
Witam
O kim mowa? Tylko bez googlowania proszę :)
Elementy ułatwiające identyfikację wykropkowałem.
"Horyzont (...........) nie był rozleglejszy od horyzontu małego urzędniczyny policyjnego, z tą wszakże różnicą, że ten ostatni musi mieć jednak większe poczucie rzeczywistości i jest w znacznie mniejszym stopniu obciążony balastem przesądów. Jedynym pismem, które (..........) czytywał w ciągu szeregu lat i z którego zapożyczał swoje idee, był tygodnik, wydawany za pieniądze rządowe przez (...................), nikczemnego, sprzedajnego, pogardzanego nawet przez ludzi swego otoczenia, dziennikarza reakcyjnych klik biurokratycznych. (..............) zachował swój horyzont w tej samej skali poprzez okres (............................): pomiędzy jego świadomością a wydarzeniami wznosił się zawsze nieprzenikliwy mur obojętności.
(...................) nie bez powodu uważano za fatalistę. Należy tylko dodać, że fatalizm jego był czemś wręcz przeciwstawnem do wiary we własną „gwiazdę”. (..................) przeciwnie, sam miał siebie za pechowca. Fatalizm jego był jeno postacią biernej samoobrony przed biegiem rozwoju dziejowego i szedł w parze z samowolą, drobnostkową w swych założeniach psychologicznych, lecz straszliwą w swych skutkach.
„Tak chcę i dlatego tak być musi, — pisze (..............) — Dewiza ta znajdowała swój wyraz we wszystkich czynach tego słabego władcy, który jedynie przez słabość czynił wszystko to, co charakteryzowało jego panowanie, — ustawiczny rozlew mniej lub bardziej niewinnej krwi i to przeważnie bez wszelkiego celu...”
(.....................) był nie tylko niestały, ale też i wiarołomny. Pochlebcy nazywali go „charmeur'em", czarującym, za jego łagodne obchodzenie się z dworakami. Ale (....................) był szczególnie uprzejmy właśnie dla tych dygnitarzy, których chciał się pozbyć: minister, nadmiernie oczarowany przyjęciem, znajdował u siebie w domu pismo, zawierające dymisję. Była to poniekąd zemsta za własną nicość.
(.....................) odwracał się z niechęcią od każdego, kto coś znaczył i posiadał talent. Czuł się dobrze tylko w otoczeniu ludzi zupełnie nieudolnych i nie grzeszących nadmiarem rozumu, świętoszków, ramolów, na których mógł nie spoglądać zdołu do góry. Posiadał miłość własną, nawet dość wyrafinowaną, lecz bierną, bez źdźbła inicjatywy, zazdrosną i jedynie obronną. Dobierał sobie ministrów w myśl zasady ustawicznego obniżania poziomu. Ludzi, obdarzonych rozumem i charakterem, powoływał tylko w ostateczności, gdy już nie było innego wyjścia, tak samo, jak się wzywa chirurga, aby ratować życie. W ten sposób powołał (..............), a później (...................). (..................) traktował obydwóch ze źle ukrywaną nieprzyjaźnią. Gdy tylko krytyczna sytuacja mijała, śpiesznie pozbywał się doradców, którzy nazbyt wybujali ponad jego poziom. Doboru takiego dokonywał systematycznie, to też (.............................), zdobył się na odwagę powiedzenia mu: „Dokoła was, (.......................), nie ma już ani jednego uczciwego człowieka, któremu możnaby zaufać: lepsi odeszli już, albo ich usunięto, pozostali jedynie ludzie, nie cieszący się dobrą opinią”.
Pozdrawiam :)
5 Comments
Polficu,
09 May, 2014 - 11:10
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@autor
09 May, 2014 - 11:12
Umknęło mi,
09 May, 2014 - 17:32
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kocie!
09 May, 2014 - 19:15
Choć pewnie pasowałby do niejednego władcy, niejednego premiera, niejednego dyrektora czy prezesa...
Nie zdziwiłbym się też, gdyby to był "stary Prohazka", czyli najukochńszy cesarz moich dziadków, pradziadków i pra-pradziadków.
Rozwiązanie
10 May, 2014 - 08:02
Niestety niezbyt dobrze nam to wróży. Jeżeli "nasz" odpowiednik jeszcze porządzi to może się skończyć podobną rozp...uchą jak w przypadku pierwowozoru.