Moskiewska ciągłość: zintegrowana strategia i działania kontrwywiadowcze (omówienie)

 |  Written by alchymista  |  10

Marek Jan Chodakiewicz (profesor The Institute of World Politics w USA) przekonuje, że eskalacja agresywnej polityki Kremla w ostatnich latach nie powinna nas dziwić ani szokować, gdyż nie ma w niej niczego nowego. Historia tego państwa daje nam pewne możliwości przewidywania ruchów przeciwnika i rekomendowania środków zaradczych. Dlatego proponuje uważnie przyjrzeć się ciągłości dyplomacji Kremla w takich dziedzinach jak moskiewska „soft power”, strategia informacyjna, propagandowa narracja, wzmacnianie armii i nowe technologie (w tym możliwości cyber-przestrzeni i mediów społecznościowych). Prezentuje też zależność między zasobami gospodarczymi Rosji, a jej wolą mocy. Ukazuje potencjalne i faktyczne znaczenie sankcji gospodarczych dla osłabienia gospodarki rosyjskiej i wspomnianej woli mocy.

Kluczem do zrozumienia Rosji jest jej ciągłość ustrojowa. Rosjanie chętnie przyjęli dialektykę marksistowsko-leninowską, gdyż dawała się ona łatwo dostosować do ich tradycji państwowej i cywilizacyjnej. Jak stwierdza Chodakiewicz: „Dialektyka ta pozwala Kremlowi na daleko idącą elastyczność i pragmatyzm, amoralność i relatywizm”. Z tego powodu Kreml porzucił ideologię zbawienia (maskowaną jako „nauka marksistowska”), gdy przestała już być skuteczna.

Po transformacji ustrojowej rosyjski reżim postkomunistyczny chce przede wszystkim odbudować imperium w trzech strefach. Pierwszą z nich jest „bliska zagranica”, czyli kraje dawnego ZSRS. Drugą - kraje byłego Układu Warszawskiego. Trzecią - wszystko inne, co uda się jeszcze zdobyć. Odbudowa imperium będzie się odbywać wielowarstwowo i będzie czymś pośrednim między integracją a wasalizacją.

W realizacji tych celów Moskwa dysponuje takimi zasobami, jak przychody z surowców energetycznych i z szemranych interesów rozmaitych „oligarchów”, których działalność w coraz większym stopniu podporządkowana jest Kremlowi. Moskwa wykorzysta dla swoich celów wszelkiego typu działania szpiegowskie, kontrwywiad, „mokra robota” (zabójstwa i porwania wrogów na Zachodzie), testowanie czujności przeciwnika poprzez wysyłanie do jego granic samolotów i okrętów, wreszcie nagą siłę. Nie można się łudzić, że Moskwa nie zastosuje tych środków.

Profesor Chodakiewicz roztrząsa też rozmaite problemy i pytania. Jego zdaniem rosyjska „soft power” jest czymś zupełnie innym, niż zachodnia „soft power”. Na Zachodzie soft power służy przede wszystkim robieniu dobrego wrażenia. Może być narzędziem świadomej dyplomacji lub autonomicznym zjawiskiem kulturowym (takim choćby, jak sieć McDonald's czy w ogóle internet), które umożliwia krajowi wywieranie istotnego wpływu na kulturę innych narodów. W przypadku Rosji „soft power” wykorzystywana jest przede wszystkim do dominacji, zastraszania i osiągnięcia celów wspomnianych wyżej celów strategicznych, czyli odbudowy imperium.

Rosja wykorzystuje media społecznościowe i stosuje cybernetyczne operacje w celu prowadzenia przekazu strategicznego. Poprzez internet Rosja prowadzi działania w celu zastraszenia lub zniszczenia infrastruktury informatycznej (Estonia 2007, Ukraina 2013-2014, Polska - od czasu do czasu, USA - permanentnie), także w związku z operacjami wojskowymi (Georgia/Gruzja 2008). Jednocześnie bardziej restrykcyjnie kontroluje w internecie samych Rosjan. Media społecznościowe są wykorzystywane w takich celach, jak wywieranie wpływu, przymilanie się, rozmydlanie, przekonywanie, dezinformacja, uwodzenie, manipulacja. W ramach nowych cyber-technologii Kreml tworzy strony internetowe zawierające faktoidy (fake websites), włączając w to Facebook, „unaukawia” wikipedię, tworzy wirtualne think-tanki, strony poparcia dla Putina (np dearputin.com umożliwia wypełnienie formularza z „przeprosinami” dla Putina za „agresję” Zachodu na Ukrainie), strony redystrybuujące treści korzystne dla Kremla. W sieci działają też trolle oraz hakerzy, którzy niszczą strony internetowe wrogie wobec Kremla. Kreml także tworzy nowe i ulepszone anglojęzyczne massmedia, takie jak Russia Today, Sputnik News. Ponadto wspiera pożytecznych idiotów (w Polsce Mateusz Piskorski). Te całkowicie legalne narzędzia Kremla wytrwale powielają sowiecką propagandę, taką na przykład, że „Armia Czerwona wyzwoliła Polskę w 1945 roku”.

Jednocześnie Kreml przedstawia sam siebie jako ośrodek wysokiej moralności, podkreślając pokojową ofensywę w porównaniu do „agresywnych” kroków USA, potępiając przemoc (tortury CIA), eksponując zagrożenie faszyzmem i faszystami (szczególnie w odniesieniu do rządu Ukrainy i jej oddziałów ochotniczych), biorąc w obronę cywilizację chrześcijańską i przeciwstawiając ją propagandzie gejowskiej. Szerzy dezinformację i sieje nieufność w łonie NATO (sprawa Snowdena, wikileaks, opinie konserwatywnych liderów takich jak Pat Buchanan czy Ron Paul, jakoby Putin był obrońcą wartości tradycyjnych lub ofiarą agresji Zachodu w „swojej” strefie wpływów). Przekaz Kremla jest zróżnicowany, w zależności od odbiorcy, przy czym wobec Rosjan władza rosyjska często posługuje się czytelną aluzją, która nie jest jasna na zachodzie (mój przykład: deklarację rosyjskich terrorystów, jakoby chcieli zmobilizować 100 tys. mężczyzn na Donbasie, należy rozumieć jako zapowiedź zwiększenia obecności regularnych sił rosyjskich na tym terenie - przyp. JB)

Na potrzeby rynku krajowego Rosja opisuje wojnę na Ukrainie tak, jak by to była II wojna światowa. Wrogowie są faszystami, agresja rosyjska to „bratnia pomoc” w obronie uciskanej jakoby mniejszości rosyjskiej, która we wszystkich krajach byłego ZSRS jest głównym narzędziem rosyjskiego imperializmu (kraje bałtyckie). Rosja z jednej strony oskarża Ukraińców o antysemityzm, a jednocześnie dąży do skojarzenia słowa „oligarcha” ze słowem „Żyd”.

Putin szczególnie wyróżnia Polaków jako źródło największego zagrożenia i kłopotów. Polacy jakoby na prośbę USA mieli rzekomo szkolić bojowników Majdanu, a polscy najemnicy mieli rzekomo walczyć z rebeliantami w Donbasie. Dla Rosjan jest oczywiste, że to Polska jest głównym ich rywalem na obszarze międzymorza (rok 1612, 1620).

Na potrzeby zagraniczne Rosja prezentuje się jako obrońca wolności i „dysydentów” z Zachodu (Snowden), opiekun chrześcijaństwa przeciw lewactwu. Majdan to efekt amerykańskiego spisku, Ukraińcy to faszyści, popełniają masowe zbrodnie (tu pojawia się wiele fotografii z I i II wojny czeczeńskiej w roli fałszywek), opiekun mniejszości etnicznych. Rosja nie wysyła na Ukrainę regularnych oddziałów, pojawiają się jedynie ochotnicy, a i to z różnych krajów, nie tylko z Rosji.

Sami Rosjanie wierzą w propagandę swojego rządu. Paradoksalnie także, pomimo dominacji ateizmu we własnym kraju, Rosjanie potępiają Zachód jako „bezbożny” (wynika to z uznania Rosji za kraj wybrany przez Boga, Trzeci Rzym – przyp. mój JB). Z tego wynika, że Rosjanie gotowi są jeść trawę, aby ich rząd mógł realizować swoją imperialną politykę.

Rosja modernizuje armię, aby stała się ona równorzędna z armią amerykańską i aby przywrócić imperium. W dłuższej perspektywie poważne sankcje gospodarcze, takie jak odmowa kredytowania, zamknięcie dostępu do rynków i nowych technologii - realizowane serio przez USA, UE i Japonię - mogłyby zahamować rozwój rosyjskiej armii. Sankcje niepoważne lub trwające zbyt krótko nie powstrzymają rozwoju armii rosyjskiej.

Armia rosyjska ciągle dysponuje arsenałem nuklearnym teoretycznie zagrażającym Stanom Zjednoczonym. Zreformowano także i unowocześniono siły specjalne oraz flotę. W stagnacji pozostają inne rodzaje broni. Morale w armii jest słabe, wśród rekrutów jest wysoki współczynnik samobójstw.

Tzw. „wojowanie hybrydowe” jest w istocie tylko nową nazwą dla starej, mongolskiej taktyki łączącej w sobie wojnę typu partyzanckiego, działania asymetryczne, taktykę komandosów itp.

Spodziewane korzyści, jakie Kreml chce osiągnąć z odpowiedniej wojny informacyjnej, to przede wszystkim dezorientacja Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, opóźnienie i osłabienie ich ewentualnej reakcji. Na szczeblu taktycznym, czyli na Krymie, udało się dzięki wojnie informacyjnej uniknąć jakiegokolwiek oporu.

Na koniec prof. Chodakiewicz zastanawia się, jak przeciwdziałać rosyjskiej wojnie informacyjnej. Po pierwsze, nie odkrywać Ameryki na nowo, tylko korzystać z doświadczeń wojny informacyjnej z czasów zimnej wojny, szczególnie od roku 1980. Trzeba też ulepszyć komunikację i zrozumienie pomiędzy poszczególnymi krajami NATO. NATO powinno aktywnie przewidywać kolejne ruchy Kremla i szkolić kraje „II ligi NATO”, szczególnie kraje śródziemnomorskie oraz kraje Trzeciego Świata, w zakresie rozpoznawania rosyjskiej dezinformacji. Poprzez tworzenie anglojęzycznych platform multimedialnych, alarmować opinię publiczną, tworzyć oddzielne platformy internetowe dla zwalczania każdej z rosyjskich narracji propagandowych (por. stopfake.org - przypis mój JB), dążyć do maksymalnego zaangażowania obywateli w tym procesie. Należy także zakazać działalności rosyjskich massmediów na Zachodzie i blokować rosyjskie platformy internetowe, domagać się pełnej wzajemności w dostępie do infrastruktury medialnej i internetowej, prowadzić cyberwojnę z rosyjskimi trollami i hakerami, uruchomić publiczny dyplomatyczny program dla dzieci rosyjskich w ramach wymiany edukacyjnej (chodzi o uświadomienie młodym Rosjanom, na czym polega amerykański styl życia).

Co najważniejsze, jeśli USA rzeczywiście pragną pokoju, powinny rozmieścić na terenie Polski odstraszającą broń jądrową lub bazę z obronę przeciwrakietową.

Marek Chodakiewicz podkreśla, że Zachód ma nieporównywalnie większe zasoby i przewagę technologiczną nad Rosją, jednak brakuje mu jedności, stanowczości i woli działania. Problemem jest brak przywództwa Stanów Zjednoczonych.

Całość tekstu dostępna jest pod linkiem: http://www.iwp.edu/news_publications/detail/prof-chodakiewicz-discusses-...

Zachęcam do dyskusji nad analizą i postulatami Autora. Myślę, że w dziedzinie wojny informacyjnej blogerzy mają sporo do zrobienia!

 

Jakub Brodacki

5
5 (3)

10 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
"Myślę, że w dziedzinie wojny informacyjnej blogerzy mają sporo do zrobienia!"

To, myślę dobry pomysł. wartaloby pomyśleć o anglojęzycznej wersji B'n'R. Może nie wszystko ale wybrane notki - na pewno. Co ze swej strony mogę zaproponować: to rozpowszechnianie treści z B'n"R na biznesowej platformie LinkedIn, gdzie jestem w miarę aktywny.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Dobry pomysł. Ale co do mnie to myślę o wersji ukrainojęzycznej. Są teraz kiepskie, ale stale ulepszane wtyczki do CMS-ów, które dość nieudolnie "tłumaczą" na języki obce.

Ale może pójśc w jeszcze inną stronę? Bariera między językiem ukraińskim a językiem polskim polega głównie na odmiennym alfabecie; oba języki są bardzo podobne. Najłatwiej byłoby transliterować teksty z b-n-b na czcionkę ukraińską przy użyciu popularnych stron typu translit.net. Wówczas google wychwyci treść jako "ukraińską" i Ukraińcy prędzej czy później znajdą treści z b-n-b. Pytanie, czy redakcja tego sobie życzy... laugh
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Gieneralnie zasada jest taka, że jak się napisze o pani Banan i doda trochę trącącej myszką pornografii sprzed 500 lat, to ma się murowane 1000 wejść i 20 komentarzy co najmniej, plus połajanki i łapki w dół. Natomiast jak się pisze na poważnie, to czytelnik dziwnie się onieśmiela i tematu nie podejmuje. Zwłaszcza, gdy dotyka spraw trudnych i bolesnych, takich, jak pozorna wolność obiegu informacji w internecie.

Utyskuję na to już od dawna, ale widać jestem za cienki, by skłonić ludzi do jakiejś burzy mózgów, która wykracza poza utarty, prawicowy światopogląd - sprawdzony przez wieki, ale zarazem odtwórczy...
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Prawicowy światopogląd ma to do siebie, że jak się nie weźmie za twarz to nic z tego nie będzie laugh.
A poważniej:
Jet w teorii zarządzania zasada Petera o szczeblu niekompetencji. Większość prywtanych polskich firm tak działa. Osiąga pewien poziom i na tym się zatrzymuje. Rozwój polega wyłącznie na tym, żeby utrzymać to co się ma. Natomiast nie ma takiego błysku, żeby wkraczać na nieznane wody, właśnie z powodu tego, że ten szczebel się osiągnęło. Ten błysk mają wizjonerzy laugh, ale mało kto się ich słucha. Z kolei problem z wizjonerami jest taki, że nie nadają się do pracy organizacyjnej. I kółko się zamyka.
Ech... królestwo za takich dwóch: wizjoner i organizator, którzy by się razem potrafili dogadać.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Dobra diagnoza. Wiesz, próbowałem być kiedyś redaktorem naczelnym dwóch czasopism. Jedno z nich to była gazetka międzyszkolna. Miałem swoją wizję, ale wizja sobie, a moi publicyści sobie. Udawało się ratować wizję aż do ostatniego numeru. Jak chcesz wiedzieć o co chodzi, podaję link: https://ifikles.wordpress.com/2011/12/03/wydarzenia-miedzyszkolny-serwis... Drugie pisemko miało być poważniejsze, ale - wstyd powiedzieć - skończyło się na pierwszym numerze. Tu zniechęciłem sie szybciej, niż w przypadku pierwszym, bo widziałem dokładnie te same procesy odtwórczości, polegające z grubsza rzecz biorąc na zdolnym, a nawet bardzo zdolnym naśladownictwie i niczym więcej.
A więc jak szukasz wizjonera i organizatora, to ja nim jestem w jednej osobie. Sęk w tym, że jak wcielam się w postać organizatora, to z rzadka mogę sobie pozwolić na wizjonerstwo, bo to wymaga pracy innych części mózgu, a czasu na dwa zajęcia jednocześnie wcale nie przybywa, za to sił ubywa na sprawne organizowanie... Architekt versus inżynier...
Obrazek użytkownika polfic

polfic
"Architekt versus inżynier..."

Skądś to znam laugh.
Dlatego wizjoner i organizator nie może być w jednej osobie - ucierpi na tym nasz "OGÓŁ" w postaci zniechęcenia lub wewnrznych kłótni. To jest kwestia znalezienia takiego organizatora, który będzie klął na czym świat stoi ale .... wizję zrealizuje smiley. A podporządkowanie się wizjom, które nie do końca są zrozumiałe dla, racjonalnego z natury, organizatora nie są łatwe.
Ale nie ma nic niemożliwego. W końcu inżynierowie parę "niewykonalnych" wizji architektów jednak zrealizowali smiley.
Obrazek użytkownika GORAL

GORAL
Drogfi polficu.
Wasza wizja i obecność waszego Apostolaty w przestrzeni wirtualnej i na innych prominentnych platformach :-)) zaczyna  byc WYRAŻNIE  dostrzegana.
Z wymiany zdan z innymi ,wynika ,ze jest przyjety i oceniany pozytywnie..
Sa w nim pewne  niedociagnieęcia i nieoszlifowane kanty ale dacie sobie z tym rade.
U mnie i moich prezyjaciol macie  yes i wsparcie :-))
Tak wiec bez kompleksow :-))
Obrazek użytkownika GORAL

GORAL
Drogi Jakubie.
Czytam twoje teksty z przyjemnoscią.To co interpretujesz i nazywasz "onieśmieleniem" w moim przypadku to "głebokie zadumanie" zwiazane z powaga twoich tekstów...
Powyzszy przykład twojej publicystyki doskonały i cenny.Co niestety nie zawsze znajduje u ciebie..
Obrazek użytkownika polfic

polfic
"Pytanie, czy redakcja tego sobie życzy"

I to jest dobre pytanie laugh

Więcej notek tego samego Autora:

=>>