Cerebrity Slash, część 5, ostatnia

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Jakoś nikt nie mógł w to uwierzyć, ale stopniowo coraz więcej osób z rodziny przychylnym okiem spoglądało na wyczyny siostry Łukaszka w telewizji. A gdy babcię Łukaszka usłyszała w kolejce do przychodni jak ludzie publicznie chwalą jej wnuczkę do wróciła na tyle wniebowzięta na ile jej pozwalał ateizm.
- To nieprawda! - uniosła się mama Łukaszka. - Nie ma już kolejek do przychodni!
Ale nawet i ona musiała przyznać, że siostra dawała sobie dzielnie radę w mediach, a jej kostium kąpielowy podobny do plątaniny sznurówek nieodmiennie budził uznanie. Jedynie jakieś stowarzyszenia gejowskie były urażone "promocję seksualizmu".
Siostra Łukaszka doszła do półfinału. W półfinale czekała ją chyba największe wyzwanie z dotychczasowych. Bo prowadzący znowu miał być inny.
- Zniszczą ją tam - złapał się za głowę tata Łukaszka. - Niech ona nawet i odpadnie, ale niech odpadnie z klasą!
- Nie odpadnie! - zawołał z ogniem w oczach dziadek Łukaszka. - Nauczymy ją odpowiedzi na różne podchwytliwe pytania i...
- Ale jej się nie da nauczyć - przerwała mu mama Łukaszka.
Wszyscy spojrzeli na siostrę. Leżała na tapczanie, jadła budyń i czytała "Gotowanie wody dla opornych".
- Zrobimy inaczej - stwierdził Łukaszek. - Widziałem taki serial. Napiszemy jej podpowiedzi na ciele, ale tak, żeby to wyglądało na tatuaż!
Rozpoczęła się emisja półfinałowego odcinka. Na krótkiej już ławce z zawodnikami zapanowało poruszenie. Bo oto na górze trybun ustawionych w studiu ukazał się on! Fanfary! Oklaski!
- Woba-Kujewódzki! - zawyła publiczność.
Prowadzący uniósł dłoń w geście powitania i klekocząc balkonikiem zszedł z trudem po schodach. Doszedł do swojego stanowiska, usiadł na nim, zakaszlał emerycko, popił łyk ziółek i poprosił do siebie pierwszego uczestnika.
Była to siostra Łukaszka.
Rozmowa prowadzącego z siostra była z początku podobna do tej z zeszłego odcinka. Czyli prowadzący mówił bardzo szybko, sam sobie zadawał pytania i sam na nie odpowiadał. Co więcej, na dodatek te odpowiedzi wyśmiewał. Siostry w ogóle nie dopuszczał do głosu.
- Czy ja mogę coś powiedzieć? - przebiła się wreszcie zrozpaczona siostra.
- Oczywiście!
- To dzień dobry - siostra zatrzepotała ślicznymi rzęsami. - Witam publiczność!
Publiczność, zwłaszcza męska, odpowiedział aplauzem, co nie spodobało się prowadzącemu.
- Program trwa już do kwadransa - zauważył cierpko.
- Ale dopiero teraz dopuścił mnie pan do głosu.
Prowadzący zaciął usta.
- Przecież cały czas rozmawiam z panią.
- To nie jest rozmowa. Cały czas pan gada, a mnie nie dopuszcza do głosu. To nie jest rozmowa. To jest... - siostra zerknęła na prawe przedramię. - To jest monokl!
- Chyba monolog - rzucił prowadzący.
- Dla mnie monokl - siostra zerknęła na lewe przedramię. - I proszę to uszanować. Dla mnie jest to monokl, i nic mi nie zrobicie, ni nikt mnie nie zmusi. I już.
Po czym spojrzała na publiczność i zawołała:
- Dla kogo jest to monokl!
Dla prawie wszystkich panów to też był monokl.
Prowadzący lekko się zirytował i zmienił tonację. Zaczął ironicznie siostrę wychwalać, jaka to ona jest super i ż na pewno wygra. I co ona będzie robić po wygranej?
- To samo co po przegranej - zauważyła błyskotliwie siostra i wyszczerzyła śliczne ząbki.
- O co innego mi chodziło... - zmarszczył się prowadzący. - Osiągnęła pani pewien poziom rozpoznawalności medialnej. Co dalej z tym kapitałem? Telewizja? Reklama?
- E... Ale jak to telewizja?
- No a co? Proszę pani żyjemy w wolnym kraju, każdy może założyć swoją telewizję! Każdy może występować w telewizji!
- No... Pewne warunki muszą być...
- Jakie? - zaciekawił się prowadzący.
- No... - siostra utkwiła wzrok w suficie. - Trzeba mieć mamę... Albo tatę...
- Haha! Brawo! Co za przenikliwość! - szalał prowadzący. - Słyszeliście to?! Co za błyskotliwość! Tak, trzeba mieć mamę, albo tatę, albo najlepiej i mamę i tatę! Bez tego człowiek by się na narodził przecież! Jest co prawda in vitro, ale do tego też potrzeba mamy i taty!
- Trzeba mieć mamę... Albo tatę... - powtarzał uparcie siostra Łukaszka.
- Halo, czy jest na sali ktoś kto umie zrobić reset? Bo chyba ktoś nam się zawiesił! - wołał rozbawiony prowadzący.
- Trzeba mieć mamę... Albo tatę...
- Tak! Przyznaję się! Ja też mam mamę i tatę!
Siostra zerknęła swoje lewe bioderko i dokończyła:
- ...w resorcie.
Zapadła martwa cisza. Uśmiech prowadzącego zgasł jakby go ktoś gąbką wytarł. Gwałtownie runęły reklamy, a kiedy program wrócił na antenę, prowadzący już miał innego rozmówcę.
A siostra Łukaszka nieoczekiwanie weszła do finału. Lecz tam naprzeciwko niej wyst6awiono kogoś, kto wcześniej nie pojawiła się w programie. Smutna, ośmioletnia dziewczynka z Ukrainy poprosiła, żeby nie było już wojny po czym zaśpiewała "Dziwny jest ten świat" Niemena.
No i na to już nie było mocnych, siostra musiała przegrać. I przegrała.



--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

ilustracja z: http://niezalezna.pl/uploads/foto2014/51939-614421392578354.jpg
Hun
5
5 (5)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>