Komunikat o błędzie

User error: Failed to connect to memcache server: 127.0.0.1:11211 in dmemcache_object() (line 415 of /usr/share/nginx/www/blog-n-roll.pl/sites/all/modules/memcache/dmemcache.inc).

Co dalej?

 |  Written by Rosemann  |  3
Zawarte w tytule „dalej” nie dotyczy, przynajmniej bezpośrednio, tego wszystkiego czym aktualnie żyje nasza polityka i czym emocjonuje się opinia publiczna.  „Dalej” to na razie trudna do precyzyjnego określenia perspektywa, w której nastąpi zmiana władzy. Bo przecież kiedyś nastąpi. Nie wiem czy będzie to za trzy i pół roku, za ponad siedem lat czy czekać będziemy na to jeszcze dłużej.

Niemniej pytanie o to, co nastąpi trzeba zadać sobie już teraz. Ja wiem, że przedstawiciele i zwolennicy obecnej i każdej poprzedniej władzy starają się nie zadawać sobie takich pytań póki nie poczują się zagrożeni utrata władzy. Takie podejście pewnie jakoś korzystnie wpływa na wewnętrzny spokój, z jakim rządzący oddają się rządzeniu. Ale już w mniejszym stopniu na tak zwaną „ogólną atmosferę”.
Pomyślałem sobie, że widocznie przed ostatnią zmianą władzy, nawet gdy była ona niemal oczywista, pytania „co dalej?” nie zadali sobie przedstawiciele i zwolennicy poprzedniej władzy. Jaki był tego skutek właśnie widzimy.

Myślę, że za ostrość reakcji przeciwników obecnej władzy na jej poczynania a w zasadzie chyba jeszcze bardziej na to, że władzą jest TA władza odpowiada kompletne nieprzygotowanie się do roli opozycji czy raczej do roli przegranego. Nie chodzi mi o ten wyższy poziom, sprowadzający się do struktur, taktyk i takich tam. Chodzi mi o stan mentalnego nieprzygotowania.

Myślę, że nie tylko ja pamiętam dyskusje z udziałem zwolenników obecnej opozycji  i komentarze pozostawiane przez nich pod publikacjami dotyczącymi ówczesnej sytuacji politycznej. Nie powiem, że dominujące ale bardzo często było  w nich manifestowane poczucie wyższości, podkreślanie „racji zwycięzców” i czerpanie autentycznej radości z wściekłych i pełnych bezradności reakcji tych, którzy raz za razem przegrywali. Mottem opisanych przed chwilą chorych relacji była częsta w tych dyskusjach kwestia: „Boli? Ma boleć!”

Sytuacja w Polsce kompletnie się przenicowała a to pytanie pada, jak padało. I tu dochodzimy do tego, co powinno wręcz wymusić na rządzących zadanie sobie prostego pytania o naszą przyszłość. Nie ważne, że być może daleka przyszłość.

Można to, co się dzieje odbierać jako oczywisty akt boskiej sprawiedliwości, polegający na tym, że ci, którzy do niedawna wyśmiewali „plemienne zachowania” swoich naznaczonych permanentną klęską przeciwników, teraz powtarzają je z jeszcze większą częstotliwością, z większym natężeniem emocji i z większą dawka absurdu.

Wyśmiewano pisowskie „marsze w obronie demokracji”? No to teraz mamy je niemal co weekend. Kpiono z „obrońców krzyża”? Od kilku dni w intencji „przywrócenia ładu konstytucyjnego” trwa protest głodowy, którego inicjator co dzień przyjmuje komunię.  Oburzano się lub wyśmiewano „żółwika z Putinem” a dziś nie ma oporów by sugerować bez niedomówień, że się u nas rodzi hitleryzm.

Zakładam, że wśród tych, co tak ciężko dziś odreagowują zmianę władzy jest spora grupa tych, którzy kiedyś na podobne traumy drugiej strony reagowali autentyczna radością. „Boli?...”

Tyle, że to wahadło traum, nastrojów i przesadnych emocji odchyla się coraz bardziej. Wspomniałem wyżej, że kiedyś była jedna, dwie manifestacje rocznie, dziś miesięcznie, wcześniej były modlitwy a dziś głodówka „do końca”. Ten „koniec” to nielichy szantaż emocjonalny. I niebywałe podniesienie poprzeczki potencjalnym następcom.

Co zatem będzie dalej? Po kolejnej zmianę władzy. Czy cotygodniowe manifestacje zastąpią okupacje budynków? A głodowe protesty samospalenia? A jeśli faktycznie nastąpi eskalacja to może także samochody-pułapki i zamachowcy-samobójcy?

Eskalacja złości i będących jej emanacją zachowań już dawno powinna skłonić wszystkich (!) odpowiedzialnych za to i poczuwających się do ogólnej odpowiedzialności za obywateli polityków.

Śmiem sądzić, że skoro tego nie robią, znajdują dla tego procesu jakieś miejsce w swych długofalowych, politycznych strategiach.

A to już wystarczający powód by zacząć zastanawiać się, czy uniknięcie tych samochodów-pułapek i zamachowców-samobójców nie wymaga wymiany naszej klasy politycznej. Pełnej wymiany. Aż do „warstw złotonośnych”.

Widać dziś, że żadna z partii politycznych nie jest w stanie zatrzymać procesu podziału społeczeństwa. Jedne nie są bo nie chcą a inne, bo nie dysponują wystarczającą siłą i odpowiednimi narzędziami.
Powoli zaczynam się obawiać, że moja prywatna „perspektywa czasowa” może okazać się zbyt krótka by doczekać tej ozdrowieńczej wymiany elit. Zaczynam sądzić, że pytanie „co dalej?” z Polską będzie mi towarzyszyć do końca. Mojego albo jej.*
 
* Oczywiście to cytat z Franza Maurera, postaci z „Psów” Pasikowskiego.
5
5 (4)

3 Comments

Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Danz, tu powyżej sobie nieco dworuje... Ale prwda jest taka, że z chwilą objęcia władzy wielu ludziom wydaje się że perspektywa oddania władzy następcom jest tak odległa, że ho ho ho. Mamy czas. Tymczasem jakoś pół roku mija i wielu spraw które tu na tym forum wydawały się oczywistością z którą PiS po objęciu wladzy rozprawi się raz - dwa... a tu nic. Niektórzy wołają i wołają by sprawieliwość zapanowała w miejscach które czekają na to od lat. Niektórzy już grożą że jesli PiS tego nie zrobi... a są to naprawdę, jak dla tak silnie osadzonej władzy, sprawy dosć proste i nie wymagające wielkiego zaangażowania, jak choćby aresztowani i oskarżeni o napaść na PKW w 2014 roku.  Czy choćby słynna ustawa o możliwości "zaproszenia" do Polski obcych sił w wiadomych celach - pokłosie słynnego druku nr 1066 w Sejmie. W tych, a także innych sprawach, wydawało by się oczywistych - nie dzieje się nic. A to tylko same wierzchołki gór lodowych, które w miarę upływu czasu stają się coraz bardziej widoczne. Widoczne dla wielu. Przy kolejnej urnie wyborczej może być tych wielu, już zbyt wielu.  A tu rzeczywistość dopomina się by nie traktować Polski w sposób typowy dla tzw. demokracji. Bo tu nie chodzi o żadną demokrację. Dla tamtych demokracja nie jest problemem, oni mają swój system, działający niezależnie od demokracji. Nie demokracja jest tu priorytetem. Nie ulegajmy złudzeniom. Tu chodzi o Polskę. O nas. I o to kto i jak skutecznie będzie nas łupił. Lub nie. Na razie daję wiarę temu że PiS zdoła (zdąży?)  przekształcić Polskę, zasady na jakich "pracuje" cały system gospodarczo-finansowo-rządowy na taki który "zagwarantuje" że PO 2.0 nie będzie. Ale na razie średnie są przesłanki by spać spokojnie. No i jak to zagwarantować w tym, czym jest demokracja, w tak krótkim czasie? Bo oprócz możliwych pomyłek, błędów są oczywiście krety i otwarcie sprzeciwiający się już nie tylko rządowi i PiS, ale wręcz Polsce ludzie, organizacje a możliwie że i państwa. Zauważmy że ściema jest już odarta ze swojego stroju maskującego. Nikt się nie sili na udawanie. Tylko rząd traktuje wszystko tak jakby miał rządzić "do końca świata i jeden dzień dłużej". Czego mu serdecznie życzę, ale tytułowe "Co dalej?" nie pozwala mi spać spokojnie. Mam jednak odpowiedź. Jest nią "dyktatura patriotyczna". Czas jej panowania dalby nam czas, którego ciągle mało. Od razu zapowiadam, że nie mam pojęcia jak by to miało funcjonować w praktyce, ale może okazać się jedynym rozwiązaniem. Bo jeśli nie ma gotowych rozwiązań które można by przywołać z historii lub zaadoptować do naszych potrzeb, to należy wymyślić coś nowego, czym zaskoczymy "przeciwnika" i tym samym odbierzemy mu możliwość działania.
Obrazek użytkownika ro

ro
Podzielam Twój niepokój w sprawie 1066 tematów, co do których - jak się wydaje, głos ma zabrać Godot.

Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby marszałek Kuchciński (o, sukces, przypomniałem sobie, kto jest marszałkiem Sejmu!) otworzył lodówkę i wyjął gotowy projekt ustawy o zniesieniu "Wilhelma Zdobywcy" (tfu! zgiń przepadnij maro przebrzydła); projekt został złożony przez Kukizów - to chyba nie jest istotna przeszkoda, prawda Panie Marszałku?
Tymczasem przez media przetoczyła się informacja, że niemiecka policja czuje się w
Swinemün... to jest Świnoujściu, jak u siebie: patroluje, zatrzymuje samochody, kontroluje. Nie wiem, czy przeszukuje bagażniki i schowki, ale przypominam mieszkańcom Swine... (aż do licha!) Świnoujścia i przybyszom z głębi kraju, że w Niemczech z przewożenie noża (nawet scyzoryka) w samochodzie jest karane grzywną, przy czym kara w przypadku przyłapanego Polaka jest trzy razy wyższa, niż nakładana na Niemca za to samo i wynosi około 5 tys. złotych.
 

W takiej Ameryce jeżeli wóz policji stanowej przekroczy granicę choćby zderzakiem, robi się afera, a gubernatorzy przepraszają się nawzajem .
W Polsce? A kogo to?!

Herzlich willkommen.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>