Tego dnia szef taty Łukaszka oznajmił, że przychodzi do nich coach.
- A czym się zajmuje? - spytał kolega taty, Kubiak.
- Coachingiem.
- A co to ten coaching?
- Tego się właśnie dowiecie, bowiem deleguję was na szkolenie - rzekł z namaszczeniem szef i wyszedł.
Głupio było tak siedzieć w pustym gabinecie szefa więc też wyszli.
- zanim ten gość przyjedzie, to ja zdążę wyskoczyć na małe zakupy - oznajmił Kubiak i oddalił się.
Tata Łukaszka wrócił do swojego stanowiska pracy i odkrył przerażającą rzecz: pancoach już przyjechał! Młody, przystojny, obowiązkowo brodaty, otoczony wianuszkiem wdzięcznych słuchaczek, opowiadał jak to negocjował z przymrozkiem, żeby się cofnął.
I wygrał.
Tata Łukaszka z rozpaczą potrząsnął głową i spojrzał na zegarek. Kubiak nie było.
Pan coach upił łyk specjalnie dla niego przygotowanej kawy i skrzywił się, po czym poprosił o cukier. Panie runęły w stronę kuchni i spotkał je straszny zawód.
W szafce nie było cukru.
- Zróbmy o tym szkolenie! - zaproponował pan coach. - Która z pań chce być moim cukrem?
- Ja!
- Ja!
- To będzie długi dzień - westchnął tata Łukaszka i zerknął na zegarek. Kubiaka nadal nie było.
- Sprawa jest bardzo prosta - dowodził pan coach. - Musimy znaleźć część szafki odpowiedzialną za brak cukru. Która to jest? Oczywiście drzwiczki! I z nimi musimy negocjować!
Tata Łukaszka zrobił facepalma.
- Zaglądamy do szafki... No cóż, cukru nadal nie ma. Nie jest to proste, ale pamiętajmy, że jeśli po porażce nie ma porażki to musi to być sukces.
Pan coach ponownie poszedł do kuchni i zajrzał do szafki.
- Cukru wciąż nie ma. No nic. Nie wolno się poddawać. Zadajcie sobie pytanie. Kim jestem? Kim chcę być? Kim będę, jeśli pozwolę by na mojej drodze stanęła zwykła szafka kuchenna?
Pan coach udał się ponownie do kuchni i coś długo nie wracał. Jedna z pań poszła za nim. Po chwili jej przeraźliwy krzyk przeszył powietrze.
Wszyscy pobiegli do kuchni. Stał pan pan coach i z niesamowitym spojrzeniem wpatrywał się w otwartą szafkę. A tam był cukier.
- Jezu - jęknął ktoś. - Cudotwórca. Wynegocjował od szafki żeby się sama napełniła cukrem...
Dla taty Łukaszka to było już zbyt wiele. Cofał się dyskretnie aż wpadł tyłem na coś.
- Ała! - odezwało się to coś głosem Kubiaka. - Jest już ten coach?
- Jest - odparł tata Łukaszka drewnianym głosem.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniłem. Kolejka w sklepie była i...
- A co kupiłeś?
- Cukier.
- I co z nim zrobiłeś?
- Włożyłem do szafki, a bo co?
--------------
http://gdybym-byl.blogspot.com
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
- A czym się zajmuje? - spytał kolega taty, Kubiak.
- Coachingiem.
- A co to ten coaching?
- Tego się właśnie dowiecie, bowiem deleguję was na szkolenie - rzekł z namaszczeniem szef i wyszedł.
Głupio było tak siedzieć w pustym gabinecie szefa więc też wyszli.
- zanim ten gość przyjedzie, to ja zdążę wyskoczyć na małe zakupy - oznajmił Kubiak i oddalił się.
Tata Łukaszka wrócił do swojego stanowiska pracy i odkrył przerażającą rzecz: pancoach już przyjechał! Młody, przystojny, obowiązkowo brodaty, otoczony wianuszkiem wdzięcznych słuchaczek, opowiadał jak to negocjował z przymrozkiem, żeby się cofnął.
I wygrał.
Tata Łukaszka z rozpaczą potrząsnął głową i spojrzał na zegarek. Kubiak nie było.
Pan coach upił łyk specjalnie dla niego przygotowanej kawy i skrzywił się, po czym poprosił o cukier. Panie runęły w stronę kuchni i spotkał je straszny zawód.
W szafce nie było cukru.
- Zróbmy o tym szkolenie! - zaproponował pan coach. - Która z pań chce być moim cukrem?
- Ja!
- Ja!
- To będzie długi dzień - westchnął tata Łukaszka i zerknął na zegarek. Kubiaka nadal nie było.
- Sprawa jest bardzo prosta - dowodził pan coach. - Musimy znaleźć część szafki odpowiedzialną za brak cukru. Która to jest? Oczywiście drzwiczki! I z nimi musimy negocjować!
Tata Łukaszka zrobił facepalma.
- Zaglądamy do szafki... No cóż, cukru nadal nie ma. Nie jest to proste, ale pamiętajmy, że jeśli po porażce nie ma porażki to musi to być sukces.
Pan coach ponownie poszedł do kuchni i zajrzał do szafki.
- Cukru wciąż nie ma. No nic. Nie wolno się poddawać. Zadajcie sobie pytanie. Kim jestem? Kim chcę być? Kim będę, jeśli pozwolę by na mojej drodze stanęła zwykła szafka kuchenna?
Pan coach udał się ponownie do kuchni i coś długo nie wracał. Jedna z pań poszła za nim. Po chwili jej przeraźliwy krzyk przeszył powietrze.
Wszyscy pobiegli do kuchni. Stał pan pan coach i z niesamowitym spojrzeniem wpatrywał się w otwartą szafkę. A tam był cukier.
- Jezu - jęknął ktoś. - Cudotwórca. Wynegocjował od szafki żeby się sama napełniła cukrem...
Dla taty Łukaszka to było już zbyt wiele. Cofał się dyskretnie aż wpadł tyłem na coś.
- Ała! - odezwało się to coś głosem Kubiaka. - Jest już ten coach?
- Jest - odparł tata Łukaszka drewnianym głosem.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniłem. Kolejka w sklepie była i...
- A co kupiłeś?
- Cukier.
- I co z nim zrobiłeś?
- Włożyłem do szafki, a bo co?
--------------
http://gdybym-byl.blogspot.com
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
(3)