Marcin Brixen's blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka z trudem otworzył oczy. Za oknem panował mrok, podświetlany miejskimi latarniami. Sięgnął po komórkę, było za dziesięć szósta.
Odwrócił się i zobaczył, że mama Łukaszka siedzi na łóżku.
- Nie śpisz?
- Głupie pytanie! - burknęła mama Łukaszka. - Śpię!
- Nastawiłaś alarm w komórce? Tak wcześnie? Aaa! Już rozumiem! Budzisz się wcześniej, żeby powiedzieć sobie: "mogę jeszcze pospać" i położyć się z powrotem! Bardzo fajnie, tylko czemu ja mam być budzo...
- Nieprawda! Chodzi mi o zupełnie coś innego!
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek wraz ze swoją mamą wracali przez osiedle do domu. Mama Łukaszka gestykulując gwałtownie usiłowała namówić swojego syna na prenumeratę gazety dla młodzieży "Gimbaza Wyborcza". Łukaszek długo się opierał, aż nagle się zatrzymał i otworzył szeroko oczy.
- Czy to znaczy, że się zgadzasz? - zapytała z nadzieją mama Łukaszka.
- Nie... Ale tam przed nami szła jakaś pani i się przewróciła! - zawołał osłupiały Łukaszek.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Drzwi trzasnęły i do mieszkania Hiobowskich wpadła przerażona siostra Łukaszka.
- Widzieliście?! - wołała od progu. - Widzieliście?!
- Karetka odjechała - babcia Łukaszka wynurzyła się z kuchni. - Nie wiesz po kogo przyjechali?
- Po tą z trzeciego piętra!
- Do nas by się tak nie fatygowali - rzekł ze smutkiem dziadek Łukaszka. - No, ale się ma męża, który jest wicedyrektorem Wojewódzkiego Oddziału Państwowej Niszczarni Papierów Wartościowych...
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Pan Sitko był zadowolony ze swojej pracy na budowie meczetu. Płacić płacili, a i roboty nie było zbyt dużo. Ze względu na znaczny stopień zmechanizowania prac, można byłoby rzec, że prawie wszystko robiło się samo.
Nie znaczyło to jednak, że nie było problemów.
Pierwszy problem to była służba BHP. Nie dość że gonili do noszenia kasków, kamizelek, obuwia i okularów to jeszcze nie pozwalali pić. To znaczy pozwalali, ale tylko wszystko oprócz alkoholu. Tłumaczono, że niby ze względu na bezpieczeństwo.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Tata Łukaszka nie mógł się skupić w pracy, siedzący obok Kubiak ze swadą opowiadał innym pracownikom jaki to zrobił fantastyczny interes kupując samochód za tysiąc euro. - Co w tym fantastycznego? - zapytał ktoś. - Tysiąc euro to jakiś rupieć! - O nie, wręcz przeciwnie! - zawołał uśmiechnięty Kubiak. - To przyjedź nim jutro do pracy i go pokaż - zaproponował tata Łukaszka. - O nie, nie da rady... - Ha ha! Wiedzieliśmy! - zakrzyknęli wszyscy. - To jakiś złom a nie samochód! - ...nie da rady bo już go nie mam - rozłożył ręce Kubiak i po dłuższych naleganiach przyznał, że sprzedał go już.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Przed wejściem, do bloku, w którym mieszkali spotkali się rodzice Łukaszka oraz mąż dozorczyni, pan Sitko. Zarówno pan Sitko jak i mama Łukaszka byli we wspaniałych humorach.
- Pani przodem!
- Ach nie, pan przodem!
- Ach nie, pani!
- Co pan taki wesoły, panie Sitko? - zapytał zmęczonym głosem tata Łukaszka.
- Pracę dostałem!
- Gratuluję panu. A jaką?
- Na budowie!
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Płynęła spokojna, październikowa niedziela. Łukaszek udawał, że odrabia lekcje. Siostra Łukaszka uczyła się trudnej sztuki kulinarnej - jak ugotować jajko na miękko. Babcia Łukaszka sprzątała, dziadek Łukaszka odmawiał różaniec w intencji nawrócenia swojej rodziny. Tata Łukaszka odsypiał nockę - jego biuro też przeszło na trójzmianowy system pracy. Rząd zachęcał, aby jak najwięcej firm do tego się stosowało - dzięki temu była mniejsza różnica w poborze prądu pomiędzy dniem i nocą i mniejsze obciążenie linii przesyłowych.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
W firmie, w której pracował tata Łukaszka, działy się rzeczy ważne i doniosłe. Planowano budżet i ustalano strategią na następny rok. Zjechali się Wszyscy Ważni i debatowali. I jakoś tak się stało, że na któreś obrady z kolei zostali zawezwani właśnie tata Łukaszka i jego najbliższy kolega - Kubiak. Bo coś tam z budżetem się nie zgadzało i mieli udzielić wyjaśnień dotyczących ich działu. - To będzie katastrofa - stwierdziła tata Łukaszka patrząc na Kubiaka. - Dlaczego? Powiem, że nic nie wiem - odparł szczerze Kubiak.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
- Proszę państwo - powiedział pan dyrektor do grona pedagogicznego, odłożył słuchawkę telefonu i pokrótce zreferował sytuację.
- Ma pan coś do emigrantów? - oburzyła się pani pedagog.
- Proszę pani, emigranci i uran to nie jest najszczęśliwsze połączenie - odparł kwaśno pan dyrektor. - A już wkrótce październik i czeka nas najważniejsze święto.
- Kock? - zapytał niepewnie pan od historii.
- Mówi się "kocyk", a nie "kock" - odezwała się ciepło pani pedagog.
Pan od historii wyszedł krzycząc, że powinien był posłuchać swoich rodziców i zostać stomatologiem.
5
5 (5)
 |  Written by Marcin Brixen  |  3
Pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, opuszczał był właśnie placówkę, której dyrektorował.
- Późno pan wychodzi, panie dyrektorze... - zagadnął pan woźny.
- Tyle człowiek ma na głowie... - machnął ręką pan dyrektor i popatrzył w liczna oświetlone okna klas. - A zresztą, gdybym miał wychodzić jako ostatni, to siedziałbym tu jeszcze hoho... A tyle mi nie płacą.
- Dzieciaki uczą się na drugą zmianę?
Pan dyrektor spojrzał na zegarek i sprostował:
- Na trzecią.
5
5 (4)

Pages