
Ryszard Petru oznajmił ostatnio, że postawa PiS wobec przyjmowania imigrantów jest głupia i tępa. Przyznaję, że poczułem się nieswojo, bo – po pierwsze - poglądy PiS na tę kwestię są zbieżne z moimi, po drugie – prawie zawsze tracę rezon w obliczu mędrca, którego słowa smagają jak bicz.
Skoro jednak mimo licznych, wielokrotnie artykułowanych przez PiS argumentów przewodniczący Niezależnej uznaje je za nic nie warte i sprowadza do godnego pożałowania „Nie, bo nie!” usilnie próbuję dociec dlaczego przeciwstawianie im „Tak, bo tak!” ma być mądre i błyskotliwe.
I tu mam kłopot. Przyjmowanie a priori wszystkich opinii Petru jako prawd objawionych jest tak samo ryzykowne jak upieranie się przez wyraziciela tychże, iż należy go traktować ciągle jako lidera opozycji.
Wprawdzie wpływ Ryszarda nad Ryszardami na nowatorskie ujęcie historii, geografii, ginekologii czy językoznawstwa jest niezaprzeczalny, lecz mam wątpliwości czy jego geniusz ujawnia się tak samo wyraziście w polityce. Choć jego credo „Wszyscy wszystko wiedzą” litościwie dopuszcza odstępstwa od powszechnej ignorancji, muszę ze wstydem przyznać, że mnie nie dotyczy. Ja nie wiem! Wiem natomiast, iż wbrew autorskiemu pomysłowi lidera Niezależnej polityczna efektywność jego partii może być porównywana z modus operandi komandosów Gromu tylko w tym aspekcie, że – jak to podsumował jeden z uczestników TT – i Grom i Nowoczesna biorą udział w tajnych operacjach zagranicznych. Sam Petru osobiście w brawurowych szarżach przeciw antypolskim zakusom Verhofstadta czy Timmermansa – ale z jakim skutkiem? No, właśnie – Rubikoń by się uśmiał!
Głowa psuje się od góry – tako rzecze Ryszard Petru. Świadomy niebezpieczeństwa skłonny byłbym profilaktycznie sypać popiół na swoją i bez niepotrzebnego „kręcenia fliliżanką w szklance bez cukru” przyznać mu rację w kwestii muzułmańskich imigrantów, gdyby nie słabo skrywana niechęć do zapraszania do domu gości przystrojonych w pasy szahida.
Za nic w świecie nie śmiałbym marnym biadoleniem podważać racji włodarza czasu i przestrzeni, który jednym zdaniem potrafi przenieść Łomżę i Ciechanów z północy na południe, upadek Cesarstwa Rzymskiego przyspieszyć o kilka wieków, naszej konstytucji dodać dwa stulecia, lecz – przysięgam – wystarczy mi od czasu do czasu zrozumieć co Petru ma na myśli …
Wiem jednak, żem skazany na wieczną udrękę by myśl Mistrza ogarnąć - jak choćby tę jedną z ostatnio darowanych światu. Spytany o reakcję na krążący w kuluarach Sejmu, przypisywany mu przydomek Kanibala Mistrz rzucił pobłażliwie ciekawskiej gawiedzi:
„Ja niczego nie zjadłem, co jest moje”
Rubikonia z rzędem temu, kto ująłby to trafniej, zrozumiał co Ryszard Petru chciał powiedzieć, a zrozumiawszy – nie umarł ze śmiechu!
ilustracja z:http://i.iplsc.com/ryszard-petru/0004YUK2NYXUEFYM-C116-F4.jpg
Hun
1 Comments
Jednak
28 June, 2017 - 19:54
Pozdrawiam!