
Ja zdążyłam swoje upiec wczoraj przedwczoraj, czyli w pogodę w sam raz na taką mięsną rozpustę. Ponieważ jednak ma się ocieplić, to pewnie trzeba będzie poczekać aż do ogrodników, bo w cieple ani pieczenie, ani jedzenie nie daje przyjemności. Chodzi też o to, by żeberka były mięsne - no, wiadomo, grube płaty pół na pół mięso z kostkami i bez. Należty je umyć, osuszyć i zamarynować co najmniej na kilka dni: ja użyłam pieprzu, majeranku, odrobiny melasy, soku z cytryny (jeśli latorośle się nie buntują, może być ocet), czosnku i cebuli. Solimy mięso tuż przed pieczeniem, a pieczemy w brytannie, pod przykryciem, przez 3 godziny w 170 stopniach, a potem jeszcze zostawiamy w zamkniętym piekarniku co najmniej na pół godziny.
Wiem - zaraz ktoś się zacznie krzywić, że to za długo ... ale to nieprawda. Żeberka tak upieczone są jednocześnie soczyste i bardzo miękkie, można je jeść łyżką - zupełnie bez przesady - i bardzo aromatyczne.
Znakomite są również żeberka pieczone (temperatura i czas jak wyżej) w następującej marynacie (dzięki, Piotrze, za przepis - jest niezawodny!): dwie duże cebule, obrane i pokrojone w półplasterki, kilka obranych i posiekanych ząbków czosnku, 3/4 szklanki miodu, szklanka octu winnego, pół litra dobrej passaty pomiodorowej, kilka ziaren ziela angielskiego, kilkanaście ziaren pieprzu, listek laurowy, gałązka lubczyku i nieco większa gałązka rozmarynu - to wszystko umieścić w rondlu, doprowadzić do wrzenia i zdjąć z ognia. Wystudzić i zalać marynatą posolone żeberka w brytfannie. Piec, oczywiście, pod przykryciem.
Do jednych i drugich żeberek świetnie pasuje surówka z czarnej rzeczpy, obranej i startej na tarce, z odrobiną soli, cukru, soku z cytryny i śmietany.
O żeberkach z rusztu napiszę, jak się zrobi trochę cieplej, bo to jednak zupełnie inna historia.
img.: http://hotchillismaki.blogspot.com/2011/12/zeberka-bbq-pieczone.html
1 Comments
Animelo, wybacz, ale jak
04 May, 2015 - 12:54
A, i poczułem się głodny. :)
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."