka dziwgara nie może być na swoich końcach, bo nie byłaby ścianką. Jagovski dla ścianki słusznie przyjął pół ramienia dla stopy, bo ścianka jest stałej grubości.
 Pacanie, stopy przenoszą moment zginający nie przez to, że się zginają, tylko przez to, że przenoszą siłę, która tworzy moment względem środka wysokości profilu, a same są przez tę siłę - jak jedna rozciągana to druga ściskana.Tak to jest poza rezerwatem, panie inżynierze dusz ludu słusznie zmotywowanego."

oraz:
 
"Dochodzi się do tego po następujących rozważaniach. Moment gąncy powoduje odkształcenie. Odkształcenie (rozciągnięcie lub ścisniecie ) jest proporcjonalne do odległości od środka wysokości dźwigara. Lokalne odkształcenie wywołuje proporcjonalne do niego lokalne naprężenie ( z tym Newton nie ma wiele wspólnego). Takie naprężenie pomnożone przez element powierzchni oraz znowu odległość od środka to elementrny moment. Teraz trzeba to wysumować. Kiedy z rozmiarami elementów zmierzalibyśmy do zera, nazywało by się to całkowniem ( w to Steinera można by ewentualnie wmieszć, ale nie ma potrzeby ) , ale przecież wasze grono twierdzi że calka z dx nie istnieje ( to wnioskuję z potępiania mnie za okrślenie osoby uporczywie ten pogląd lansującej idiotą ), więc nie istaniała by też całka z dM w stosownych granicach. W podobny sposób można obliczyć, jaka to częśc momentu gnącego w ogóle."
 
Największe zażenowanie wzbudzają bowiem tłumaczenia profana, który wyzwiskami i epitetami próbuje zrównoważyć swoją niewiedzę. Powyższa pseudoinżynierska "filipka", w której Kaczazupa próbuje zamaskować swój brak wiedzy jak rozróżnić moment siły od momentu bezwładności, można przyrównać tylko do jednego. Do "przemówienia" miłośnika tanich trunków, który składając swoje zdania z zasłyszanych  "mundrych słów" ("lokalne naprężenie", "element powierzchni", "całka z DM", "moment gnący") i ulubionych epitetów ("tumanie", "oszuście", "pacanie") chce sprawić wrażenie człowieka "kumatego". Różnica polega jedynie na tym, że smakosz win zwykle dąży do uzyskania dofinansowania do "dalszych badań" nad składem procentowym mamrota, a Kaczazupa pragnie jedynie odwrócić uwagę od własnej kompromitacji

PS. Jako "bonusy" dwa cytaty:
 
"Metody dyskusji naukowej są znane. Między innymi, ktoś oskarżający drugiego naukowca o manipulowanie danymi czy fałszowanie wyniku bez podania własnego wyniku z miejsca uznany byłby za osobę stosującą takie zabiegi."
"różnice pomiędzy poszczególnymi symulacjami są dowodem na to, że prof. Binienda do wymiarów elementów skrzydła i geometrii zderzenia dobierał parametry wytrzymałościowe brzozy. Poza rezerwatem takie manipulacje nazywane sią oszustwem naukowym."
napisane przez Kaczązupę, który nigdy nie podał własnego "wyniku",

oraz słynny "słup" Kaczejzupy, łamany siłami aerodynamicznymi:

4.333335
4.3 (3)

4 Comments

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Z góry przepraszam.
Nie przeczytam, nie ocenię, nie skomentuję merytorycznie, jeśli nawet ta notka zawiera jakieś ciekawe informacje. Kaczejzupy nie tykam się nawet przez bibułkę. Jestem na to zbyt.. "obrzydliwa".
Wybacz. smiley
Obrazek użytkownika nurni

nurni
Archiwizacja dobra rzecz, gdyż kolega esbeka (hm... a może wręcz "rzecznik" esbeka?) najlepiej to umie donosić.

Jaworskiemu wyrosła mocna konkurencja i to w jedynej dziedzinie jakiej może startować czyli "jak napluć sobie w twarz". Konkurencja jest duża, baa.. masywna.
To Misiek Kamiński który tak samo nie ma wyjścia - trzeba będzie zjadać własny ogon i pokracznie tudzież jeszcze bardziej pokracznie tłumaczyć swe nawrócenie.

Tak samo przy okazji Miśka jak i tej drugiej panienki pamiętać trzeba o jednym.
Wybory trzeba wygrać nie po to by Miśka upokorzyć czy pokazać że jest śmieciem - którym w końcu i tak jest. Ich wynik jest ważniejszy niż 100 tysięcy Miśków czy 200 tysięcy Kluzic.

Analogicznie jest z badaniami tragedii 10 kwietnia.
Istotą jest rosyjskie kłamstwo i to trzeba nieustannie wykazywać.
Kaczakupka bardzo chciał by w ZP wyszło "na jego". Kiedy okazało się że nie wyjdzie to chciałby być choć jakimś punkterm odniesienia. To jak widzę równiez nie wyszło.
Tak czy siak dobrze że ZP pożegnał się z Kacząkupką. Nie te rejestry.

ZP nie powstał po to by wykazać iż np profesor Artymowicz jest (mówiąc językiem Jaworskiego) idiotą, oszustem, kłamcą czy zwyczajnie osobą niekompetentną.
Jest sprawa znacznie ważniejsza niż Artymowicz czy Jaworski.


 
Obrazek użytkownika KaNo

KaNo
jak każdą sprawę dotyczącą Smoleńska. Lasek skrzętnie szuka jakichkolwiek argumentów korzystając ze wszystkich dostępnych źródeł, najczęściej bez ich weryfikacji. Tutaj mamy proste odpowiedzi,

Jest jeszcze jedna sprawa, ważniejsza dla polityków, która jest dzisiaj na uboczu, ale należy ją odnotować. Artymowicz, kaczazupa, wywczas, czy kto tam jeszcze są promowani wszelkimi sposobani przez salon24.pl. Znając dziennikarzy pokroju Janekgo (teraz "tylko" biznesmena), po zmianie sytuacji politycznej będą próbowali się dostosować. Wtedy trzeba będzie do tego wrócić.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>