
Ponieważ 15 sierpnia spędziłem w trybie wakacyjnym, główną atrakcja były dla mnie niskie, ponadliczbowe loty samolotów nad naszą letnia rezydencją, obserwowane na nocnym niebie zamiast spadających gwiazd. Potem głównie Twitter i relacje na żywo na prezydenckim Facebooku. Wiem, że wyglądało dobrze i że dobrze mówił sam Andrzej Duda, budząc kolejny raz dużo dobrych emocji u swoich wyborców, a i pomału przekonując do siebie majowych nieprzekonanych. Dotarł tez do mnie widok zagubionej na paradzie pani premier, której usłużny internauta włożył w przeróbce zdjęcia torbę Biedronki do ręki. Czyli znów spirala trochę się nakręciła – komu pokazywanie się publicznie służy, ten zyskał, komu nie służy – stracił, a my mogliśmy na chwilę poczuć się lepiej i bezpieczniej. Jeszcze chwila i „Gazeta Wyborcza” znów napisze, że patriotyzm to tez rasizm a świat boi się militaryzmu Dudy. Święto, które za tak dobrze, jak się podkreśla w mediach rządowych, żyjącego z wojskiem Komorowskiego mocno wyblakło, odzyskało swój blask z czasów Lecha Kaczyńskiego. Ciągłość z nimi podkreślił przejazd tym samym odkrytym samochodem, który, jak łatwo się domyślić, przeciwników Dudy ni to rozbawił, ni to zdenerwował.
Powodów do zdenerwowania zresztą jest więcej, bo Andrzej Duda wciąż witany jest entuzjastycznie, czy to w stolicy ( z czego wniosek, że nawet w obliczu groźby kolejnej przegranej tutejsza „lemingowa” większość tkwi w swojej apatii, przerywanej tylko czasem wymiotami na facebooku czy pośpiewaniem z Marią Peszek na koncercie „Męskiego Grania”. Tyle zostało pseudointeligenckiej trójce, gdy nie ma z kim lepić ptaka z czekolady.), czy tym bardziej na prowincji. I, a może przede wszystkim nawet, na wspomnianym Facebooku, gdzie otoczenie prezydenta pokazuje starym dosłownie i mentalnie mediom, że ich monopol kończy się i w dziedzinie dusz, i w technologii.
Te zaś mało z tego, na własną zgubę, rozumieją i robią po swojemu. W dzień zagłuszą wszystko nudnym i nierzetelnym komentarzem, a wieczorem pominą udział Andrzeja Dudy w „Wiadomościach” by na koniec pokazać nam, że jeszcze paru bolszewików przydałoby się stąd na kopach wyrzucić. Książek o panu Dukaczewskim jest wystarczająco dużo, by wiedzieć, że autorytet z niego na wojskowe święto taki, jak z Piotrowskiego na kanonizacje Popiełuszki, ale o to przecież chodzi, by nam obrzydzić, byśmy zobaczyli,, że my sobie może i bitwę wygraliśmy, ale oni trzymają naród za ryj. I temu narodowi pokażą Dukaczewskiego zamiast Dudy. Tyle, że my już wiemy, że to nie działa, a oni, choć powinni się tego w maju nauczyć, dalej nie wiedzą.
Polska kohabitacja objawia się również w relacjach z mediami. O ile jednak w czasach rządów PiS w świecie nowych mediów lepiej odnajdywała się opozycja (co świetnie uchwycił w swoim czasie zespół El Dupa w piosence „Moherowy ninja”), dziś – choć wciąż jest dużo do zrobienia, to druga strona nagle zakopała się w tracącym na znaczeniu świecie telewizji i papieru. Czy dlatego, że władza rozleniwia, czy dlatego, że system coraz bardziej podobny do przaśnego, komunistycznego autorytaryzmu najpewniej czuje się w mediach starego typu, będących dla niego naturalnym, łatwiejszym do kontrolowania środowiskiem? Pewnie działa i to, i to. Czyli, tak naprawdę, nie działa.
Powodów do zdenerwowania zresztą jest więcej, bo Andrzej Duda wciąż witany jest entuzjastycznie, czy to w stolicy ( z czego wniosek, że nawet w obliczu groźby kolejnej przegranej tutejsza „lemingowa” większość tkwi w swojej apatii, przerywanej tylko czasem wymiotami na facebooku czy pośpiewaniem z Marią Peszek na koncercie „Męskiego Grania”. Tyle zostało pseudointeligenckiej trójce, gdy nie ma z kim lepić ptaka z czekolady.), czy tym bardziej na prowincji. I, a może przede wszystkim nawet, na wspomnianym Facebooku, gdzie otoczenie prezydenta pokazuje starym dosłownie i mentalnie mediom, że ich monopol kończy się i w dziedzinie dusz, i w technologii.
Te zaś mało z tego, na własną zgubę, rozumieją i robią po swojemu. W dzień zagłuszą wszystko nudnym i nierzetelnym komentarzem, a wieczorem pominą udział Andrzeja Dudy w „Wiadomościach” by na koniec pokazać nam, że jeszcze paru bolszewików przydałoby się stąd na kopach wyrzucić. Książek o panu Dukaczewskim jest wystarczająco dużo, by wiedzieć, że autorytet z niego na wojskowe święto taki, jak z Piotrowskiego na kanonizacje Popiełuszki, ale o to przecież chodzi, by nam obrzydzić, byśmy zobaczyli,, że my sobie może i bitwę wygraliśmy, ale oni trzymają naród za ryj. I temu narodowi pokażą Dukaczewskiego zamiast Dudy. Tyle, że my już wiemy, że to nie działa, a oni, choć powinni się tego w maju nauczyć, dalej nie wiedzą.
Polska kohabitacja objawia się również w relacjach z mediami. O ile jednak w czasach rządów PiS w świecie nowych mediów lepiej odnajdywała się opozycja (co świetnie uchwycił w swoim czasie zespół El Dupa w piosence „Moherowy ninja”), dziś – choć wciąż jest dużo do zrobienia, to druga strona nagle zakopała się w tracącym na znaczeniu świecie telewizji i papieru. Czy dlatego, że władza rozleniwia, czy dlatego, że system coraz bardziej podobny do przaśnego, komunistycznego autorytaryzmu najpewniej czuje się w mediach starego typu, będących dla niego naturalnym, łatwiejszym do kontrolowania środowiskiem? Pewnie działa i to, i to. Czyli, tak naprawdę, nie działa.
(4)
10 Comments
Zadanie
16 August, 2015 - 18:14
Po zapoznaniu się z tekstem w tabeli określ, jaka narracja będzie obowiązywała przy opisywaniu tegorocznej defilady.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Jeszcze tylko
16 August, 2015 - 18:53
To się chyba różnica klas nazywa albo jakoś tak....
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kocie
16 August, 2015 - 19:54
W końcu: taki mamy klimat...
Ro,
16 August, 2015 - 20:05
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kocie
16 August, 2015 - 21:29
To nie jest różnica klas...
18 August, 2015 - 14:12
Pzdr, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Nie no,
18 August, 2015 - 15:14
No, biologicznie jest kobietą, chyba... bo jeśli nie kobietą i nie mężczyzną to kim?
Słowo "pani" też mi nie pasuje, nijak.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kocie
18 August, 2015 - 15:56
Ro,
18 August, 2015 - 17:51
Jednak nie zgadza mi się to z zasadami anihilacji, no bo ta potrzebuje plusów i minusów.
W Kopacz, jako zerze, kimś bez poglądów, właśnie anihiluje to co dobre, nasza, szeroko rozumiana polska tradycja i zło, czyli cały ten paskudny, żerujący układ.
A jak zostanie zero i same minusy z PO to co się stanie? Może zaczną wysysać dobro z nowego rozdania?
Hmm, no wiem, ryzykowne i chyba przekombinowałam z tym porównywaniem fizyki do polityki
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
O co chodzi?
16 August, 2015 - 23:23
Zapewne jacyś "wizarzyści" czy "pijarowcy" poszli na urlop.
A może właśnie wrócili!
Jaki pan, taki kram, jaka kłamaczka, taka premiera