co nas czeka ?

 |  Written by Andrzej Tatkowski  |  0

Co nas czeka ?

"Lato, lato, lato czeka
Razem z latem czeka rzeka
Razem z rzeką czeka las
A tam ciągle nie ma nas.
." 


   -  Zaraz, chwileczkę; przepraszam  bardzo - co znaczy "nas", jakich "nas" ??
Ja się do żadnego lasu nie wybieram; niechaj się tam zaczaja, choćby na bosaka, młodzież od pana Winnickiego, albo mundurowi czy cywilni przyjaciele  SOWY, po których idą ludzie ze służb ministra Sienkiewicza (też chyba trochę zdenerwowani), a może jacyś inni "oni", do których takoż, lub jeszcze bardziej, nie należę, zatem - jeśli o mnie chodzi - nie mają na co czekać.
Rad jestem, że tam ciągle nie ma nas, w tym lesie, i mam nadzieję, że nie będzie.

***
Idea  tworzenia leśnej partyzantki jest jeszcze powabniejsza od koncepcji guerilli, czyli wojny domowej prowadzonej metodą zamachów i walk ulicznych, a przy tym   jeszcze głupsza, nie zdziwiłbym się więc, gdyby jakaś znudzona czatowaniem mała wspólnota lokalna, młoda jak nasza demokracja, próbowała ją ucieleśnić i poszła w las, by się tam czaić na wroga, póki warunki atmosferyczne pozwalają przetrwać w plenerze i jest szansa, że wróg przybędzie, na przykład, na grzyby (jak podczas stołecznego referendum) albo z zamiarem zanieczyszczenia środowiska odpadami  (niekoniecznie wielkogabarytowymi).

Jest to jednak mniej prawdopodobne, bo i technicznie trudniejsze, niż skrzyknięcie Tysiąca Walecznych (niekoniecznie warszawiaków) na bój, na bój, na krwawy bój, skuteczniej niż czajenie się w krzakach wpływający na wzrost poziomu adrenaliny we krwi uczestników i obserwatorów - którym rosną serca, a także sprawozdawców i komentatorów - którym rosną sondaże, gaże i apanaże.

Na blogowiskach, gdzie niezależnie od pory roku odbywa się rykowisko oraz ruja, słychać znowu bojowe czy ekstatyczne porykiwania, wydawane przez rozjuszone  jelenie i chutliwe łanie (albo odwrotnie), ale i przez kłusowników oraz naganiaczy, wyposażonych w służące do aranżowania tzw. "ustawek" bez udziału osobistego szczwalne wabiki.

Korzystają z nich nie tylko zbieracze poroży, nałogowi garbarze i tajni kuśnierze, ale także smakosze - wielbiciele dziczyzny, i handlarze mięsem z nielegalnego uboju, których jest chyba najwięcej.

Kiedy jeden z drugim wychynie znienacka z internetowej kniei, diabli biorą okresy ochronne, rozpoczynają się krwawe orgie, rzezie niewiniątek i żerowisko różności; na miejskich placach, ulicach i w zaułkach grasują kupy swawolne, chowają się do psiarni zawstydzone ogary, co poszły w las i wróciły z niczym, a wychowawczo zaniedbana dziatwa z nudów zaczyna poszukiwać w internecie przepisów na nowe beztroskie rozrywki albo materiały wybuchowe.

Przerażony staruszek nie ma pojęcia gdzie i jak miałby się schować przed coraz bardziej otaczającą go rzeczywistością, przeto - oderwawszy się od telewizora - próbuje dla kurażu podśpiewywać pod nosem ulubioną piosenkę Starszych Panów ".w mordę daać, w mordę daać..", nim dopadnie go atak kaszlu, - i na tym koniec, bo nie pójdzie przecie "do lasu", ani "na barykady !", ani "na Belweder !"
Chociaż...
***
Lato czeka; mogę i ja, bom ciekaw, co jeszcze "czeka nas".
Przypuszczam, że nie będzie to to, na co i my czekamy, ale mam nadzieję, że się przynajmniej wreszcie dowiem, co to właściwie jest, i co znaczy, to "my".
Ja na to, jak na lato .







    
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>