Marcin Brixen's blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek wraz z tatą wracali z kolejnych ostatnich zakupów przedświątecznych. Szli pieszo. Nie wzięli samochodu nie z obawy przed coraz bardziej agresywnymi bojówkami cyklistów, którzy z zemsty za to, że nigdy nie będzie ich stać na auto niszczyli cudze pojazdy. Prawa była o wiele bardziej prozaiczna. Samochodów było tak dużo, że nie było gdzie zaparkować.
Szli zatem z autobusu wraz z grupą ludzi, przez osiedle i kiedy dotarli pod swój blok ujrzeli przedziwną scenę.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
- Wszyscy wyhotdożeni - powiedziała siostra Łukaszka. Hiobowscy odwrócili się powoli w jej stronę. Siostra stała w drzwiach, rozczochrana, w pomiętym ubraniu. W ręku trzymała siatkę na zakupy, w których właśnie wróciła. Siatka była pusta.
- Chyba: wychędożeni - poprawił odruchowo dziadek.
Siostra Łukaszka zaczęła płakać i wyciągnęła przed siebie siatkę mówiąc:
- Nic nie mogłam zrobić!
- Napadli ją - babcia Łukaszka pobladła i wstała przewracając krzesło.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Hiobowscy, a także wszyscy inni mieszkańcy ich bloku, od dawna już zastanawiali się co też trzyma przy mamie Wiktymiusza jej męża. Bowiem mama Wiktymiusza była feministką, aktywistką, aborcjonistką, a tata Wiktymiusza był normalny. Zagadka po trosze się wyjaśniła pewnego listopadowego wieczoru.
Tego wieczoru bowiem Hiobowskich zaintrygowały dziwne odgłosy niosące się blokowym korytarzem.
- Mordują kogoś - oświadczyła ze spokojem babcia Łukaszka i ze spokojem powróciła do lektury ksiązki autorstwa Jerzego Edigeya.
- Krowa - powiedział dziadek.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Do Hiobowskich przyszedł sąsiad. Zazwyczaj mijali się z daleka mówiąc sobie tylko "Dzień dobry". Sąsiad nie był z ich kręgu kulturowego, uważał na przykład, że w SB pracowali sami bibliotekarze.
Tak więc fakt, że sąsiad wprosił się z wizytą oznaczał, że ma do powiedzenia coś ważnego. Na razie jednak siedział w fotelu, podobny do zarośniętego bobra i zaciskał dłonie.
- Syn - wykrztusił wreszcie.
Hiobowscy wstali i zaczęli gratulować.
- Nie, nie o to chodzi - speszony sąsiad zamachał rękami. - Chodzi mi o tego, co już mam, tego dorosłego.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek siedział sam spokojnie w mieszkaniu, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzył. Stała za nimi mama Wiktymiusza ze swoim synem.
- My po ulotki.
- Właśnie skończyłem drukować - i Łukaszek wpuścił ich do środka. Wskazał na startę kartek z zaprojektowanym przez mamę Łukaszka ozdobnym napisem "Żądamy wznowienia akcji T-4". Mama Wiktymiusza skinęła na swojego syna a ten ze stęknięciem uniósł stertę papieru.
- Co miało znacyzć to stęknięcie? - mama Wiktymiusza była poirytowana. - Dziecko, ty w ogóle kondycji nie masz! Co ty robisz całymi dniami?
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Hiobowscy jechali do zaprzyjaźnionych rolników  na obiad - i co tu dużo mówić - po wałówkę.
- Nie myślałem, że doczekam znów tych czasów - i dziadek Łukaszka zaczął wspominać kartki na mięso.
- Ale za to jedzenie było lepsze- odgryzła się babcia Łukaszka.
Jechali w coraz mniej cywilizowane tereny. Aut było coraz mniej, coraz mniej i coraz mniej, aż w końcu byli tylko oni i szosa. Tata Łukaszka odprężył się i w tym momencie rozległ się w tyłu dźwięk syreny i pojawiły niebieskie błyski.
- Co do... - tata Łukaszka zwolnił i zjechał na pobocze.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Wszyscy prawie mieszkańcy osiedla, łącznie z Hiobowskimi, stali pod osiedlowym kościołem i patrzyli co się dzieje. A działo się wiele. Na przykościelnej figurze Jezusa jakiś pan wieszał flagę.
- Znowu to LGBT - zirytował się dziadek. - Co oni, obsesję jakąś mają? Niecch sobie wieszają swoją flagę na swoich pomnikach.
- Oni nie mają swoich pomników - odezwała się babcia Łukaszka. - Ale to chyba nie jest ich flaga...
I rzeczywiście. Na płótnie w kolorze jasnego błękitu widać było postać z uniesioną triumfalnie lewą ręką.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Chłopak siostry Łukaszka chciał ją zaprosić gdzieś na randkę. Myślał na co by ją zaprosić, myślał tak i myślał, aż siostra sama go zaprosiła i sprawa się rozwiązała. Chłopak nawet się ucieszył, ale uśmiech zniknął mu z twarzy gdy się dowiedział dokąd mają iść.
- Gala sportów walki???
- O tak! - zakrzyknęła podekscytowana siostra Łukaszka. - My, kobiety, uwielbiamy jak prawdziwi faceci robią prawdziwą walkę, pot, siniaki, trzeszczą kości...
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  3
Zaczęło się, że Hiobowscy spotkali pod osiedlowym sklepem spożywczym męża dozorczyni, pana Sitko.
- Dwa euro na bułkę - poprosił zmęczonym głosem pan Sitko. - Taki gorąc, że pić się chce.
- Od kiedy to bułki się pije? - zauważył jakiś dziwnie ubrany pan. - Ech, dobra. Dam panu te dwa euro jak nazwie mnie pan "Zuzanna".
- Dlaczego? - pan Sitko osłupiał.
- Bo czuję się kobietą.
- Ale jest pan mężczyzną.
- Jestem osobą niebinarną, czuję się kobietą, powinien pan więc uszanować moje uczucia i nie adresować złośliwie mojej płci.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  3
Hiobowscy weszli do swojego mieszkania i ujrzeli zdumiewającą scenę. W dużym pokoju siedziała mama Łukaszka wraz z mieszkającym po sąsiedzku Wiktymiusz oraz jego mama. I wszyscy troje byli podejrzliwie rozradowani.
- Czemu on nie w sukience? - spytał Łukaszek wskazując Wiktymiusza.
- I nie pobity? - dodała siostra Łukaszka.
- Śmiejcie się, śmiejcie - mama Łukaszka wstała i ruszyła w kierunku taty Łukaszka. - A to właśnie on znalazł ostateczny dowód! No i co teraz powiesz?
5
5 (6)

Pages