
Od dłuższego czasu uśmiechnięta pomarańczowa mordka z logo PO źle mi się kojarzy, ale od niedawna wiem przynajmniej z czym. Kojarzy mi się z tym słynnym klaunem, który zamiast bawić, straszy i który zaczyna mi się śnić po nocach.
Dlaczego klaunem? Chyba nie muszę tłumaczyć z jakim rozbawieniem słucham umoralniających tyrad Misia Kamińskiego flekującego Hofmana z symultanicznym pluciem na prezesa PiS, czy smutnych, pierrotowych wręcz min Sikorskiego, domagającego się od innych… dowodów dziewictwa. Jeszcze chwila i wespół z Nowakiem wystąpią w finałowym pas de trois podczas premiery spektaklu „Niewiniątka z Wiejskiej”...
Dlaczego strasznym klaunem? Ano dlatego, że mnie mrozi ich wyborcze hasło: bliżej ludzi. Nie dość, że implikuje, że oni dotychczas byli d a l e j, no właśnie … gdzie? Gdzie byli, gdy do wyborów było dalej niż bliżej? A może to my, ci jacyś „ludzie” od nich, „megaludzi”, byliśmy trochę za daleko?
Niech tak zostanie, proszę. Ja pójdę do wyborów by im pomóc. By nie musieli się do nas zbliżać, by – jeśli z „dalej” było im dobrze, to jestem gotów to „dalej” im gwarantować, ba, nawet bardzo, bardzo daleko od naszych miast, dzielnic i gmin …
Ja się boję. Ja nie chcę wieczorową porą spotkać np. w windzie Niesiołowskiego. Mam swoje lata, mnie naprawdę jest potrzebny święty spokój, nie mam siły śmigać po piętrach na piechotę, tylko dlatego, że jemu durni spin doktorzy kazali się do ludzi zbliżyć. Są może w mieście jakieś schrony, gdzie można skryć się przed PO?
Jutro jest szczególny dzień. Pójdę jak zwykle na Krakowskie Przedmieście postać, pomyśleć, powspominać przed Pałacem. Był przecież kiedyś taki czas, gdy nikt nie musiał nas zaganiać by być blisko siebie ...
Wiem i pamiętam, kto wtedy tam był.
Wiem i pamiętam, kogo zabrakło.
Dla klaunów nie ma tam miejsca.
I nie tylko tam!