Ludzie to najbardziej okrutne stworzenia na naszej planecie. Nic zatem dziwnego, że ciągu tysiącleci swojej historii tworzyli okrutne i brutalne cywilizacje karmiące się krwią niewinnych ofiar. Różniła je skala oraz sposoby zadawania cierpień i pozbawiania życia. Agresywne ludy żyły praktycznie na każdej szerokości geograficznej. I choć trudno w to uwierzyć, ślady plemion uprawiających kanibalizm i składających ofiary z ludzi odnaleziono także w Polsce, na części terenów niegdysiejszego występowania kultury łużyckiej. Dobrze znane jest okrucieństwo Mongołów, którzy budzili trwogę w całej Europie. Potrafili na torturach zmusić nawet jeńca do zjedzenia własnego ciała. Jednak niewiele ustępowali im Asyryjczycy. Do okrucieństwa posuwali się także przecież starożytni Rzymianie, których kulturę uważa się wszak za wyjątkowo wysoko rozwiniętą. W powszechnym odbiorze jednak, na szczyty okrucieństwa wspięły się dawne cywilizacje środkowej i południowej Ameryki, tzw. cywilizacje prekolumbijskie, a wśród nich najbardziej znani Aztekowie, Majowie i Inkowie. Jest w tym bardzo dużo prawdy, ale nie należy wszystkich tych kultur traktować jednakowo.
Cywilizacje prekolumbijskie, a więc sprzed odkryć Kolumba, to te trzy najbardziej znane, ale również i inne, takie jak Olmekowie, Toltekowie, Zapotekowie, Chavinowie, Mocheinowie. Zajmowali tereny dzisiejszego Meksyku, Gwatemali, Hondurasu, a w Ameryce Południowej: Peru, Chile, Boliwii, Ekwadoru, Kolumbii. Stworzyli kulturę niezwykle bogatą, tajemniczą, trudną dla nas do pojęcia i pełną kontrastów. Nie każda z wyżej wymienionych pozostawiła materiały piśmienne czy przedmioty materialne, których rola, geneza i cel wytworzenia są do końca jasne, dlatego badacze do dziś czasem nie mają jednolitego zdania na ich temat.
Nie budzi dziś żadnych wątpliwości, że najbardziej brutalną cywilizacją, jaka wykształciła się w Ameryce Środkowej, a może i najbardziej okrutną i krwawą w historii całego świata, byli Aztekowie. Świadczy o tym nie tylko wyjątkowe okrucieństwo, z wyrywaniem żywcem serca ofierze i obdzieraniem ze skóry włącznie, ale przede wszystkim masowość składanych ofiar z ludzi. Aztekowie przejęli znane już wcześniej obyczaje, ale faktem jest, że rozwinęli je i doprowadzili do zupełnie niespotykanej skali. Dziś taką skalę mordów nazwalibyśmy ludobójstwem. Ludzie nie byli zabijani w ofierze azteckim bóstwom tylko w czasie plemiennych świąt lub z wyjątkowych okazji. Najbardziej okrutna z religii wymagała bowiem nieustannych ofiar. Nie sposób obliczyć, ile istnień ludzkich pochłonęła, ale szacuje się, że rocznie mogło tracić życie dla zaspokojenia apetytu bóstw nawet 50 tysięcy osób. Aztekowie wierzyli, że są odpowiedzialni za cały kosmos i że jeśli nie dostarczą bogom dostatecznej ilości ludzkiej krwi, nastąpi koniec świata. Dlatego codziennie w świątyniach azteckich miast urządzano rytualne, krwawe rzezie, a ciała ofiar palono na stosach pachnących kadzidłem. Rytuały te przybierały nierzadko przerażające rozmiary. Na przykład z okazji poświęcenia Wielkiej Świątyni Huitzilopochtli zamordowano prawdopodobnie około 20 tys. ludzi. Ofiarami w pierwszej kolejności byli jeńcy i to był główny powód prowadzenia przez Azteków ciągłych wojen, jako sposobu na zdobywanie kolejnych ofiar. Ale, co może dziwić, na kamieniu ofiarnym kończyli swoje życie także ochotnicy. Wierzyli, że to poświęcenie otworzy im natychmiast drogę do azteckiego raju. Czyż dzisiejszy islam, choć całkiem nie związany z Aztekami, nie jest godnym spadkobiercą tych tradycji?
Ostateczny kres imperium Azteków położył Hernando Cortez (Hernán Cortés de Monroy Pizarro Altamirano, marqués del Valle de Oaxaca) wraz ze swoim oddziałem ok. 550 żołnierzy.
Na gruzach Tenochtitlanu, stolicy imperium Azteków, Hiszpanie zbudowali miasto Meksyk.
Aztekowie jednak, to późniejsze czasy. Pierwszą wysoko rozwiniętą kulturę Meksyku, datowaną na okres XIV-III w. p Ch. stworzył lud Olmeków. To oni właśnie stworzyli podstawy, na których opierały się także kolejne, następujące po nich cywilizacje: teokratyczny ustrój, obrzędy religijne, pismo hieroglificzne, kalendarz słoneczny, budowę dużych miast oraz monumentalną architekturę i rzeźbę. Może kojarzycie wielkie kamienne głowy olmeckie o negroidalnych rysach twarzy? O Olmekach wiadomo stosunkowo mało, ale nic nie wskazuje na to, by składali ofiary z ludzi, choć jest prawdopodobne, że to oni właśnie wynaleźli specyficzne reguły gry w piłkę, według których przegrana drużyna traciła życie, co z pewnością gwarantowało, ze mecze nie były „ustawiane”, a zawodnicy dawali z siebie wszystko. Ich kultura zanikła ostatecznie na około 400 lat przed naszą erą.
W tym czasie rozwijała się już kultura Majów, która jednak nie była jeszcze tak wspaniała jak w pierwszych wiekach naszej już ery. Nie była też krwiożercza, przynajmniej do pewnego czasu. Lud Majów był za to z cała pewnością… nietuzinkowy. Majowie byli początkowo ludem stosunkowo łagodnym. Uprawiali rolę, nie polowali, prowadzili niewiele wojen, nie próbowali podbijać innych plemion. Nie składali też krwawych ofiar z ludzi. No, może z pewnym wyjątkiem – w czasie suszy wrzucali dziewice do głębokiej studni w Chichen-Itza, by przywołać deszcz. Natomiast nie wydzierali serc jeńcom i nie obdzierali ich ze skóry, jak to mieli we zwyczaju Aztekowie. Jedynym krwawym rytuałom poddawali się ich królowie-kapłani, którzy w czasie obrzędów kaleczyli własne usta cierniami, a penisy kolcami płaszczki. Ich królewska krew, według wierzeń, miała moc sprowadzania opiekuńczych duchów przodków.
Majowie stworzyli tak wysoką kulturę, że nazywa się ich czasem mianem Greków Nowego Świata.
Znali pismo ideograficzne, budowali monumentalne zespoły architektoniczne, złożone ze świątyń na wysokich piramidach schodkowych, pałaców, tarasów, dziedzińców i kamiennych boisk do gry w piłkę, robili ozdoby ze stiuku, wytwarzali polichromowaną ceramikę i piękne wyroby złotnicze, rozwinęli dwudziestkowy system zapisu matematycznego, posługiwali się niezwykle precyzyjnymi systemami rachuby czasu i fascynowali astronomią, prowadząc obserwacje astronomiczne.
W okresie największego rozkwitu stworzyli aż 50 wielkich miast-państw. Przełomem w dziejach tego ludu była inwazja z wyżyn Meksyku, do której doszło na przełomie 377 i 378 r. Czyja inwazja i co ona spowodowała? O tym za chwilę.
Na terenie dzisiejszego Meksyku, oddalone o ok. 1000 km na północny zachód od Nakum, leżą ruiny olbrzymiego Teotihuacán. Do dziś nie wiadomo, jaki lud zbudował na przełomie dwóch er to ogromne miasto, ani jakim językiem w nim mówiono. Między 200 a 600 r. żadne miasto Majów nie mogło równać się pod względem wielkości z tym miastem, w którym mieszkało powyżej 100 tys. ludzi, a piramidy miały ponad 50 m wysokości. Teotihuacán było wówczas militarną potęgą. Charakterystyczną cechą kultury Teotihuacán było składanie bogom ofiar z ludzi i zwierząt.
Na przełomie IV i V w. warstwy uprzywilejowane Majów zaczynają nagle ubierać się w typowe dla wojowników z Teotihuacán ubrania z piór, zaczynają także składać ofiary z ludzi. Jest to ewidentny wpływ kultury Teotihuacán. Najnowsze badania wykazują, że w 377/378 r. związany z Teotihuacán wojownik lub władca o imieniu Siyah K`ak`, czyli „Ten, który niesie ogień”, dokonał podboju kilku znaczących miast Majów, obalił króla Tikal i osadził nowego władcę. Wydarzenia te doprowadziły do zmian dynastycznych i ustalenia nowego ładu oraz obyczajów.
Drugim przełomem, który zapoczątkował powolny rozkład i w końcu zagładę cywilizacji Majów, przypieczętowaną ostatecznie dopiero podbojem hiszpańskim w XVI w., był okres długotrwałej suszy na Jukatanie w latach 800-1000. Część ludu Majów wymarła wtedy z głodu, część zaczęła migrować, przez co podupadały miasta. Tę sytuację wykorzystało pewne wojownicze plemię, spychając Majów w większości na samą północ Jukatanu, gdzie do dziś żyją ich przodkowie. Przy okazji, zajmując kolejno ważne miasta Majów, w tym samo Chichen Itza, przyswajając stopniowo ich kulturę i sztukę i częściowo integrując z tymi z nich, którzy pozostali na miejscu, a zarazem wprowadzając własne krwawe obrzędy, popsuło opinię także samym Majom.
Mowa jest o Toltekach, którzy utworzyli państwo o charakterze militarnym i jako pierwsi na tym terenie zaczęli wyrywać jeńcom serca. Dominowali na całym obszarze Ameryki Środkowej w wiekach X - XI. Schedę po nich, wraz z najgorszymi obyczajami, przejęli Aztekowie, którzy przybyli na Jukatan dopiero w XII wieku. Nie mieli zbyt dobrych stosunków z sąsiednimi plemionami, dla których reprezentowali ludy barbarzyńskie. Uchodzili za niezwykle krwiożerczy lud, mimo iż ofiary z ludzi nie były obce również innym ludom Doliny Meksyku. Aztekowie w końcu założyli tam miasto Tenochtitlan (dzisiejsze miasto Meksyk), według tradycji w roku 1324. I rozpoczęli rozbudowę swojego imperium.
Krwawa historia Ameryki Środkowej nie jest wyjątkiem w tamtych rejonach świata. Podobnie okrutne cywilizacje wykształciły się także w Ameryce Południowej - głównie na górskich obszarach Andów. Pozostawiły po sobie trwałe, imponujące kamienne budownictwo: miasta, świątynie, pałace i twierdze. Najpowszechniej znana z tych kultur jest cywilizacja Inków.
Ale o historii Ameryki Południowej i kulturach rozwijających się w Andach, napiszę dopiero w kolejnej notce.
Cywilizacje prekolumbijskie, a więc sprzed odkryć Kolumba, to te trzy najbardziej znane, ale również i inne, takie jak Olmekowie, Toltekowie, Zapotekowie, Chavinowie, Mocheinowie. Zajmowali tereny dzisiejszego Meksyku, Gwatemali, Hondurasu, a w Ameryce Południowej: Peru, Chile, Boliwii, Ekwadoru, Kolumbii. Stworzyli kulturę niezwykle bogatą, tajemniczą, trudną dla nas do pojęcia i pełną kontrastów. Nie każda z wyżej wymienionych pozostawiła materiały piśmienne czy przedmioty materialne, których rola, geneza i cel wytworzenia są do końca jasne, dlatego badacze do dziś czasem nie mają jednolitego zdania na ich temat.
Nie budzi dziś żadnych wątpliwości, że najbardziej brutalną cywilizacją, jaka wykształciła się w Ameryce Środkowej, a może i najbardziej okrutną i krwawą w historii całego świata, byli Aztekowie. Świadczy o tym nie tylko wyjątkowe okrucieństwo, z wyrywaniem żywcem serca ofierze i obdzieraniem ze skóry włącznie, ale przede wszystkim masowość składanych ofiar z ludzi. Aztekowie przejęli znane już wcześniej obyczaje, ale faktem jest, że rozwinęli je i doprowadzili do zupełnie niespotykanej skali. Dziś taką skalę mordów nazwalibyśmy ludobójstwem. Ludzie nie byli zabijani w ofierze azteckim bóstwom tylko w czasie plemiennych świąt lub z wyjątkowych okazji. Najbardziej okrutna z religii wymagała bowiem nieustannych ofiar. Nie sposób obliczyć, ile istnień ludzkich pochłonęła, ale szacuje się, że rocznie mogło tracić życie dla zaspokojenia apetytu bóstw nawet 50 tysięcy osób. Aztekowie wierzyli, że są odpowiedzialni za cały kosmos i że jeśli nie dostarczą bogom dostatecznej ilości ludzkiej krwi, nastąpi koniec świata. Dlatego codziennie w świątyniach azteckich miast urządzano rytualne, krwawe rzezie, a ciała ofiar palono na stosach pachnących kadzidłem. Rytuały te przybierały nierzadko przerażające rozmiary. Na przykład z okazji poświęcenia Wielkiej Świątyni Huitzilopochtli zamordowano prawdopodobnie około 20 tys. ludzi. Ofiarami w pierwszej kolejności byli jeńcy i to był główny powód prowadzenia przez Azteków ciągłych wojen, jako sposobu na zdobywanie kolejnych ofiar. Ale, co może dziwić, na kamieniu ofiarnym kończyli swoje życie także ochotnicy. Wierzyli, że to poświęcenie otworzy im natychmiast drogę do azteckiego raju. Czyż dzisiejszy islam, choć całkiem nie związany z Aztekami, nie jest godnym spadkobiercą tych tradycji?
Ostateczny kres imperium Azteków położył Hernando Cortez (Hernán Cortés de Monroy Pizarro Altamirano, marqués del Valle de Oaxaca) wraz ze swoim oddziałem ok. 550 żołnierzy.
Na gruzach Tenochtitlanu, stolicy imperium Azteków, Hiszpanie zbudowali miasto Meksyk.
Aztekowie jednak, to późniejsze czasy. Pierwszą wysoko rozwiniętą kulturę Meksyku, datowaną na okres XIV-III w. p Ch. stworzył lud Olmeków. To oni właśnie stworzyli podstawy, na których opierały się także kolejne, następujące po nich cywilizacje: teokratyczny ustrój, obrzędy religijne, pismo hieroglificzne, kalendarz słoneczny, budowę dużych miast oraz monumentalną architekturę i rzeźbę. Może kojarzycie wielkie kamienne głowy olmeckie o negroidalnych rysach twarzy? O Olmekach wiadomo stosunkowo mało, ale nic nie wskazuje na to, by składali ofiary z ludzi, choć jest prawdopodobne, że to oni właśnie wynaleźli specyficzne reguły gry w piłkę, według których przegrana drużyna traciła życie, co z pewnością gwarantowało, ze mecze nie były „ustawiane”, a zawodnicy dawali z siebie wszystko. Ich kultura zanikła ostatecznie na około 400 lat przed naszą erą.
W tym czasie rozwijała się już kultura Majów, która jednak nie była jeszcze tak wspaniała jak w pierwszych wiekach naszej już ery. Nie była też krwiożercza, przynajmniej do pewnego czasu. Lud Majów był za to z cała pewnością… nietuzinkowy. Majowie byli początkowo ludem stosunkowo łagodnym. Uprawiali rolę, nie polowali, prowadzili niewiele wojen, nie próbowali podbijać innych plemion. Nie składali też krwawych ofiar z ludzi. No, może z pewnym wyjątkiem – w czasie suszy wrzucali dziewice do głębokiej studni w Chichen-Itza, by przywołać deszcz. Natomiast nie wydzierali serc jeńcom i nie obdzierali ich ze skóry, jak to mieli we zwyczaju Aztekowie. Jedynym krwawym rytuałom poddawali się ich królowie-kapłani, którzy w czasie obrzędów kaleczyli własne usta cierniami, a penisy kolcami płaszczki. Ich królewska krew, według wierzeń, miała moc sprowadzania opiekuńczych duchów przodków.
Majowie stworzyli tak wysoką kulturę, że nazywa się ich czasem mianem Greków Nowego Świata.
Znali pismo ideograficzne, budowali monumentalne zespoły architektoniczne, złożone ze świątyń na wysokich piramidach schodkowych, pałaców, tarasów, dziedzińców i kamiennych boisk do gry w piłkę, robili ozdoby ze stiuku, wytwarzali polichromowaną ceramikę i piękne wyroby złotnicze, rozwinęli dwudziestkowy system zapisu matematycznego, posługiwali się niezwykle precyzyjnymi systemami rachuby czasu i fascynowali astronomią, prowadząc obserwacje astronomiczne.
W okresie największego rozkwitu stworzyli aż 50 wielkich miast-państw. Przełomem w dziejach tego ludu była inwazja z wyżyn Meksyku, do której doszło na przełomie 377 i 378 r. Czyja inwazja i co ona spowodowała? O tym za chwilę.
Na terenie dzisiejszego Meksyku, oddalone o ok. 1000 km na północny zachód od Nakum, leżą ruiny olbrzymiego Teotihuacán. Do dziś nie wiadomo, jaki lud zbudował na przełomie dwóch er to ogromne miasto, ani jakim językiem w nim mówiono. Między 200 a 600 r. żadne miasto Majów nie mogło równać się pod względem wielkości z tym miastem, w którym mieszkało powyżej 100 tys. ludzi, a piramidy miały ponad 50 m wysokości. Teotihuacán było wówczas militarną potęgą. Charakterystyczną cechą kultury Teotihuacán było składanie bogom ofiar z ludzi i zwierząt.
Na przełomie IV i V w. warstwy uprzywilejowane Majów zaczynają nagle ubierać się w typowe dla wojowników z Teotihuacán ubrania z piór, zaczynają także składać ofiary z ludzi. Jest to ewidentny wpływ kultury Teotihuacán. Najnowsze badania wykazują, że w 377/378 r. związany z Teotihuacán wojownik lub władca o imieniu Siyah K`ak`, czyli „Ten, który niesie ogień”, dokonał podboju kilku znaczących miast Majów, obalił króla Tikal i osadził nowego władcę. Wydarzenia te doprowadziły do zmian dynastycznych i ustalenia nowego ładu oraz obyczajów.
Drugim przełomem, który zapoczątkował powolny rozkład i w końcu zagładę cywilizacji Majów, przypieczętowaną ostatecznie dopiero podbojem hiszpańskim w XVI w., był okres długotrwałej suszy na Jukatanie w latach 800-1000. Część ludu Majów wymarła wtedy z głodu, część zaczęła migrować, przez co podupadały miasta. Tę sytuację wykorzystało pewne wojownicze plemię, spychając Majów w większości na samą północ Jukatanu, gdzie do dziś żyją ich przodkowie. Przy okazji, zajmując kolejno ważne miasta Majów, w tym samo Chichen Itza, przyswajając stopniowo ich kulturę i sztukę i częściowo integrując z tymi z nich, którzy pozostali na miejscu, a zarazem wprowadzając własne krwawe obrzędy, popsuło opinię także samym Majom.
Mowa jest o Toltekach, którzy utworzyli państwo o charakterze militarnym i jako pierwsi na tym terenie zaczęli wyrywać jeńcom serca. Dominowali na całym obszarze Ameryki Środkowej w wiekach X - XI. Schedę po nich, wraz z najgorszymi obyczajami, przejęli Aztekowie, którzy przybyli na Jukatan dopiero w XII wieku. Nie mieli zbyt dobrych stosunków z sąsiednimi plemionami, dla których reprezentowali ludy barbarzyńskie. Uchodzili za niezwykle krwiożerczy lud, mimo iż ofiary z ludzi nie były obce również innym ludom Doliny Meksyku. Aztekowie w końcu założyli tam miasto Tenochtitlan (dzisiejsze miasto Meksyk), według tradycji w roku 1324. I rozpoczęli rozbudowę swojego imperium.
Krwawa historia Ameryki Środkowej nie jest wyjątkiem w tamtych rejonach świata. Podobnie okrutne cywilizacje wykształciły się także w Ameryce Południowej - głównie na górskich obszarach Andów. Pozostawiły po sobie trwałe, imponujące kamienne budownictwo: miasta, świątynie, pałace i twierdze. Najpowszechniej znana z tych kultur jest cywilizacja Inków.
Ale o historii Ameryki Południowej i kulturach rozwijających się w Andach, napiszę dopiero w kolejnej notce.
(3)
27 Comments
Sorki...
17 August, 2014 - 22:24
Nie zapominaj także, że przekształcenie Islamu w ideologię totalitarną islamiści zawdzięczają komunistom, którzy poprzez islam propagowali de facto komunizm. Vide: ustrój Iranu, który jest właściwie kalką reżimu sowieckiego, tyle że partię komunistyczną zastępuje trochę mądrzejsza i nieco pobożniejsza partia islamska.
Podobne wpływy Moskwa wywiera także na ruchy etnonacjonalistyczne i neopogańskie na całym świecie. Wpływom Moskwy sprzyjają takie cechy danej ideologii, które czynią ją homogeniczną i zamkniętą, dlatego prawica narodowa jest tak bardzo podatna na manipulację.
Cywilizacja Zachodnia jest wrogiem Moskwy, ponieważ jest wielobarwna i rozdziela sferę duchową od sfery świeckiej. Tam, gdzie tego podziału nie ma, tam wkrada się komunizm pod różnymi maskami. Tu przy okazji jeszcze dodam, że ustrój carski całkowicie panował nad prawosławiem, a więc nie było rozdziału państwa od kościoła. Po rewolucji "kościół" (partia komunistyczna) opanował państwo.
Alchymisto
18 August, 2014 - 00:55
Zauważ proszę, ze zgodnie z tą religią, idealnym państwem muzułmańskim jest kalifat, czyli taki system, w którym religia, moralność oraz prawo państwowe są ze sobą nierozerwalnie związane.
A Koran w surze 9 wzywa do walki zbrojnej przeciwko wrogom religii. Tylko deklaratywnie jest to religia pokojowa. De facto jest usprawiedliwieniem dla nieludzkiego nawet okrucieństwa.
Ellenai
18 August, 2014 - 15:32
A propos kalifatu i typu państwa, jaki tworza muzułmanie, to zastanawiam się, czy gdziekolwiek było państwo islamskie rządzone demokratycznie - nawet jeśli za demokrację uznać powiedzmy "demokratyczne rządy żonatych mężczyzn". Otóż chyba nigdzie, poza Czeczenią, która jest specyficzna i swoista. Mam wrażenie, że islam sprawdza się jako mała wspólnota, powiedzmy, do kilku milionów ludzi. Jako większa już nie.
Ale ogólnie masz rację; nie ma jednego islamu, jest ich wiele i wiele jest w nim nurtów i sekt.
Alchymista
18 August, 2014 - 16:23
Czy państwo islamskie może być rządzone demokratycznie? Pod warunkiem rozdziału religii od państwa mozna chyba uznać, że tak. Takim przykładem mogłaby być Turcja.
Ellenai
17 August, 2014 - 22:41
Dość interesujące wzmianki o kulturach prekolumbijskich można znaleźć w... cyklu o "Starożytnych kosmitach", które pasjami oglądam, słuchając z pewnym rozbawieniem.
Za stary jestem, żeby dać się uwieść "denikenizmom", ale materiały zdjęciowe w tych filmach są na prawdę interesujące: Nazca, Puma Punku (te "klocki lego" są na prawdę frapujące), dokładność kalendarza Majów, precyzja z jaka po piramidzie "spaceruje" w górę i w dół Quetzalcoatl... Wszystko to wywołuje przypuszczenia, że Pan Bóg stworzył świat duuużo wcześniej, niż 6 tysięcy lat temu.
Pozdrawiam
Ro
18 August, 2014 - 01:02
W tej notce, bardziej niż o te niewyjaśnione jeszcze odkrycia, chodziło mi o specyficzne obyczaje - okrutne, a jednak powszechne w tamtych kulturach. Dlatego głównie o tym piszę. O Nazca wspomnę w kolejnej notce, dotyczącej cywilizacji rozwijających się na południu Ameryki - ale też raczej w kontekście kultury i obyczajów z kręgu Nazca, a nie zagadkowych geoglifów.
Niekiedy odnoszę wrażenie,
18 August, 2014 - 14:31
Wicenigga
18 August, 2014 - 14:58
Interesująca koncepcja. Nie wpadłam na to :)
Natomiast mnie w Stonehenge najbardziej dziwi to, że było budowane przez ponad 1300 lat.
Wyklucza to, moim zdaniem, dosyć modną teorię, że było to coś w rodzaju obserwatorium astronomicznego, którego zadaniem mogło być przewidywanie zaćmień.
W takim razie byłoby jednak chyba zbudowane jednorazowo, według z góry założonego planu.
Wydaje mi się, że te głazy były raczej dostawiane za każdym razem po to, by upamiętnić jakieś ważne zdarzenie. Taka swoista, megalityczna kronika.
Ellenai
18 August, 2014 - 15:35
Alchymisto
18 August, 2014 - 16:27
Zupełnie nie to miałam na myśli. Sugerowałam raczej coś w rodzaju kroniki upamiętniającej ważne wydarzenia. Jakie? Nie wiem. Może śmierć władcy, a może jeszcze coś innego. Albo jesli to nie tego typu kronika zastępująca kronikę pisaną (bo pisma budowniczowie Stonehenge, zdaje się, nie znali), to może specyficzny kalendarz, a każdy kamień oznacza jakiś dłuższy okres (kilkadziesiąt lat?).
Ellenai
18 August, 2014 - 18:30
Dwa słowa wyjaśnienia: serią "Starożytni kosmici" zainteresował mnie stary przyjaciel, też inżynier (z tym że jeszcze bardziej niż ja, bo mechanik), który trochę dla rozrywki, ale trochę chyba uwiedziony, pobiegł za tym błędnym ognikiem
Ja to oglądam wyłącznie zachodząc w głowę: jakżesz ci ludzie osiągneli takie "efekty specjalne", skoro dziś byłby z tym problem (także w dziedzinie logistyki).
https://www.youtube.com/watch?v=Gd-ZY02xxLs
Skłaniam się ku temu, że powtórka z rozrywki nie jest wykluczona.
Ro
18 August, 2014 - 18:37
Wiem, że interesują Cię kwestie niezwykłych czasem technik stosowanych przez te cywilizacje. Pamiętam Twoje komentarze przy okazji DocEnta i moich notek o niewyjaśnionych artefaktach.
@autor
18 August, 2014 - 16:21
Przypomina mi się komiks o Tupaku Amaru i polskich śladach :)
Pozdrawiam
Zapraszam Polficu
18 August, 2014 - 16:29
@Ellenai
18 August, 2014 - 16:40
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Danz
18 August, 2014 - 17:08
Ale tutaj wyciągnęłam tylko jeden ich aspekt, bo inaczej zanudziłabym. Można o każdej z tych kultur napisać wszak osobną książkę.
@Ellenai
18 August, 2014 - 19:19
http://www.publio.pl/gdy-slonce-bylo-bogiem-zenon-kosidowski,p82072.html
Zestarzała się, czy nie? Pamiętam jak czytałem Kosidowskiego z wypiekami na twarzy. Ale to były inne czasy, teraz młodzi ludzie nie ulegają takim fascynacjom. A szkoda, historia uczy...
Możesz polecić swoją ulubioną lekturę w klimatach archeologicznych?
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Danz
18 August, 2014 - 22:12
Jakie książki bym poleciła? To zalezy, czego szukasz. Dobrze i ciekawie napisana książka o odkryciach archeologicznych i ich i odkrywcach, to "Bogowie, groby i uczeni". Autorem jest Ceram (imienia nie pamiętam). Co do mnie, to ostatnio czytałam nie tyle o odkryciach, co w ogóle o konkwistadorach i o historii dawnej Ameryki. Jedna książka to czytane przeze mnie po raz drugi "Starożytna Ameryka" z dużego cyklu albumowego pod nazwą "Wielkie kultury świata". mam kilka książek z tej wlasnie serii, a autorzy tej, o ktorej piszę, to Michael Coe, Dean Snow i Elisabeth Benson. To, co mam, to akurat licencyjne wydanie Klubu Świata Ksiązki, kupione przeze mnie w końcówce lat 90. Nie wiem czy jest gdzieś jeszcze do dostania. Natomiast druga, kupiona bodaj rok czy dwa lata temu, to "Konkwistadorzy" Michaela Wooda. Sporo jest w niej map, ilustracji i autentycznych cytatów z XVI-wiecznych relacji.
@Ellenai
18 August, 2014 - 22:18
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Danz
18 August, 2014 - 22:26
@ellenai
18 August, 2014 - 16:43
Ellenai
20 August, 2014 - 03:13
@DocEnt
20 August, 2014 - 16:01
A jakąś nową notkę faktycznie mógłbyś napisać. Nie wiem czy zauważyłeś, że wreszcie napisałam o Gwiezdnym Dziecku, który to temat chyba wlasnie Ty mi podpowiadałeś :)
Ellenai
20 August, 2014 - 22:14
@DocEnt
20 August, 2014 - 22:24
I co z tym kotem???
Czekam z niecierpliwością na Twoją notkę :)
Ellenai
20 August, 2014 - 22:39
DocEnt
20 August, 2014 - 22:41