Marcin Brixen's blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Mama Łukaszka wraz z synem stała pod szkołą do której to Łukaszek chodził wraz z kolegami. Stała i rozmawiała  mamą Grubego Maćka, która też stała pod szkołą. Obok niej stał Gruby Maciek... Ano właśnie. Wszyscy stali, a on jeden nie. Gruby Maciek a to podskakiwał, a to truchtał w miejscu. Kiedy jednak zaczął próbować robić przysiady jego mama przerwała konwersację i zainteresowała się co porabia jej latorośl.
- Maciej?! Co ty robisz?! Zwariowałeś?! Zmęczysz się!
- Mu... Szę... Bo... Ma... Kon... Kurs... - wysapał Gruby Maciek.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Zadziwiający obrazek miał miejsce dzisiaj na osiedlu na którym mieszkali Hiobowscy. Z początku nic zadziwiającego oczywiście się nie działo. Ot, Hiobowscy szli sobie ulicą, a tu podjechał jakieś auto i zaparkowało w zatoczce przy chodniku. Samochód miał tablice rejestracyjne z Pawełkowic. Z auta wysiadła cała rodzina: mama zza kierownicy, obok z miejsca dla pasażera tata i z drugiego rzędu siedzeń trójka dzieci. Z rozmowy wynikało, że przyjechali do zoo. Rozmowa zresztą szybko zamieniła się w kłótnię. By rzecz streścić: ojciec domagał się wpuszczenia go za kierownicę.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Hiobowscy wybrali się do kina. Długo, długo wybierali jaki film, bo zawsze któryś komuś nie pasował. Wybrali więc film, który nie pasował wszystkim. Wbrew pozorom była w tym logika, bo po prostu wszyscy wybrali się na hejt.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek razem ze swoim dziadkiem siedzieli spokojnie w mieszkaniu w pogodny, wakacyjny poranek. Jedli śniadanie i nie przeczuwali nadciągających dramatycznych wydarzeń.
Rozległ się dzwonek do drzwi.
- Kto tam? - zapytał dziadek Łukaszka.
- Kobiety i dzieci!
Otworzyli. Na korytarzu bloku stała grupa brodatych młodych mężczyzn.
- No i gdzie te kobiety i dzieci? - spytał z przekąsem Łukaszek.
- No i gdzie ta pani co nam pomoc przysłała? - odbił pytanie pytaniem jeden z mężczyzn.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki szli osiedlem dyskutując o czymś niezwykle ważnym, a przed nimi szedł jakiś facet z torbą. Doszli pod osiedlowy posterunek policji, pod którym był zaparkowany radiowóz. I nagle ten facet zatrzymał się, kucnął przy radiowozie, wyjął z torby klucz i zaczął odkręcać śruby mocujące koło.
Chłopaków zamurowało.
- Co pan robi? - zapytał Łukaszek.
- Odbieram swoją własność - powiedział pan.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Do bardzo dziwnej sceny doszło w osiedlowym sklepie rowerowym. Łukaszek razem ze swoim tatą wybrali się po zakup sakwy do roweru babci. Po tym jak prezydent miasta śmiałą decyzją zwęził główną arterię z jednego pasa do połowy tata Łukaszka ugiął się przed przemocą komunikacyjną. Oświadczył babci Łukaszka, że już nie da rady wozić jej na zakupy. I babcia musi jeździć sama. Rowerem.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek i jego koledzy byli bardzo zaskoczenie, kiedy to wchodząc do klasy oprócz nauczycielki zauważyli też jakąś obcą panią.
- To lewicowa aktywistka - wyjaśniła nauczycielka. - Przyszła do was aby walczyć.
- Spóźniła się - oznajmiła kwaśno dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. - Nie ma już lekcji. Rok szkolny już się skończył. Zostało tylko rozdanie świadectw...
- No i ja właśnie w tej sprawie - ożywiła się pani aktywistka i zaapelowała mdłym głosem:
- Porzućcie te relikty przeszłości!
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Ta uroczystość nie była zapowiadana. O tym, że zostało otwarte jakieś rondo Hiobowscy dowiedzieli się kiedy po prostu obok niego przechodzili.
- Nie może być! - zawołała mama Łukaszka i zaszlochała radośnie na widok tablicy z napisem "Rondo Praw Kobiet". Zastępca prezydenta miasta z namaszczeniem powiesił tabliczkę na słupie. a aktywista LGBT pokropił ją czymś - jak się późnij okazało semoliną.
- Rondo Praw Kobiet - zakrzyknęła mama z łzami w oczach i już chciała podejść bliżej, gdy siostra Łukaszka złapała ją za rękę:
- Ostrożnie! Tu może coś jechać!
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Był piękny, majowy dzień. Pani Sitko, dozorczyni bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, pracowała. Był to rzadki ostatnio widok z to z aż dwóch powodów. Po pierwsze - ostatnio coraz mniej ludzi pracowało a coraz więcej żyło ze zbiórek. A drug powód - do miasta przyjechał prezydent i wszyscy zamiast pracować polecieli go oglądać.
Pani Sitko z zaciśniętymi ustami zamiatała chodnik koło swojego bloku i patrzyła na sąsiedni blok, w którym pracował jej kolega po fachu. Kilka dni temu zablokował windę i zrobił zbiórkę. Zebrał więcej niż lewicowa aktywistka na wegańskie masło do chleba.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Przyznać trzeba, że jedynie najbardziej zorientowane i najbystrzejsze osoby orientowały się co jeszcze jest lub znów jest zamknięte a co już nie. Do takich osób należała babcia Łukaszka. Pasjami śledziła co, gdzie i kiedy i w rodzinie Hiobowskich uchodziła za autorytet. Niestety, na każdy autorytet przychodzi pora, że ktoś próbuje go podważyć.
- Restauracja Smaczna nadal jest zamknięta - rzekła babcia patrząc w swoje notatki.
- Nie - powiedział Łukaszek.
- Ach, racja, przecież teraz to jest uzdrowisko... Jest zamknięte.
- Nie.
5
5 (2)

Pages