
Niezależnie od sympatii bądź antypatii, nazwę „KOD” uznać należy za bardzo chwytliwą, to celny strzał wizerunkowy. Prosta, krótka, zapadająca w pamięć. Poprzez celowe nawiązanie do Komitetu Obrony Robotników jest idealnym nośnikiem kłamstwa, któremu służy. Skoro bronić trzeba demokracji, to znaczy, że jest ona zagrożona. Skoro trzeba przywołać KOR, to znaczy, że znów ktoś jest represjonowany. Ktoś próbuje odebrać nam wolność, bowiem wszystko opiera się na zbitce wolność – równość – demokracja, choć nie trzeba być socjologiem, by wiedzieć, że są to sprawy i pojęcia rozłączne. Kłamstwo samo się jednak demaskuje, gdy przychodzi mu nadać imię swojemu własnemu medium. Cóż bowiem znaczy zawarte w nazwie portalu Komitetu Obrony Demokracji wezwanie „Koduj24”?
Kodowanie może być oczywiście czynnością informatyczną. Być może o takie skojarzenie chodzi, Mateusz Kijowski jest przecież z zawodu programistą. Co ciekawe, istnieje niezwiązana z KOD aktywna grupa informatyków „Koduj dla Polski”, przedstawiając asie jako „społeczność poszukująca technologicznych rozwiązań społecznych wyzwań”. Jednym z projektów osób związanych z grupą jest popularna aplikacja „Pola”, służąca do odnajdywania informacji o producencie produktów za pomocą kodu paskowego, a co za tym idzie wspierania rodzimej produkcji. Jednak podstawowe znaczenie kodowania to „jeden ze sposobów utajniania tekstu” (jak tłumaczy wikipedia termin kryptograficzny) lub „1. «przetwarzać informacje na kod» 2. «oznaczać coś umownymi znakami zawierającymi określone informacje»” – według słownika Doroszewskiego. Obraz lub treść zakodowana są niedostępne dla osoby niezdolnej do ich rozszyfrowania bez odpowiedniej wiedzy, książki szyfrów czy odpowiedniego dekodera. Wszyscy widzowie mogą obejrzeć „rozkodowane” lub „odkodowane” pasma dostępnych jedynie za pieniądze stacji telewizyjnych. W świecie zakodowanego przekazu prawdziwa informacja jest towarem deficytowym, dostępnym jedynie dla uprzywilejowanej grupy. Kto miałby tworzyć taka grupę? Ci, którzy przyznali sobie do tego prawo, nazwali się elitą, intelektualistami, „ludźmi rozsądnymi”. Kapłani z Czerskiej, Wiertniczej i… Myśliwieckiej.
Komitetowi Obrony Demokracji nie wystarczają już gotowe przecież do służby w każdym wymiarze zastane media, dlatego tworzą własne. Miało być radio, radio internetowe i telewizja, jest jednak tylko wspomniany już portal. Wygląd „Koduj24” jest typowy dla niszowych blogowisk, w miarę czytelny, jednak odległy od obecnych trendów. „Prawdopodobnie jest pierwszym takim w internecie, który można oglądać w trakcie budowy.” – pisze w tekście powitalnym jego naczelna, co świadczy o umiarkowanym zorientowaniu w temacie.
Szefową mediów KOD jest Magda Jethon, do niedawna kierująca radiowa trójką, znana czytelnikom i słuchaczom z akcji „Orzeł może” i doskonałych relacji z poprzednią władzą. Towarzyszy jej na stronie Jerzy Sosnowski, prowadzący do niedawna „Klub trójki”. Ich odejście z radia przez zwolenników opozycji było symbolem politycznego zamachu na media publiczne. Każdy jednak, kto śledził ich poczynania, przypomniane przeze mnie niedawno na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” w artykule „Orzeł może!”, nie będzie zdziwiony pojawieniem się ich na portalu jednoznacznie powiązanym z konkretną siłą polityczną, Obok tej dwójki znajdziemy jeszcze Piotra Bukartyka, często goszczącego na antenie Trójki artystę, który specjalnie dla odwiedzających portal KOD napisał piosenke „Wolne balkony”. Zwracając się w niej do, najprawdopodobniej, Jarosława Kaczyńskiego, śpiewa między innymi „Ten co za panem nosi taboret, kiedyś zostanie ambasadorem, a dziś nerwowy bo jeszcze nie wie, czy miejsce w nowym ma tupolewie, chociaż do lotu jest już od dawna gotów.” Pozostawię to bez komentarza.
Jednak największym kuriozum jest rubryka „Kwestionariusz Prousta”. W tej modnej w początkach polskiej blogosfery odkurzonej zabawie, polegającej na udzielaniu odpowiedzi w kwestionariuszu osobowości udział wzięli Władysław Frasyniuk, Mateusz Kijowski, i, co najbardziej obiecujące, Lech Wałęsa. Wszystko zaś, w o wiele dłuższych od odpowiedzi przepytywanych analizach omówił psycholog Andrzej Komorowski. To w tym miejscu widać całe pseudointeligenckie zadęcie dawnej (miejmy nadzieję) Trójki. Jednak Mrożkowy Stomil przegrywa z Mrożkowym Edkiem. Ot, choćby wtedy, gdy zapytany o cechy, jakich szuka u kobiet Frasyniuk mówi „Poczucie humoru, inteligencja, poczucie własnej wartości. Ale dobrze by było gdyby się jednak dała podporządkować”. „Bohater naszej zabawy skojarzeniowo-interpretacyjnej, wypełniając tzw. kwestionariusz Prousta i pozwalając nam to opisać, jest zapewne człowiekiem obdarzonym dużym poczuciem humoru i dystansu. Potocznie można o nim powiedzieć, że to facet pełną gębą. Niepewny siebie, bufonowaty narcyz, zapewne by sobie na taką <<zabawę w ocenianie>>, nie pozwolił. A zatem nasz autor to człowiek dorosły i dojrzały, ale też trochę wiecznie uroczy chłopiec. Jest uważny, ostrożny i umie się kamuflować, ale nie stroni od żartobliwie interpretacyjnej prawdy o sobie, nawet w sferze ujawniania marzeń.(…)” – komentuje psycholog. A może raczej „koduje”?
„Ja, ja, ja. Moja cecha jest ja.” – odpowiada Lech Wałęsa na pytanie o główną ceche jego charakteru. „Ma w sobie iście typowo polski, nieco już staroświecki, mickiewiczowski romantyzm, ale czy to nie sugeruje trwałości zasad i treści, tak przecież dla wielu wciąż cennych?” – analizuje Komorowski. Treść zmienia się w tzw. „lolkontent”, coś, co trudno jest wziąć na poważnie. Kijowski, Frasyniuk, Wałęsa, nad nimi zaś felietoniści. Dla portalu piszą Krystyna Kofta, Wojciech Pszoniak i Magda Dygat. Są „przedruki” Michała Ogórka i publikującego odwołujące się do niezbyt wyrafinowanych odbiorców facebookowy profil „Sok z buraka”. Uderza raczej wyższa, niż niższa, średnia wieku. Świat zakodowany według schematu ekskluzywnej, napuszonej Trójki Jethon, przefiltrowanej dodatkowo przez polityczny interes Kijowskiego i uzupełnionej pseudosatyrycznym przekazem na poziomie cepa.
Radosną zabawę we własnym gronie zakłóca jednak czające się na zewnątrz niebezpieczeństwo. Zdjęcia z ostatniego marszu robi Chris Niedenthal, słynny fotograf-kronikarz polskiego stanu wojennego, autor chociażby słynnego zdjęcia czołgu, stojącego przed kinem Moskwa, na którym afisz reklamuje seanse „czasu apokalipsy”. Frasyniuk lubi mówić o „nowym 13 grudnia”, fotograf jest więc na miejscu. Jeśli się jednak zastanowić, zdjęcie szeroko uśmiechniętej pani w średnim wieku w białych okularach z nadrukowanym w obszaru widzenia logo KOD jest tak samo symboliczne. „Jedni boją się napiętnowania w internecie, inni Ziobry, CBA czy urzędu skarbowego, inni, że stracą pracę. Oni wszyscy mówią: całym sercem jestem po stronie KODu, ale nie mogę tego głośno powiedzieć, bo być może spotka mnie kara.” – mówi Magda Jethon, rozmawiając z Witoldem Modzelewskim. „Dopóki artyści będą martwili się o koncesję na dostęp do swoich fanów, młodzi ludzi będą bali się o swoje kariery i nie opowiedzą się po stronie, do której są przekonani, to będziemy stać w rozkroku. Im szybciej ci ludzie zrozumieją, że takie układanie się z władzą przedłuża jej żywot, tym krócej ta władza będzie trwała.” – odpowiada Modzelewski.
„Kodujmy 24 na dobę.” – apeluje Jethon. „Kodujcie z nami! Razem obronimy naszą wolność i demokrację. Oraz wolność słowa.” – wspiera ją Kijowski. Jak widać chodzi o obronę monopolu elitarnego przekazu III RP, tym razem wyjątkowo zresztą siermiężnymi środkami. Jednak zmiany, jakie zaszły w ostatnich latach na rynku medialnym i w polskiej polityce pozwalają mieć nadzieję, że uda się dotrzeć do odbiorców z niezakodowanym obrazem rzeczywistości.
https://twitter.com/karnkowski
Artykuł ukazał się we wczorajszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie
Kodowanie może być oczywiście czynnością informatyczną. Być może o takie skojarzenie chodzi, Mateusz Kijowski jest przecież z zawodu programistą. Co ciekawe, istnieje niezwiązana z KOD aktywna grupa informatyków „Koduj dla Polski”, przedstawiając asie jako „społeczność poszukująca technologicznych rozwiązań społecznych wyzwań”. Jednym z projektów osób związanych z grupą jest popularna aplikacja „Pola”, służąca do odnajdywania informacji o producencie produktów za pomocą kodu paskowego, a co za tym idzie wspierania rodzimej produkcji. Jednak podstawowe znaczenie kodowania to „jeden ze sposobów utajniania tekstu” (jak tłumaczy wikipedia termin kryptograficzny) lub „1. «przetwarzać informacje na kod» 2. «oznaczać coś umownymi znakami zawierającymi określone informacje»” – według słownika Doroszewskiego. Obraz lub treść zakodowana są niedostępne dla osoby niezdolnej do ich rozszyfrowania bez odpowiedniej wiedzy, książki szyfrów czy odpowiedniego dekodera. Wszyscy widzowie mogą obejrzeć „rozkodowane” lub „odkodowane” pasma dostępnych jedynie za pieniądze stacji telewizyjnych. W świecie zakodowanego przekazu prawdziwa informacja jest towarem deficytowym, dostępnym jedynie dla uprzywilejowanej grupy. Kto miałby tworzyć taka grupę? Ci, którzy przyznali sobie do tego prawo, nazwali się elitą, intelektualistami, „ludźmi rozsądnymi”. Kapłani z Czerskiej, Wiertniczej i… Myśliwieckiej.
Komitetowi Obrony Demokracji nie wystarczają już gotowe przecież do służby w każdym wymiarze zastane media, dlatego tworzą własne. Miało być radio, radio internetowe i telewizja, jest jednak tylko wspomniany już portal. Wygląd „Koduj24” jest typowy dla niszowych blogowisk, w miarę czytelny, jednak odległy od obecnych trendów. „Prawdopodobnie jest pierwszym takim w internecie, który można oglądać w trakcie budowy.” – pisze w tekście powitalnym jego naczelna, co świadczy o umiarkowanym zorientowaniu w temacie.
Szefową mediów KOD jest Magda Jethon, do niedawna kierująca radiowa trójką, znana czytelnikom i słuchaczom z akcji „Orzeł może” i doskonałych relacji z poprzednią władzą. Towarzyszy jej na stronie Jerzy Sosnowski, prowadzący do niedawna „Klub trójki”. Ich odejście z radia przez zwolenników opozycji było symbolem politycznego zamachu na media publiczne. Każdy jednak, kto śledził ich poczynania, przypomniane przeze mnie niedawno na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” w artykule „Orzeł może!”, nie będzie zdziwiony pojawieniem się ich na portalu jednoznacznie powiązanym z konkretną siłą polityczną, Obok tej dwójki znajdziemy jeszcze Piotra Bukartyka, często goszczącego na antenie Trójki artystę, który specjalnie dla odwiedzających portal KOD napisał piosenke „Wolne balkony”. Zwracając się w niej do, najprawdopodobniej, Jarosława Kaczyńskiego, śpiewa między innymi „Ten co za panem nosi taboret, kiedyś zostanie ambasadorem, a dziś nerwowy bo jeszcze nie wie, czy miejsce w nowym ma tupolewie, chociaż do lotu jest już od dawna gotów.” Pozostawię to bez komentarza.
Jednak największym kuriozum jest rubryka „Kwestionariusz Prousta”. W tej modnej w początkach polskiej blogosfery odkurzonej zabawie, polegającej na udzielaniu odpowiedzi w kwestionariuszu osobowości udział wzięli Władysław Frasyniuk, Mateusz Kijowski, i, co najbardziej obiecujące, Lech Wałęsa. Wszystko zaś, w o wiele dłuższych od odpowiedzi przepytywanych analizach omówił psycholog Andrzej Komorowski. To w tym miejscu widać całe pseudointeligenckie zadęcie dawnej (miejmy nadzieję) Trójki. Jednak Mrożkowy Stomil przegrywa z Mrożkowym Edkiem. Ot, choćby wtedy, gdy zapytany o cechy, jakich szuka u kobiet Frasyniuk mówi „Poczucie humoru, inteligencja, poczucie własnej wartości. Ale dobrze by było gdyby się jednak dała podporządkować”. „Bohater naszej zabawy skojarzeniowo-interpretacyjnej, wypełniając tzw. kwestionariusz Prousta i pozwalając nam to opisać, jest zapewne człowiekiem obdarzonym dużym poczuciem humoru i dystansu. Potocznie można o nim powiedzieć, że to facet pełną gębą. Niepewny siebie, bufonowaty narcyz, zapewne by sobie na taką <<zabawę w ocenianie>>, nie pozwolił. A zatem nasz autor to człowiek dorosły i dojrzały, ale też trochę wiecznie uroczy chłopiec. Jest uważny, ostrożny i umie się kamuflować, ale nie stroni od żartobliwie interpretacyjnej prawdy o sobie, nawet w sferze ujawniania marzeń.(…)” – komentuje psycholog. A może raczej „koduje”?
„Ja, ja, ja. Moja cecha jest ja.” – odpowiada Lech Wałęsa na pytanie o główną ceche jego charakteru. „Ma w sobie iście typowo polski, nieco już staroświecki, mickiewiczowski romantyzm, ale czy to nie sugeruje trwałości zasad i treści, tak przecież dla wielu wciąż cennych?” – analizuje Komorowski. Treść zmienia się w tzw. „lolkontent”, coś, co trudno jest wziąć na poważnie. Kijowski, Frasyniuk, Wałęsa, nad nimi zaś felietoniści. Dla portalu piszą Krystyna Kofta, Wojciech Pszoniak i Magda Dygat. Są „przedruki” Michała Ogórka i publikującego odwołujące się do niezbyt wyrafinowanych odbiorców facebookowy profil „Sok z buraka”. Uderza raczej wyższa, niż niższa, średnia wieku. Świat zakodowany według schematu ekskluzywnej, napuszonej Trójki Jethon, przefiltrowanej dodatkowo przez polityczny interes Kijowskiego i uzupełnionej pseudosatyrycznym przekazem na poziomie cepa.
Radosną zabawę we własnym gronie zakłóca jednak czające się na zewnątrz niebezpieczeństwo. Zdjęcia z ostatniego marszu robi Chris Niedenthal, słynny fotograf-kronikarz polskiego stanu wojennego, autor chociażby słynnego zdjęcia czołgu, stojącego przed kinem Moskwa, na którym afisz reklamuje seanse „czasu apokalipsy”. Frasyniuk lubi mówić o „nowym 13 grudnia”, fotograf jest więc na miejscu. Jeśli się jednak zastanowić, zdjęcie szeroko uśmiechniętej pani w średnim wieku w białych okularach z nadrukowanym w obszaru widzenia logo KOD jest tak samo symboliczne. „Jedni boją się napiętnowania w internecie, inni Ziobry, CBA czy urzędu skarbowego, inni, że stracą pracę. Oni wszyscy mówią: całym sercem jestem po stronie KODu, ale nie mogę tego głośno powiedzieć, bo być może spotka mnie kara.” – mówi Magda Jethon, rozmawiając z Witoldem Modzelewskim. „Dopóki artyści będą martwili się o koncesję na dostęp do swoich fanów, młodzi ludzi będą bali się o swoje kariery i nie opowiedzą się po stronie, do której są przekonani, to będziemy stać w rozkroku. Im szybciej ci ludzie zrozumieją, że takie układanie się z władzą przedłuża jej żywot, tym krócej ta władza będzie trwała.” – odpowiada Modzelewski.
„Kodujmy 24 na dobę.” – apeluje Jethon. „Kodujcie z nami! Razem obronimy naszą wolność i demokrację. Oraz wolność słowa.” – wspiera ją Kijowski. Jak widać chodzi o obronę monopolu elitarnego przekazu III RP, tym razem wyjątkowo zresztą siermiężnymi środkami. Jednak zmiany, jakie zaszły w ostatnich latach na rynku medialnym i w polskiej polityce pozwalają mieć nadzieję, że uda się dotrzeć do odbiorców z niezakodowanym obrazem rzeczywistości.
https://twitter.com/karnkowski
Artykuł ukazał się we wczorajszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie
(1)