Święty Graal

 |  Written by Ellenai  |  9
Dla chwili odpoczynku od bieżących spraw i gorącej ostatnio polityki, zapuśćmy się po raz kolejny w fascynujący świat tajemniczych artefaktów. Tajemnicze artefakty   to zarówno te obiekty, które zostały odkryte, ale mamy problemy z wyjaśnieniem ich funkcji czy pochodzenia, ale także i te, których istnienia się domyślamy, natomiast nie wiemy, gdzie ich szukać. O tych pierwszych pisałam we wcześniejszych notkach. Do tych drugich należy niewątpliwie Święty Graal, najcenniejszy artefakt chrześcijan, którego poszukiwania trwają już od stuleci.   Czy jednak nawet sami poszukiwacze wiedzą czego szukają?                                         
 
Spory zaczynają się już na poziomie etymologii nazwy, którą wyprowadza się m.in. od słowa łacińskiego gradualis czyli stopień (Graal byłby więc tylko symbolicznym stopniem do jakiegoś rodzaju wtajemniczenia czy wiedzy), albo od słowa gradule – obecnego zarówno w starofrancuskim jaki i łacicie, a oznaczającego naczynie. Jest jeszcze cały szereg innych możliwych tłumaczeń, które jednak tu pominę, jako co najmniej dziwaczne.
Te różne źródłosłowy implikują także w rezultacie spory co do tego, czym właściwie Święty Graal jest, jak wygląda i jakie są jego właściwości – czyli czego więc tak naprawdę należy szukać.  
Najbardziej znana wersja mówi o kielichu, z którego Jezus pił przemienione w Krew wino podczas Ostatniej Wieczerzy. Kielicha tego użył, już po Ukrzyżowaniu, Józef z Arymatei, bogaty kupiec żydowski, prawdopodobnie członek sanhedrynu, do zebrania krwi wyciekającej z przebitego boku Jezusa. Ów Józef poprosił Piłata o wydanie mu ciała Jezusa. Wg Ewangelii św. Jana, wraz z Nikodemem namaścił ciało i przygotował do pochówku. Ciało złożył w nowym grobowcu, leżącym niedaleko miejsca ukrzyżowania.
Funkcjonują jednak i inne próby tłumaczenia czym jest św. Graal. Na przykład Biblia podsuwa takie rozwiązanie, że mogłoby to być naczynie z perfumami, którymi Maria Magdalena skropiła nogi Jezusa. Niektórzy badacze (np. Graham Philips) przypisują temu naczyniu moc mistyczną, podobną do tej, jaką opisują zwolennicy teorii kielicha.
Równie często wspomina się, iż Graalem może być nie kielich, ale taca - srebrny półmisek, na którym przyniesiono Salome głowę Jana Chrzciciela lub talerz, z którego Jezus spożywał Ostatnią Wieczerzę.
Kolejna grupa teorii o pochodzeniu Graala wiąże się z mitem arturiańskim, czyli z tradycjami celtyckimi i germańskimi, według których Graal mógłby być… świętym kamieniem.
Jest także bardziej współczesna teoria głosząca, że Graal był materiałem radioaktywnym, która wskazuje na opisywane często właściwości Graala, a mianowicie jasne światło – tłumaczone przez zwolenników tej teorii jako promieniowanie.
Tak naprawdę więc nie wiadomo na pewno, czym jest Graal i czy kiedykolwiek istniał. Spróbujmy jednak podążyć śladem legend i pewnych związanych z Graalem wydarzeń, a może niektóre z nich dadzą się jakoś ze sobą pogodzić?


Jeśli św. Graal byłby kielichem, to ślady prowadzą do Józefa z Arymatei, o którym już wyżej wspomniałam. Przekaz średniowieczny głosi, że powędrował z tym kielichem z Jerozolimy na wyspy brytyjskie i tam właśnie go ukrył. A kolei arturiańska legenda mówi, że św. Graal został odnaleziony po latach przez rycerza Okrągłego Stołu, Galahada, nazywanego "rycerzem bez skazy". Istnieje też na ten temat druga legenda, mówiąca o rycerzu Parsifalu (Percevalu).  Ze średniowiecznych dokumentów wynika, że w XI wieku naprawdę żył rycerz o takim imieniu. Parsifal podróżował po całej Europie i pozostawił między innymi taką relację: "Natrafiłem na strażników Graala, są to wielcy mnisi z mieczem przy pasie, zwani Templeisen". Wszystko wskazuje na to, że chodzi tu prawdopodobnie o zakon Templariuszy.

Zakon Templariuszy powstał około 1119 roku. Ich przyrzeczeniem było, że będą walczyć za wiarę chrześcijańską, a  głównym zadaniem - obrona pielgrzymów podróżujących do Ziemi Świętej.
Baldwin II przydzielił im na kwaterę Wzgórze Świątynne a dokładniej pozostałości po stajniach Pałacu Salomona, tuż przy Świątyni Jerozolimskiej, od której nazwy t - Templum, zakonników zaczęto nazywać Templariuszami.
Z Templariuszami wiąże się całe mnóstwo legend, których wynikałoby, że zakon ten był w posiadaniu niezmierzonych skarbów, w tym niezwykle ważnych dla kościoła relikwii, ze św. Graalem włącznie. Skąd wzięły się te przekazy?
Templariusze rzeczywiście byli bardzo bogatym zakonem. W ówczesnych czasach byli nawet kimś na wzór europejskich bankierów. Udzielali pożyczek nawet koronowanym głowom, co zresztą stało się przyczyną ich zguby. Taką pożyczkę zaciągnął bowiem król Francji Filip IV Piękny. Czy był on naprawdę piękny, to kwestia gustu. W każdym razie na pewno nie najpiękniejszy miał charakter, bo swoje długi umyślił zlikwidować w specyficzny sposób, przywłaszczając sobie za jednym zamachem owo bogactwo Templariuszy, o którym krążyły opowieści. Postanowił rozwiązać zakon, czego dokonał z całą bezwzględnością, oskarżając Templariuszy o herezję i przekonując papieża Klemensa V do wydania zgody na proces sądowy. Kilkudziesięciu braci zakonnych zostało po torturach spalonych na stosie, a majątek zakonu uległ konfiskacie na rzecz króla. Mówi się jednak, że tego majątku wcale nie było tak wiele, a część Templariuszy zbiegła z Europy, uwożąc ze sobą najważniejsze dokumenty i skarby. Czyżby wśród tych skarbów był także i św. Graal?


W każdym razie jego poszukiwania nie ustały przez kolejne stulecia. Epoki się zmieniały, a św. Graal wciąż działał na ludzką wyobraźnię . W czasach już niemal współczesnych, Adolf Hitler zorganizował kilka ekspedycji, które miały go odnaleźć. Fascynacja Graalem samego Hitlera oraz jego organizacji Ahnenerbe (Dziedzictwo), czyli inaczej Czarnego Zakonu SS zajmującego się tego typu badaniami, wzięła się z przekonania o możliwości zastosowania Graala jako Wunderwaffe, która miała doprowadzić Rzeszę do zwycięstwa.
Jednym z fundamentów na jakich budowano III Rzeszę, była bowiem wiara w mesjanistyczne posłannictwo Niemców, którzy jako „naród wybrany” mieli stworzyć nowy światowy porządek, a  opętani tą myślą przywódcy Rzeszy postanowili odnaleźć wszystkie historyczne symbole, których fakt posiadania miał potwierdzić szczególną pozycję narodu niemieckiego w świecie. Oczywiście nie można było w tym przypadku pominąć św. Graala.


Wydarzenia, o których chcę opowiedzieć,  miały miejsce tuż przed wybuchem II wojny światowej w powiązaniu z osobą niejakiego Otto Rahna, który poświęcił się poszukiwaniom Graala i Arki Przymierza, czyniąc z tego swoją prawdziwą obsesję. W tym celu przeniósł się do Langwedocji, gdzie przez niemal 10 lat przetrząsał okolicę ostatniej twierdzy Katarów, uważanych przez niego za ostatnich Rycerzy Graala. Wieść o wytrwałym poszukiwaczu, a zarazem autorze kolejnych publikacji i odczytów na temat Graala, dotarła do Heinricha Himmlera, który zaprosił Rahna do przyjazdu na zamek Welwelsburg w Westfalii oraz zaproponował pomoc w sfinansowaniu dalszych badań i włączenie ich do programu Ahnenerbe - organizacji nadzorującej ekspedycje naukowe mające na celu szukanie prapoczątków rasy aryjskiej w różnych zakątkach świata.
 
W ten sposób, w roku 1938 ekspedycja pod wodzą Otto Rahna, składająca się z profesora historii, oficera SS i 6 kadetów,  wyruszyła ponownie do Langwedocji, gdzie po kilkunastu dniach poszukiwań, natrafiła na pustą jaskinię. Po rozbiciu czekanami jednej z jej ścian, ukazało się za nią wejście do kolejnej groty. Na samym jej środku stał ołtarz, a na nim leżał ogromny kryształ górski o ponad 60-centymetrowej długości i 25-centymetrowej grubości, niezwykle czysty i przejrzysty. Okazał się on być bardzo ciężki, bo z wielkim trudem podniosło go dwóch kadetów. Kryształ umieszczono w skrzyni i przeszmuglowano do Niemiec, gdzie w wawelsburskim zamku zamknięto go w komnacie zwanej Salą Króla Artura, do której Himmler kazał wstawić dębowy, okrągły stół, przy którym miało zasiąść 12 władców świata. Na środku stołu, wsparty na stojaku w kształcie swastyki, stał znaleziony przez Rahna kryształ.
Dostęp do pomieszczenia miał wyłącznie Otto Rahn, który od momentu znalezienia kryształu stał się innym człowiekiem. Był ponury, mrukliwy, zamyślony i nikogo nie dopuszczał do kamienia, co było o tyle łatwe do uzasadnienia, że przewieziony nielegalnie z ziemi francuskiej, kryształ oficjalnie nie istniał, a jego odkrycia nie można było upublicznić. Rahn był przekonany, że kryształ zawiera informacje o miejscu ukrycia Graala, więc chronił go bardzo skwapliwie do czasu, aż na zamek zawitał pewien wysoki rangą SS-man, który zażyczył sobie obejrzeć kamień, a widząc wyjątkową niechęć Rahna, zakpił, że piękniejszy kamień widział w berlińskim Muzeum Nauk Przyrodniczych. Rahn odparł na to sentencją łacińską: „Hic lapic exilis extat precio quoque vilis spernitur a stultis, amatur plus ab edoctis” (Ten porzucony kamień ma niewielką wartość dla głupków, dlatego tym bardziej cenią go mędrcy), nie wiedząc, że SS-man dobrze zna łacinę. Urażony uwagą Rahna SS-man przekazał raport  Himmlerowi i niebacznie użyta sentencja stała się dla Rahna początkiem jego końca. Himmler bowiem doszedł do wniosku, że archeolog jego także zalicza do głupków.

Rahn został wysłany do obozu koncentracyjnego w Dachau – co prawda tylko na krótko i jako strażnik obozowy, a nie jako więzień, jednak było to dla niego wielkie upokorzenie, tym bardziej, że zakazano mu wstępu do Wewelsburga. Przymusowe rozstanie z kryształem było dla Rahna ciosem nie do zniesienia. Po opuszczeniu Dachau wybrał się na pieszą wyprawę po Alpach, w marcu 1939 roku.
Z wyprawy tej nigdy nie wrócił. Postanowił popełnić samobójstwo w taki sam sposób, w jaki robili to, opisywani przez niego i uważani za ostatnich Rycerzy Graala, Katarowie. 13 marca 1939 roku Otto Rahn – wydaje się, że dobrowolnie - zamarzł na śmierć.
 
Kiedy kilka lat później pod murami Wawelbergu pojawili się amerykańscy żołnierze, Himmler rozkazał wysadzić zamek w powietrze. Jednak dowódca saperów wykonujących ten rozkaz – Heinz Macher – uratował tajemniczy kryształ, wynosząc go z zamku. I od tej pory słuch po nim zaginął. Podobno został ukryty w jednej z alpejskich jaskiń.

Otto Rahn był niemal przekonany, że św. Graal został ukryty we francuskiej siedzibie grupy religijne Katarówj, czyli twierdzy Montsegur i choć on sam zginął, to jednak jego teoria kielicha z Montsegur przetrwała. Jedna z badaczek, Monika Hauf uznała, że jest on identyczny z relikwią przechowywaną w hiszpańskiej Walencji. Walencki Graal nazywany „Santo Caliz” ma wysokość około 6 cm i wykonany jest z czerwonawego kwarcu, a pochodzi z małego kościółka San Juan de la Pena na szlaku de Compostella. Kielich ten miał być przewożony pomiędzy Francją a Hiszpanią i ukrywany podczas wojen. Nie jest to jednak jedyny hipotetyczny Graal. Inny, nazywany też „Santo Cratino”, znajduje się  w Genui. Miał być podobno wykonany ze szlachetnego kamienia, ale zostało dowiedzione, że jest to jedynie zielone szkło. Z kolei emerytowany oficer królewskiej marynarki, Ernest C. Coleman twierdzi, że odnalazł Graala w kościele katedralnym pod wezwaniem Błogosławionej Dziewicy Marii w brytyjskim mieście Lincoln.


Wydaje się jednak, że św. Graal nadal pozostaje w ukryciu. Może trzeba go szukać tam, gdzie istnieje prawdziwy raj na ziemi, gdzie gleba jest wiecznie urodzajna, kwiaty kwitną przez cały rok i nie ma tam chorób ani wojen – bo podobno taką właśnie opieką otacza św. Graal miejsca, w których przebywa.
 
 
4.5
4.5 (8)

9 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
z przyjemnością, przy niedzieli, poczytałam Twoją notkę. smiley

Poszukiwaniem graala i innych tego typu artefaktów zajmować się będaą przede wszystkim różnej maści fascynaci sensacji, ezoterycy, czy wręcz okultyści. Wierzą, że przedmiot sam z siebie może mieć jakąś moc. Skoro uważają, że chrześcijaństwo jest przestarzałe, zacofane i parę takich tam..., to do głowy im nie przyjdzie, że cudowne zdarzenia w miejscach kultu nie są związane z żadnymi przedmiotami, obrazami, tylko są skutkiem Łaski Boga i wiary ludzi.
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Jest tak, jak piszesz, Kocie. Wielu nie rozumie istoty cudu.
Ale też powodów takich poszukiwań może być i więcej.
Od chęci posiadania czegoś absolutnie wyjątkowego i pięknego, po zwyczajną chęć wzbogacenia się.
Tymi zaś bardziej szlachetnymi pewnie kieruje chęć dokonania wielkiego odkrycia i rozwiazania kolejnej zagadki w nauce.
Obrazek użytkownika ro

ro
To najlepszy możliwy komentarz.

W jakimś filmie przytomny reżyser (choć sam film był "nieprzytomny") przedstawił "Świętego Graala" jako proste naczynie w kształcie wyrzeźbionego w środku pół-wrzeciona, z prostą podstawką. Stał sobie skromnie między wspaniałymi pucharami, kielichami, naczyniami... 
Calix, nad którym padły zamienne słowa "Hic est enim..." mógł być (i zapewne był) z gliny wykończonej czerwoną lub czarną polewą, lub - co mniej prawdopodobne - ze szkła. A też nie wykluczone, że był z drewna.
Jako przedmiot istniał bez wątpienia! Ale do dziś najprawdopodobniej zachował się tylko... w naszej pamięci, podsycanej wyobraźnią. 
 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Można powiedzieć, że dziś (i przez cały czas trwania Kościoła) każdy kielich, służący w czasie mszy św. do konsekracji jest graalem, każdy jest naczyniem wypełnionym krwią Chrystusa.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Czytać Twoje wpisy to wielka frajda. Masz we mnie wiernego czytelnika.
Pozdrawiam.smiley

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
To mnie cieszy, wierny czytelniku laugh, bo mam już w głowie następną.
Obrazek użytkownika nurni

nurni
A ten:

Otto Rahn, który od momentu znalezienia kryształu stał się innym człowiekiem. Był ponury, mrukliwy, zamyślony i nikogo nie dopuszczał do kamienia,/../ Przymusowe rozstanie z kryształem było dla Rahna ciosem nie do zniesienia.

to jako żywo Gollum prawdziwy....:)

 
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
W końcu przeczytałeś, niecnoto! laugh

Świetne skojarzenie. Przypomniałeś mi nim bardzo zamierzchłe czasy, Rivendell, "elfa z wyciętego lasu" i... pewną galerię fotografii wink
Jacy my już jesteśmy starzy, Nurni. Prawie jak sam Gandalf cheeky
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
przyczynek do notki:

Po tym, jak dwoje historyków z uniwersytetu w León ustaliło, że legendarny Święty Graal - kielich z Ostatniej Wieczerzy znajduje się w Muzeum Kolegiaty św. Izydora w tym hiszpańskim mieście, zaczęły tam napływać tłumy ludzi. Było ich tak wielu, że dyrekcja placówki postanowiła wycofać kielich z ekspozycji do czasu, aż zostanie dla niego przygotowane większe pomieszczenie.

http://wpolityce.pl/kosciol/189514-hiszpania-tlumy-chca-zobaczyc-kielich...

 

 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>