
Jeśli nazwisko M’bala M’bala (imię sceniczne Dieudonné) nic nikomu nie mówi, to mogę tylko pozazdrościć, gdyż postać ta od ładnych kilku dni jest tematem numer jeden we wszystkich mediach we Francji. Ba! Żeby tylko w mediach. Facet (bo M’bala M’bala to facet) ma już za sobą niejedną karę za nawoływanie do nienawiści rasowej i wystąpienia antysemickie. Zasłynął on też z negowania Holokaustu oraz szerzenia teorii spiskowych dotyczących zamachów z 11 września 2001 roku, a także z pochwał pod adresem Osamy bin Ladena.
Treści spektaklu, który został zakazany na dwie godziny przed planowanym na wczoraj przedstawieniem w Nantes – nie znam, bo o tym się nie mówi, pewnie dlatego, aby gratis nie promować komika, który jest na cenzurowanym.
Dieudonné miał zaplanowane tourne w większych miastach Francji, ale zdecydowana większość władz poszczególnych miast wycofała się z chęci wystawiania spektaklu. Tej fali odmów oparło się jedynie Nantes, gdyż tam sąd administracyjny uchylił decyzję o zakazie wystawiania spektaklu argumentując, że „zagrożenie porządku publicznego spowodowane przez ewentualne zdarzenia nie może stanowić o tak drastycznym środku, jakim jest zakaz tego spektaklu”.
Zgromadzona wokół hali publiczność skandowała „Wolność słowa, wolność słowa!”, słychać było gwizdy i inne okrzyki, niektórzy śpiewali Marsyliankę.
Stało się bowiem tak, iż Najwyższy Sąd Administracyjny uchylił wczoraj wieczorem decyzję sądu w Nantes o odwołaniu zakazu występu dla Dieudonné i ostatecznie spektakl został odwołany, także w Tours i Bordeaux.
Całej aferze smaczku dodaje fakt, że zajął się nią osobiście minister spraw wewnętrznych Francji, Manuel Valls a poparła go Rada Państwa. Dość powiedzieć, że tutaj odwołanie jakiejś decyzji sądu przez Sąd Najwyższy zdarza się kilka razy na jakieś piętnaście lat.
„Wygrała republika” – podsumował M. Valls. „Nie możemy tolerować nienawiść do innych, rasizmu, antysemityzmu , zaprzeczenia Holokaustu. Nie jest to możliwe. To nie jest Francja”.
O walce z nienawiścią do katolicyzmu nie wspomniał.
Mówię o tym celowo, gdyż Dieudonné jest komikiem znanym głównie z antysemickich i rasistowskich wystąpień i francuski rząd uznał decyzję Sądu za zwycięstwo w walce z antysemityzmem. To są jedyne walki na tle rasowym czy wyznaniowym, o których tu głośno.
Treści spektaklu, który został zakazany na dwie godziny przed planowanym na wczoraj przedstawieniem w Nantes – nie znam, bo o tym się nie mówi, pewnie dlatego, aby gratis nie promować komika, który jest na cenzurowanym.
Dieudonné miał zaplanowane tourne w większych miastach Francji, ale zdecydowana większość władz poszczególnych miast wycofała się z chęci wystawiania spektaklu. Tej fali odmów oparło się jedynie Nantes, gdyż tam sąd administracyjny uchylił decyzję o zakazie wystawiania spektaklu argumentując, że „zagrożenie porządku publicznego spowodowane przez ewentualne zdarzenia nie może stanowić o tak drastycznym środku, jakim jest zakaz tego spektaklu”.
Zgromadzona wokół hali publiczność skandowała „Wolność słowa, wolność słowa!”, słychać było gwizdy i inne okrzyki, niektórzy śpiewali Marsyliankę.
Stało się bowiem tak, iż Najwyższy Sąd Administracyjny uchylił wczoraj wieczorem decyzję sądu w Nantes o odwołaniu zakazu występu dla Dieudonné i ostatecznie spektakl został odwołany, także w Tours i Bordeaux.
Całej aferze smaczku dodaje fakt, że zajął się nią osobiście minister spraw wewnętrznych Francji, Manuel Valls a poparła go Rada Państwa. Dość powiedzieć, że tutaj odwołanie jakiejś decyzji sądu przez Sąd Najwyższy zdarza się kilka razy na jakieś piętnaście lat.
„Wygrała republika” – podsumował M. Valls. „Nie możemy tolerować nienawiść do innych, rasizmu, antysemityzmu , zaprzeczenia Holokaustu. Nie jest to możliwe. To nie jest Francja”.
O walce z nienawiścią do katolicyzmu nie wspomniał.
Mówię o tym celowo, gdyż Dieudonné jest komikiem znanym głównie z antysemickich i rasistowskich wystąpień i francuski rząd uznał decyzję Sądu za zwycięstwo w walce z antysemityzmem. To są jedyne walki na tle rasowym czy wyznaniowym, o których tu głośno.
(9)
32 Comments
Bardzo niedawno...
09 January, 2014 - 18:03
Pzdr, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Ten gest był wykonany przez
09 January, 2014 - 18:55
Ponieważ we Francji (jak w wielu krajach) niektóre nacje są pod szczególną ochroną tak rządu jak i prawa - dopatrzono się w tym geście odwróconej swastyki, tj. promowania nazizmu, tj. antysemityzmu!
Sam popatrz, próbuję wstawić te fotki...
Nie wiem, czy mi się uda.
Nie wiem, jakiego fioła trzeba mieć, żeby się w tym geście dopatrzeć odwróconej swastyki...
Ossala
Tłumaczę na szybko z migowego.
09 January, 2014 - 19:16
Tej środkowej... nie jestem pewna. Albo: tu się zgina mandolina, albo gość przechwala się męskością. Jest też taka ewentualność, że podwija rękawy.
Mam podobny odbiór jego gestów.
09 January, 2014 - 19:22
Jaja, nie?
Ossala
No, jaja.
09 January, 2014 - 19:27
Jednakowóż bynajmniej
09 January, 2014 - 19:39
Dziękuje za uwagę
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Smoku, to by było śmieszne, gdyby
09 January, 2014 - 19:50
Mam w planie notkę. Chyba ją nazwę "Wybrańcy losu", bo jak napiszę "Naród wybrany" - to zanim zaczęliśmy, to już będziemy mieć kłopoty...
Najsutniejsze jest to, że autentyczne zdarzenia miały miejsce tu, "Pod dachami Paryża" i upewniają mnie jedynie w przekonaniu, że kierunek, w którym zmierza ten kraj jest dla mnie co najmniej smutny...
Ossala
Pod dachami czy pod pachami
09 January, 2014 - 19:58
Cudny jest ten wulgarny
09 January, 2014 - 20:10
Helu, dobrze, że mi przypomniałaś.
09 January, 2014 - 20:15
Ossala
A dlaczemu ten osobnik jest
09 January, 2014 - 19:55
Hela, zaplułam przez Ciebie monitor!
09 January, 2014 - 20:06
Ossala
Czymam za suowo.
09 January, 2014 - 20:19
Signa, a jak się zastanowić, co
09 January, 2014 - 19:32
Ossala
Na oparciu wersalki stoją mu trzy
09 January, 2014 - 20:18
Tu widać ten gest w pełnej
09 January, 2014 - 19:56
P.S. Chyba Francuzi nie powinni jeść za dużo żab, lub innych dziwactw, bo z całą pewnością coś im szkodzi...
Ossala
Coś im szkodzi...
09 January, 2014 - 20:15
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Mule może nie ale zamulona
09 January, 2014 - 20:25
Francuzi to dziwny naród
09 January, 2014 - 20:17
Amelia
Amelia, masz rację.
09 January, 2014 - 20:25
Żebyś miała możliwość oglądania tego, co się tutaj działo w mediach, jak się rodził kolejny następca tronu w Anglii, to byś zrozumiała. Mój Boże: wiadomości non-stop, zakłady o płeć, o imiona, wysłannicy (chyba z dziesięciu różnych) do Londynu....
Ossala
Francuzi to dziwny naród
10 January, 2014 - 11:05
Ciekaw jestem, pod jaką godziną ukaże się mój komentarz, sądzę, że "w złej godzinie" ;)))
Pozdrawiam serdecznie
Najstarsza córa Kościoła...
10 January, 2014 - 12:53
Dobrze znany gest
10 January, 2014 - 17:19
Zawsze twierdziłam, że żabojady to w większości przygłupy. Jak Ty tam wytrzymujesz, Ossalo? :)
Dystans, Ellenai, potrzebny jest
11 January, 2014 - 08:41
Najważniejsze dla mnie jest, że Maciej kochał ten kraj, zaraz na drugim miejscu, po Polsce. Inna rzecz, że przepadł za Francją podczas studiów i rozumiem, że jego słabość dotyczyła tamtej Francji, nie obecnej, ale on pozostał wierny swym uczuciom - a tak jest, gdy są prawdziwe.
Pozdrawiam
Ossala
Znam tłumacza języka francuskiego,
11 January, 2014 - 08:48
Najlepiej moim zdaniem
11 January, 2014 - 09:07
To jest świetna pointa!
11 January, 2014 - 09:05
Wstaję przed szóstą rano, aby na ósmą, w półśnie, dotrzeć do pracy. Wisiadam na dworcu RER, który się nazywa Magenta, "biorę" metro nr 5 i jadę nim na Plac Republiki. Aspekty rewolucji francuskiej znam i wiem, że świętować za bardzo nie ma czego, ale lubię ten pomnik...
Kieruję się do wyjścia w kierunku Avenue de la République i tuż przed wyjściem z podziemnych korytarzy uderza mnie zapach świeżo parzonej kawy i tak samo świeżo pieczonych croissant'ów.
I nagle uświadamiam sobie, że te dwa poranne zapachy nigdzie tak nie są charakterystyczne jak tutaj...
Ossala
Aniu, Ossalo
11 January, 2014 - 10:02
Przyszło mi do głowy, że kraj, który kochamy, to jego obraz, jaki z istotnych dla nas okruchów udało nam się złożyć w naszym sercu. Przypomina mi to moje własne niegdysiejsze dyskusje z tymi, którzy twierdzili, że Polska z czasów komuny nie była ich Ojczyzną i że wtedy nie potrafili jej kochać.
Dla mnie zawsze była. Zniewolona i pozbawiona należnej jej godności, ale to była moja Polska.
Z jej białymi skałami w Pieninach, jej krakowskim królewskim Wawelem, jej nostalgicznymi wierzbami łamiącymi gładkość mazowieckich pól, jej łąkami zakwitającymi polnymi kwiatami, jej szaro-oliwkowym Bałtykiem - jakże innym niż turkusowe morza południowe i jej warszawskim zakolem Wisły z przycupniętą na skarpie Starówką. I z jej historią - wyjątkową i zaludnioną postaciami, dla których Bóg, Honor i Ojczyzna były nawyższym nakazem.
Żadna komuna nie była w stanie wydrzeć jej z mojego serca.
Myslę, ze prawdziwa miłość potrafi znaleźć zdrowe ziarno pośród plew.
Ellenai,
11 January, 2014 - 09:30
Nie inaczej.
11 January, 2014 - 10:11
Pozdrawiam
Ossala
Dziś prawdziwych Francuzów już nie ma
11 January, 2014 - 15:18
Z czasów "fascynacji" kulturą francuską - zapamiętałam moją Mamcię, która - po wojnie - słuchała, chyba nawet codziennie, radiowych lekcji francuskiego - by nie zapomnieć języka...
A cztery (już!) lata temu, będąc w (dawnym) hotelu Hilton (obecnie Prima Music Hotel) w Ejlacie - spotkałam przedstawicielkę któregoś z tamtejszych biur turystycznych.
Z urody i "charmu" - podobną bardzo do Ireny Kwiatkowskiej!
Zaczęłyśmy rozmowę.
Zauważyłam, że ma styl - jak Francuzka. Okazało się - że wychowana we Francji - "wróciła" do Izraela. A potem - odwiedzała Francję, i stwierdziła jak w tytule notki - prawdziwych Francuzów już nie ma!
Gdy rozmawialiśmy - z Przyjaciółmi - podczas podróży do Francji (chyba 2007) na temat bohaterstwa Francuzów podczas I Wojny - szukaliśmy również dowodów bohaterstwa. Oczywiście wpierw zauważyliśmy, że - mimo wojen - istnieje nadal mnóstwo małych, średniowiecznych miasteczek, z zachowaną owoczesną zabudową, i powiedziałabym - średniowieczną atmosferą. Wojny ich nie zniszczyły, Rewolucja także nie.
Tak zapamiętałam np. St. Emilion, ale po drodze mijaliśmy różne miejscowości o podobnym "stylu".
I różne wioski - gdzie postawiono monumenty - pomniki lokalnych bohaterów I Wojny, którzy zapłacili życiem...
A np. w Bordaeaux - na takim monumencie z długą listą uczestników I Wojny - dodano parę (zaledwie) nazwisk z czasów II Wojny.
I było tak w innych miejscach - już nie powstało wielu bohaterów. "Bohaterstwo" opisywane przez Simone de Beauvoir w Mandarynach też nie wydaje się imponujące.
Ale wciąż żyją tacy, którzy tęsknią do mitycznej Francji - czy jeszcze taka istnieje?
Ossala
18 January, 2014 - 02:19
Pozdrawiam !