Co dziś wybuchnie? Kampania na finiszu

 |  Written by Rosemann  |  12
Do końca oczywiście nie wiadomo, czy cokolwiek wybuchnie ale jeśli miałoby, to przecież dziś jest ten ostatni moment.  O północy zaczyna się cisza, o czym dziś jeszcze pozwolę sobie przed tą przywołaną północą napisać, w czasie której ewentualne wybuchy mogą być bardzo kosztowne. Zatem, jak to się mówi, zwyczajnie nie opyla się detonować.

Każdy ewentualny wybuch byłby niewątpliwym kontrapunktem dla tej nudnej niczym kino moralnego niepokoju kampanii, w której najbardziej w oczy rzucała się permanentna nieumiejętność  wykorzystania wręcz nachalnie narzucających się argumentów przeciw konkurentom i wyjątkowo nietrafiony dobór szefów kampanii. Przynajmniej szefów kampanii najbardziej liczących się uczestników wyścigu do Brukseli. Pozostali szefowie to wielka niewiadoma by nie powiedzieć zagadka. Obejrzałem wczoraj starcie pana Dudy z PiS z panem Zwiefką z PO u pani Moniki Olejnik. Przyznam, że pan Duda był bardzo nieporadny. Natomiast pan Zwiefka wręcz prosił się swą postawą o pytanie do swoich szefów kto oddał odpowiedzialność za kampanię w ręce kogoś tak niekompetentnego i tak bardzo nie panującego nad nerwami. Widząc pana Zwiefkę przestałem się dziwić, czemu (o czym pisałem w poprzednim tekście) kampania PO jest taka histeryczna a zacząłem się dziwić jak ktoś tak niestabilny emocjonalnie mógł pracować w ogólnopolskich mediach. Oglądając go nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że dużo lepiej o interesy PO troszczy się pani Olejnik. Ta myśl przyszła mi do głowy w momencie, w którym Duda absolutnie nie potrafił poradzić sobie z odpowiedzią na pytanie „czemu was uznano w sondażu za najbardziej obrażających konkurentów?”. „A choćby dlatego, że tak jak teraz, w kwestii obiektywizmu jest przeważnie dwoje na jednego”. I trudno byłoby pani Olejnik zaprzeczyć, skoro nieco wcześniej uciszyła Dudę prosząc by nie cytował „odległych przykładów” i skupił się na tym, co jest teraz by samemu za chwilę zacytować wszystko, co partia Dudy wyartykułowała o czasów Mieszka I albo i „ab urbe condita”.

Zatem, jak powiedziałem, dzisiejszy ewentualny wybuch miałby wiele walorów. Przede wszystkim ten, że przy ogólnej PiaRowej maliźnie musiałby się wryć w pamięć i mógłby sprawić, że temu czy owemu ręka na samą myśl mogłaby podążyć ku odpowiedniej kratce.

Z wybuchami wiąże się jednak to ryzyko, że przy detonacji czasem samemu można dostać odpryskiem. I to dotkliwiej niż ten, pod kim się detonuje. Pamiętna konferencja i prezentacja dokonań i wynurzeń pani Beaty Sawickiej jest chyba przykładem najlepszym.

W obecnej kampanii najgłośniejszym kapiszonem była chyba sprawa „tajemniczej” pożyczki i równi „tajemniczego” kredytu Jarosława Kaczyńskiego. Choć próbowano sprawić, by detonacja była wyjątkowo głośna, w czym oczywiście celowała pani Wielowiejska sugerując pokrętnie nie wiadomo na jakiej podstawie „Bo jeśli na przykład prezes Kaczyński pożyczył pieniądze w SKOK-u na zerowy procent, to - najogólniej rzecz biorąc - jest to jego nadzwyczajny dochód”*, dziś chyba bardziej ciekawi ludzi co też znaleźć można w ostatnim oświadczeniu Tuska, którego nie zdążono powiesić na stronie Sejmu. Nie zdążono do teraz (godzinny wczesnoranne) choć wobec sugestii przeciwników, że coś tam może być takiego, z czym Tusk nie koniecznie chce się przed wyborami obnosić, jest zwykłym sabotażem.

Oczywiście może być tak, że już nic nie wybuchnie a kampania przejdzie do historii oraz szybko wypadnie nam z pamięci właśnie przez swą wyjątkowo małą i nie przyciągającą uwagi dynamikę. Nieco zdumiewającą zwłaszcza teraz, gdy widać zarazem, jak niewiele dzieli głównych konkurentów i jak bardzo nie opłaci się być drugim.

To, co pozostanie w pamięci najdłużej, to chyba wyniki plebiscytów na najbardziej żenujące materiały wyborcze. Moją liderką jest oczywiście pani od „ruchersów” z wyjątkowo pojemną, jak sama przyznała, dupą, mieszczącą tysiące kilometrów kwadratowych wybrzeży Morza Czarnego i całą naszą klasę polityczną na dodatek. Zaraz za nią jest Piskorski, bawiący się zabawkami oraz wyrównane poziomem przyśpiewki Karskiego i Senyszyn, ubranej w „czerwone korale, czerwone niczym wino”.

Gdyby tak było, nie miałbym nic przeciw temu. Tyle, że do końca dnia pozostało jeszcze trochę czasu a, jak wiadomo, dnia nie należy chwalić przed zachodem. Czy tam przed północą.
 
*http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15988441,Najpierw_PiS_walczy_o_przepisy_korzystne_dla_SKOK_ow_.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=10199882
 
Edit img SK  http://blog.rp.pl/krauze/tag/kampania-wyborcza/
5
5 (3)

12 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
Ja stawiam, że nic nie wybuchnie. Te wybory są tylko po to, żeby kilkanaście osób mogło się obłowić. Wybuchy są szykowane na ważniejsze elekcje. Stąd niezbyt się tym interesuję, a nawet się nie wybieram.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
uważam to za błąd. Jeśli chcemy Europy takiej do jakiej wstępowaliśmy albo przynajmniej mieliśmy nadzieję, że wstępujemy, powinniśmy wzmacniać Konserwatystów w PE (ECR). Do tej frakcji należą min. PiS i brytyjska Partia Konserwatywna.
Jesli pozwolimy na zwycięstwo dotychczas rządzącej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), należą do niej min. PO i CDU, będzie postępowała integracja pod przewodnictwem Niemiec.
Niby jeden głos, ale przecież ziarnko do ziarnka...
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Niby masz rację, ale....

"Teraz PiS - jak przyznają politycy partii - rozważa trzy opcje. Najpoważniejszą jest pozostanie w ECR. Jako że po wyborach prawdopodobnie będzie w niej mniej brytyjskich torysów niż dziś, PiS jako największa partia frakcji będzie mogło obsadzić ważne stanowiska; nie tylko szefa frakcji, lecz także szefa którejś z parlamentarnych komisji, sekretarza generalnego i dodatkowo wiceprzewodniczącego PE. Oprócz tego jest przecież związany z ECR ośrodek naukowy New Direction, który mogliby zasilić polscy eksperci. Odejście Polaków z ECR poważnie pogorszyłoby sytuację tego stronnictwa.

Druga opcja to stworzenie nowej frakcji, co jest przedsięwzięciem tak ryzykownym, jak trudnym. Trzeba by było bowiem zwerbować do niej co najmniej 20 posłów reprezentujących minimum pięć krajów członkowskich. Trud przy budowie frakcji i tak by się zresztą nie opłacił. Taka mało znacząca grupa stałaby się parlamentarnym planktonem, pozbawionym większej roli politycznej.

I wreszcie trzeci wariant: zawarcie porozumienia i dołączenie do EPP. Smaczku dodaje to, że jest tam już PO. W obecnej sytuacji, jeśli trendy przedwyborcze się utrzymają i EPP nie będzie miała zdecydowanej przewagi nad socjalistami, delegacja PiS byłaby ważnym sojusznikiem w walce o podział stanowisk."
http://wiadomosci.dziennik.pl/wybory/news/artykuly/459398,konserwatysci-...

Pozdrawiam :)

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
aż nadto wyraźnie przemawia za tym, że PiS zostanie w ECR. Mam cichą nadzieję, że Orban do niej dołączy (aktualnie w EPP :(
Kanclerzycy i jej sługusowi trzeba dawać odpór na wszystkich możliwych polach.

Jest jeszcze jedna korzyść z wygrania przez PiS wyborów, a wszystko wskazuje na to, że jednak je wygra. Przełamie wreszcie "szklany sufit", stereotyp, że wygrać nie potrafi. Tusk będzie miał wreszcie z kim przegrać.
Nawet jeśli te wybory nie będą miały dla nas tak dużego znaczenia jak krajowe, zaprocentują w przyszłości.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
to odrobinę za mało. Trzeba przynajmniej ruszyć ..... ten tego ;) i pójść zagłosować. Inaczej spowodujesz, że większą wagę będą miały głosy leminżerii.
Odciągać od głosowania można te wszystkie zakute łby, lepiej niech nie szkodzą. Ale samemu nie pójść????????
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
już tylko jedno - w niedzielę pójść na wybory i zgłosować na PiS! laugh
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika ro

ro
Wprawdzie tym razem (wyjątkowo) nie zgadzam się z Szarym Kotem, ale tylko co do motywacji.
Kto z kim i w jakiej konfiguracji będzie się dogadywał w parlamencie Brukseli, obchodzi mnie mniej więcej tak, jak to, co się dzieje na zjeździe KPCh w Pekinie (nie zaprzeczycie, że to też ma wpływ na sprawy polskie...).  Jestem fatalistą: choćby Konserwatyści zdobyli 90% mandatów, choćby Nigel Farage dostał chrypki, to Niemcy i tak zrobią z Europą, co chcą.
Oni i ich serdeczni przyjaciele Rosjanie. 

Najbliższe wybory mają kapitalne znaczenie z innego powodu: Elbląg i Racibórz nie wystarczą.
Prawo i Sprawiedliwość musi wygrać.
A jeszcze bardziej: jeśli demokracja ma jakiś sens, Platforma musi w końcu zacząć przegrywać! 

Idź głosować, proszę!
ro
 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
"Platforma musi w końcu zacząć przegrywać!"

Argument z gatunku "Nie do odparcia" :)
 
Obrazek użytkownika Rosemann

Rosemann
To też. Ale jednak to także wymiar propagandowy. Wynik ma znaczenie.
Pozdrawiam serdecznie

Więcej notek tego samego Autora:

=>>