Marcin Brixen's blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tego dnia szef taty Łukaszka oznajmił, że przychodzi do nich coach.
- A czym się zajmuje? - spytał kolega taty, Kubiak.
- Coachingiem.
- A co to ten coaching?
- Tego się właśnie dowiecie, bowiem deleguję was na szkolenie - rzekł z namaszczeniem szef i wyszedł.
Głupio było tak siedzieć w pustym gabinecie szefa więc też wyszli.
- zanim ten gość przyjedzie, to ja zdążę wyskoczyć na małe zakupy - oznajmił Kubiak i oddalił się.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tak się zdarzyło, że zmarł jeden z radnych rady osiedlowej osiedla, na którym mieszkali Hiobowscy.
Zginął w wypadku samochodowym.
Miała miejsce uroczysta sesja rady, na której to wychwalano zalety radnego. Następnie były pytania z sali.
- Bardzo to wszystko ładne - do mikrofonu podeszła starsza pani, która mieszkała w bloku koło tramwaju. - Ale radny zostawił po sobie niedokończone sprawy, na przykład niedawno zadał jedno pytanie o...
Hiobowscy też byli na tym spotkaniu. Stali na sali i akurat w tym momencie jakiś facet stojący obok taty Łukaszka zapytał:
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Łukaszek wraz z resztą klasy siedział sobie na lekcji w szkole. Lekcję miała prowadzić pani pedagog, a ozdobą lekcji miał być specjalny gość. Pani pedagog akurat odpytywała przy tablicy okularnika z trzeciej ławki gdy drzwi otworzyły się i wszedł jakiś facet.
Pani pedagog była zdumiona.
- Ale dlaczego? - zapytała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. - Miał być gość i jest gość.
- Ale nie ten! - zakrzyknęła pani pedagog. - Kto pan jest?
- Jestem z Fortecy Należytego Respektu - oznajmił pan z dumą. - Walczę z wszystkim co antypolskie!
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka, wraz ze swoim kolegą z pracy Kubiakiem, dostali zadanie specjalne. Mieli pojechać po jakieś dyrektora czy kierownika, któremu zepsuł się samochód. I teraz biedny kierownik czy dyrektor został uwięziony w swoim nowoczesnym domu w rustykalnym otoczeniu.
Kiedy zajechali pod dom dyrektora czy kierownika okazało się, że stoi tam już jakiś furgon.
- Przyjechał do mnie fachowiec – machnął ręką kierownik czy dyrektor. – Niech panowie zaczekają, ja się tylko spakuję i zaraz jedziemy!
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Winda w bloku Hiobowskich była w fatalnym stanie.
- Administracja powinna ją wymienić - oświadczył tata Łukaszka.
I grupa mieszkańców bloku poszła do administracji. Ale w administracji powiedzieli, że nie wymienią.
- Nie mamy pieniędzy - oświadczono.
- Przecież wam płacimy pieniądze!
- No i co z tego, ale ich nie mamy!
- Ale my chcemy nową windę!
- A moja żona chce Landrovera - odezwał się zgryźliwie jakiś facet z kolejki za nimi. – Ile czasu chcecie się kłócić? Ja też mam sprawę do załatwienia! Jak długo można czekać?
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka wszedł do bloku, przed windą czekał już jakiś facet. Tata Łukaszka nigdy go nie widział i poczuł się trochę nieswojo. Skarcił się zaraz w myślach za jakieś śmieszne przeczucia.
Wsiedli razem. Facet ulokował się w głębi kabiny, a tata Łukaszka stanął przy tablicy z przyciskami.
Winda ruszyła w górę.
Po paru sekundach tata poczuł coś dziwnego w kieszeni spodni. Odruchowo sięgnął ręką i złapał czyjąś rękę. Obrócił się kompletnie zaskoczony. Tuż za nim stał facet i sięgał mu do kieszeni spodni.
- Złodziej! - krzyknął tata Łukaszka.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Babcia Łukaszka uwielbiała telewizję - kiedyś.
Kiedyś, kiedy piosenki były melodyjne, a śpiewali je ludzie w mundurach.
Kiedyś, kiedy seriale kończyły się zwycięstwem naszych ludzi w mundurach.
Kiedyś, kiedy wiadomości prowadzili ludzie w mundurach.
Ale potem wszystko się zmieniło, a treści płynące z telewizora informowały ją, że ona jest gorsza, że wszystko jest gorsze i że będzie jeszcze gorzej. Ale za to jest wolność.
Babcia Łukaszka obraziła się i na wolność i na telewizję - tę nową.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Tata Łukaszka wraz ze swoim synem stali na parkingu przed blokiem i medytowali przy podniesionej masce pojazdu rodziny Hiobowskich. I nagle bardzo się wystraszyli, bowiem niespodziewanie podszedł do nich mąż dozorczyni, pan Sitko i zaczął wydawać z siebie ustami dziwne odgłosy.
- Z... Rz... Z...
Łukaszek klepnął go w plecy. Pa Sitko upadł uderzając czołem o błotnik.
- O Boże! - krzyknął boleśnie tata Łukaszka.
- Wychował pan syna na bandytę - stęknął pan Sitko podnosząc się z trudem. - Ale cieszy mnie, że zachował pan resztki współczucia dla napadniętego.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Mama Łukaszka nie ustawała w wysiłkach przeciągnięcia jeszcze kogoś z rodziny na swoją stronę. Próbowała długo z Łukaszkiem, ten jednak okazał się nad wyraz oporny jesli chodzi o kształtowanie światopoglądu na modłę europejską. W związku z tym mama spróbowała taktykę i zabrała się za siostrę Łukaszka.
W dzień noworoczny zabrała siostrę Łukaszka na spotkanie opłatkowe pewnej awangardowej partii politycznej.
- Opłatek??? W Nowy Rok??? - nie mógł uwierzyć dziadek Łukaszka.
4.833335
4.8 (6)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z ponurymi minami siedzieli na szkolnym korytarzu. Zza zamkniętych drzwi prowadzących do szkolnej stołówki dochodziły radosne odgłosy hucznej biesiady.
- Nie... - okularnik zszedł z krzesła i zaczął maszerować po korytarzu łapiąc się za głowę. - Nie... Nie wierzę... nie wierzę w to co się tu dzieje... Co my tu w ogóle robimy?
- Heh... - bąknął Gruby Maciek. - No cóż... Matka szykowała na obiad wegańskie carpaccio z agrestu... To już wolałem przyjść tutaj.
- Moja matka... - zaczął Łukaszek i nie musiał kończyć.
5
5 (4)

Pages