Kolejny sondaż pokazuje tyle, że PiS może zdobyć najwięcej głosów w wyborach i stać się największą partią opozycyjną w sejmie. Dla portalu braci Karnowskich jest to jednak wystarczający powód to formułowania trącących przedwczesnym triumfalizmem tytułów. Jeszcze gorzej, że ten nastrój udziela się co mniej analitycznym czytelnikom tej radosnej twórczości. Ot, ktoś ucieszył się przed chwilą „Mamy ich!”, ktoś inny na moją uwagę, że realnie w tym sondażu Platforma zgarnia 48% odpowiedział kontr-analizą, z której wyszło mu, że jestem debilem… Co samo w sobie może nie jest istotne, pokazuje jednak, jak łatwo wpaść w pułapkę przedwczesnego optymizmu.
Rozmawiamy o dzisiejszym sondażu Millward Brown dla Faktów TVN, który co prawda potwierdza, że wzrost notowań PO, o ile w ogóle nastąpił, był chwilowy, jednak na tym dobre wiadomości się kończą. Popatrzmy.
PiS – 32% (+1 w stosunku do grudnia), PO – 24%, ale, uwaga, w stosunku do poprzedniego sondażu traci tylko 1%, więc porównujemy wyniki badania z innymi sondażami, co samo w sobie jest ryzykowne i mało miarodajne. Nawet jeśli założyć jednak, że faktycznie pomiędzy jednym a drugim sondażem MB nastąpiły zmiany poparcia dwóch największych partii, to, co dzieje się niżej, nie daje powodów do optymizmu. SLD zdobywa tu 10%, zaś Ruch Palikota i PSL – po 7. Gowina ani Ziobry, czyli partii, które chcąc nie chcąc najprędzej mogłyby tworzyć koalicję z PiS, nie widzę tu w ogóle. Nie znaczy to, że za nimi jakoś szczególnie tęsknie, niemniej przy tych nieszczęsnych 32% mogliby się jednak na coś ostatni raz przydać, przed zasłużoną konsumpcją w charakterze przystawki. Co więcej, nawet zakładając mocno podejrzaną i z góry skazaną na zbyt duże kompromisy koalicję z PSL, może być kłopot z większością, chyba, że jakieś ułamki, w połączeniu z zachowaniem bieżącej ordynacji, jednak uratują sytuację.
Tymczasem jednak wciąż rację mają niestety pewni siebie politycy Platformy, z których najlepiej ujął to Adam Szejnfeld, sumujący wszystkie głosy potencjalnie oddane na pozostałe partie (nie licząc PiS) jako poparcie dla Platformy. My tymczasem mamy najwyraźniej – jeśli oczywiście jesteśmy wyborcami Jarosława Kaczyńskiego - entuzjazmować się, że PiS zamiast 31% zdobywa akurat 32% i pisać komentarze, pokazujące, jak to pewnie się czujemy. A potem iść spać. Rozluźnieni, zdemobilizowani i pewni zwycięstwa. Byłoby miło móc wierzyć, że to nie o to chodzi, że ktoś, kto wymyśla te tytuły ulega jedynie pokusie myślenia życzeniowego. Ale jeśli tak, to chyba też trochę głupio, prawda?
Jeśli chcemy, aby Platforma nie rządziła Polską przez trzecią kadencję, mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia. To, że część głosów wędruje od partii Tuska do jej potencjalnych koalicjantów, jest dobre o tyle tylko o ile uznamy Platformę za najgorsze, co może się w Polsce zdarzyć. Jeśli jednak poparcie to przepłynie – na co na szczęście się nie zanosi na razie, ale to 7% już kilka razy pogrzebanego Palikota może budzić niepokój – do Twojego Ruchu, możemy zobaczyć tę partię w koalicji rządowej. Co prawda w tym samym momencie możemy też powitać część frakcji konserwatywnej PO w szeregach opozycji i ostatecznie wyjść na swoje, nie liczyłbym jednak na to – Jarosław Gowin pokazał, że to środowisko potrafi bardzo długo hamletyzować, jest tak samo niepewne, jak nieliczne.
W związku z tym wszystkim proponowałbym duży dystans nie tylko do sondaży, ale i do tytułów, którymi lubią opatrywać je niektórzy kojarzeni z prawicą dziennikarze. Radość zostawmy sobie na po wyborach, jeśli oczywiście będziemy mogli wówczas zająć się tym, na co tak bardzo czekamy. Wyborcy PiS kibicowaniem premierowi i jego ministrom, zaś dziennikarze niepokorni krytykowaniem rządu Prawa i Sprawiedliwości, oczywiście z pozycji konserwatywnych, estetycznych i patriotycznych. Ale jeszcze nie teraz.
Rozmawiamy o dzisiejszym sondażu Millward Brown dla Faktów TVN, który co prawda potwierdza, że wzrost notowań PO, o ile w ogóle nastąpił, był chwilowy, jednak na tym dobre wiadomości się kończą. Popatrzmy.
PiS – 32% (+1 w stosunku do grudnia), PO – 24%, ale, uwaga, w stosunku do poprzedniego sondażu traci tylko 1%, więc porównujemy wyniki badania z innymi sondażami, co samo w sobie jest ryzykowne i mało miarodajne. Nawet jeśli założyć jednak, że faktycznie pomiędzy jednym a drugim sondażem MB nastąpiły zmiany poparcia dwóch największych partii, to, co dzieje się niżej, nie daje powodów do optymizmu. SLD zdobywa tu 10%, zaś Ruch Palikota i PSL – po 7. Gowina ani Ziobry, czyli partii, które chcąc nie chcąc najprędzej mogłyby tworzyć koalicję z PiS, nie widzę tu w ogóle. Nie znaczy to, że za nimi jakoś szczególnie tęsknie, niemniej przy tych nieszczęsnych 32% mogliby się jednak na coś ostatni raz przydać, przed zasłużoną konsumpcją w charakterze przystawki. Co więcej, nawet zakładając mocno podejrzaną i z góry skazaną na zbyt duże kompromisy koalicję z PSL, może być kłopot z większością, chyba, że jakieś ułamki, w połączeniu z zachowaniem bieżącej ordynacji, jednak uratują sytuację.
Tymczasem jednak wciąż rację mają niestety pewni siebie politycy Platformy, z których najlepiej ujął to Adam Szejnfeld, sumujący wszystkie głosy potencjalnie oddane na pozostałe partie (nie licząc PiS) jako poparcie dla Platformy. My tymczasem mamy najwyraźniej – jeśli oczywiście jesteśmy wyborcami Jarosława Kaczyńskiego - entuzjazmować się, że PiS zamiast 31% zdobywa akurat 32% i pisać komentarze, pokazujące, jak to pewnie się czujemy. A potem iść spać. Rozluźnieni, zdemobilizowani i pewni zwycięstwa. Byłoby miło móc wierzyć, że to nie o to chodzi, że ktoś, kto wymyśla te tytuły ulega jedynie pokusie myślenia życzeniowego. Ale jeśli tak, to chyba też trochę głupio, prawda?
Jeśli chcemy, aby Platforma nie rządziła Polską przez trzecią kadencję, mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia. To, że część głosów wędruje od partii Tuska do jej potencjalnych koalicjantów, jest dobre o tyle tylko o ile uznamy Platformę za najgorsze, co może się w Polsce zdarzyć. Jeśli jednak poparcie to przepłynie – na co na szczęście się nie zanosi na razie, ale to 7% już kilka razy pogrzebanego Palikota może budzić niepokój – do Twojego Ruchu, możemy zobaczyć tę partię w koalicji rządowej. Co prawda w tym samym momencie możemy też powitać część frakcji konserwatywnej PO w szeregach opozycji i ostatecznie wyjść na swoje, nie liczyłbym jednak na to – Jarosław Gowin pokazał, że to środowisko potrafi bardzo długo hamletyzować, jest tak samo niepewne, jak nieliczne.
W związku z tym wszystkim proponowałbym duży dystans nie tylko do sondaży, ale i do tytułów, którymi lubią opatrywać je niektórzy kojarzeni z prawicą dziennikarze. Radość zostawmy sobie na po wyborach, jeśli oczywiście będziemy mogli wówczas zająć się tym, na co tak bardzo czekamy. Wyborcy PiS kibicowaniem premierowi i jego ministrom, zaś dziennikarze niepokorni krytykowaniem rządu Prawa i Sprawiedliwości, oczywiście z pozycji konserwatywnych, estetycznych i patriotycznych. Ale jeszcze nie teraz.
(12)
18 Comments
Uczciwe wybory ?
28 January, 2014 - 02:05
Nessun Dorma
28 January, 2014 - 23:19
"Uczciwe wybory ?
Trudno wierzyć, by PO mająca na sumieniu Smoleńsk, tak łatwo oddała się pod sąd "Pierwszy wpis i praktycznie już pozamiatanę...
Pozdrawiam.
Budyń
28 January, 2014 - 09:04
Serdecznie pozdrawiam.
Właściwe to jedynie „wariant
28 January, 2014 - 11:54
Właściwe to jedynie „wariant węgierski” ma możliwość pozamiatania tej stajni Augiasza w jakiej żyjemy. Wszystkie inne półśrodki zamrożą istniejący układ nie prowadząc do żadnych radykalnych zmian, blokując możliwość rozliczenia rządów PO. Stąd te wyniki sondaży są (nawet uznając je za prawdziwe) potwierdzeniem tego co Budyniu piszesz, są jedynie potwierdzeniem tego, że PiS będzie jeszcze większą opozycją i nic więcej. Masz rację, nie ma się z czego cieszyć.
Pozdrawiam germario
Czekamy na wariant węgierski
28 January, 2014 - 18:05
Lecz aby zrealizować taki wariant, trzeba wykonać wieloletnią "niewdzięczną" pracę, jaką wykonał Orban i jego ludzie w terenie, aby poszerzyć znacznie swój elektorat.
Czekamy na ten ruch ze strony PiS, ciągle bez skutku.
Na Węgrzech było to utworzenie w 2002 roku nieformalnych Kręgów Obywatelskich pod auspicjami Fundacji Przymierze dla Narodu. Po miesiącu powstało wtedy 7 tys takich organizacji. Wtedy wielu działaczy Fideszu widziało w tym zagrożenie swego bytu. Czy nie jest tak u nas?
Efektem tej pracy było to, (po ośmiu latach) że już w pierwszej turze 11 kwietnia 2010 (ciekawa data - dla nas - znak) wygranie wyborów. Fidesz zdobył wtedy 52,7 % głosów (a socjaliści 19,3%) zdobywając przewagę wystarczającą nawet do zmiany konstytucji!
powinniśmy oswajać się prędzej
28 January, 2014 - 23:30
I może tak być że będziemy mieć (jak to najczęsciej już bywało) wszystkich przeciw sobie.
Darski zwrócił niedawno uwagę na całkiem smaczny aspekt ewentualnej zmiany. Zwrócił uwagę na to że nie ma w III RP grupy bardziej zdemoralizowanej niż ........ sędziowie.
Koalicja z PSL?
28 January, 2014 - 14:00
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
@Smok
28 January, 2014 - 16:48
Odsyłam do artykułów.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Danz: Ależ wierzę, - nie, wiem - że
28 January, 2014 - 17:36
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Nie wierzę że jakiekolwiek
28 January, 2014 - 15:49
PiS zapłacił wysoką,
28 January, 2014 - 18:24
Osobna sprawa to praca u podstaw. Pozostało tylko 1,5 roku, aby powiększyć elektorat. I pytanie, czy "doradców" chcących pójść na skróty i szybko do władzy, stać będzie na wysiłek takiej pracy?
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Kocie
28 January, 2014 - 18:48
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
I tu właśnie zaczyna się
28 January, 2014 - 18:54
Co ma zrobić Kaczyński w 2015
28 January, 2014 - 19:15
Przede wszystkim (a jest jeszcze trochę czasu) do takiego kłopotu nie dopuszczać.
Pogonić ludzi do roboty. Jeżeli im się nie chce, znaleźć takich, co zechcą.
Wskazał Orban, jak zwyciężać mamy.
A po wyborach myśleć (jak już będzie musiał) z kim wchodzić w układ, a z kim nie,
(chyba że chce myśleć o wspólnych listach wyborczych).
Mister d'Hondt dyktuje teraz prawa.
@Tomasz A S
28 January, 2014 - 19:29
Swoją drogą, to czekam na jakąś sensowną analizę socjologiczną, który wytłumaczy mi kim jest ten "wyborca centrowy", tak często przytaczany w rozważaniach socjologiczno-politycznych. Momentami odnoszę wrażenie, że jest to postać mityczna, coś w rodzaju białego kruka, albo skrzyżowania centaura z potworem z Loch Ness.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Wyborca centrowy
28 January, 2014 - 20:13
Danz,
28 January, 2014 - 19:37
Ale z PSL-em? Idzie z każdym, kto da profity, zazwyczaj jest "języczkiem u wagi" i doskonale o tym wie, dlatego może żyłowć koalicjanta do granic wytrzymałości, dostając konfitury i nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za rządzenie.
Rząd, który przejmie władzę jesienią 2015 roku będzie miał krytyczną sytuację: zubożony, a właściwie rozgrabiony kraj, gigantyczny dług publiczny, zapaść demograficzna, pasożytujące banki.... Do rządzenia w takich warunkach potrzeba mężów stanu, a nie przestępców albo drobnych cwaniaczków.
Czy w takiej sytuacji wzięcie sobie na głowę rozglądajacego się wyłącznie za przywilejami i prawdopodobnie szantażującego ewentualnym odejściem koalicjanta ma sens?
Może to, co napiszę zabrzmi okrutnie, ale jeśli PiS nie otrzyma w wyborach większości wystarczjącej do samodzielnego rządzenia, będzie to znaczyło, że społeczeństwo za mało jeszcze oberwało... Może nie należy go uszczęśliwiać na siłę???
Ale wcześniej należy wykonać kawał ciężkiej roboty. Wszyscy ci, którzy tak zabiegają o dostęp do ucha Prezesa i liczą na stołki, powinni zostać wysłani w teren, do Polski powiatowej, bo tam mają największe szanse na pozyskanie nowych wyborców. A na listy wyborczemogą być wciągani za efekty.
Tylko to da szansę na zwycięstwo, a jeśli się nie uda, przynajmniej będą mogli powiedzieć, ze zrobili wszystko, co się dało.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Kawał ciężkiej roboty
29 January, 2014 - 12:48
„Ale wcześniej należy wykonać kawał ciężkiej roboty. Wszyscy ci, którzy tak zabiegają o dostęp do ucha Prezesa i liczą na stołki, powinni zostać wysłani w teren, do Polski powiatowej, bo tam mają największe szanse na pozyskanie nowych wyborców. A na listy wyborczemogą być wciągani za efekty.
Tylko to da szansę na zwycięstwo, a jeśli się nie uda, przynajmniej będą mogli powiedzieć, ze zrobili wszystko, co się dało. „
Szary Kocie właśnie w sobotę w PiS było podsumowanie wizyt w powiatach. Kto, kiedy, gdzie i okazało się, że właściwie w całym kraju, we wszystkich powiatach odbyły się spotkania z liderami.
Ludzie pracują na tzw. dole ale …..
Po ostatnich wyborach parlamentarnych okazało się, że uciekinierzy do SP spustoszyli PiS w swoich okręgach. Ja w tym czasie byłem sympatykiem ale, po tym co widziałem, zapisałem się do partii aby pomoc praktycznie jednej pozostałej osobie. Powoli przychodzili chętni i udało się odbudować lokalne struktury i właśnie ci nowi ludzie pracują na dole ale starzy etatowi działacze za przyzwoleniem posła …..praktycznie rozwalają od środka region aby go przejąć.
W czym problem, dlaczego tak się dzieje?
Otóż, moim zdaniem, problem polega na tym, że ci nowi ( w tym i ja) przyszli już po 10.04.2010 i z innymi intencjami, natomiast starzy uciekinierzy wracają aby obsadzić się na stanowiskach.
Chcecie coś pożytecznego zrobić to zapiszcie się do PiS i tam u siebie, w regionie kontrolujcie to co się dzieje w środku.
Kaczyński nie jest w stanie zapanować nad wszystkim a obrywa za wszystkich.