Poetom wychodzi to lepiej

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  4
Kilka lat temu przeczytałem i recenzowałem książkę Krzysztofa Petelczyca „Bigos”. Powieść, wydana przez Frondę opisywała historię kompletnego upadku nowobogackiego (powiedzmy, proto-lemingów) małżeństwa, z dnia na dzień rzuconego na całkowity margines życia i społeczeństwa. Tamta historia kończyła się źle, po drodze zaś poznawaliśmy Polskę, w której postacie jak z późnej prozy Ziemkiewicza poruszały się po rzeczywistości bliskiej filmom Smarzowskiego. „Wnuczka Ragueli” Krzysztofa Koehlera jest do „Bigosu” na swój sposób podobna, choć jednak bardziej litościwie obchodzi się ze swoimi bohaterami. Chłopak, który w wyniku dramatycznego życiowego zawirowania wylądował gdzieś poza normalnym życiem, poznaje dziewczynę, sierotę, łupu kilku dworcowych żuli, później zaś uciekinierkę z dzieckiem. Szuka jej, później jest gdzieś koło niej, choć ona sama – główna, lecz jednak druga bohaterka książki – miota się, nie wie, czego chce. Spotykają się, gubią, on znów szuka… Koniec jest niedopowiedziany, jak i kilka rzeczy w książce, której główni bohaterowie nie mają nawet imion.

Gdzieś w tle, lecz tylko symbolicznie, pojawia się katastrofa smoleńska i późniejsze wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu. W życiu bohatera czasami do głosu dochodzi wiara, zaś i ludzie, których spotyka na swojej drodze, raczej nie pojawiają się na niej przypadkowo. Choć nie brak tu przemocy, totalnego upadku, po prostu – syfu, na tym morzu beznadziei jednak wysp jest całkiem sporo. Czy będą to okolice krakowskiego dworca, czy dzikie ogródki działkowe, o których chyba, całkiem przypadkiem, niedawno słyszałem w opowieści znajomej, czy w dziwnych, nierealnych, choć przecież właśnie prawdziwych do bólu wsiach.  Momentami tak strasznych, że i Grabiński mógłby posłać tam swoich bohaterów.

„Wnuczkę Raguela” przy tym wszystkim naprawdę dobrze się czyta, jak na rzecz raczej jednak przygnębiającą, nawet bardzo szybko. Zasługa tu niewątpliwie sprawnego pióra, naturalnego języka i przekonującej, choć mocno poplątanej (dzieje się tu nie mniej, niż  w niejednym kryminale, zresztą o kryminał bohaterowie chcąc nie chcąc ocierają się co chwila, tyle, że to kryminał polskiej podklasy – żulowskie porachunki, nielegalne walki psów, mordobicie w ciemnej alejce) fabuły. I dobry film dało by się z tego zrobić, tyle, że raczej nikt go nie zrobi, choć przecież kilka scenariuszy Koehler napisał, tyle, że do filmów dokumentalnych. Tak czy inaczej – dobra lektura na jeden jesienny weekend.

Nie mogę odmówić sobie na koniec refleksji, że to kolejny, po bardzo dobrej książce Jana Polkowskiego "Ślady krwi"(też zresztą wydanej przez wydawnictwo M) przykład, że poetom pisanie książek wychodzi jednak o wiele lepiej, niż dziennikarzom. Przynajmniej po naszej stronie barykady.

Krzysztof Koehler, Wnuczka Raguela, wydawnictwo M, 2014
 
5
5 (2)

4 Comments

Obrazek użytkownika Danz

Danz
Dzięki wielkie za kolejną ciekawą recenzję.  Szkoda, że większość omawianych pozycji nie jest dostępna w postaci e-book-ów (to już norma wydawnicza w USA, obie wersje: wersja papierowa i elektroniczna pojawiają się w tym samym czasie, czyli jak Ci się nie chce szukać książki w księgarni to ściągasz ją na swój czytnik).
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Krzysztof Karnkowski

Krzysztof Karnkowski
No na razie tak odebrałem, że się nie wybrałem ;)
Jest natomiast faktem, że jedyne oczekiwania, jakie co do niego mam, to formalno-techniczne...  Myślę, że w tym miesiącu się jednak przemogę.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>