Święto bez flag, ulica bez mieszkańców

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  2
Zacznijmy, powiedzmy, na wpół komicznie. Do stron Wyborczej dostęp coraz bardziej reglamentowany, bo jakoś trzeba sobie radzić, ale jeszcze cokolwiek można tam czasem znaleźć i przypomnieć innym, co się samemu zapamiętało. Tak będzie z artykułem Jarosława Osowskiego, „Ulica Żołnierzy Wyklętych – horror i dziwadło” z 2009 roku. Osowski zajmuje się głównie problematyką komunikacyjną i tu nie mam się specjalnie o co przyczepić, jednak to jego wyjątkowa wrażliwość na losy mieszkańców i użytkowników nieruchomości, która miała zmienić adres z Wrocławskiej na Żołnierzy Wyklętych, zapewni mu tym razem miejsce w mojej notce.

Już same tytuły są mistrzostwem stylu. Obok już cytowanego, możemy znaleźć jeszcze późniejsze „Mamy wojnę: Przeklęta ul. Żołnierzy Wyklętych” czy „Wyklęci mieszkańcy ul. Żołnierzy Wyklętych”. Cóż, ostatecznie radni skrócili odcinek, któremu zmieniono nazwę tak, by nikt nie musiał zmieniać niczego w dokumentach, my zaś poczytać możemy o zmaganiach z nieodpowiednią według Gazety i jej czytelników nazwą.

Mieszkańcy i właściciele firm z Wrocławskiej są zbulwersowani wtorkową decyzją radnych - teraz muszą zmienić adres na Żołnierzy Wyklętych. - To horror. Głupota. Dziwadło. Już nam tu kiedyś chcieli dać ul. kardynała Glempa - padają komentarze.
- Co za nazwy wymyślają. Wygląda, jakby ci żołnierze zrobili coś złego. Brzydko jakoś - zamyśla się Wiesława Zarębska, wchodząc do bloku przy Wrocławskiej 25. Jedynego, który stoi przy przemianowanym fragmencie ulicy. Siedem pięter, 54 mieszkania z rodzinami wojskowych. - Nie wiem, o kogo chodzi z tymi wyklętymi, ale tu żyją zawodowi oficerowie. Na ich miejscu za tę nazwę bym się obraziła. Przecież mają taką ciężką służbę - dodaje pani Wiesława. (…)  " największe poruszenie z powodu ul. Żołnierzy Wyklętych panowało wczoraj w aptece. - Pan chyba żartuje? Taka nazwa? Boże, matko! Dlaczego padło akurat na nas? To jakiś horror - aptekarki wyglądały, jakby z ich bogatego arsenału leków trzeba im było zaraz podać krople na uspokojenie. Na pomoc wezwały kierowniczkę, a ta podsumowała: - Proszę napisać, że to zupełnie niezrozumiała nazwa. Co to znaczy? Skoro wyklęci, to byli dobrzy czy źli? Dziwny będziemy mieć adres. I jak niby mówić? Przy ulicy Wyklętych. Przecież to śmieszne.


Ech. Tak było 5 lat temu i faktycznie było bardzo śmieszne. W mediach głównego nurtu zmieniło się od tamtej pory bardzo niewiele. Poza nim zaś, cóż – najpierw nagrano kilka płyt, poświęconych Wyklętym, napisano wiele książek i artykułów, później pojawili się i zupełnie nowi „odbrązawiacze” historii, wyciągający lub dopisujący mniej chlubne karty do historii powojennych partyzantów, będący jednak w mniejszości. Dziś kalendarz imprez pęka w szwach i można mieć nadzieję, że pod każdą warszawską katownią pojawiły się już, bądź pojawią się jeszcze kwiaty i znicze. Po Warszawie kursuje specjalny, edukacyjny tramwaj a i pozostałe ozdobiono dziś białoczerwonymi flagami.

Więc niby jest lepiej, niby poszliśmy jednak w dobrą stronę. Tylko czemu po wyjściu z domu nie mam w zasięgu wzroku ani jednej flagi, póki nie spojrzę we własne okno?
 
5
5 (4)

2 Comments

Obrazek użytkownika krisp

krisp
Trafna obserwacja na temat braku flag w Święto Żołnierzy Niezłomnych. Na mojej ulicy w Białymstoku to samo. Jedyna biało-czerwona flaga jest u mnie. Reszta mieszkańców chyba nie zauważyła święta. Może gdyby był to dzień wolny od pracy?

Ale mam też jedną budującą informację. Byłem dziś na wieczornym marszu w hołdzie Żołnierzom Niezłomnym. Marsz, jak marsz. Dużo młodych ludzi, trochę dziadków, takich jak ja i babć w podobnym wieku, na moje oko ze 2 i pół tysiąca (nie samych babć i dziadków, ma się rozumieć). Standardowe hasła o komunistach zamiast liści i że sierpem i młotem czerwoną hołotę, że nie czerwona, ni różowa tylko Polska narodowa. Pochodnie i znicze. Trasa tak wyznaczona, by marsz przeszedł obok ubeckich katowni, a  zakończenie marszu na Wojskowym Cmentarzu. Potem krótkie przemówienia liderów Młodzieży Wszechpolskiej i innych lokalnych przedstawicieli ruchów patriotycznych, a po nich modlitwa Anioł Pański poprowadzona przez obecnego na marszu księdza. Na finał - nasz Hymn Narodowy, lecz nie jedna zwrotka, jak to się zazwyczaj słyszy, lecz zwrotki CZTERY, zaśpiewane przez WSZYSTKICH obecnych.

Była też policja. Ok, niech sobie będzie. Ma pilnować porządku, choć straż marszu doskonale sobie radziła, a i sami uczestnicy byli bardzo karni. Tylko w jakim celu policjanci idący obok marszu filmowali uczestników????

Pozdrawiam Blog-n-rollowo

krisp 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>