
…no i Korwin oczywiście. Korwin jest najciekawszy. Ale o nim dalej.
Że skończy się, jak się skończyło, ze wszystkimi elementami dramatu, wiedziałem co najmniej od niedzielnego poranka. Świadkiem Kobieta Moja Kochana, której powiedziałem niedługo po tym, jak otwarto pierwsze lokale i nie było jeszcze najmniejszych przecieków z „warzywniaka”, że będzie jak w meczu Atletico-Real. Kibicowałem Altetico choć rozsądek mówił co innego i choć programowo rywalizację w tej dyscyplinie a i cały futbol czy tam, jak chcą Amerykanie soccer mam gdzieś. Po prostu już tak mam, że moja sympatię budzą ci, którym przeważnie wiatr wieje w oczy. I prawdę mówiąc dziwię się każdemu, kto w tym starciu był po stronie Realu. Nie wiem cóż ekscytującego może być w kibicowaniu bankomatowi w starciu z portmonetką. Że robi takie fajne ziuuuuuu? Ale wróćmy do polityki. Było więc prawie tak samo. Długie prowadzenie, gol w ostatniej minucie i dogrywka. Różnicą jest wynik.
Dawno, dawno temu, kiedy powszechne było przekonanie, że PiS rozniesie PO, napisałem, że i te wybory przegra. Sądziłem, że przegra znacznie wyżej. Tak mi wychodziło, gdy widziałem jaką beznadziejną, by nie rzec do kitu, kampanię prowadziła ta partia. W zasadzie to nie wiem teraz, czy faktycznie prowadziła. Pomyliłem się w rokowaniach dlatego, że PO prowadziło dla odmiany kampanię żenująco. A że okazało się to skuteczne, świadczy tylko o tych, do których była adresowana. Bez wątpienia wyborczy argument o dzieciach, które być może 1 września nie pójdą do szkoły to idiotyzm polityczny roku. Rok jeszcze nie chyli się ku końcowi ale jeśli ktokolwiek go przebije, będzie to dla mnie prawdziwy szok i niewątpliwie straszna wróżba dla naszej biednej ojczyzny.
Tak więc w zasadzie prawie wszyscy te wybory bardziej przegrali niż wygrali. Kto wygrał będzie dalej. PiS przegrał bo nie przełamał przeciwnika. Był blisko ale to, co było głównym celem nie zostało osiągnięte. W tej powtarzającej się historii najsmutniejsza jest konstatacja, że PiS to taki organizm, który się nie potrafi uczyć na błędach i nie próbuje nawet, choćby tylko w takich okolicznościach jak wybory, być profesjonalna machiną polityczną.
Platforma przegrała, bo nikt tak jak ona, za przeproszeniem, nie wziął w de w porównaniu z wcześniejszym stanem posiadania. Została nadto z „Miśkiem”, który okazał się po nic, co samo w sobie przyjemne być nie może. I teraz, by było jeszcze bardziej śmiesznie i dla PO nieprzyjemnie, trzeba będzie „Miska” inaczej zagospodarować. Ku wściekłości całej Lubelszczyzny. Przy okazji pokazała, że nie ma i nie będzie już chyba miała innego pomysłu na przekaz do swoich zwolenników jak tylko straszenie PiS-em. Końcówka kampanii była już tak histeryczna, że momentami było mi żal tych gości z PO, gdy opowiadali brednie, w które chyba nie wierzyły nawet ich nieletnie dzieci. Interesujące jest, że są tacy, i jest ich niemało, którzy wierzyli.
Przegrał też Miller, dowodząc, że będzie „trzecią siłą” nawet wówczas, gdy pójdzie w szranki z Klubem Miłośników Sudoku i grupą starszaków z Przedszkola im. Krasnala Hałabały. Po latach politycznej naparzanki „POPiS-u” elementarna logika podpowiada, że jej efektem powinno być gwałtowne odwrócenie ruchu wahadła w lewo. I ono może nawet by i wahnęło ale jest Miller.
O tych, którzy po prostu przegrali nie będę pisał. Bo po prostu przegrali.
Wygrało PSL. Boli mnie to strasznie, bo na anihilację tego projektu biznesowego czekam, odkąd uświadomiłem sobie, że istnieje polityka. Wygrało, bo na tę anihilację przy okazji minionych wyborów czekało, miała nadzieję bardzo wielu.
No i Korwin Mikke. Z Korwinem, jak napisałem na początku, jest najciekawiej. Jego wygrana powoduje już nie konsternację ale złość i strach. Najdoskonalszy „barometr nastrojów” rasowych lemingów, Jarosław Kuźniar, wyraził się był dziś o liderze Nowej Prawicy per „Janusz Ka eM”. Jak o jakim kryminaliście. Oczywiście wiem, że Kuźniar to zwykły dureń ale TVN to ponoć profesjonalny projekt.
Ja się nie dziwię tej huśtawce nastrojów pana Kuźniara oraz innych wrogów i rywali Korwina. Bo nie wiadomo co z tym Korwinem zrobić. Zarówno z nim samym jak i z jego polityczna inicjatywą. Ja sam jestem w kropce bo z sukcesu KNP się cieszę a Korwin mi nie leży. Nie dlatego, że ma specyficzny stosunek do tego czy owego ale przez swą nieobliczalność w sytuacjach, gdy znaczenie ma nawet kolor krawata. Czy tam muchy. Ktoś powie, że to jego siła, która przynosi skutek. Do czasu. Tak jak z dzieckiem, które krzyczy „dupa!”. Na początku top bawi a z czasem zaczyna irytować. W końcu z jakiegoś powodu kolejne roczniki dają się Korwinowi uwieść ale potem odchodzą.
Oczywiście na dziś obowiązuje wśród „komentatorów” wersja, że Korwin odbierze wyborców Kaczyńskiemu. Skąd się ona bierze nie wiem. To zupełnie nie ten target. Myślę, że pokonanie przez KNP progu na stałe, czyli na czas kilku kolejnych wyborów czyni z tej inicjatywy istotnego gracza na politycznej scenie. Myślę też, że głównym skutkiem tego będzie ból głowy i innych członków ciała zwanego Platformą. Bo teraz będzie trzeba dzielić siły na wojnę pozycyjna na dwóch frontach. W końcu zostało przy PO jeszcze trochę co bardziej cierpliwych i naiwnych „wolnorynkowców” i przedsiębiorców.
Korwin jest w dodatku jedynym politykiem, którego nie ima się stygmat „beki”. Im bardziej będzie się mówiło, że popieranie Korwina to obciach czy ka się teraz mówi, tym więcej ludzi, którzy wiedzą, jak się teraz mówi, będzie go popierać.
Img: http://www.hondurassoccer.com
Że skończy się, jak się skończyło, ze wszystkimi elementami dramatu, wiedziałem co najmniej od niedzielnego poranka. Świadkiem Kobieta Moja Kochana, której powiedziałem niedługo po tym, jak otwarto pierwsze lokale i nie było jeszcze najmniejszych przecieków z „warzywniaka”, że będzie jak w meczu Atletico-Real. Kibicowałem Altetico choć rozsądek mówił co innego i choć programowo rywalizację w tej dyscyplinie a i cały futbol czy tam, jak chcą Amerykanie soccer mam gdzieś. Po prostu już tak mam, że moja sympatię budzą ci, którym przeważnie wiatr wieje w oczy. I prawdę mówiąc dziwię się każdemu, kto w tym starciu był po stronie Realu. Nie wiem cóż ekscytującego może być w kibicowaniu bankomatowi w starciu z portmonetką. Że robi takie fajne ziuuuuuu? Ale wróćmy do polityki. Było więc prawie tak samo. Długie prowadzenie, gol w ostatniej minucie i dogrywka. Różnicą jest wynik.
Dawno, dawno temu, kiedy powszechne było przekonanie, że PiS rozniesie PO, napisałem, że i te wybory przegra. Sądziłem, że przegra znacznie wyżej. Tak mi wychodziło, gdy widziałem jaką beznadziejną, by nie rzec do kitu, kampanię prowadziła ta partia. W zasadzie to nie wiem teraz, czy faktycznie prowadziła. Pomyliłem się w rokowaniach dlatego, że PO prowadziło dla odmiany kampanię żenująco. A że okazało się to skuteczne, świadczy tylko o tych, do których była adresowana. Bez wątpienia wyborczy argument o dzieciach, które być może 1 września nie pójdą do szkoły to idiotyzm polityczny roku. Rok jeszcze nie chyli się ku końcowi ale jeśli ktokolwiek go przebije, będzie to dla mnie prawdziwy szok i niewątpliwie straszna wróżba dla naszej biednej ojczyzny.
Tak więc w zasadzie prawie wszyscy te wybory bardziej przegrali niż wygrali. Kto wygrał będzie dalej. PiS przegrał bo nie przełamał przeciwnika. Był blisko ale to, co było głównym celem nie zostało osiągnięte. W tej powtarzającej się historii najsmutniejsza jest konstatacja, że PiS to taki organizm, który się nie potrafi uczyć na błędach i nie próbuje nawet, choćby tylko w takich okolicznościach jak wybory, być profesjonalna machiną polityczną.
Platforma przegrała, bo nikt tak jak ona, za przeproszeniem, nie wziął w de w porównaniu z wcześniejszym stanem posiadania. Została nadto z „Miśkiem”, który okazał się po nic, co samo w sobie przyjemne być nie może. I teraz, by było jeszcze bardziej śmiesznie i dla PO nieprzyjemnie, trzeba będzie „Miska” inaczej zagospodarować. Ku wściekłości całej Lubelszczyzny. Przy okazji pokazała, że nie ma i nie będzie już chyba miała innego pomysłu na przekaz do swoich zwolenników jak tylko straszenie PiS-em. Końcówka kampanii była już tak histeryczna, że momentami było mi żal tych gości z PO, gdy opowiadali brednie, w które chyba nie wierzyły nawet ich nieletnie dzieci. Interesujące jest, że są tacy, i jest ich niemało, którzy wierzyli.
Przegrał też Miller, dowodząc, że będzie „trzecią siłą” nawet wówczas, gdy pójdzie w szranki z Klubem Miłośników Sudoku i grupą starszaków z Przedszkola im. Krasnala Hałabały. Po latach politycznej naparzanki „POPiS-u” elementarna logika podpowiada, że jej efektem powinno być gwałtowne odwrócenie ruchu wahadła w lewo. I ono może nawet by i wahnęło ale jest Miller.
O tych, którzy po prostu przegrali nie będę pisał. Bo po prostu przegrali.
Wygrało PSL. Boli mnie to strasznie, bo na anihilację tego projektu biznesowego czekam, odkąd uświadomiłem sobie, że istnieje polityka. Wygrało, bo na tę anihilację przy okazji minionych wyborów czekało, miała nadzieję bardzo wielu.
No i Korwin Mikke. Z Korwinem, jak napisałem na początku, jest najciekawiej. Jego wygrana powoduje już nie konsternację ale złość i strach. Najdoskonalszy „barometr nastrojów” rasowych lemingów, Jarosław Kuźniar, wyraził się był dziś o liderze Nowej Prawicy per „Janusz Ka eM”. Jak o jakim kryminaliście. Oczywiście wiem, że Kuźniar to zwykły dureń ale TVN to ponoć profesjonalny projekt.
Ja się nie dziwię tej huśtawce nastrojów pana Kuźniara oraz innych wrogów i rywali Korwina. Bo nie wiadomo co z tym Korwinem zrobić. Zarówno z nim samym jak i z jego polityczna inicjatywą. Ja sam jestem w kropce bo z sukcesu KNP się cieszę a Korwin mi nie leży. Nie dlatego, że ma specyficzny stosunek do tego czy owego ale przez swą nieobliczalność w sytuacjach, gdy znaczenie ma nawet kolor krawata. Czy tam muchy. Ktoś powie, że to jego siła, która przynosi skutek. Do czasu. Tak jak z dzieckiem, które krzyczy „dupa!”. Na początku top bawi a z czasem zaczyna irytować. W końcu z jakiegoś powodu kolejne roczniki dają się Korwinowi uwieść ale potem odchodzą.
Oczywiście na dziś obowiązuje wśród „komentatorów” wersja, że Korwin odbierze wyborców Kaczyńskiemu. Skąd się ona bierze nie wiem. To zupełnie nie ten target. Myślę, że pokonanie przez KNP progu na stałe, czyli na czas kilku kolejnych wyborów czyni z tej inicjatywy istotnego gracza na politycznej scenie. Myślę też, że głównym skutkiem tego będzie ból głowy i innych członków ciała zwanego Platformą. Bo teraz będzie trzeba dzielić siły na wojnę pozycyjna na dwóch frontach. W końcu zostało przy PO jeszcze trochę co bardziej cierpliwych i naiwnych „wolnorynkowców” i przedsiębiorców.
Korwin jest w dodatku jedynym politykiem, którego nie ima się stygmat „beki”. Im bardziej będzie się mówiło, że popieranie Korwina to obciach czy ka się teraz mówi, tym więcej ludzi, którzy wiedzą, jak się teraz mówi, będzie go popierać.
Img: http://www.hondurassoccer.com
(6)
6 Comments
@Rosemann
27 May, 2014 - 11:04
Pozdrawiam
PS. "Nie wiem cóż ekscytującego może być w kibicowaniu bankomatowi w starciu z portmonetką." - mistrzowskie ;-)))!
tł
27 May, 2014 - 12:21
Pozdrawiam serdecznie
Pewnie zaraz...
27 May, 2014 - 12:28
...mi się potężnie oberwie, ale pod powyższą opinią Autora podpisuję się oburącz, mogę dodatkowo runami oraz w piaskowcu (granit za twardy dla mnie...)...
Pozdrawiam, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Hunie!
27 May, 2014 - 13:14
Hun
27 May, 2014 - 12:57
Pozdrawiam serdecznie
Trzeba poczekać
27 May, 2014 - 14:36
Widać, że ma Pan mieszane uczucia a znając życie trudno ich nie mieć. Zobaczymy
<p>Jarosław Marek</p>