Świecka szkoła - suplement

 |  Written by Lech 'Losek' Mucha  |  4
   Mój poprzedni tekst, zatytułowany: Świecka szkoła - gwóźdź do trumny cywilizacji, skierowany był do wszystkich, ponieważ argumenty w nim przywołane skierowane były do ludzi wierzących, jak i  niewierzących.
Poniższa notatka jest skierowana bardziej do ludzi wierzących, do członków Kościoła Katolickiego. Nie znaczy to, że niewierzący nie mogą jej czytać, ani komentować, ale chcę, by sprawa była jasna. Zamierzam posłużyć się cytatem z Pisma Świętego, więc - Szanowni Ateiści - czujcie się ostrzeżeni.
 
Powody dla których zdecydowałem  się dodać suplement do poprzedniego tekstu były dwa.
 
   To, że odezwą się krytyczne głosy zwolenników świeckiej szkoły, było oczywiste, ale mój poprzedni tekst spotkał się z oporem również ze strony ludzi wierzących w Boga. Argumenty, których używali ludzie wierzący, chcąc mnie przekonać, że religia powinna być nauczana poza szkołą były różne. Najczęściej pojawiały się mniej więcej takie:
 
" Moje pokolenie uczyło sie religii poza szkołą. I wszyscy na nią chodzili, za wyjątkiem paru dzieci z rodzin milicjantów i partyjnych notabli. Dzisiaj z religii śmieją sie dzieci z porządnych rodzin. "
 
" Ja religii w szkole nie miałem. Do podstawówki poszedłem w r. 1967. 
Wszyscy, powtarzam wszyscy, z mojej klasy chodzili na religię w salce przy pobliskim kościele.
Moje dzieci religię w szkole już miały. "

 
Potem najczęściej następowały opisy beznadziejnych zachowań katechetów.
 
Dlaczego uważam, że te argumenty są błędne?
 
A czemu niby zmiana miejsca katechezy miałaby dziś wpłynąć na postawę katechetów? Gdy się znajdą w salce przy kościele, to nagle zmądrzeją?
Czemu zmiana miejsca prowadzenia katechezy miałaby wpłynąć na zachowanie na nich młodych ludzi?
Chyba tylko dlatego, że połowa w ogóle na nią nie dojdzie!
Dzieci z tak zwanych "porządnych rodzin" nie będą się z religii śmiały, bo na nią wcale nie pójdą, ale czy rzeczywiście o to chodzi?
Jeśli dojdziemy do wniosku, że mamy niski poziom nauczania matematyki - to co zrobimy? Wyrzucimy matematykę ze szkoły, czy raczej postaramy się poprawić jakość jej nauczania?
 
Drugi z powodów, to teksty komentatorki ukrywającej sie pod nickiem Terenia.
Terenia napisała tak (pisownia oryginalna):
 
"jak Pan sobie wyobraża narzucanie religii i kościoła innym?ja już z pokolenia religii w szkole,no i jakoś mnie ta religia nie przekonała!,strata pieniędzy,Bóg tak,kościelne dyrdymały-nie!!!!!!!!!,bez urazy,ale nie moja bajka te wasze episkopaty i inne papieże,,,,moje dziecko już napewno na religię chodziło nie będzie---jeśli już to na religioznawstwo,jeśli ktoś mądry dojdzie za kilka lat,że to ważny przedmiot"
 
"ale mnie wisi,czy religia będzie w szkole,czy też nie!!!!!!!!!!!!nie życzę sobie tylko by Twój kościół uzurpował sobie jakiekolwiek prawa do wypowiadania się w moim imieniu tylko dlatego,że mam nieszczęście plątac się po księgach kościelnych----krótko mówiąc kościół wobec mojej osoby nie ma żadnych praw,a tylko jeden,niezbywalny obowiązek---trzymac się ode mnie z daleka!!!,,jak i ja się od niego trzymam z daleka!!!!!!!!!!!!!!"
 
"nie sądzę!!!!!!!!!! i nie musi Panu byc żal mojej rodziny,,poradzimy sobie świetnie bez pańskich episkopatów i rydzyków!,,,a tak na marginesie to zaczyna mi byc żal Pana,potrzebuje Pan religijnych kajdanek by byc dobrym człowiekiem i szanowac innych???????,,,,bez religii i katolicyzmu by Pan tego nie wiedział?"nie czyń drugiemu,co tobie nie miłe" i żyj tak,by nikt przez ciebie nie cierpiał"----dwie podstawowe zasady,religii do tego nie trzeba!!!!!!!!!!!!!!"
 
 
Jak odpowiedzieć na argumenty Tereni?
 
Proponuję to:
 
"Jezus odpowiedział im przypowieścią:
 – Kto z was, mając sto owiec, nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie szuka jednej, zaginionej na pustkowiu, tak długo, aż ją znajdzie? 
 A znalazłszy, kładzie ją na swoje ramiona i z radością  wraca do domu! Zaprasza wtedy przyjaciół oraz sąsiadów i mówi: „Cieszcie się razem ze mną! Znalazłem zgubioną owcę!”.  Zapewniam was, że w niebie jest większa radość z jednego zagubionego grzesznika, który się opamięta i wróci do Boga, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu prawych, którzy nie zbłądzili!"
(ŁK 15,3-7)
 
 
Kto jest dobrym pasterzem? Ten, który czeka aż owce przyjdą do niego, czy ten który idzie i szuka zagubionych owiec, wśród cierni, w górach, w jaskini, w ciemności, nad urwiskiem?
Czy ten, który czeka aż młodzież przyjdzie do salki koło kościoła, czy ten który idzie tam gdzie są młodzi ludzie, do szkoły?
 
Kościół, czyli my wszyscy mamy obowiązek przyciągać do kościoła wszystkich, którzy od niego odeszli, wszystkich tych, którzy nie mogą trafić sami.
Trzeba iść między wilki i przyprowadzić do Boga dzieci Tereni, bo same nie trafią! Nie można czekać, aż przyjdą same, bo może się im nie udać! Trzeba po nie pójść!
 
Religia w szkole nie jest dla wygody dzieci. Religia w salkach nie może być prowadzona dla wygody katechetów!
Mamy obowiązek pójść między "dzieci z porządnych domów", nawet, jeśli będą się śmiały, by przyprowadzić do Boga jak najwięcej dusz!
Musimy starać się poprawić jakość nauczania religii, a nie dla wygody przenieść ją do salek przy kościołach!
 
   Od czasów gdy religia odbywała się w salkach minęło sporo lat, świat zmienił się znacznie i to nie na lepsze, komunizm, a teraz marksizm kulturowy i liberalizm nadal czynią znaczne spustoszenia w umysłach i duszach ludzi i teraz wymagania stojące przed Kościołem, między innymi dotyczące katechezy są znacznie trudniejsze.
 
Musimy starać się sprostać zadaniu. Inaczej zginiemy.
 
 
z poważaniem
Lech Mucha
4.333335
4.3 (3)

4 Comments

Obrazek użytkownika Traube

Traube
Nikogo nie przyciągną do Kościoła przymusowe lekcje religii w szkole.

Nie bardzo rozumiem dlaczego dzieci Tereni, jeśli jest ona ateistką, świadkiem Jehowy, protestantką czy tp. miałyby być zmuszane do uczestnictwa w zajęciach z obcej im religii.

Pamiętam, jak zareagowałem, kiedy po przyjeździe do Szwecji jakiś Szwed poinformował mnie, że będzie mnie obejmował obowiązek płacenia podatku na szwedzki kościół protestancki. Okazało się to nieprawdą, ale strasznie mnie to zirytowało.

Jak ktoś uważa, że jego obowiązkiem jest nawracanie innych na swoją, w tym przypadku katolicką, religię, to jego sprawa, ale nie można tego poglądu instytucjonalizować. 

Co do katechetów z moich poprzednich komentarzy zaś, to bazuję jedynie na własnych doświadczeniach. Ja sam religii z żadnymi katechetami nie miałem. To byli tylko i wyłącznie księża. Jak było w innych parafiach, nie mam pojęcia, nigdy mnie to nie interesowało. Księża byli różni, ale wyraźnie starali się, żebyśmy na religię chodzić lubili, organizowali biwaki, grali z nami w piłkę itp.
I my spotkania z nimi lubiliśmy.

Moje dzieci i ich koledzy traktowały religię jako przykry obowiązek. Katecheci nie musieli się silić, bo religia była jednym ze szkolnych przedmiotów, przez większość traktowana jako obowiązkowa.

 
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Ale kto, na  litość boską, mówi o przymusie?
Sprzeciwiam się postulowanemu przez lewactwo ustawowemu zakazowi finansowania religii ze środków publiczych. Chcę, by religia była w szkole. Uważam, że należy starać się poprawić jakość katechezy wszkole, a nie likwidować ją wogóle.
Pozdrowienia.

P.S. Od zmuszania są rodzice...
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika ro

ro
kto ma tę jakość poprawiać? Katecheta - to oczywiste, ale kto jeszcze? Dyrektor szkoły? Powołany przez burmistrza (na przykład Słupska)? Kurator? Prefekt powiatowy w randze wice (a niby dlaczego?) - kuratora? 
A może po prostu to szkoła niech zacznie wracać "do korzeni".  
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Kto może. Wszyscy razem. Z całą pewnością szkołę trzeba poprawiać, aby wróciła do korzeni.
Lech "Losek" Mucha

Więcej notek tego samego Autora:

=>>