Wrażenia Krzyżowca (2)

 |  Written by Szary Kot  |  18
Z braku czasu nieco zaniedbałam swoje wpisy na blogu. Pora więc opowiedzieć o kolejnym dniu pielgrzymowania po Ziemi Świętej.

Z samego rana jedziemy do Bajt Sahur, czyli na Pole Pasterzy leżące na obrzeżach Betlejem. Według tradycji właśnie tam przebywali pasterze i tam usłyszeli wiadomość o narodzeniu Boga. Najpierw masza święta, a później spacer po ogrodzie i grotach, które były schronieniem pasterzy. Urzeka mnie roślinność. To, co u nas małe, skrzętnie pielęgnowane w doniczkach, tam duże, rozłożyste, kwitnące (u nich też jest zima, styczeń).




Później wizyta w pobliskim sklepie z pamiątkami i dewocjonaliami. Ważne, aby takie rzeczy kupować, o ile to możliwe, po stronie palestyńskiej. Po stworzeniu z Palestyny getta, wielu z jej mieszkańców straciło źródła utrzymania. Teraz najczęściej żyją z turystyki i właśnie z wyrobu pamiątek. Szczególnie chrześcijanie palestyńscy.
Najbardziej popularne są wyroby z drewna oliwnego: różańce, krzyżyki jerozolimskie, ozdoby choinkowe. Sporo jest także wyrobów z malachitu, ciemnozielonego minerału, często występującego w Izraelu.  Wprawdzie to nie jest "mój" kolor, ale.....  Bóg mówi o Jerozolimie: "Oto Ja osadzę twoje kamienie na malachicie". Iz. 54, 11.  Ma być malachit i już. Mąż kupuje mi więc niewielki kamień w formie wisiorka smiley

Kolejny etep - jedziemy do Ein Karem, niedaleko Jerozolimy, tam urodził sie św. Jan.


Dwa ważne miejsca. Położony wyżej, na stoku góry, letni dom kapłana Zachariasza. Dziś już oczywiście nie ma tam tego domu, jedynie kościół upamiętniający spotkanie Maryi, która "poszła z pospiechem w góry", aby podzielić sie radością, że będzie matką Masjasza i Elżbiety, jej krewnej.



Niżej, gdzie znajdował się właściwy dom Elżbiety i Zachariasza, miejsce upamiętniające narodzenie św. Jana




W tym czasie nie ma tam innych grup, mamy więc okazję, aby zatrzymać się przez chwilę i odmówić dziesiątkę różańca, rozważając spotkanie dwóch kobiet.

I kolejne miejsce. Instytut Yad Vashem. Rozległy teren utrzymany w nowoczesnym, minimalistycznym stylu.  I mnóstwo drzew, a przy nich tabliczki z imionami i nazwiskami tych, którzy Żydów ratowali. Najwięcej tabliczek poświęconych Polakom.
Wchodzimy do budynku, gdzie zgromadzone są prochy z obozów koncentracyjnych. Płonie tam wieczny ogień.

I jeszcze jedno miejsce, które na mnie robi największe wrażenie, sala poświęcona dzieciom - ofiarom holokaustu. Nie mam zdjęć, gdyż tam nie wolno ich robić. Przez ok. 5-10 min przechodzi sie nieco krętym tunelem, wzdłuż barierki. Ściany obudowane są wieloma lustrami ustawionymi pod różnymi kątami. Poza pięcioma świecami nie pali się tam żadne światło. Jednak system luster i wielokrotnych odbić wywołuje wrażenie, jakby tych maleńkich płomieni były miliony.
Po wyjściu z tego miejsca widzimy pomnik poświęcony Januszowi Korczakowi


Mam mieszane uczucia. Z jednej strony miejsce przygniata, z drugiej dowiadujemy się, że wyrażenie "polskie obozy koncentracyjne" to tutaj norma, nie dementuje się go.

I wreszcie ostatnie zwiedzane tego dnia miejsce. Wracamy do Betlejem, idziemy do Bazyliki Narodzenia. Świątynia zbudowana w IV w., później przebudowywana w VI i XII. Zachowały się w niej między innymi mozaiki z IV wieku



Aktualnie opiekę nad nią sprawują mnisi prawosławni. Gdy weszliśmy do bazyliki trwały śpiewane nieszpory w języku greckim. Piękne! Trzeba było prędko ustawić się w kolejce, aby zejść do groty narodzenia, a ja miałam ochotę stać i słuchać, słuchać....


Długa kolejka, schodzimy w dół, do groty narodzenia. Miejsce narodzenia wskazuje wmurowana metalowa gwiazda.


Każdy z nas ma tylko kilka, może kilkanaście sekund, aby uklęknąć, dotknąć...
Właśnie tak to wygląda, z jednej strony wielka tajemnica, Wcielenie Boga, z drugiej kolejki, pośpiech.
Obok bazyliki katolicki kościół, a pod nim groty, w których chronił się św. Hieronim, gdy pracował nad tłumaczeniem Biblii z języka hebrajskiego i greckiego na łacinę zwanym Wulgatą.


Z bazyliki, wąskimi uliczkami, które są jednym wielkim bazarem, wracamy do hotelu. Ciekawy ten hotel, stoi w najwyższym miejscu Betlejem. Mieszkamy na 5. piętrze. Cudne widoki. Na zdjęciu wprowadzającym widok z naszego pokoju o wschodzie słońca.
 
4.9375
4.9 (16)

18 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
obiecuję poprawę, że nie będę juz tak odkładać i że będzie to przedostatni raz wink
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Ciekawie snujesz Szara kotko tę opowieść i przyjemnie się ją czyta.  Załączone zaś fotki pozwalają to wszystko jeszcze lepiej sobie wyobrazić. Brakuje mi tylko fotki malachitu.
Nie wiem dlaczego, ale ten kamień zawsze mnie fascynował. Jego zieleń jest niepowtarzalna i urzekająca, więc myślę, że masz fajną pamiątkę. Szkoda, że jest dość drogi, ale myślę, że jeszcze trafi mi się okazja na jakiejś giełdzie minerałów.
Serdecznie pozdrawiam i zazdroszczę wrażeń.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
próbowałam zrobić zdjęcie temu mojemu malachitowi. Niestety nie mam pod ręka aparatu, poszedł się naprawiać, więc robiłam komórką i wszystkie zdjęcia wyszły rozmyte :(  Sam zobacz:


Jedynie masz ogólny pogląd, jak wygląda.
Masz rację, malachity są dość drogie, ale ten mój jest bardzo mały, więc męża nie zbankrutowałam ;))))

 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Nawet to nieostre zdjęcie nie jest w stanie ukryć jego piękna.
Dzięki za fotkę.
Jeszcze raz pozdrawiam.
Obrazek użytkownika Ursa Minor

Ursa Minor
lubię te Twoje notki z peregrynacji po Ziemi Świętej :-)

Dziękuję.

Serdeczności.Ursa  Minor
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
pięknie dziękuję :)
Z następną postaram się nie zwlekać tak długo ;)))
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
jak mogę laugh

I serdecznie pozdrawiam!
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Piękne  wspomnienia! Niesamowite miejsca! Wspaniale je przybliżyłaś Kotko! Czuję znów, jakbym tam właśnie była. Yad Vashem nie widziałam - przyznam, że jakoś broniłam się przed tym. Tymbardziej - WIELKIE DZIĘKI!
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
też się nie wyrywałam. Był w programie. Ale nie żałuję, że byłam, robi duże wrażenie.
Poczyniłam też ciekawe obserwacje. W tym samym czasie było tam sporo młodziezy izraelskiej. Zapewne obowiązkowe, szkolne wizyty. Nie wygladali na przejętych. Najlepiej określi ich przymiotnik: rozbawieni.
Nasza przewodniczka, Polka, mieszkająca w Izraelu, opowiadała o tym, jak tam wychowuje się dzieci. Tak zwane wychowanie bezstresowe doprowadzone do perfekcji, w dodatku z ideologią w tle. Wszystko im wolno, bo przeciez ich naród cierpiał, bo przodkowie ginęli, niech więc one mają lepiej. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że tego narodu nie zniszczyło prawie 2000 lat rozproszenia, zniszczy wychowanie.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika JaN

JaN
Dzięki za wspomnienia bo dzięki nim sam poczułem się jak bym tam był. Modlę się o to żeby mieć możliwość zwiedzać sanktuaria w europie i na innych kontynentach. Ale razem z żoną. 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Życzę zatem dobrych, ciekawych podróży.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
Dziękuję za część drugą wrażeń, robią wrażenie!
 
Chciałabym tam kiedyś być. Może się zdarzy... Ale mam stamtąd różaniec z różanego drewna (jest różowy i naprawdę pachnie!), prezent i zarazem pamiątka przywieziona dla mnie przez znajomą siostrę zakonną.

Na podstawie pudełeczka krótka modlitwa:
 
O, Immaculate Virgin Mary, you are the refuge of sinners, the health of the sick, and the comfort of te afflicted. By your appearances at the Grotto of Luordes you made it a privileged sanctuary where your favors are given to people from all over the world. Dear Mother, with confidence I beg you to pray for me to God, that He may grant my requests according to His Will. Amen

Mam nadzieję, że nie masz mi za złe umieszczenie tej modlitwy.

Pozdrawiam i czekam na kolejna opowieść i zdjęcia.

 

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Dzięki za tekst modlitwy.
Też kiedyś dostałam pachnący różaniec z drewna różanego, ale była to pamiątka z Rzymu.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Zaczytałam się :)
Wspaniała relacja z podróży.
Szary Kocie, mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy :)

A tak na marginesie - jestem wielbicielką malachitu :)
A tutaj moje ulubione malachitowe "trofeum".
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
uroczy ten zielony słonik smiley
I piękne, ostre zdjęcie!. Dobrze, że je zamieściłaś, w przeciwieństwie do mojego blush  dobrze widać strukturę minerału. Mój ma więcej ciemnych, prawie czarnych żyłek.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>