Pomimo szumnych obietnic władz komunistycznych drastyczny wzrost cen w 1982 roku nie spowodował zwiększenia ilości towarów na rynku.
W 1982 roku do sklepów trafiło zaledwie 35% mięsa, dostępnego w poprzednim roku oraz zaledwie 13% kawy. Nadal niemal wszystko trzeba było zdobywać, załatwiać, kombinować, mieć „dojście”, czy „ciocię” w sklepie mięsnym, „wujka” w sklepie meblowym, itp. W cenie było „dojście” także do zakupu rajstop, papieru toaletowego, skarpetek, pomarańczy, dobrej książki czy skierowania na wczasy nad morzem. I tak np. „dojście” do sklepu mięsnego kosztowało pół litra dwa razy na miesiąc.
Nic więc dziwnego, że kolejki były coraz dłuższe – np. na kupno pralki w Warszawie lub Krakowie czekano niemal 300 godzin. Pojawiła się nowa profesja: „stacza kolejkowego”, który za pieniądze czekał przed sklepem na dostawę. Miał on specjalny ekwipunek, składający się ze składanego taboretu, latarki (niezbędnej w nocy), termosu z herbatą, kanapek i czegoś na rozgrzewkę.
W związku z „utrzymującą się ciągle trudną sytuacją w grupie artykułów przemysłowych”, ministerstwo handlu wewnętrznego wprowadziło przedpłaty za niektóre artykuły „trwałego użytku” (m.in.: telewizory kolorowe, magnetofony, adaptery stereofoniczne, odbiorniki radiowe hi-fi, pralki chłodziarko-zamrażarki oraz meble w kompletach) połączone z losowaniem. Sklepy przyjmowały przedpłaty, dokonując następnie wśród osób, które je wniosły losowania. Obowiązywała przy tym zasada, że jedna rodzina mogła wnieść przedpłatę wyłącznie na jeden artykuł tego samego rodzaju lub na 2-3 różne.
Upowszechniła się instytucja „produktu zastępczego”. W związku z „przejściowymi trudnościami” z ziarnem kakaowym w sprzedaży pojawiły się „wyroby czekoladopodobne”, czyli pewien substytut czekolady, dostępny bez kartek. W sklepach sprzedawano także „odpady pończosznicze na wagę”. Z powodu stałego niedoboru gumek do sklepów skierowano bieliznę wiązaną sznurowadłami. Z braku butelek dla niemowląt matki zakładały smoczki na butelki po wódce. Non stop brakowało papieru toaletowego – nic więc dziwnego, iż z zazdrością patrzono na ulicy na szczęśliwców z wieńcem rolek papieru na szyi. Z piwnic bardzo często kradziono zgromadzone zapasy papieru toaletowego.
W dobie powszechnych braków wysoko ceniono rady, jak przedłużyć żywot starzejących się przedmiotów i materiałów. „Kalkę mocno już zużytą – radzono w prasie – można łatwo odnowić. Trzeba ją położyć jednym rogiem na brzegu stołu, kalkującą stroną do góry, róg ten przycisnąć czymś cięższym, żeby się nie zsunął. Przeciwny koniec uchwycić w powietrzu lewą ręką, prawą zaś wziąć zapalona zapałkę i lekko podgrzewać kalkę od spodu. Pod wpływem ciepła kalkująca powierzchnia „rozlewa się” pokrywając wytarte miejsca równą warstwą i kala jest jak nowa”. Uff.
Rubryki kulinarne w pismach pełne były przepisów, jak domowym sposobem stworzyć choć namiastkę potraw „luksusowych”. I tak: „płatki owsiane z lekka przyrumienione na złotawy kolor wyglądają jak usiekane migdały lub orzechy” – zapewniała gazeta. Na uroczyste okazje zalecano podawanie „tortu z czerstwego chleba żytniego”.
Od tego oblicza nędzy i szarzyzny opakowań zastępczych kolorową plama odbijały sklepy „Peweksu”, nazywane niekiedy „muzeami mięsa”.
W obliczu powszechnych niedoborów kwitła spekulacja oraz szmugiel – jak za okupacji niemieckiej - mięsa ze wsi do miasta. Tyle, że „u baby” kilogram np. cielęciny kosztował 2-3 razy drożej niż w sklepie, gdzie jej jednak nie uświadczyło.
Spekulacją było w ogóle „trudnienie się sprzedażą przez osoby do tego nieuprawnione” lub nadmierne gromadzenie towarów. Groziły za to wysokie grzywny, a nawet więzienie. W 1982 roku władze wydały formalnie zdecydowaną walkę spekulacji, powołując „na różnych szczeblach” specjalne „komórki antyspekulacyjne”. Zaktywizowano także milicją, wojsko, Naczelną Izbę Kontroli, Państwową Inspekcję Handlu. Prasa i telewizja codziennie informowały o sukcesach władz na tym polu.
W wielu zakładach pracy przeprowadzano kontrole, które ujawniały „nadużycia”, w tym „nieprawidłową gospodarkę kartkami mięsnymi i deputatowymi”. W jednym z zakładów komisja stwierdziła, że „każdy z pracowników otrzymywał 120 jaj miesięcznie, kiedy szary obywatel przydziałowe 8 jaj”.
Tylko w województwie krakowskim w jednym miesiącu przeprowadzono kontrole „379 obiektów, spenetrowano 79 melin, 200 pojazdów”, w wyniku czego „wszczęto 38 postępowań przygotowawczych i 5 spraw o nielegalna produkcję alkoholu, 73 wnioski skierowano do kolegiów orzekających, mandatami ukarano 97 osób”. Jednocześnie ujawniono przypadki zawyżania cen towarów, ukrywania ich przed klientami na „łączną wartość 348 580 tyś. zł”.
W czasie innej kontroli funkcjonariusze MO ujawnili w mieszkaniu kierownika działu zaopatrzenia w zakładach miejskich: „5 chłodziarek, 2 zamrażarek, 4 pralki automatyczne, 5 kompletów mebli, 6 dywanów, 4 radia samochodowe, 700 l benzyny, 118 kg szynki, 219 butelek spirytusu oraz 4 samochody, w tym 3 zakonserwowane na stałe, bez rejestracji”.
W specjalnym raporcie komisja z dumą stwierdzała, iż „rzecz w tym, aby normalny obywatel nie był narażony na działalność spekulantów, nie był od nich uzależniony i przez nich wyzyskiwany. Teraz, kiedy kraj narażony jest na skutki głębokiego kryzysu, jakiego nie przeżywał w swojej powojennej historii – ze szczególną konsekwencją tępić trzeba wszelkie przejawy żerowania na zwykłych, uczciwych ludziach”.
„Dla pełniejszego wykorzystania masy mięsnej – Centralna Komisja Walki ze Spekulacją – zaproponowała, aby podczas wszystkich spędów żywca działały społeczne komisje nadzorujące przebieg skupu”. Pomimo tych, groteskowych działań, jedynie na bazarach można było kupić w 1982 roku „nielegalne” mięso.
W całym kraju uruchomiono specjalną infolinię, apelując do wszystkich „uczciwych obywateli”, aby zapamiętali numer telefonu antyspekulacyjnego (22 72 08) i dzwonili, kiedy zauważa jakieś niesprawiedliwości. Podobno telefon dzwonił bez przerwy.
Wybrana literatura:
A. Dudek – Ślady PeeReLu: ludzie, wydarzenia, mechanizmy
A. Paczkowski – Pół wieku dziejów Polski: 1939-1989
W. Roszkowski – Najnowsza historia Polski
Z. Landau, W. Roszkowski – Polityka gospodarcza II RP i PRL
Stan wojenny w Polsce (1981-1983)
Z. Zblewski – Leksykon PRL-u
zdjęcie za:
http://somedayinprp.blogspot.com/2009/03/crisis-in-1980-caused-many-prob...
W 1982 roku do sklepów trafiło zaledwie 35% mięsa, dostępnego w poprzednim roku oraz zaledwie 13% kawy. Nadal niemal wszystko trzeba było zdobywać, załatwiać, kombinować, mieć „dojście”, czy „ciocię” w sklepie mięsnym, „wujka” w sklepie meblowym, itp. W cenie było „dojście” także do zakupu rajstop, papieru toaletowego, skarpetek, pomarańczy, dobrej książki czy skierowania na wczasy nad morzem. I tak np. „dojście” do sklepu mięsnego kosztowało pół litra dwa razy na miesiąc.
Nic więc dziwnego, że kolejki były coraz dłuższe – np. na kupno pralki w Warszawie lub Krakowie czekano niemal 300 godzin. Pojawiła się nowa profesja: „stacza kolejkowego”, który za pieniądze czekał przed sklepem na dostawę. Miał on specjalny ekwipunek, składający się ze składanego taboretu, latarki (niezbędnej w nocy), termosu z herbatą, kanapek i czegoś na rozgrzewkę.
W związku z „utrzymującą się ciągle trudną sytuacją w grupie artykułów przemysłowych”, ministerstwo handlu wewnętrznego wprowadziło przedpłaty za niektóre artykuły „trwałego użytku” (m.in.: telewizory kolorowe, magnetofony, adaptery stereofoniczne, odbiorniki radiowe hi-fi, pralki chłodziarko-zamrażarki oraz meble w kompletach) połączone z losowaniem. Sklepy przyjmowały przedpłaty, dokonując następnie wśród osób, które je wniosły losowania. Obowiązywała przy tym zasada, że jedna rodzina mogła wnieść przedpłatę wyłącznie na jeden artykuł tego samego rodzaju lub na 2-3 różne.
Upowszechniła się instytucja „produktu zastępczego”. W związku z „przejściowymi trudnościami” z ziarnem kakaowym w sprzedaży pojawiły się „wyroby czekoladopodobne”, czyli pewien substytut czekolady, dostępny bez kartek. W sklepach sprzedawano także „odpady pończosznicze na wagę”. Z powodu stałego niedoboru gumek do sklepów skierowano bieliznę wiązaną sznurowadłami. Z braku butelek dla niemowląt matki zakładały smoczki na butelki po wódce. Non stop brakowało papieru toaletowego – nic więc dziwnego, iż z zazdrością patrzono na ulicy na szczęśliwców z wieńcem rolek papieru na szyi. Z piwnic bardzo często kradziono zgromadzone zapasy papieru toaletowego.
W dobie powszechnych braków wysoko ceniono rady, jak przedłużyć żywot starzejących się przedmiotów i materiałów. „Kalkę mocno już zużytą – radzono w prasie – można łatwo odnowić. Trzeba ją położyć jednym rogiem na brzegu stołu, kalkującą stroną do góry, róg ten przycisnąć czymś cięższym, żeby się nie zsunął. Przeciwny koniec uchwycić w powietrzu lewą ręką, prawą zaś wziąć zapalona zapałkę i lekko podgrzewać kalkę od spodu. Pod wpływem ciepła kalkująca powierzchnia „rozlewa się” pokrywając wytarte miejsca równą warstwą i kala jest jak nowa”. Uff.
Rubryki kulinarne w pismach pełne były przepisów, jak domowym sposobem stworzyć choć namiastkę potraw „luksusowych”. I tak: „płatki owsiane z lekka przyrumienione na złotawy kolor wyglądają jak usiekane migdały lub orzechy” – zapewniała gazeta. Na uroczyste okazje zalecano podawanie „tortu z czerstwego chleba żytniego”.
Od tego oblicza nędzy i szarzyzny opakowań zastępczych kolorową plama odbijały sklepy „Peweksu”, nazywane niekiedy „muzeami mięsa”.
W obliczu powszechnych niedoborów kwitła spekulacja oraz szmugiel – jak za okupacji niemieckiej - mięsa ze wsi do miasta. Tyle, że „u baby” kilogram np. cielęciny kosztował 2-3 razy drożej niż w sklepie, gdzie jej jednak nie uświadczyło.
Spekulacją było w ogóle „trudnienie się sprzedażą przez osoby do tego nieuprawnione” lub nadmierne gromadzenie towarów. Groziły za to wysokie grzywny, a nawet więzienie. W 1982 roku władze wydały formalnie zdecydowaną walkę spekulacji, powołując „na różnych szczeblach” specjalne „komórki antyspekulacyjne”. Zaktywizowano także milicją, wojsko, Naczelną Izbę Kontroli, Państwową Inspekcję Handlu. Prasa i telewizja codziennie informowały o sukcesach władz na tym polu.
W wielu zakładach pracy przeprowadzano kontrole, które ujawniały „nadużycia”, w tym „nieprawidłową gospodarkę kartkami mięsnymi i deputatowymi”. W jednym z zakładów komisja stwierdziła, że „każdy z pracowników otrzymywał 120 jaj miesięcznie, kiedy szary obywatel przydziałowe 8 jaj”.
Tylko w województwie krakowskim w jednym miesiącu przeprowadzono kontrole „379 obiektów, spenetrowano 79 melin, 200 pojazdów”, w wyniku czego „wszczęto 38 postępowań przygotowawczych i 5 spraw o nielegalna produkcję alkoholu, 73 wnioski skierowano do kolegiów orzekających, mandatami ukarano 97 osób”. Jednocześnie ujawniono przypadki zawyżania cen towarów, ukrywania ich przed klientami na „łączną wartość 348 580 tyś. zł”.
W czasie innej kontroli funkcjonariusze MO ujawnili w mieszkaniu kierownika działu zaopatrzenia w zakładach miejskich: „5 chłodziarek, 2 zamrażarek, 4 pralki automatyczne, 5 kompletów mebli, 6 dywanów, 4 radia samochodowe, 700 l benzyny, 118 kg szynki, 219 butelek spirytusu oraz 4 samochody, w tym 3 zakonserwowane na stałe, bez rejestracji”.
W specjalnym raporcie komisja z dumą stwierdzała, iż „rzecz w tym, aby normalny obywatel nie był narażony na działalność spekulantów, nie był od nich uzależniony i przez nich wyzyskiwany. Teraz, kiedy kraj narażony jest na skutki głębokiego kryzysu, jakiego nie przeżywał w swojej powojennej historii – ze szczególną konsekwencją tępić trzeba wszelkie przejawy żerowania na zwykłych, uczciwych ludziach”.
„Dla pełniejszego wykorzystania masy mięsnej – Centralna Komisja Walki ze Spekulacją – zaproponowała, aby podczas wszystkich spędów żywca działały społeczne komisje nadzorujące przebieg skupu”. Pomimo tych, groteskowych działań, jedynie na bazarach można było kupić w 1982 roku „nielegalne” mięso.
W całym kraju uruchomiono specjalną infolinię, apelując do wszystkich „uczciwych obywateli”, aby zapamiętali numer telefonu antyspekulacyjnego (22 72 08) i dzwonili, kiedy zauważa jakieś niesprawiedliwości. Podobno telefon dzwonił bez przerwy.
Wybrana literatura:
A. Dudek – Ślady PeeReLu: ludzie, wydarzenia, mechanizmy
A. Paczkowski – Pół wieku dziejów Polski: 1939-1989
W. Roszkowski – Najnowsza historia Polski
Z. Landau, W. Roszkowski – Polityka gospodarcza II RP i PRL
Stan wojenny w Polsce (1981-1983)
Z. Zblewski – Leksykon PRL-u
zdjęcie za:
http://somedayinprp.blogspot.com/2009/03/crisis-in-1980-caused-many-prob...
(8)
35 Comments
@Godziemba
05 February, 2014 - 09:35
A propos Centralnej Komisji do Walki ze Spekulacją: powołano ją jeszcze pod koniec września 1981 roku http://g.ekspert.infor.pl/p/_dane/akty_pdf/DZU/1981/24/124.pdf, a jej wiceszefem został stary, zasłużony ubek, gen. Marian Ryba: http://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Ryba.
Pozdrawiam
Też nie spotkałam się
05 February, 2014 - 11:34
Co to było? I do czego się nadawało? Bo do noszenia chyba nie bardzo...byłam wtedy licealistą i coś na ten temat wiem
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@tł,
05 February, 2014 - 12:22
Pozdrawiam
szanowny @Godziemba ,witam w wątku
05 February, 2014 - 10:52
niech Młodzi czytaja i ucza się o kreatywnosci zwyczajnego Ówczesnego Polaka :)
serdeczności z tamtych lat.lat gożdzika i talonu na pończochy.przepraszam....rajtuzy...:)
pończochy to był zbytek nieosiągalny :)
serdecznosci :)
<p>gość z drogi</p>
@Gość z drogi
05 February, 2014 - 12:23
Pozdrawiam
różne "towary"...
05 February, 2014 - 12:09
Pozdrawiam,
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
@Hun
05 February, 2014 - 12:25
Pozdrawiam
"robili własne skręty" :)
05 February, 2014 - 17:45
nie dać zarobić na akcyzie...
pozdrowienia
<p>gość z drogi</p>
@gość z drogi
05 February, 2014 - 18:33
Tylko żona marudzi, że już wszyscy na osiedlu nazywają mnie "bibliotekarzem" :))
Pozdrawiam
@Godziemba
05 February, 2014 - 18:40
Polecam .
p.s.
Wprawdzie nie wszytkie książki pojawiają się w wersji elektronicznej, ale jest ich już całkiem sporo.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@Danz
05 February, 2014 - 20:45
Oczywiście teksty piszę na kompie, ale korektę dokonuję z wydruku.
Pozdrawiam
Rozumiem, ale proszę
05 February, 2014 - 21:59
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@Danz
06 February, 2014 - 09:36
Szelest kartek jest nie do podrobienia.
Pozdrawiam
szanowny Bibliotekarzu :)
06 February, 2014 - 10:48
ja za darmo wdycham opary a On pochłania książki i Nasze Gazety i co raz mniej jest miejsca dla nas,bo każda ksiązka ,to osobne wspomnienia,przeżycia i te karteczki z uwagami :) czytane po latach,jakieś zasuszone liście :)
serdecznosci :)
<p>gość z drogi</p>
a nocne kolejki po benzynę ...?
05 February, 2014 - 12:14
Brak ziemniaków...zastępowałyśmy kluskami lanymi..a receptury na czekoladopodobne
były najcenniejszymi RADAMI :)
Żony marynarzy miały jeszcze takie cuda jak pojedyncze egzemplarze BURDY, i co sie wtedy okazało...?
a no to że wszystkie ,nawet takie niekumate jak ja ,nauczyły się trudnej sztuki szycia Cudwnych kreacji z...np zasłonek,czy innych pozyskanych Materiałow..,od tych które lepiej "wyposażone"
wymieniały je za kartki na wódkę...na przykład :)))
serdecznosci :)
<p>gość z drogi</p>
@gość z drogi
05 February, 2014 - 12:19
A, spekulanci!!!!
05 February, 2014 - 12:32
Pamiętam te kolejki, mieszkałam przy bocznej ulicy i to na niej ustawiały sie kolejki do stacji, która była przy głównej.... Obstawialiśmy dokąd (a ścislej do czyjego domu) tym razem sięgnie kolejka.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@Szary Kocie :)jacy tam spekunci
05 February, 2014 - 18:03
<p>gość z drogi</p>
@TŁ :)
05 February, 2014 - 12:38
kiedyś na drodze pomoglismy młodym chłopakom pchającym zepsuty "pojazd" na rondzie...nasza "syrenka" była wtedy niczym karetka pogotowia...:)
Chłopaki nie wiedziały jak dziękować,bo za chwilę zlinczowali by ich wsciekli "kierownicy'od kierownic ....aut stojących w rosnącym ogonku .
Oczywiście życzyliśmy im szerokiej drogi i rozjechaliśmy się w rózne strony "świata":)
minęło troszkę czasu...i KRACH ...benzyna niczym złoto
podjeżdzamy do pompy i chcemy się tankować za te nasze nędzne kartki,a chłopak leje do pełna...Zgroza,szok..i cudowny uśmiech Młodego...i słowa a co nie pamietacie jak nas uratowaliscie przed linczem na Rondzie ?
:)))
i tak pozbylismy się Problemów benzynowych :)
Dobro wróciło jeszcze większym Dobrem...benzynowym:)
ach ,to były czasy,czasy,gdy Ludzie bratali sie całkiem anonimowo...:)
serdeczności i do zobaczenia wieczorem :)
<p>gość z drogi</p>
@gość z drogi
05 February, 2014 - 12:52
:)))
05 February, 2014 - 17:59
Problem z tym był ogromny ,bo go schowaliśmy pod tapczan,by dzieciaki się nie gorszyły...i za żadne skarby nie umieliśmy wytargać go ,ale jeden z naszych piesów pod naszą nieobecność wytargał go i z pasją zaczął zajadać...a może to nie prawda ? może dzieciaki go wyszarpały,a wierny pies wyrywał im go po kawałku...?
Kto dzisiaj dojdzie do prawdy ?Aftusia dawno już
hasa po błękitnych łąkach,a Chłopcy,dawno "zapomnieli "jak to było :)
serdeczności :)
<p>gość z drogi</p>
@gość z drogi
05 February, 2014 - 18:03
@TŁ :)
06 February, 2014 - 10:43
ale może jego dzieciaki tez to cos dorwały i na zasadzie konspiracji przekazały dalej ? :)
/słynna akcja "podaj dalej "/
<p>gość z drogi</p>
Benzyna...
05 February, 2014 - 17:46
W 1990, gdy wyjeżdżali do CCCP, przyszli do ojca, aby sprzedać kilka kałachów i skrzynkę granatów. Ojcu ledwo udało się wyperswadować im tę sprzedaż.
W jakiejś gazecie podali
05 February, 2014 - 12:58
@Traube
05 February, 2014 - 13:01
@tj & Traube
05 February, 2014 - 17:41
Pozdrawiam
Tak, tak, kawa z żołędzi
06 February, 2014 - 18:30
Z benzyną był sposób
05 February, 2014 - 13:06
Celowała w tym moja średnia córka. Dlatego ona głównie jechała na CPN.
Po powrocie był meldunek, na ile litrów ponad kartkę udało się "zagadać"
musiała być Córcia ,śliczną panienką :)
05 February, 2014 - 18:06
<p>gość z drogi</p>
benzyna to była
05 February, 2014 - 18:19
Kiedyś koleżanka córki "nakryła" nas na pracy przy składaniu. Córka ją szybko wycofała słowami: chodź, nie przeszkadzajmy, mama pomaga ojcu przy składaniu pracy doktorskiej!
Tomasz A S :)
06 February, 2014 - 10:39
Dzieciaki i Psiaki,które same z siebie natychmiast pojęły trudną sztukę "maskowania w terenie"
to najpiekniejsze wspomnienia z tamtych strasznych lat :)
serdecznosci :)
<p>gość z drogi</p>
Dzieci
05 February, 2014 - 18:58
To tak humorystycznie, ale były też przecież i łzy w oczach, kiedy po kilku godzinach stania w kolejce zwyczajna "nie doszła". Do dziś wspominamy z mężem, jak przed Wielkanocą wrócił uradowany z mięsnego, bo ekspedientka nie wzięła od niego kartek - a był to już rok '85!
Dziś dzieci pytają, mamo, dlaczego ty tylko takie smutne rzeczy pamiętasz ze swojej młodości?!
Kolejne znalezisko
05 February, 2014 - 18:50
Wiele mówiące zestawienie
05 February, 2014 - 19:23
pozdrawiam serdecznie
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."